0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.plFot. Mateusz Skwarcz...

Życie publiczne w Polsce toczy się od jednej inby (zwanej kiedyś zadymą czy aferą) do kolejnej, przy czym utrzymuje się, a może nawet rośnie, poziom krążącej głupoty (zobacz końcówkę artykułu). Tak należy opisać „inbę o jacht”, czyli serię zarzutów, kpin i pomówień na temat wsparcia, jakie z Krajowego Planu Odbudowy otrzymuje branża hotelowo-gastronomiczno-kateringowa (tzw. Ho-Re-Ca), a dokładniej małe i średnie przedsiębiorstwa z tej branży.

Politycy PiS i media PiS walą na oślep i kpią, spora część internetu to kupuje, odzywa się zawiść i podejrzenia o pazerność i cwaniactwo. Niestety, także poważne media zachowały się i zachowują bezkrytycznie wobec tej nagonki. Powstaje wrażenie, że właściciele restauracji i hotelarze to przekręciarze, którzy wyłudzili środki europejskie, dokonując luksusowych zakupów. Ważną rolę odgrywa tu słowo „jacht”.

Opowiemy po kolei o zadymie, przedstawimy realia. Opiszemy, na czym naprawdę polega wsparcie zakupu jachtów, urządzenie solarium przez właścicielkę pizzerii, produkcji aromatycznego piwa bezalkoholowego i garderoby w lokalu do wynajęcia.

Ale najpierw rozmowa z przedsiębiorcą, która ilustruje, jakie skutki ma taka inba.

Czy dostanę zwrot za boathouse?

Z interaktywnej mapy, tej samej, która stała się źródłem wielu oskarżeń, dowiedziałem się, że wsparcie z KPO w wysokości 534 tys. zł dostała łódzka firma Tomasza Olejniczaka Gabinet Masażu Leczniczego i Rehabilitacji, „na rozszerzenie i dywersyfikację działalności w sektorze usług noclegowych i organizacji spotkań biznesowych w domku na wodzie”.

Rozmawiamy w niedzielę 10 sierpnia. Pan Tomasz jest nieufny, dopytuje, kim jestem i po co dzwonię. "Bo wie pan, od paru dni jesteśmy bombardowani informacjami, że ten oszukał, tamten zdefraudował, a jeszcze inny cwaniaczy, że to, że tamto.

Oczerniające słownictwo. Normalni ludzie, przedsiębiorcy, nie zasługują na coś takiego.

Te jachty, które tak denerwują ludzi, to przecież narzędzie pracy firm turystycznych. Jakieś stocznie je budują, ludzie mają pracę, płacą podatki. I ktoś ma potem lepsze wakacje".

A czy pod pana adresem też padają zarzuty? Ktoś pana „namierzył”?

"Nie, ale wydzwaniają do mnie znajomi, rodzina, czy po tym wszystkim, co się dzieje, nie stracę pieniędzy. Bo ja przecież nie dostałem jeszcze środków, musiałem wyłożyć je sam, dopiero na podstawie faktur ma nastąpić rozliczenie. Jak się łatwo domyśleć, nie miałem takiej gotówki, więc kredyt. A banki nie chcą dawać kredytu na trzy miesiące, więc to też zwiększy moje koszty. Jest już po przetargach, ale stocznia jeszcze nie skończyła budowy boathouse'u. Mam tylko nadzieję, że ta burza się uspokoi. Oczywiście niech będą kontrole, jak coś jest podejrzane,

ale KPO miało wspierać przedsiębiorców, a nie obrzucać błotem naszą pracę".

A skąd pomysł fizjoterapeuty na boathouse?

Pan Tomasz (lat 58) tłumaczy, że prowadzi dwie działalności, oprócz gabinetu wynajmuje domki w uroczysku Uniejów na Warcie („wspaniałe miejsce!”). Uznał, że taki boathouse to pomysł na dodatkowy przychód, nie tylko na spotkania biznesowe, rzecz jasna. Będzie miał udogodnienia dla osób z niepełnosprawnością i panele słoneczne.

„Dostałem się w drugim naborze*, za każdym razem byłem sprawdzany na wszystkie strony, wypełniałem dziesiątki dokumentów, wiadomo, że środki europejskie to droga przez mękę. Stosowałem się do wszystkich wytycznych, pokazałem, ile straciłem na pandemii, jak zamierzam wykorzystać inwestycję”.

Pan Tomasz denerwuje się, że ktoś upublicznił informacje o jego planach biznesowych z podaniem wszystkich danych.

Gdzie tu jest RODO? – pyta.

Jak pisze „Wyborcza”, link do listy beneficjentów wrzucił do sieci zastępca ministry Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz w ministerstwie funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko. „Na prośbę jednego z użytkowników X, który nie mógł się dogrzebać do informacji” – dodaje rozmówca „Wyborczej”.

Ten sam wiceminister na inbę w sieci zareagował wpisem: „Nie ma zgody na funduszowe cwaniactwo i marnotrawienie naszych wspólnych pieniędzy!”. Jakby sam chciał podgrzać atmosferę.

Trudne pieniądze z UE

Na branżę Ho-Re-Ca przeznaczono – według informacji Pełczyńskiej-Nałęcz – 1,2 miliarda złotych (na stronie programu widnieje mniejsza kwota – 778,9 mln).

Konkurs ogłoszono 19 czerwca 2024 roku, wnioski przyjmowano do 31 października 2024. Kwota wsparcia wynosi 90 proc. inwestycji, maksymalnie 540 tys. zł. Według zestawienia z 31 lipca 2025 podpisano 1030 umów, o łącznej wartości 432 mln,

co daje średnio 419 tys. zł na umowę.

Według danych na innej stronie KPO podpisano już 1621 umów (bałagan informacyjny).

Na realizację projektu (tylko jednego) przedsiębiorca ma 12 miesięcy. Musi się rozliczyć do 31 stycznia 2026 roku.

Sporo wniosków przepadło „w związku z brakiem możliwości uzupełniania wniosku na etapie oceny” z powodu tzw. głupich błędów, m.in. w dokumentowaniu spadku obrotów w czasie Covid-19.

Wymagana jest dywersyfikacja, czyli nowa inwestycja czy usługa, nie można było np. dostać wsparcia na budowę paneli czy podwyższanie standardu pokoi w istniejącym hotelu. Jeśli zakup samochodów, to tylko elektrycznych, nawet hybrydy odpadały.

Skala 0,47 proc. całego KPO

Środki przeznaczone na branżę Ho-Re-Ca stanowią zaledwie 0,47 proc. całego KPO, bo według aktualnej informacji Polska otrzyma prawie 60 mld euro, czyli 255,8 mld złotych.

Środki zostały przez UE przeznaczone na reformy i inwestycje, które mają zapewnić „odbudowę i zwiększenie odporności w łagodzeniu skutków pandemii COVID-19”. Obecnie, ponad dwa lata po epidemii, należy je raczej widzieć jako wspieranie rozwoju gospodarki, w tym przypadku usług turystyczno-gastronomicznych.

Pełczyńska-Nałęcz opisuje na X skalę operacji KPO: „podpisaliśmy w półtora roku ponad 824 tys. umów”. To tempo zabójcze dla pięciu instytucji wybranych na regionalnych operatorów programu (np. Polska Fundacja Przedsiębiorczości obsługuje województwa kujawsko-pomorskie, pomorskie i zachodniopomorskie). Licząc, że trzy osoby poświęcają średnio tylko po cztery godziny na zawarcie umowy i pilotowanie inwestycji; dawałoby to do tej pory 2,2 mln godzin pracy (co oznacza, że koszty obsługi KPO sięgają dziesiątków milionów zł).

Wartość podpisanych umów przekroczyła już 140,26 miliardów złotych – chwali się ministerstwo. To jednak oznacza, że zaplanowano wydanie zaledwie 54,9 proc. środków, a rozliczyć całość trzeba do 31 grudnia 2026, czyli za kolejne półtora roku.

Przeczytaj także:

Przypomnijmy, że w KPO przyjął Sejm w maju 2021, w wyjątkowo zgodnym glosowaniu. Komisja Europejska odmówiła jednak wypłaty środków bez przywrócenia w Polsce wskazanych naruszeń praworządności. KE powołała się na tzw. mechanizm warunkowości, który został przyjęty przez Radę Europejską m.in. z poparciem polskiego premiera Mateusza Morawieckiego. PiS nie spełnił jednak warunków KE. KPO udało się odblokować dopiero Koalicji 15 października, pierwsza transza dotarła do Polski w lutym 2024 roku. Z dwuletnim opóźnieniem.

Ten sukces rządu powinien poprawić opinię i zjednać sympatię do koalicji i samego premiera.

Tymczasem „afera KPO” podważa zaufanie do programu, do rządu, a także do Unii Europejskiej.

Wpisuje się w narrację z exposé Karola Nawrockiego, że „dalej tak rządzić nie można. Polska jest na bardzo złej drodze do rozwoju”.

Skandal goni skandal, skandalem pogania

Oburzenie i kpiny połączonych sił prawicy i „poruszonych do żywego internautów” budzą cztery sytuacje:

  • że przedsiębiorca dostaje wsparcie na coś innego, niż robił do tej pory [choć dywersyfikacja jest w wymogach programu];
  • że występuje o kasę na rzeczy luksusowe, w domyśle na własny użytek [choć te „luksusy” to po prostu poprawa jakości usług, na które ma być – wg nadziei przedsiębiorcy – zapotrzebowanie, a obroty w całej branży rosną];
  • że wydatek jest niepotrzebny, głupi, pieniądze zostaną zmarnowane [to jest warte rozpatrzenia, bo jak czytamy w opisie programu, wydatki mają być „uzasadnione i racjonalne”];
  • że wsparcie otrzymał ktoś z rodziny polityka czy polityczki z rządzących partii [należałoby jednak udowodnić, że doszło przy tym do nieprawidłowości. Tego wątku nie będziemy rozwijać].

Pół miliona złotych otrzymała z KPO radna Platformy Obywatelskiej Izabela Piasecka, która ma za te pieniądze wybudować „strefę relaksu” w posiadanym ośrodku wypoczynkowym. Prawie drugie tyle dostała była żona polityka PO z Wrocławia, która ulepszyć za to miała działalność swojej prywatnej kawiarni. Pół miliona złotych trafiło również do żony senatora Beniamina Godyli na strefę spa w hotelu. To kolejne przykłady marnotrawienia publicznych pieniędzy, które przyznano Polsce z Krajowego Planu Odbudowy – pisze Niezależna.

Wspomniana już mapa stała się źródłem wyciągania skandali i przez pewien czas w obiegu krążyły kolejne odkrycia „oburzonych internautów” i polityków/mediów prawicy. A poważne media to wszystko cytowały.

Jak 8 sierpnia 2025 pisze Wyborcza.biz, internauci „prześledzili, na co firmy z tej branży wydają pieniądze i... złapali się za głowy!”.

Następnie gazeta podaje,

bez żadnej weryfikacji, za to z ekscytacją,

przykłady. Opatrzymy je komentarzami:

  • jeden z przedsiębiorców uzyskał ponad 400 tys. zł na zakup „odżywczego piwa bezalkoholowego o szczególnych walorach smakowych” [co w tym złego, żeby produkować smaczne piwo bezalkoholowe? Browar twierdzi, że ostatecznie zrezygnował z inwestycji; patrz – niżej];
  • 500 tys. zł na zakup jachtu. „Jak to wpisał w cele KPO? Zamontował na łodzi ogniwa fotowoltaiczne. Poszło gładko, bo unijne fundusze mają wspierać wszystko, co zielone” – komentuje wyborcza.biz [fałszywy argument, bo same panele nie dawałyby podstawy do wsparcia, istotne jest rozszerzenie działalności; patrz niżej – wyjaśnienia restauratora z Łodzi];
  • łódzka pizzeria dzięki środkom z KPO chce rozszerzyć swoją działalność o solarium [patrz – wyjaśnienia właścicielki niżej];
  • lokal serwujący kebab wziął pieniądze na rozszerzenie działalności o „pozaszkolne formy edukacji sportowej” [i co w tym złego?];
  • właścicielka mieszkania na najem krótkoterminowy uruchomiła kursy brydża sportowego w modelu e-learning, na co otrzymała 380 tys. zł [coś złego w takiej rozrywce?];
  • przedsiębiorca kupił meble na wymiar, by rozbudować garderobę [ten głośny przykład jest zmanipulowany. W sieci łatwo znaleźć informację, że „przedmiotem zamówienia jest wykonanie, dostawa oraz montaż mebli kuchennych, oraz dostawa i montaż zlewozmywaka i baterii” w celu „rozszerzenie zakresu oraz unowocześnienie usług świadczonych przez apartament w Lublinie”. Garderoba to tylko kawałek remontu. Inna rzecz, czy ten remont oznaczał dywersyfikację i czy koszty nie były zawyżone?];
  • solarium zamówiło mobilne ekspresy do kawy [w czym problem?];
  • firma z województwa wielkopolskiego chce otworzyć wirtualną strzelnicę, by zmniejszyć zużycie paliw kopalnych [argument głupawy, pomysł potencjalnie atrakcyjny];
  • firma w Lublińcu w woj. śląskim otrzymała kilkaset tysięcy na „dywersyfikację działalności gastronomicznej”, a pod tym samym adresem zarejestrowany jest klub dla swingersów [kogoś mogą oburzać praktyki swingersów, ale oni i one poza uprawianiem seksu także jedzą i mogą za to zapłacić].

Identyczny w tonie i „wnikliwości” jest materiał wp z 8 sierpnia 2025, pod tytułem „Pokazali, na co idą środki z KPO. Lawina reakcji”.

Po sieci poszły informacje o kolejnych jachtach i łodziach, jakby było coś złego w zarabianiu pieniędzy na tym, że ludzie lubią pływać po jeziorach i takie wakacje są tańsze niż wynajmowanie hotelu czy kwatery.

  • Sztumskie przedsiębiorstwo (woj. pomorskie) – dofinansowanie w wysokości 522 tys. zł, na zakup ekologicznego jachtu Nautic 990 oraz zakup i wynajem ośmioosobowej łodzi marki Nautic 990 przeznaczonych do wynajmu;
  • podobny wniosek – na łódź Nautic 880 (6‑osobową) złożyła firma z Miłomłyna (woj. warmińsko-mazurskie);
  • Firma z Warszawy dostała blisko 540 tys. zł na „czarter jachtów na Zegrzu jako dywersyfikację i uodpornienie na przyszłe kryzysy działalności gastronomicznej”;
  • Restauracja „Braterska” ubiega się o dotację na „wynajem łodzi żaglowych jako dywersyfikację działalności”.

Właścicielka pizzerii: internauci mnie brzydko wyzywają

Na mapie dotacji faktycznie widnieje opis: „Dywersyfikacja działalności Wioleta Wrzosek-Magagnin RISTORANTE PIZZERIA ITALIA poprzez rozszerzenie oferty o usługę solarium”. Kwota 261 tys.

Na stronie Wieluń Nasze miasto opisany został ciężki los pani Wiolety. Gdy po „wykryciu” powyższego wpisu internauci zaczęli się oburzać i wyśmiewać („solarium w pizzerii”?) oceny lokalu poszły w dół.

Właścicielka wieluńskiej pizzerii faktycznie złożyła wniosek o wsparcie. A dokładniej zrobiła to warszawska firma, którą wynajęła, bo sama z dokumentacją by sobie nie poradziła. Solarium miało powstać w budynku obok pizzerii, dwa łóżka do opalania, panele solarne. „W tej całej dywersyfikacji chodzi o przebranżowienie, jakby mi pizzeria upadła, to byłabym w stanie się utrzymać z solarium” – tłumaczy Wioleta Wrzosek-Magagnin.

"Ale w lutym [2025] zrezygnowałam z dofinansowania.

Napisałam rozwiązanie umowy z KPO, mam na to pokwitowanie. W marcu przyszło mi zaświadczenie, że rozliczenie jest na 0. Nic nie wzięłam, a jeszcze zapłaciłam warszawskiej firmie 21 tysięcy złotych za wniosek. Zrezygnowałam, bo lokal, który miałam wynająć pod solarium, nie spełnia wymogów".

Kobieta jest załamana, bo jak pisze wieluński portal, opinia, na którą ciężko pracowała, leci w dół, zamówienia maleją, a gorzkie słowa płyną z każdej strony. A wpis na mapie wsparcia jak był, tak jest.

Browar Lubrow: dotacje z KPO tylko dla bogatych

Browar Lubrow wyjaśnia na FB, że owszem, „planował zakup separatora do drożdży – urządzenia niezbędnego do produkcji piwa bezalkoholowego metodą przerywanej fermentacji – częściowo z dotacji z KPO, a pasteryzatora z własnych pieniędzy”, ale z powodu braku środków firma zrezygnowała z projektu.

"Prowadzimy browar od 2013 roku. Wszyscy nas znają z festiwali piwnych czy naszych mediów społecznościowych. Można przyjechać do naszego browaru, zobaczyć, czym się zajmujemy. Jesteśmy transparentni (...). Dotacje z KPO są dla bogatych – całość trzeba sfinansować samemu, żeby w ogóle móc zawnioskować o wypłatę kwoty dofinansowanej, która i tak może nie zostać wypłacona.

Wzięliśmy udział w legalnym naborze, bez kolesiostwa i znajomości, a jesteśmy wrzucani do jednego worka z oszustami.

W dodatku nie otrzymaliśmy i nie otrzymamy żadnych pieniędzy, więc prosimy, aby nie wprowadzać ludzi w błąd".

Restaurator: kupiłem jacht. I co z tego?

„Wypożyczalnia jachtów jako dywersyfikacja działalności w celu uodpornienia na ewentualne pandemie. Wartość wsparcia 535 500 złotych. Beneficjent – firma prowadząca restaurację przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi”.

O tej inwestycji pisze Wyborcza 9 sierpnia 2025, w zupełnie innym tonie niż dzień wcześniej wyborcza.biz (patrz wyżej), może dlatego, że Piotr Brzózka z łódzkiej redakcji GW, zamiast cytować internautów, porozmawiał z bohaterem „skandalu”.

„Zacznijmy od tego, że nie dostałem jeszcze żadnych pieniędzy. Trzeba było wyłożyć własne środki, uruchomić działalność i dopiero gdy zacznie się funkcjonować zgodnie z tym, co jest w projekcie, składa się wniosek o płatność końcową”. Straszą nas kontrolą? Żadna nowość, kontrola jest wliczona w projekt" – mówi 9 sierpnia Grzegorz Urbaniak, który prowadzi wraz z żoną łódzką restaurację.

Wniosek o końcowe rozliczenie przedsiębiorca już złożył. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości ma 30 dni na ocenę i podjęcie kontroli. A następnie 45 dni na wypłatę. „Czyli spodziewam się środków na koniec października... Spodziewałem się do wczoraj, co będzie dalej, zobaczymy” – mówi Urbaniak.

Przedsiębiorca zaznacza, że w obecnym zamieszaniu doszło do całkowitego niezrozumienia, czym jest wsparcie z KPO. "Aby pojąć materię, trzeba połączyć trzy słowa. Pierwszym z nich jest dywersyfikacja. Ludziom z branży Ho-Re-Ca nie wolno było przeznaczyć pieniędzy na nic związanego z bieżącą działalnością. Słowem drugim jest pandemia – dotacja miała być zabezpieczeniem na wypadek kolejnego lockdownu. Słowo trzecie – ekologia. Stąd właśnie jachty żaglowe, napędzane siłami natury.

To nie jest żaden skok na kasę. Otworzyłem wypożyczalnię łodzi żaglowych, a jachty są narzędziem pracy, takim jak koła ratunkowe i kapoki. Skąd pomysł? Pływam od 30 lat, znam się na tym, oceniłem w biznesplanie, że jest to przedsięwzięcie, które zapewni dodatkowy dochód".

I jeszcze wyjaśnienie, że jak ludzie słyszą „jacht”, to wyobrażają sobie jachty Abramowicza czy Putina. "Tymczasem to są łódki żaglowe o długości ośmiu metrów, może na nich pływać do ośmiu osób.

Wynajem kosztuje od 400 do 600 złotych za dobę, czyli od 50 do 70 złotych na osobę.

Taniej niż kwatera gdziekolwiek, a daje możliwość poznawania Mazur. Jachty są polskiej produkcji, powstały w stoczni w Węgorzewie, która zatrudnia dziesiątki ludzi, od tej inwestycji zapłaci podatki".

Dlaczego ministra nie poinformowała o dymisji za KPO?

11 sierpnia 2025 min. Pełczyńska-Nałęcz zamieściła duży wpis o tym, że od 21 lat Polska prowadzi inwestycje z funduszy „według najwyższych standardów: konkursy, regulaminy, eksperci, instytucje kontrolne (...) W KPO są te same zasady”. Ujawnienie strony z dotacjami służyło transparentności. Uwagi zaniepokojonych obywateli zostaną sprawdzone w toku kontroli. I dalej:

"I nagle w tej normalności zaczyna się wojna, a właściwie tanie igrzyska.

Wyciąganie pojedynczych projektów z Ho-Re-Ca i obśmiewanie ich na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów opisu inwestycji. Sądy internetowe nad ludźmi, którym nic nie udowodniono – po prostu dostali dotacje. Pomówienia. No i spiskowe teorie".

W wielu mediach podtrzymywana jest nadal aura katastrofy i afery KPO, nawet jeśli te same media prostują wersje internetowe i wyjaśniają, że konkretnych przekrętów nie było. „Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz przytrafiła się poważna wpadka” – pisze np. 9 sierpnia Wyborcza. A „Fakty” 11 sierpnia materiał o nieprawidłowościach ilustrują jachtami tańczącymi na mazurskich falach.

Jeśli to nawet wpadka, to nie koniecznie tam, gdzie ją opisują media.

Pełczyńska-Nałęcz wyjaśnia na X: "podpisaliśmy w półtora roku ponad 824 tys. umów. I owszem, przy tak ogromnej skali inwestycji mogą zdarzyć się nietrafione umowy. Wówczas trzeba natychmiast zadziałać – kontrolnie i naprawczo. I takie działania zostały podjęte.

Zarządzona została kontrola, odwołałam (2 tygodnie temu) odpowiedzialną za program szefową PARP.

Wszystko zostanie sprawdzone tak, że mysz się nie prześliźnie".

Rodzi się pytanie, dlaczego odwołując szefową PARP ministra nie poinformowała o tym opinii publicznej (pojawia się nawet spór, czy poinformowała rząd)?

Wymagałaby tego deklarowana transparentność, a także zdrowy rozsądek polityczny. Wkładanie głowy w piasek nie sprawia, że reszta ciała przestaje być widoczna. To dopiero internauci i przeciwnicy polityczni rządu zaalarmowali opinię publiczną, z opisaną wyżej ogromną przesadą i manipulacjami.

Ministra mogła sama podać informację o kłopotach i niejasnościach, przy okazji wskazując na ich skalę, która z tego co widać, nie jest duża.

Tymczasem musi teraz reagować na krytykę rządu, który znalazł się w defensywie.

W twarde tony uderzył jak zawsze premier Tusk. „Rozmawiałem z ministrą Pełczyńską-Nałęcz. Jej ministerstwo wiedziało o pewnych nieprawidłowościach (...). Będę chciał, aby ta kontrola jak najszybciej doprowadziła do rzetelnej oceny każdej wydanej złotówki. Tam, gdzie ten wydatek był nieuzasadniony merytorycznie, będę oczekiwał szybkich decyzji włącznie z odebraniem środków. Zero tolerancji dla tego typu praktyk”.

8 sierpnia 2025 Prokuratura Regionalna w Warszawie z urzędu podjęła czynności sprawdzające w związku z doniesieniami medialnym dotyczącymi nieprawidłowości w udzielaniu dotacji z Krajowego Planu Odbudowy.

Kino plenerowe, lody, park linowy, zdrowy box...

Projekty branży Ho-Re-Ca, które zostały zakwalifikowane do wsparcia, to w większości proste pomysły na rozszerzenie działalności. Trzeba jednak zaznaczyć, że mapa z opisem umów ma istotną słabość.

Około 40 proc. projektów nie jest opisanych poza cytowaniem ogólnikowych celów projektu.

„Rozszerzenie działalności prowadzonej, w sektorze turystycznym, przez GA ADVENTURES sp. z o.o. (wcześniej EXTREME POLAND z o.o. sp. k.) poprzez inwestycje związane z zakupem środków trwałych, wykorzystaniem technologii cyfrowych, szkoleniowych i rozwojowych w związku z koniecznością dokonania zmian procesów, sposobu funkcjonowania przedsiębiorstwa i wzmocnienia odporności na wypadek kolejnych kryzysów. Przedsięwzięcie będzie realizowane w miejscowości Przeworsk, podkarpackie, 420 tys.”.

Z konkretów podam kilka przykładów:

  • uruchomienie nowej działalności – ruchomej placówki gastronomicznej („Black Pub Komin”, Suwałki);
  • wyposażenie w nowe urządzenia kuchenne i wprowadzenie nowej usługi cateringu pudełkowego „ZDROWY BOX” (Łapy pod Białymstokiem);
  • Nowa atrakcja innowacyjnej interdyscyplinarnej ścieżki edukacyjnej w formie parku linowego zintegrowanego z nadziemnym, zadaszonym stanowiskiem obserwacji ornitologicznej wraz ze zjazdami tyrolskimi (Łasko, kujawsko-pomorskie);
  • budowa 4 domków rekreacyjnych z przeznaczeniem na wynajem całoroczny (Sieradz, Zachodniopomorskie);
  • nowa usługa, wprowadzeniu restauracji w ośrodku wypoczynkowym (Karpicko nad Jeziorem Wolsztyńskim w woj. wielkopolskim);
  • dywersyfikacja działalności wynajmu apartamentu poprzez utworzenie wypożyczalni sprzętu turystycznego, przygotowanie dla gości, w tym także osób spoza apartamentu, domku saunowego z jacuzzi (Chojno-Młyn woj. wielkopolskie);
  • dywersyfikacja działalności poprzez uruchomienie usługi projekcji filmów lub nagrań wideo na otwartym powietrzu – kino plenerowe (Pietna, opolskie);
  • Restauracja rozszerza działalność poprzez uruchomienie usługi „Catering na każdą okazję” (Andrychów, małopolskie);
  • Nowa usługa – serwowanie deserów lodowych (pizzeria z Sieradza);
  • dywersyfikacja usług i uruchomienie kawiarni w Kinie Charlie w Łodzi.

Polskie RPG (Rzeczpospolita Polska Głupoty)

Inba o jachty i w ogóle przekręty we wsparciu z KPO dla hotelarzy czy restauratorów to kolejna wersja tej samej gry RPG, jaką obserwowaliśmy przy inbie o

  • „wynarodowianiu” i „odmóżdżaniu” dzieci w wyniku [rzekomej] rezygnacji z lektur szkolnych;
  • edukacji zdrowotnej (z elementami seksualnej), która deprawuje dzieci;
  • o masowym przerzucaniu do Polski przez niemieckie służby nielegalnych migrantów;
  • o wystawę „Nasi chłopcy” o gdańszczanach wcielanych na siłę do Wehrmachtu, a zwłaszcza o jej tytuł...

Powtarzająca się w RPG sekwencja uderza w sensowne reformy czy wydarzenia, takie jak:

  • zasilenie biznesu, który szczególnie ucierpiał w czasach pandemii;
  • reforma edukacji polonistycznej, która ma rozbudzić czytelnictwo książek;
  • wprowadzenie powszechnej, nowoczesnej edukacji zdrowotnej, w tym uodpornienia na zagrożenie molestowaniem seksualnym;
  • wystawa, która stanowi lekcję mądrej polityki historycznej, ukazując prawdę o losach Polaków w czasie II wojny światowej.

Na sekwencję RPG składa się:

  • oskarżenie przez prawicowych polityków i prawicowe media formułowane w języku skrajnej demagogii i hejtu;
  • „oburzenie internautów” oparte na ignorancji i powierzchownym wnioskowaniu;
  • niedostateczna reakcja analityczno-krytyczna mediów tradycyjnych (uleganie fałszywym narracjom);
  • brak informacji władz uprzedzającej wydarzenie;
  • ustępliwa reakcja władz na krytykę, rezygnacja lub okrojona realizacja projektów w połączeniu przyjęciem prawicowej narracji (zamiast ofensywy w obronie liberalnych wartości).

W efekcie rządowe polityki tracą na jakości, a siły liberalno-lewicowe na wyrazistości i nikną pod prawicową narracją spiskową.

* Uruchomiono go, gdy zabrakło wniosków spełniających kryterium 30 proc. strat w okresie pandemii, dopuszczono wtedy także straty 20 proc.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze