Jak ustaliło OKO.press, odwołani zostali lokalni rzecznicy dyscyplinarni dla sędziów. To sędziowie, którzy awansowali za czasów PiS. Stanowiska stracili m.in. zamieszany w aferę hejterską Jakub Iwaniec i sędzia Jarosław Dudzicz, znany z antysemickiego wpisu
Lokalnych rzeczników dyscyplinarnych odwołała właśnie główna rzeczniczka dyscyplinarna dla sędziów Joanna Raczkowska. Powołał ją na to stanowisko minister sprawiedliwości Waldemar Żurek.
To pierwsza taka decyzja kadrowa sędzi Raczkowskiej na tym stanowisku. Odwołała 9 zastępców rzecznika dyscyplinarnego, którzy działają przy sądach apelacyjnych i sądach okręgowych.
Chodzi o dwóch rzeczników działających przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie i dwóch przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Odwołano też rzeczników dyscyplinarnych działających przy sądach okręgowych w Piotrkowie Trybunalskim, Gorzowie Wielkopolskim, Ostrołęce, Rybniku i w Świdnicy. Listę odwołanych publikujemy w dalszej części tekstu.
Lokalni rzecznicy dyscyplinarni bezpośrednio podlegają Raczkowskiej, jako głównemu rzecznikowi. Wynika to z tzw. ustawy kagańcowej, którą sześć lat temu uchwalił PiS, by nałożyć kary na niezależnych sędziów oraz ograniczyć ich samorząd i współudział w podejmowaniu najważniejszych decyzji w sądach. W tym w opiniowaniu kandydatów na lokalnych rzeczników dyscyplinarnych. Część ustawy kagańcowej TSUE uznał za sprzeczną z prawem UE.
Ustawą kagańcową wprowadzono do ustawy o ustroju sądów szereg przepisów, w tym ograniczających niezależność lokalnych rzeczników dyscyplinarnych. Wszystkich podporządkowano głównemu rzecznikowi i jego zastępcom. Cel był jeden: miało powstać „zbrojne ramię” do represjonowania niezależnych sędziów.
Na jego czele stał były już główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab i jego byli już zastępcy Przemysław Radzik i Michał Lasota. Za czasów PiS rozkręcili oni masowe represje wobec sędziów. Kilka lat temu Schab powołał większość z obecnych ok. 60 lokalnych rzeczników dyscyplinarnych. Stanowiska dał głównie neo-sędziom i sędziom, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry. Teraz nominatów Schaba odwołuje nowa główna rzeczniczka dyscyplinarna Joanna Raczkowska.
Lokalni rzecznicy są powoływani na czteroletnie kadencje. Ich odwołanie reguluje artykuł 112 paragraf 8 ustawy o sądach. Dopuszcza on ich odwołanie w czterech przypadkach m.in. gdy rzecznik przestaje być czynnym sędzią lub sam zrezygnuje. De facto są więc nieusuwalni. Podobną ochronę dostał w ustawie kagańcowej Schab i jego zastępcy, których odwołania w ogóle nie przewidywała ustawa. Mimo to w 2025 roku minister sprawiedliwości ich odwołał.
Minister, jak i teraz sędzia Raczkowska, uważają, że w ustawie o sądach jest luka prawna. A jej zapisy mogą godzić w konstytucyjne wartości i być sprzeczne z innymi przepisami. Bo rzecznicy są praktycznie nieusuwalni. Kadencja daje im ochronę nawet przed złamaniem prawa, niegodnym sędziego zachowaniem lub gdy rzecznik zaniedbuje swoje obowiązki.
Z tego wywodzą, że prawo nie może, aż tak szeroko chronić kadencji rzeczników dyscyplinarnych, co do których są poważne zarzuty i dla dobra wymiaru sprawiedliwości nie mogą oni już dłużej pełnić tych funkcji. Taki rzecznik nie ma też legitymacji, by rozliczać innych sędziów np. z postaw etycznych. Sam nie spełnia bowiem kryteriów, które powinien spełniać każdy sędzia np. nieskazitelności charakteru lub niezawisłości.
Dlatego powinna istnieć możliwość ich odwołania. Główna rzecznik dyscyplinarna Raczkowska uważa, że skoro ustawa daje jej prawo ich powoływać, to pod pewnymi uwarunkowaniami może ich też odwołać. Jeśli są do tego merytoryczne powody.
A w decyzjach o odwołaniu zarzuca się odwoływanym rzecznikom m.in. to, że poparli działania niekonstytucyjnej i upolitycznionej neo-KRS. Startowali bowiem w konkursach po nominacje przed tym nielegalnym organem lub podpisywali listy poparcia dla kandydatów. Zlekceważyli więc wyroki ETPCz, TSUE i SN, w których podważono status neo-KRS. Więc skoro sami nie szanują unijnych i konstytucyjnych zasad, to nie mogą rozliczać ze standardów innych sędziów.
W niektórych przypadkach są zarzuty dotyczące jakości pracy lokalnych rzeczników. W dwóch przypadkach stwierdza się, że powołanie na stanowisko lokalnego rzecznika – przez Piotra Schaba – było bezskuteczne.
Co ważne ich odwołanie pozytywnie zaopiniowały Kolegia sądów okręgowych lub apelacyjnych. Kolejnym krokiem będzie powołanie nowych lokalnych rzeczników dyscyplinarnych.
Nie można wykluczyć, że nastąpią kolejne odwołania. Bo w Polsce jest ponad 50 lokalnych rzeczników dyscyplinarnych, powołanych jeszcze przez Piotra Schaba. To głównie neo-sędziowie, którzy szybko awansowali za władzy PiS.
Na zdjęciu u góry odwołany właśnie zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie, sędzia Jakub Iwaniec. Fot. Mariusz Jałoszewski.
Główna rzecznik dyscyplinarna Joanna Raczkowska odwołała teraz:
Pierwszy jest neo-sędzią Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. To były stołeczny radny z ramienia PiS. OKO.press ujawniło, że w 2025 roku brał udział w spotkaniu z obywatelami, podczas którego agitowano za głosowaniem w wyborach prezydenckich na Karola Nawrockiego. Wcześniej orzekał on na delegacji w sądzie apelacyjnym, ale odwołano mu ją po zmianie władzy. Mimo to nadal był tu zastępcą rzecznika.
Z kolei sędzia Bojarczuk orzeka w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Za czasów PiS był na delegacji w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Był wiceprzewodniczącym wydziału karnego. Pisaliśmy w OKO.press, że sędzia Anna Kalbarczyk w zawiadomieniu do prokuratury wymieniła go, jako jedną z osób odpowiedzialnych za jej, złe traktowanie w sądzie apelacyjnym.
Bojarczuk starał się też o awans do sądu apelacyjnego. Dostał go od nielegalnej neo-KRS, ale po uzyskaniu nominacji zrezygnował z niej.
Odwołując Bojarczuka, zarzuca się, że nie mógł zostać powołany na zastępcę rzecznika dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym. Bo na tym szczeblu ustawa o ustroju sądów powszechnych nie przewiduje dwóch rzeczników. Dublowanie tej funkcji prawo dopuszcza tylko w dużych sądach okręgowych.
Iwaniec jako rzecznik dyscyplinarny zaczął też ścigać nową, główną rzecznik Joannę Raczkowską, którą uważa za nielegalną. Jego zdaniem głównym rzecznikiem nadal jest Piotr Schab. A wcześniej chciał ścigać sędziów, którzy wykonali wyrok kary więzienia dla posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Sędzia Iwaniec chciał nawet przesłuchiwać premiera Donalda Tuska.
W związku z tym jak działał jako rzecznik i jako sędzia, Iwaniec dostał niedawno zarzuty dyscyplinarne. W trzecim śledztwie prokuratura chce mu też postawić zarzuty za ukrywanie akt. Ostatnio sędzia, jadąc pod wpływem alkoholu, wjechał w drzewo w rodzinnym Rejowcu Fabrycznym. Został za to zawieszony na miesiąc przez prezesa sądu. Prokuratura chce mu za to stawiać zarzuty w czwartym śledztwie.
Iwaniec jest blisko byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, osoby numer jeden w aferze hejterskiej i kadrowego Ziobry w sądach. Pracował z nim w ministerstwie sprawiedliwości. Był też członkiem grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta na WhatsAppie, skupiającej sędziów bliskich Piebiakowi. Należeli do niej zastępcy głównego rzecznika dyscyplinarnego, członkowie neo-KRS, prezesi sądów z nominacji Ziobry i Piebiak.
Z kolei Chyr-Brzeszczak to neo-sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. To była prokuratorka. Wobec niej wszczęto postępowanie, w związku z tym, że nie podejmuje żadnych czynności w sekcji, do której przesunięto neo-sędziów z wydziałów karnych sądu okręgowego.
Na liście odwołanych teraz lokalnych rzeczników dyscyplinarnych są też:
Za czasów PiS szybko awansował. Był członkiem nielegalnej neo-KRS I kadencji. I prezesem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. A obecnie czeka na powołanie przez prezydenta do Izby Karnej Sądu Najwyższego. Nominację już po zmianie władzy dała mu nielegalna neo-KRS.
Nie przeszkadzało jej to, że Dudzicz był członkiem grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta. Należał też do mniejszej grupy na Signalu Niezłomni – grupa małego sabotażu. Należała do niej też Mała Emi, która rozprowadzała hejt na niezależnych sędziów, a potem ujawniła aferę hejterską. Do tej grupy należał również Łukasz Piebiak, do którego sędziowie zwracali się „Herszcie”.
W sprawie Dudzicza Prokuratura Krajowa prowadziła śledztwo. Bo pod nickiem Jorry 123 umieszczał wpisy w internecie, często odbiegające od zasad obowiązujących sędziów. W jednym ze wpisów tak napisał o Żydach: „podły, parszywy i pazerny naród”. Dudzicz, zeznając w prokuraturze, przyznał się, że to jego wpis.
Prokuratura za czasów PiS uznała, że nie jest to przestępstwo. I umorzyła śledztwo. Ale wznowiono je za nowej władzy. Analizie są poddawane inne wpisy sędziego. Wpis uderzający w Żydów mógł mu jednak zaszkodzić – nie został wybrany przez PiS w Sejmie do neo-KRS II kadencji. Ostatnio Dudzicz był na organizowanej przez PiS manifestacji antyimigranckiej.
Gąsior-Majchrowska wsławiła się tym, że jako jedyna w Polsce ścigała sędziów za podpisanie listu do OBWE ws. objęcia monitoringiem prezydenckich wyborów kopertowych. Sędziów z okręgu piotrkowskiego, którym za to zrobiła dyscyplinarki, uniewinnia Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN.
Gąsior-Majchrowska już po zmianie władzy zaczęła też ścigać nową prezeskę piotrkowskiego sądu Urszulę Sipińską-Sęk, za jej decyzje podejmowane jako prezes sądu. W 2025 roku Gąsior-Majchrowska sama dostała jednak zarzuty dyscyplinarne, za podpisanie list poparcia dla kandydatów do neo-KRS. Jest pierwszą osobą w Polsce, która dostała zarzuty za poparcie neo-KRS.
Dostała też zarzuty za robienie dyscyplinarek sędziom, którzy podpisali list do OBWE. Postawił je jej rzecznik dyscyplinarny ad hoc ministra sprawiedliwości. Gąsior-Majchrowska jest teraz blisko sędziów skupionych wokół Piebiaka.
Stanowiska lokalnych rzecznika dyscyplinarnego stracili teraz jeszcze:
Jest obecnie aktywna w mediach. Broni zmian wprowadzonych w sądach za władzy PiS i atakuje obecnych ministrów sprawiedliwości. Jest blisko sędziów skupionych wokół Piebiaka. W związku z jej medialnymi wypowiedziami dostała niedawno zarzuty dyscyplinarne. Borszowska-Moszowska bez sukcesu starała się o nominację od neo-KRS do Sądu Najwyższego.
Jej mężem jest prokurator ze Świdnicy Mariusz Moszowski. Znany on jest tego, że prowadził śledztwo ws. rzekomych ataków na neo-KRS oraz na Piebiaka i jego ludzi w sądach. W tym śledztwie przy pomocy Hermesa zbierano dane o dziennikarzach i sędziach, krytycznych wobec ministra Ziobry. Prowadził on też równolegle – na początkowym etapie – śledztwo ws. afery hejterskiej.
Na stanowisko zastępcy rzecznika dyscyplinarnego powołał go Piotr Schab. W odwołaniu go teraz ze stanowiska zarzuca się, że była to jednak decyzja bezskuteczna. Bo Schab powołał go, gdy już sam był odwołany ze stanowiska głównego rzecznika, przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Anna Gąsior-Majchrowska
Jakub Iwaniec
Jarosław Dudzicz
Kamila Borszowska-Moszowska
Łukasz Piebiak
odwołanie rzeczników dyscyplinarnych
praworządność
rozliczenia
rzecznik dyscyplinarny Joanna Raczkowska
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze