0:000:00

0:00

Ponad miesiąc temu, 18 kwietnia 2018 roku, osoby z niepełnosprawnością i opiekunowie rozpoczęli protest okupacyjny na sejmowym korytarzu.

„Od wielu lat nikt nie wsłuchuje się w głos rodziców i opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych. Fundowane są nam głodowe świadczenia" - mówiła OKO.press Iwona Hartwich, jedna z liderek protestu.

Protestujący rozpoczęli go domagając się natychmiastowej realizacji dwóch postulatów:

  • zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną;
  • wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18 lat w kwocie 500 zł miesięcznie, bez kryterium dochodowego.

Dotychczas protestującym udało się wywalczyć tylko spełnienie pierwszego postulatu – renta socjalna wzrośnie o ok. 165 zł – do 1030 zł od września 2018 z wyrównaniem od czerwca. To stosunkowo mało kosztowna dla budżetu państwa podwyżka – ok. 550 mln zł rocznie.

W sprawie drugiego postulatu rząd nie jest skłonny do jakichkolwiek ustępstw.

Protest uderzył w najważniejszy element wizerunku rządu - jego prospołeczność. Władza przyjęła to bardzo źle. I zaczęła szukać sposobu, by zneutralizować ogromne społeczne poparcie dla protestu. Jak?

Rząd dezinformuje, izoluje protestujących i używa wobec nich agresywnego, deprecjonującego języka. Niemal każdy dzień dostarcza nowych przykładów. Przypomnimy kilka najbardziej zdumiewających zachowań i wypowiedzi rządzących.

Przeczytaj także:

Dezinformacja

Liczby z kosmosu

Posługiwanie się wątpliwej jakości danymi to pierwsza ze sztuczek władzy. Tutaj nieoczekiwanym prymusem jest Mateusz Morawiecki, choć Jacek Sasin i TVP depczą mu po piętach.

"Rodziny osób z niepełnosprawnościami dostawały 2 tys. złotych, a teraz dostają 3 tys. zł netto" - mówił kilka razy Mateusz Morawiecki.

A jaka jest prawda? Ok 2,4 tys. netto otrzymuje wąska grupa – i są to niewielkie pieniądze, biorąc pod uwagę warunki, które trzeba spełnić, aby je otrzymywać. Duża część osób z niepełnosprawnością i ich rodzin otrzymuje od państwa znacznie mniej. Są tacy, którzy otrzymują wyłącznie niewielki zasiłek pielęgnacyjny. W przypadku najbardziej „uprzywilejowanej” grupy rodzin zsumowane świadczenia dla opiekunów i osób z niepełnosprawnościami to 1996 zł netto w 2015 i (planowane) 2547 zł netto pod koniec 2018 roku.

To wzrost o 28 proc, a nie 50 proc. Powtarzana przez Morawieckiego teza nawet przy najbardziej życzliwej interpretacji jest po prostu fałszywa.

Tym bardziej, że chodzi tylko o część rodzin. Morawiecki regularnie sumuje bowiem świadczenia dla osób z niepełnosprawnością i ich rezygnujących z pracy zarobkowej opiekunów. Tymczasem to dwie różne grupy świadczeniobiorców. Podobnie manipulowała m.in. TVP Info.

Jacek Sasin twierdzi z kolei, że rząd spełnił wyjściowe postulaty protestujących. "Te oczekiwania, które zostały sformułowane na początku protestu zostały spełnione". Protest jest niepotrzebny, nie wiadomo o co w ogóle chodzi protestującym, na pewno o brudną politykę albo czystą ludzką złośliwość. Sasin formułuje to wprost.

„Mam takie wrażenie, że gdyby nagle dzisiaj znalazły się nie wiadomo skąd, spadły nam z nieba jak manna te miliardy złotych, żeby dać po te 500 zł w gotówce, to za chwilę okaże się, że to już nie chodzi o 500, tylko o 1000, albo jeszcze jakieś kolejne kwestie” - twierdzi sekretarz stanu w kancelarii premiera.

Że postulaty zostały spełnione powtarza zresztą wielu polityków PiS, między innymi rzeczniczka tej partii Beata Mazurek.

Chodzi o to, że zamiast powszechnego dodatku w wysokości 500 zł, minister Rafalska zaproponowała różne ulgi w zaopatrzeniu w wyroby medyczne, m.in. pieluchomajtki i zniesienie ograniczeń dotyczących liczby wydawanych wyrobów medycznych. Osoby z niepełnosprawnością mogłyby też korzystać ze świadczeń specjalistycznych bez konieczności uzyskania skierowania i zwykłej kolejki.

Rząd „wycenił” swoją ofertę na 520 zł miesięcznie. Nie wiadomo jak. Całość kosztów spadnie na skrajnie niedofinansowany NFZ , co też nie dodaje rządowej propozycji powagi.

A sam NFZ nie jest w stanie przedstawić żadnych wyliczeń.

Tak w każdym razie wynika z jego odpowiedzi na pytanie dr Pawła Kubickiego, skąd wzięła się kwota 520 zł.

Nie wiadomo, jak to zrobił – nie przedstawił żadnych wiarygodnych szacunków. Jedyne liczby padły ze strony szefa NFZ, który mówił, że działania powinny objąć ok 150 tys. osób i że NFZ przeznaczy 450 mln zł na rehabilitację medyczną i 270 mln zł na zaopatrzenie w wyroby medyczne, ale też nie wyjaśnił skąd się rządowi wzięło owo 520 zł. (Jedyne wyjaśnienie tej kwoty, jakie przychodzi nam do głowy, to fakt, że 520 zł brzmi lepiej niż 500 złotych).

Tak protestujący, jak i eksperci nie zostawili suchej nitki na propozycjach rządu i zwracają uwagę, że problemem jest brak specjalistów i niedofinansowanie placówek medycznych i że podobne rozwiązania w programie „Za życiem” działają źle.

Podsumowując: rząd nie spełnił drugiego postulatu, zamiast tego wprowadził kilka zmian w prawie i wycenił je sobie tylko znanym sposobem.

Fikcyjne porozumienie

Niemal od początku sejmowego protestu rząd usiłuje przedstawić uczestników jako odosobnioną grupkę pozbawioną wsparcia środowiska osób z niepełnosprawnościami. Gdy wizyta Mateusza Morawickiego i Elżbiety Rafalskiej u protestujących nie zaowocowała porozumieniem, szefowa ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej postanowiła zawrzeć medialne porozumienie - ale z kim innym. Posłużyła do tego Rada Konsultacyjna do spraw Osób Niepełnosprawnych działająca przy rządzie. Posiedzenie rady nieoczekiwanie zwołano na poniedziałek 24 kwietnia. Obecni byli minister rodziny Elżbieta Rafalska i jej zastępca Krzysztof Michałkiewicz.

„Był środek dyskusji i nagle dostawiają krzesła. Wchodzi grupa osób z niepełnosprawnością. Byli ze Środowiskowego Domu Samopomocy” – mówiła OKO.press osoba uczestnicząca w spotkaniu. – „Bardzo im współczuję, że uczestniczyli w tym cyrku”.

Po dyskusji nad uchwałą KRK, z postulatami środowiska walczącego przestrzeganie Konwencji ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami, strona rządowa nieoczekiwanie zaproponowała swoją propozycję „Porozumienia”. Z dwóch postulatów protestujących deklaracja rządu spełniała tylko jeden – ten znacznie tańszy, czyli wyrównanie wysokości renty socjalnej do poziomu najniższej emerytury. O dodatku finansowym nie było ani słowa. Do sali wpuszczono media, które na czas dyskusji o dokumencie wyproszono. Część organizacji w świetle kamer podpisała „porozumienie”, część nie.

Rząd mógł pochwalić się "porozumieniem", z którym protestujący z Sejmu nie mieli nic wspólnego.

Izolacja

25 kwietnia 2018 marszałek Sejmu i komendant Straży Marszałkowskiej zawiesili wydawanie jednorazowych przepustek, z których korzystali m.in. dziennikarze i eksperci biorący udział w pracach komisji sejmowych.

"Ze względu na protest Marszałek Kuchciński miał do tego prawo" - oświadczyła rzeczniczka rządu Beata Mazurek .

To bzdura. Nie miał prawa. Zakazując wstępu do Sejmu dziennikarzom, ekspertom i zwykłym obywatelom marszałek i komendant Straży Marszałkowskiej bezprawnie ograniczyli wolność prasy i dostępu do informacji.

OKO.press zainterweniowało w tej sprawie w prokuraturze, sądzie administracyjnym i Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Zawiadomiliśmy prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marka Kuchcińskiego i Piotra Rękosiewicza, komendanta Straży.

Odmowa pozwolenia na wejście do Sejmu jest bezprawna, a szczególnie, gdy uniemożliwia obserwowanie obrad parlamentu. Prawo do wstępu na posiedzenia Sejmu oraz nagrywania w ich trakcie dźwięku i obrazu każdemu obywatelowi wprost gwarantuje art. 61 Konstytucji.

Prawo wstępu do Sejmu może być ograniczane, ale nie w sposób, w jaki zrobił to komendant Rękosiewicz w porozumieniu z marszałkiem Kuchcińskim. Konstytucja mówi o możliwości ograniczenia prawa do informacji m.in. ze względu na bezpieczeństwo, ale każde ograniczenie wolności musi być proporcjonalne (o czym mówi art. 31 ust. Konstytucji).

Od 24 kwietnia do Sejmu nie zostali wpuszczeni m.in.:

  • Wanda Tkaczyk-Stawska – uczestniczka Powstania Warszawskiego i wieloletnia nauczycielka szkoły specjalnej;
  • Bartłomiej Skrzyński – wrocławski rzecznik ds. niepełnosprawnych, pisaliśmy o tym tutaj;
  • 37 osób, które jako strona społeczna miały wziąć udział w posiedzeniu Komisji Zdrowia;
  • Ewa Siedlecka i inni dziennikarze, 9 maja protestowali przeciwko działaniom władz Sejmu i łamaniu art. 61 Konstytucji (prawo do informacji o działaniach władz publicznych).
  • Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.

Ta ostatnia niedoszła wizyta była dla rządu wyjątkowo nieprzyjemna, bo Ochojska potrafi radzić sobie zarówno z politykami jak i mediami.

"Ja też protestuję przeciwko temu, co się dzieje z osobami niepełnosprawnymi. Muszą protestować, zamiast chodzić codziennie na rehabilitację. Na tym polega problem, że odgradza się nas, niepełnosprawnych od społeczeństwa” – mówiła Ochojska.

„W oblężonym Sarajewie czy w Groznym byłam wielokrotnie. Sejm jest tak oblężony, że chyba wrócę z jakimś konwojem humanitarnym” – żartowała szefowa PAH.

Co na to władza? Tworzy coraz bardziej wymyślne uzasadnienia bezprawnego zamknięcia Sejmu. OKO.press naliczyło aż cztery:

  • Szef Centrum Informacyjnego Sejmu oświadczył, że Wandy Tkaczyk- Stawskiej nie wpuszczono przez "nieporozumienie". Po tym oświadczeniu i tak jej nie wpuszczono.
  • "Kancelaria Sejmu stara się w pierwszej kolejności wspierać działania, które mogą doprowadzić do koncyliacyjnego zakończenia rozmów, w wyniku których osoby protestujące przyjmą zaproponowane i już uchwalone przez Parlament rozwiązania jako istotnie poprawiające ich sytuację." - oświadczyło CIS.
  • „Wizyta budząca tak wielkie zainteresowanie mediów, w ocenie Kancelarii Sejmu powinna odbyć się w warunkach godnych" - napisał CIS w odpowiedzi OKO.press. "Hol, w którym przebywają osoby protestujące, w naszej ocenie nie jest wystarczająco komfortowy i bezpieczny do realizacji takich przedsięwzięć, zwłaszcza w przypadku Gości z niepełnosprawnością”.
  • I wreszcie: „Skoro są określone ramy, jest sytuacja, jaka jest, jest również epidemiologiczna sytuacja. To są osoby, które długo przebywają w jednym miejscu, więc jest też zagrożenie epidemiologiczne. Więc też nie może być sytuacji takiej, że wszyscy przychodzą, odwiedzają i się spotykają. No, przepraszam bardzo, to jest protest, a nie odwiedziny ciągłe” – powiedział 19 maja 2018 na spotkaniu z mieszkańcami w Krokowej marszałek Senatu, Stanisław Karczewski.

"Nie ma i nie będzie żadnej epidemii, chyba, że sami do niej doprowadzicie" - odpowiedziała marszałkowi protestująca Katarzyna Milewicz.

Agresja

To chyba najbardziej zdumiewająca z reakcji na protest - sugestie siłowego zakończenia protestu i agresywny język polityków wobec protestujących. Przykłady?

  • "Żądania dymisji ministrów jasno wskazują na polityczny charakter akcji. Dalsze tolerowanie łamania prawa jest błędem. Z zachowaniem ostrożności Straż Marszałkowska powinna wynieść protestujących i przekazać policji Polskiej" - napisał na twitterze poseł PiS Stanisław Pięta.
  • "Po tym, jak zachowują się opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można im dać tej gotówki. Bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą się zdążyć, niestety, zwyrodniali rodzice" - oświadczył Jacek Żalek, poseł i kandydat PiS na prezydenta Białegostoku "Jeżeli na oczach całej Polski można traktować dzieci jak zakładnika do swoich interesów, to boję się, że w zaciszu domów może być niestety tak samo".
  • "Nie będę z nimi rozmawiała. Dlatego, że widzę, jaką mają postawę, jak potraktowały panią minister Rafalską, w jaki sposób rozmawiały z panią minister Kopcińską. Nie uważam, że to są partnerzy dla mnie do rozmowy" - mówiła posłanka PiS Bernadeta Krynicka. "Jako matka dziecka niepełnosprawnego, osoby dorosłej, może to będzie brutalne, znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie w takich warunkach niegodnych" - stwierdziła.
  • "To są także koszty, proszę państwa, bo codzienne wyżywienie kosztuje, i tak dalej. Bierzemy to na siebie, ale będziemy musieli zastanowić się, czy ktoś musi za to zapłacić - mówił Marszałek Kuchciński. W podobny sposób wypowiadał się też Marek Suski: "Nie jesteśmy w stanie ich zmusić do zakończenia protestu. Będziemy się nimi opiekować jak do tej pory, Sejm karmi i poi."
  • "Przed chwilą byłam w Sejmie Na antresoli,w miejscu dla prasy i w korytarzu głównym na parterze trudny do zniesienia smród" - napisała posłanka PiS Krystyna Pawłowicz

„Im bardziej rząd pokazuje nam, jak gardzi nami i niepełnosprawnymi w całej Polsce, tym większą mamy siłę, by walczyć" – komentowała agresję polityków uczestniczka protestu Katarzyna Milewicz. "Planujemy zostać do końca, aż osiągniemy wszystko, co zaplanowaliśmy. Oba postulaty!”

26 maja o godz. 14 odbędzie się protest solidarnościowy pod Sejmem. Tego dnia w Sejmie obraduje Zgromadzenie Parlamentarne NATO.

"Nie pozwólmy zasłonić protestujących. Niech świat zobaczy jak w Polsce traktowane są osoby z niepełnosprawnościami. Bądźmy tam razem!" - piszą organizatorki m.in. ze Strajku Kobiet. "Spotykamy się pod Sejmem, o godzinie 14.00. Zabierzcie ze sobą kwiaty i laurki dla mam strajkujących w Sejmie oraz duże, anglojęzyczne transparenty mówiące o bieżącej sytuacji w Polsce."

;

Udostępnij:

Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze