NEWS OKO.press. Dariusz Drajewicz, członek nowej KRS i nominat resortu Ziobry znany z tego, że naraz był na kilku stanowiskach i nie przepracowywał się jako wiceprezes sądu, chce teraz awansować na sędziego sądu apelacyjnego. Nie jest to szczyt jego marzeń, tylko plan rezerwowy, bo prezydent Duda przyblokował jego awans do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej
Jak ustaliło OKO.press, Dariusz Drajewicz od kilku tygodni stara się nominację na sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Wystartował w konkursie na wolne stanowisko przed nową KRS. Jego kandydaturą Rada zajmie się najwcześniej za kilka miesięcy, bo to dopiero początek procedury. Awans na sędziego sądu apelacyjnego dla Drajewicza - z prawej na zdjęciu powyżej - byłby prestiżowy, bo dziś jest szeregowym sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Czyli jest sędzią najniższego szczebla sądownictwa. Po awansie zyska więc zawodowo i finansowo.
Ale jak wynika z informacji OKO.press zabiegi o ten awans to asekuracja. Bo Dariusz Drajewicz już rok czeka na powołanie przez prezydenta Andrzeja Dudę do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, w którym są bardzo wysokie zarobki. I nie można wykluczyć, że prezydent awansu do tej Izby mu nie da. A w 2020 roku kończy się kadencja nowej KRS w, której Drajewicz zasiada. Tymczasem inni członkowie nowej KRS takie awanse już dostali.
Sędzia Dariusz Drajewicz znany jest z tego, że jednocześnie pracował na kilku stanowiskach w wymiarze sprawiedliwości.
Jego kariera przyspieszyła, gdy poszedł na współpracę z resortem ministra Ziobry. Tej władzy zawdzięcza obecny swój status, bo wcześniej bezskutecznie przed starą legalną KRS, aż 20 razy starał się o awans do sądów wyższych instancji.
Za „dobrej zmiany” Drajewicz najpierw w 2017 roku został wiceprezesem Sądu Okręgowego w Warszawie do spraw karnych. Ale skonfliktowała się z nim prezes tego sądu Joanna Bitner, bo Drajewicz nie przepracowywał się na tym stanowisku. Bitner nie mogła go jednak odwołać, więc zmniejszała mu zakres obowiązków do tego stopnia, że Drajewicz został wiceprezesem tytularnym, bez większych obowiązków. Nadal za pełnienie tej funkcji brał jednak dodatek do pensji sędziego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Tę funkcję i pracę jako sędziego Drajewicz łączył z pracą członka nowej KRS, w które w początkowym okresie pracy Rady był wiceprzewodniczącym. Jednocześnie dzięki decyzji resortu Ziobry zaczął orzekać na delegacji w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Dorabiał też pracą w komisjach egzaminujących prawników.
W końcu Drajewicz wystartował w konkursie do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, którą powołał PiS i, która ma pomóc wyrzucać z zawodu niepokornych sędziów i prokuratorów. Nowa KRS dała mu ten awans w styczniu 2020 roku. Problem w tym, że jak dotąd nie powołał go do Izby prezydent Andrzej Duda.
„Awans Drajewicza do Izby Dyscyplinarnej został zablokowany przez Dudę, bo jego nazwisko padało w mediach w kontekście afery hejterskiej. Bardzo źle by wyglądało, gdyby teraz miał »bezstronnie« i bez uprzedzeń oceniać innych sędziów. Teraz taki człowiek, miałby uchylać immunitet sędziemu Igorowi Tulei?” - mówi OKO.press osoba związana z nową KRS.
I dodaje: „Prezydent wciąż obawia się orzeczenia TSUE, który może orzec, że Izba Dyscyplinarna jest nielegalna. Stara się minimalizować straty wizerunkowe, a wysłanie takiego sędziego do Izby z pewnością byłoby pretekstem do krytyki”.
Brak powołania Drajewicza przez prezydenta może wynikać też z tego, że jego wybór przez nową KRS do Izby został zaskarżony do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a Izba do dziś nie rozpoznała tej sprawy. I nie można wykluczyć, że cofnie ją do ponownego rozpoznania przez nową KRS. Z tego samego powodu do Izby Dyscyplinarnej nie został również powołany inny członek nowej KRS Rafał Puchalski, prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie z nominacji ministra Ziobry i Andrzej Skowron z Sądu Rejonowego w Tarnowie. W sumie wtedy nowa KRS dała awans do tej Izby dla sześciu osób, trzy z nich prezydent już powołał. Pisaliśmy o tych awansach w OKO.press:
Z ustaleń OKO.press wynika, że w nowej KRS uważa się, że startując teraz na sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie Drajewicz po prostu kalkuluje, by nie zostać na tzw. lodzie. Bo skoro nie wiadomo czy prezydent powoła go do Izby, to lepiej dostać choć awans do sądu apelacyjnego. Tym bardziej, że za rok kończy się kadencja nowej KRS, w której zasiada Drajewicz.
Sytuacja w której sędzia, który miał już wygrany konkurs do sądu wyższej i nagle stara się o awans do sądu, który stoi niżej w hierarchii wymiaru sprawiedliwości jest rzadkością. Jednak w sytuacji gdy powołanie do Izby Dyscyplinarnej nie jest pewne, awans do apelacji nie jest zły, bo Drajewicz i tak by wskoczył o dwa szczeble sądowe wyżej. Więcej by też zarabiał.
Wśród warszawskich prawników krąży plotka, że sędzia w ostatnim czasie sam zrezygnował ze starań o wakat w Izbie Dyscyplinarnej. Bo stałoby to w kolizji z obecnym konkursem do sądu apelacyjnego, a prawo zakazuje startu w dwóch konkursach. Ale nie udało nam się tego potwierdzić. Próbowaliśmy skontaktować się z sędzią, ale nie odebrał od nas telefonu.
Sam Drajewicz - jak słyszymy ze źródeł w środowisku sędziowskim - mógł jednak nie składać formalnej rezygnacji z konkursu. Bo przeszedł już procedurę konkursową do Izby i czeka tylko na decyzję prezydenta. Jednak nie wiadomo jak w tej sytuacji zachowa się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i sama nowa KRS. Bo już była podobna sytuacja, gdy sędzia ubiegał się o dwa awanse. Chodzi o sędziego Andrzeja Skowrona, który też został wybrany do Izby Dyscyplinarnej i tak jak Drajewicz czeka na decyzję prezydenta. Jednocześnie startował w konkursie do sądu w Rzeszowie. W tej sytuacji nowa KRS spytała się go, który konkurs wybiera, bo chciała umorzyć ten do Rzeszowa. I Skowron wybrał Izbę. W podobnej sytuacji mógłby teraz znaleźć się Drajewicz.
Źródła OKO.press w pałacu prezydenckim przyznają, że dla prezydenta Andrzeja Dudy, wygodniej jest zaakceptować Drajewicza jako sędziego sądu apelacyjnego. Tym bardziej, że przetrzymywanie decyzji prezydenta co do awansu do Izby Dyscyplinarnej to niezałatwiona sprawa, która dodatkowo wpisuje się w rywalizację o wpływy w KRS.
"Od pewnego czasu PiS stara się osłabić pozycję ministra Ziobry, tak by nie był on absolutnym panem sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Jeśli będzie determinacja, by przepchnąć Drajewicza do apelacji, to w KRS trzeba będzie dogadać się z ludźmi współpracującymi z prezydentem, m.in Wiesławem Johanem, wiceprzewodniczącym KRS i Małgorzatą Manowską, prezes SN" - słyszymy w źródłach OKO.press.
Pisaliśmy w OKO.press o tym, że w nowej KRS są dwie frakcje - gołębi i jastrzębi. Do pierwszej zalicza się sędziów, którzy chcą pracować w Radzie bardziej niezależnie, a awanse sędziowskie poddawać obiektywnej ocenie. Do frakcji jastrzębi zalicza się sędziów, którzy dużo zyskali na współpracy z resortem Ziobry. Większość z nich dostała już awanse do sądów wyższej instancji. Popierają „reformy” Ziobry i ostry kurs w sądach.
Do tej frakcji zaliczany jest też Dariusz Drajewicz. To „jastrzębie” doprowadziły ostatnio do przewrotu w Radzie i odwołały z funkcji jej przewodniczącego Leszka Mazura oraz rzecznika prasowego Macieja Miterę. Obaj są zaliczani do frakcji gołębi. „Jastrzębiom” nie podobało się to, że doprowadzili do ukrócenia i ujawnienia procederu dorabiania przez niektórych członków Rady. Brali oni w dodatkowo płatnych posiedzeniach komisji KRS. W ten sposób niektórzy - głównie osoby z frakcji jastrzębi - dorobili po ponad 20 tys. zł. Dorobił też Dariusz Drajewicz (23 tys. zł). Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Dobra passa Dariusza Drajewicza przyhamowała jednak w ostatnich tygodniach. Wizerunkowo dużo stracił po materiale w „Czarno na białym” TVN24, który pokazał jego historię. TVN zarzucił mu, że nie pokazywał się za często w pracy. Dziennikarze rozmawiali też z nim. Drajewicz był pewny siebie, arogancko wypowiadał się o innych. Wypadł źle.
Na początku lutego 2021 roku sam zrezygnował z posady wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. Wcześniej z jego powodu dymisję złożyła prezes Joanna Bitner, którą zastąpił Piotr Schab, główny rzecznik dyscyplinarny znany ze ścigania niezależnych sędziów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
W kuluarach mówi się, że Drajewicz wolał skupić się na pracy w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, w której jest w dziale badań i analiz. Jak pisał Onet, delegował go tam teraz na głównego specjalistę resort ministra Ziobry. Na czele KSSiP stoi Dariusz Pawłyszcze, prywatnie partner członkini nowej KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej (prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, z nominacji Ziobry).
Sędzia Dariusz Drajewicz może czuć zawód z powodu niepowołania go przez prezydenta do Izby Dyscyplinarnej. Bo w międzyczasie awanse dostali inni członkowie nowej KRS, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry oraz ich rodziny. Część z nich prezydent już powołał. To:
Pisaliśmy o tych awansach w OKO.press:
Portal TVN24, powołując się na wewnętrzną analizę nowej KRS ujawnił, że obecna Rada w ciągu trzech ostatnich lat aż 16 razy zajmowała się awansami swoich członków lub dla sędziów blisko związanych z jej członkami. Portal napisał, że KRS opiniowała też awanse dla:
Nowa KRS dała też awanse rzecznikom dyscyplinarnym Ziobry, którzy znani są ze ścigania niezależnych sędziów. Dostali je:
Wysoki awans dostała też żona Radzika, czyli Gabriela Zalewska-Radzik. Choć wcześniej była radczynią prawną to awansowała aż do NSA. Pisaliśmy o tych awansach w OKO.press:
Nowa KRS awanse dała również innym partnerom sędziów „dobrej zmiany”. Jak pisał TVN24, Joanna Oliwa z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza dostała awans do sądu okręgowego. Prywatnie jest partnerką Dariusza Drajewicza.
Z kolei Dariusz Pawłyszcze z Sądu Okręgowego w Krakowie, który pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości dostał awans do Izby Cywilnej SN. Ale prezydent go jeszcze nie powołał. Pawłyszcze jest teraz dyrektorem KSSiP, w której pracę znalazł sędzia Drajewicz. A prywatnie jest partnerem Dagmary Pawełczyk-Woickiej, członkini nowej KRS, która też dostała awans. Pisaliśmy o tym awansie w OKO.press:
Na powołanie przez prezydenta - jak pisał TVN24 - czeka też prezes Sądu Okręgowego w Słupsku Andrzej Michałowicz (nominat ministra Ziobry). Dostał nominację do sądu okręgowego. Prywatnie jest mężem Joanny Kołodziej-Michałowicz, członkini nowej KRS, która też dostała awans.
Awans od nowej KRS chce też dostać Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości, który po wybuchu afery hejterskiej zrezygnował ze stanowiska. To ważna postać dla „dobrej zmiany” w sądach. Bo był kadrowym, który decydował o wielu awansach. Uważa się, że związana jest z nim grupa „jastrzębi” w nowej KRS. Piebiak stara się teraz o awans aż do NSA, choć nadal ma formalnie tytuł sędziego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Wcześniejsze jego starania o awans odrzucała stara, legalna KRS, bo miał on dyscyplinarkę i ostatecznie Sąd Najwyższy uznał go winnym części zarzucanych mu czynów dyscyplinarnych. To nie koniec, Piebiak będzie też startował do nowej KRS, by objąć miejsce, które zwolniła sędzia Teresa Kurcyusz-Furmianik (przeszła na sędziowską emeryturę). Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Obecnie pracuje w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości, który podlega resortowi Ziobry. Piebiak jest w sekcji prawa i procesu cywilnego, którą kieruje Jędrzej Kondek, członek nowej KRS zaliczany do frakcji jastrzębi.
Piebiak to nie jedyny zastępca Ziobry, który skorzystał z „dobrej zmiany”. Awans dostała już wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska. Z Sądu Rejonowego w Gdyni nominowano ją aż do NSA. Czeka na powołanie przez prezydenta. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.
Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze