Nie powinniśmy liczyć na to, że nasze dzieci i wnuki pożyją dużo dłużej od nas. Niedawno opublikowane badania sugerują, że ludzkość jest blisko biologicznego limitu długości życia człowieka.
W 1965 roku Leonard Hayflick zaobserwował w swoim laboratorium, że hodowane komórki mogą podzielić się ograniczoną liczbę razy. Im bliżej tego limitu, tym gorzej działają i tym więcej widać w nich oznak starzenia. Po przekroczeniu owego “limitu Hayflicka” komórka umiera.
Skoro komórki mogą dzielić się tylko pewną określoną liczbę razy, nic dziwnego, że każdy organizm również ma ograniczone zdolności do naprawy. Z czasem organy pracują coraz słabiej. Zaczynają dokuczać stawy, mięśnie – w tym sercowy – stają się coraz słabsze, układ odpornościowy gorzej zwalcza intruzów.
W końcu któreś ze słabych ogniw wywołuje katastrofalną falę. Statystycznie (podkreślmy statystycznie!) któregoś dnia między 70. a 85. rokiem życia zatrzymują się wszystkie procesy życiowe i umieramy.
Czy nie da się tego, co nieuchronne, przesunąć? Jeśli tak, to jaki jest limit długości ludzkiego życia?
W 1875 roku we francuskim Arles urodziła się Jeanne Calment. Zmarła w tym samym mieście w roku 1997, czyli niebywałe 122 lata później. Długość jej życia potwierdzają urzędowe dokumenty, co w przypadku rekordzistów długowieczności nie jest wcale oczywiste.
Poprzedni rekord długowieczności należący do Japończyka i wynoszący ponad 120 lat został podważony właśnie po analizie dokumentów. Pani Calment jest powszechnie przyjmowana za jedynego człowieka, który taki wiek przekroczył.
Być może jej długowieczność to wynik tego, że długo pozostawała aktywna fizycznie. W wieku 85 lat zaczęła trenować szermierkę, a do setki jeździła na rowerze. Do końca życia nie odmawiała sobie też kieliszka wina dziennie.
Można pozazdrościć, choć ruch – co wiemy z licznych badań – wydłuży życie każdemu. Nie trzeba go nawet wiele, bo wystarczy pół godziny dziennie.
Tak czy inaczej, długowieczność pani Calment nie przestaje intrygować. I skłania do zastanowienia, jaki jest limit długości ludzkiego życia – i czy w ogóle istnieje.
Wspomnijmy jednak o istotnej wątpliwości. Jeanne Calment miała córkę Yvonne. Według oficjalnych dokumentów zmarła w 1934 roku. Nikolai Zak z Uniwersytetu Moskiewskiego sugeruje, że zmarła wtedy Jeanne, a jej córka Yvonne przejęła jej dokumenty i tożsamość.
Jeśli tak było w istocie, pani Calment – z dokumentów Jeanne, a w istocie jej córka Yvonne – zaczęła trenować szermierkę w wieku lat 62, na rowerze jeździła do 77. urodzin, zaś zmarła w 99. roku życia. To nadal ładne osiągnięcia i piękny wiek, jednak daleki od rekordu Guinnessa.
Po cóż pani Calment miałaby się podawać za własną matkę? Cóż, z prozaicznej przyczyny – by uniknąć podatku spadkowego. We Francji od spadku po rodzicach płaci się od 5 do 45 procent wartości spadku w zależności od jego wartości (zwolnione jest jedynie pierwsze 100 tysięcy euro).
Poza tym posługiwanie się dokumentami zmarłego rodzica ułatwia życie nawet bez spadku i unikania podatków. Nie trzeba nawet przerejestrować licznika prądu.
Trzeba jednak przyznać, że niewielu zgadza się z tą teorią. Oficjalnie Jeanne Calment była najdłużej żyjącym człowiekiem na Ziemi.
Od czasu do czasu można trafić na doniesienia o tak zwanych „niebieskich strefach”, których mieszkańcy żyją dłużej niż reszta ludzi na świecie. W takich miejscach jest wyjątkowo dużo stulatków i ponadstulatków. To włoskie, greckie i japońskie wyspy: Sardynia, Ikaria i Okinawa.
Mieszkańcy wysp mogą zawdzięczać długowieczność diecie bogatej w ryby, owoce morza, warzywa i owoce. Dieta śródziemnomorska rzeczywiście jest zdrowa i może wydłużać życie. Nie bez znaczenia wydają się również silne relacje społeczne – z badań wynika, że one także przedłużają życie.
Jest jednak zła wiadomość dla poszukiwaczy wysp długowieczności. Wszystkie miejsca, gdzie rzekomo żyje się szczególnie długo, mają jedną cechę wspólną. Dość szczególną, trzeba przyznać.
Sardynia, Ikaria i Okinawa w początkach ubiegłego stulecia były raczej zacofanymi regionami, a jako wyspy nie miały zbyt rozbudowanej administracji. Mówiąc ściślej, nie prowadzono na nich oficjalnych rejestrów urodzin.
Gdy takie rejestry już zaczęto prowadzić, wiele tamtejszych dokumentów nie przetrwało zawieruchy drugiej wojny światowej. Z kolei dokumenty tożsamości wydawane po wojnie oparte były często jedynie na deklaracjach osób, które o nie występowały.
Połowa ubiegłego wieku to z kolei okres wprowadzania powszechnych ubezpieczeń emerytalnych. Jeśli poda się w dokumentach, że ma się o dziesięć lat więcej, na emeryturę można będzie przejść o dekadę wcześniej. (Któż z nas o tym skrycie nie marzy?).
Nie jest wykluczone, że część rekordzistów pod względem długowieczności żyła w istocie dużo krócej.
Istnieniu „niebieskich stref” sprzyjających długowieczności przeczą również dane demograficzne. Na całym świecie od dekad obserwuje się wzrost średniej długości życia. A na Okinawie, gdzie żyło najwięcej ponadstulatków, średnia długość życia mieszkańców systematycznie spada.
Najprościej można to wytłumaczyć tym, że w takich populacjach stopniowo ubywa osób, których dokumenty potwierdzające datę urodzenia były oparte na ich ustnych deklaracjach (niekoniecznie zgodnych z prawdą). Przybywa zaś zmarłych, którzy żyli średnio tyle, ile przeciętny mieszkaniec innych regionów globu.
W świetle tych wątpliwości trzeba uznać, że ponadstulatków może być mniej niż można przypuszczać. Żadnych „stref długowieczności” raczej nie ma.
Owszem, w niektórych krajach żyje się dłużej. Jednak są to po prostu kraje bogate i przeznaczające na opiekę zdrowotną znaczny odsetek z budżetów.
Są wśród nich, w malejącej kolejności średniej długości życia: Szwajcaria (przeciętnie 83,4 roku), Japonia (84,3), Korea Południowa (83,3) Hiszpania (83,2), Włochy i Australia (83), Francja (82,5), Norwegia (82,6), Szwecja (82,4), Kanada (82,2), Nowa Zelandia (82), Niemcy (81,7), Finlandia (81,6) to (Dane WHO za 2019 rok, za Our World In Data).
Są to jedyne kraje na świecie, gdzie średnia długość życia przekracza osiemdziesiątkę. Przeciętnie Polak może liczyć na 78,3 roku życia.
Większość krajów, których mieszkańcy są najbardziej długowieczni, to także kraje wydające na opiekę zdrowotną ponad 10 procent produktu krajowego brutto (również za Our World In Data).
To ujednolicone dane dla obydwu płci. Kobiety jednak żyją przeciętnie o pięć lat dłużej niż mężczyźni. W Unii Europejskiej kobiety żyją średnio 83,6 roku, zaś mężczyźni nieco ponad 78 lat. Przeciętna mieszkanka Ziemi żyje 74,5 roku, mieszkaniec o pięć lat krócej (69,6 roku).
Statystyczne dane napawają optymizmem. Bo nawet jeśli rzekomi rekordziści długowieczności dodawali sobie lat, ludzie żyją coraz dłużej. Ten trend widać w danych z dwudziestego wieku w większości krajów świata (choć, rzecz jasna, widać również spadki wywołane przez wojny).
Przez tysiąclecia długość ludzkiego życia rosła bardzo powoli, mniej więcej o rok na stulecie. Zmieniło się to dopiero w dwudziestym wieku. Średnia oczekiwana długość życia mieszkańca krajów rozwiniętych rosła przez ubiegłe stulecie mniej więcej o trzy lata na dekadę.
Oznacza to, że urodzeni w okolicach roku dwutysięcznego będą żyć średnio o trzy dekady dłużej niż średnio żyły osoby urodzone w roku 1900. Żyjemy prawie o połowę dłużej niż nasi pradziadkowie!
To niebywałe wydłużenie średniej długości ludzkiego życia zawdzięczamy przede wszystkim rozwojowi medycyny, która zmniejszyła śmiertelność niemowląt, kobiet w połogu oraz dzieci i dorosłych na choroby zakaźne. To z kolei było możliwe głównie dzięki szczepieniom i antybiotykom.
Nie bez znaczenia jest i rozwój diagnostyki, która pozwala zapobiegać wielu chorobom przewlekłym lub leczyć je na wczesnym etapie. A skoro medycyna stale się rozwija, to średnia długość życia powinna nadal rosnąć.
Zakładając takie samo tempo przyrostu średniej długości życia, jak w ubiegłym wieku, osoba urodzona pod koniec tego stulecia powinna żyć przeciętnie o trzydzieści lat dłużej niż urodzona w jego początkach. Średnio statystycznie ludzie żyliby około stu lat.
Średnia długość życia ciągle się wydłuża, może osiągnąć ponad 120 lat w niedalekiej przyszłości
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Nie brakuje jednak sceptyków, którzy twierdzą, że taki przyrost średniej oczekiwanej długości życia to mrzonka. Według nich nie powinniśmy się spodziewać, że ludzie będą żyć przeciętnie sto lat. Nasze ciała mają pewien limit, który niezwykle trudno jest przekroczyć – twierdzą.
Już w 1990 roku w „Science” opublikowano pracę, której autorzy dowodzili, że tych dodatkowych lat życia przybywać będzie coraz mniej nawet mimo postępu medycyny. Twierdzili, że niezwykle mało prawdopodobne jest, by statystyczna długość ludzkiego życia kiedykolwiek przekroczyła 85 lat – nawet przy zmniejszeniu śmiertelności z najczęstszych przyczyn o połowę.
Praca ta przeszła bez większego echa. Inaczej niż podobna, ale późniejsza o ćwierć wieku. Autorzy pracy opublikowanej w 2016 roku, którzy doszli do podobnych wniosków, spotkali się z szeroką krytyką. Nazywano ich szarlatanami i doszukiwano się błędów w ich wyliczeniach. Takich błędów nigdy jednak nie znaleziono.
W tej pracy badacze wskazywali między innymi na fakt, że od lat 90. ubiegłego stulecia wiek najstarszej osoby na świecie w chwili jej śmierci przestał rosnąć. Może to oznaczać, że długość życia człowieka dociera do „naturalnych ograniczeń”, pisali.
Czyżbyśmy dobili do granic długości życia podyktowanych przez biologię?
Ten sam zespół, który przewidywał limit średniej długości ludzkiego życia w roku 1990, postanowił sprawdzić, jak wyglądają dane demograficzne 34 lata później. Z początkiem października 2024 roku opublikował w „Nature Aging” swoją analizę.
Badacze przejrzeli dane statystyczne z lat 1990-2019 z ośmiu krajów, których mieszkańcy żyją najdłużej – czyli Japonii, Korei Południowej, Australii, Francji, Włoch, Szwajcarii, Hiszpanii i Szwecji. Dodali do tej listy także Hongkong i Stany Zjednoczone.
Wskazują, że tempo wzrostu średniej długości życia zmalało w ośmiu z dziesięciu krajów. Wyjątkami są Hongkong i Korea Południowa, jednak na tle pozostałych krajów świata długość życia zaczęła tam rosnąć późno. W Stanach Zjednoczonych nie było natomiast żadnego przyrostu, średnia długość życia wręcz spadła.
Nawet w Hongkongu, gdzie średnia długość życia nadal rośnie, dzieci urodzone w 2019 roku będą rzadko dożywać wieku stu lat. Statystycznie stanie się to udziałem niewielkiej części dzisiejszych pięciolatków, bo 12,8 proc. dziewczynek i tylko 4,4 proc. chłopców – wyliczają w pracy naukowcy.
Żeby zilustrować, jak bardzo owo wydłużanie się ludzkiego życia zwolniło, badacze podają wymowny przykład.
Gdyby tempo przyrostu długości życia przez ostatnie trzy i pół dekady było takie, jak przez większość XX wieku, dziś co piąta mieszkanka Japonii powinna dożywać wieku 120 lat. Co szesnasta zaś (6 procent) osiągać wiek 150 lat. Tak, stu pięćdziesięciu.
Oczywistym faktem jest to, że tak wiekowych Japonek nie ma. W swojej pracy badacze unikają sformułowania, że to absurdalny wynik, ale w wypowiedzi dla „Scientific American” dodają, że zakładali, iż „ludzie dojdą do takiego wniosku sami”.
Wydłużanie się ludzkiego życia wyhamowało i to poważnie. Nie mamy co liczyć na 150, ani nawet na 120 lat.
Trudno jest określić, czemu statystycznie życie wydłuża się coraz wolniej. W Wielkiej Brytanii przestało się wydłużać już w 2018 roku. W Stanach Zjednoczonych średnia długość życia uległa wręcz skróceniu.
Powodów można wymieniać wiele. Stresujący tryb życia, siedzący tryb życia, wysoko przetworzona żywność, zanieczyszczenie środowiska – to wszystko może skracać nam życie.
Również rozwój medycyny to koszt, który coraz trudniej jest ponosić, zwłaszcza gdy społeczeństwa się starzeją – a tak dzieje się już w większości krajów rozwiniętych.
Można jednak – o czym przekonują autorzy cytowanych demograficznych analiz – podejrzewać, że dotarliśmy już do kresu biologicznych możliwości. Ludzkie ciała mogą wytrzymać przeciętnie około 80 lat życia.
Bez rozwikłania zagadki, dlaczego w ogóle się starzejemy, niewiele możemy z tym zrobić. Trzeba przyznać, że starzenie się jest coraz częściej przedmiotem naukowych badań. Wiele wskazuje na to, że to proces bardzo złożony. Może więc nie ma prostych sposobów na przedłużenie życia.
Warto dodać, że średnia jest nieciekawą statystyką (statystyką w sensie „liczbowej charakterystyki próby losowej”). Statystycznie pies i jego właściciel mają po trzy nogi. Jeśli z pary bliźniąt jedno umrze przed pierwszymi urodzinami, a drugie dożyje siedemdziesiątki, ich średnia długość życia wyniesie 35 lat.
Przez większość historii ludzkości średnia długość życia człowieka nie przekraczała 30 lat. Dopiero w XIX wieku osiągnęła 40 lat, by pod jego koniec tę granicę przekroczyć.
Nie oznacza to wcale, że niewielu dożywało siedemdziesiątki. Średnią długość życia drastycznie zaniżała wysoka śmiertelność niemowląt i kobiet w połogu oraz małych dzieci. Jeszcze w początkach XIX wieku śmiertelność dzieci do piątego roku życia wynosiła około 40 procent.
Gdy już przeżyło się dzieciństwo (a będąc kobietą poród), można było liczyć na dużo dłuższe życie niż średnia statystyczna.
Pliniusz Starszy cały rozdział swojej „Historii naturalnej” poświęca rekordzistom długowieczności. Wylicza Konsula Valeriusa Corvinosa, który dożył setki, żonę Cycerona Terencję (103), aktorkę Lucceię, która występowała na scenie, mając sto lat, oraz Clodię, która dożyła 115 lat (wydawszy na świat piętnaścioro dzieci), podaje BBC Future.
W okresie paleolitu łowca-zbieracz żył przeciętnie 33 lata. Jednak wśród tych, którzy przeżyli pierwsze piętnaście lat życia, większość (około dwóch trzecich) dożywała ponad pięćdziesiątki.
We wczesnośredniowiecznej Europie dwudziestolatek płci męskiej dożywał średnio wieku około 45 lat. Jednak czterdziestolatkowie mieli przed sobą jeszcze 15 do 20 lat życia, czyli dożywali sześćdziesiątki lub więcej.
W XIX stuleciu w Anglii średnia długość życia wynosiła około 40 lat. Jeśli jednak dziecko przeżyło pierwszy rok życia, jego dalsza oczekiwana długość życia wynosiła już 47 lat. W wieku 20 lat można było spodziewać się dożycia sześćdziesiątki, w wieku 50 lat – siedemdziesiątki.
Także ze współczesnych danych demograficznych można wyliczyć, ile lat życia ma przed sobą człowiek w danym wieku. Na przykład w 2021 roku noworodek miał przed sobą przeciętnie 71 lat życia, ale dziesięciolatek już 64 (czyli można spodziewać się, że dożyje 74 lat), zaś 45-latek prawie 32 lat (czyli można oczekiwać, że dożyje 77 lat). (To dane z amerykańskiej tabeli danych aktuarialnych dla mężczyzn.)
Parafrazując tytuł książki profesor Marii Janion, „Żyjąc tracimy życie” – żyjąc zyskujemy kilka lat oczekiwanej długości życia. Choć średnia wynosi nieco ponad 75 lat, gdy człowiek dożywa tego wieku, nadal może spodziewać się średnio 10 lat życia, jeśli jest płci męskiej – a 12,5 lat, gdy jest kobietą.
Statystyki pokazują też, jakie czynniki najbardziej wpływają na długość życia. Wbrew pozorom nie jest nim miejsce zamieszkania – mieszkańcy miast żyją dłużej, ale nie jest to w Polsce już różnica znacząca.
Według danych GUS za 2023 rok przeciętna długość życia mężczyzn zamieszkałych w polskich miastach wynosiła 75 lat i była o 0,8 roku dłuższa niż dla mężczyzn na wsi. Kobiety mieszkające w miastach żyły przeciętnie 81,9 roku i o 0,1 roku krócej (tak) niż kobiety na wsi (dane za „Co w zdrowiu”).
Większy wpływ na oczekiwaną długość życia ma wykształcenie i płeć. W Polsce przeciętna długość życia mężczyzn z podstawowym wykształceniem przekracza 60 lat, natomiast mężczyźni z wyższym wykształceniem średnio żyją 80 lat (podaje „Obserwator Gospodarczy”, cytując dane z raportu Klubu Jagiellońskiego).
Przed 30-letnim mężczyzną bez wykształcenia średniego jest niespełna 40 lat życia (39,8 lat życia), czyli może oczekiwać dożycia niespełna siedemdziesiątki. Oczekiwana długość życia trzydziestoletniego Polaka z wyższym wykształceniem to kolejne 50,8 lat, czyli dożywa średnio ponad osiemdziesiątki.
W przypadku kobiet różnice są znacznie mniejsze. Trzydziestoletnie kobiety bez wykształcenia wyższego mają przed sobą średnio 50,3 roku życia. Z wyższym wykształceniem zaś 53,7 lat.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze