To jeden z najważniejszych funduszy dla organizacji pozarządowych. Teraz korzystające z niego NGO-sy będą musiały poczekać co najmniej rok. Wicepremier Gliński potwierdził, że najbliższy konkurs zostanie rozpisany dopiero w połowie 2018 roku. Do tego czasu PiS zmieni nie tylko operatora funduszu, ale też priorytety i zasady przyznawania dotacji
We wrześniu 2017 roku Sejm głosami PiS zadecydował o utworzeniu Narodowego Instytutu Wolności - rządowej agendy, która będzie decydować o podziale funduszy dla organizacji pozarządowych. NIW przejmie między innymi władzę nad Funduszem Inicjatyw Obywatelskich (wcześniej zarządzało nim Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej)
Z pulą ok. 60 mln zł rocznie Fundusz Inicjatyw Obywatelskich jest filarem finansów nowej instytucji. Poza FIO budżet Instytutu zasili utworzony z wpływów z gier hazardowych Fundusz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Szacuje się, że będzie to ok. 40 mln zł rocznie.
Już podczas procedowania ustawy przedstawiciele organizacji pozarządowych alarmowali, że zmiany kompetencyjne spowodują paraliż FIO. Do tej pory konkursy ogłaszane były jesienią, tak by mogły wystartować wraz z początkiem kolejnego roku. Taki system zapewniał ciągłość finansowania.
25 października 2017 roku publicznie, choć głównie przed przedstawicielami mediów prawicowych (o śniadaniach prasowych w Kancelarii Premiera dla wybranych piszemy tutaj), obawy organizacji potwierdził Wojciech Kaczmarczyk, dyrektor departamentu ds. społeczeństwa obywatelskiego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Na wspólnej konferencji z ministrem Piotrem Glińskim zapowiedział, że kolejne konkursy odbędą się najwcześniej w połowie 2018 roku.
W takim trybie pierwsze pieniądze trafią organizacji pozarządowych pod koniec 2018 roku, a to oznacza zamrożenie funduszu na ponad rok.
Z badań przeprowadzonych w 2015 roku przez stowarzyszenie Klon/Jawor wynika, że niezmiennie największym problemem organizacji pozarządowych w Polsce jest pozyskiwanie pieniędzy. Trudności w zdobyciu środków zadeklarowało aż 65 proc. pytanych organizacji. Pozytywnym trendem wymienionym w raporcie jest zwiększona dbałość o zróżnicowanie budżetu organizacji. 27 proc. badanych przyznało, że korzysta z trzech różnych źródeł finansowania. Mimo to wciąż głównym motorem dla NGO są pieniądze od samorządów lub z rządowych programów dotacyjnych. Dlatego roczny paraliż FIO dla wielu z nich może być bardzo bolesny.
Dla przykładu, w 2015 roku w konkursie FIO złożono aż 5 652 oferty. Z nich wybrano i sfinansowano 637 projektów.
W latach 2012-2016 (podczas czterech edycji konkursu) organizacje pozarządowe otrzymały łącznie z Funduszu 620 mln zł.
Zamrożenie środków nie wynika jedynie z przenoszenia kompetencji z Ministerstwa Rodziny do NIW. PiS chce zmienić też priorytety, czyli obszary, które będą podlegać finansowemu wsparciu. 25 października Wojciech Kaczmarczyk na "śniadaniu prasowym" w Kancelarii Premiera dopytywany o to, co dzieje się w wokół FIO przyznał, że faktycznie trwają prace nad zmianą procedur i priorytetów. Wstępna propozycja - według Kaczmarczyka - została już przedstawiona Radzie Pożytku Publicznego i Komitetowi Sterująco-Monitorującemu FIO, jednak projekt trafi do powszechnych konsultacji dopiero, gdy ustawa o Narodowym Instytucie wejdzie w życie.
Z informacji OKO.press wynika, że nawet "wstępny projekt" trzymany jest pod kluczem.
Rada Pożytku Publicznego zaprzeczyła zapewnieniom Kaczmarczyka, że otrzymała do konsultacji "wstępną propozycję" zmian w FIO.
Biorąc pod uwagę założenia ideowe NIW wyrażone wprost w preambule do ustawy o Instytucie, można się obawiać, że główne założenie FIO, czyli "rozwój społeczeństwa obywatelskiego" będzie ograniczone kryterium ideologicznym. W nowych kryteriach możemy spodziewać się nacisku na "narodowy", "religijny" i "polski" charakter projektów. Szczególnie, że Wojciech Kaczmarczyk i Piotr Gliński pomysł utworzenia Narodowego Instytutu oparli na niepopartej dowodami, acz chwytliwej tezie, że do tej pory organizacje chrześcijańskie i prawicowe były dyskryminowane, dlatego potrzebny jest bardziej sprawiedliwy system dystrybucji środków. W praktyce oznacza to, że pieniądze dostaną "swoi", a nie organizacje niewygodne ideowo.
Przypomnijmy, że preambuła ustawy sprowadza aktywność obywatelską do wartości chrześcijańskich i narodowych: „Państwo polskie wspiera wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące tradycję polskiej inteligencji, tradycje niepodległościową, narodową, religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego, dostrzegając w nich kontynuację wielowiekowych tradycji Rzeczypospolitej Polskiej i tym samym chroniąc bogate dziedzictwo wspólnoty jej wolnych obywateli”.
W tekście preambuły nie odnajdziemy odwołań do wartości europejskich, praw człowieka, idei równościowych czy dorobku ruchu opozycji demokratycznej lat 70. i "Solidarności".
W 2017 roku Ministerstwo Rodziny dwukrotnie złamało regulamin przyznając dotację z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Wbrew zasadom odebrano punkty projektom ocenionym pozytywnie przez ekspertów. W ten sposób dofinansowania nie otrzymały m.in.:
Pierwszy raz Rafalska złamała regulamin w lutym i powtórzyła proceder w kwietniu 2017 roku. Dofinansowanie przejęły m.in.:
Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, w raporcie z marca 2017, całą sprawę zakwalifikowała jako rażący przykład naruszeń współpracy administracji państwowej z organizacjami pozarządowymi.
Tłamszenie niezależności trzeciego sektora i budowanie atrapy w postaci "rządowych organizacji pozarządowych" (ang. GONGO - goverment-organised non-gevernemental organizations) to strategia powszechna w krajach, w których rządzący roszczą sobie prawo do bycia jedyną reprezentacją obywateli. W takiej sytuacji każdy inny głos "obywatelskości" musi być tępiony, o ile nie wspiera dominującej narracji.
W debacie publicznej zaczęły pojawiać się głosy, które pozwalają szerzej spojrzeć na sposób finansowania i funkcjonowanie trzeciego sektora w Polsce. Ewa Siedlecka opisując na łamach "Gazety Wyborczej" proces ograniczania publicznych pieniędzy dla NGO przypomniała, że nie tylko PiS ma pieniądze dla trzeciego sektora. "Są też prywatne pieniądze od fundacji zagranicznych, chociaż do tej pory stanowiły niecałe 4 proc. dochodów polskich NGO-sów. Są tzw. Fundusze Norweskie – 800 mln euro, z czego 10 proc. ma pójść na organizacje pozarządowe. (...) Pieniądze mają też członkowie społeczeństwa obywatelskiego, czyli my. Niedawno ukazał się raport stowarzyszenia Klon/Jawor, który pokazuje, że od przejęcia władzy przez PiS znacznie chętniej wspieramy jednym procentem podatku organizacje niezależne" - pisze Siedlecka.
"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Organizacje były do tej pory zbyt uzależnione od publicznych dotacji, co powodowało, że niekoniecznie zajmowały się tym, czym chciały, a często tym, na co władza dawała pieniądze. Teraz dostają trudny dar wolności".
NGO
FIO
Fundusz Inicjatyw Obywatelskich
Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze