Ulicami miast w całej Polsce przejdzie dziś manifa - tym razem pod hasłem "Przeciw przemocy władzy". Choć w Warszawie kobiety demonstrują już osiemnasty raz, końca nie widać. Przeciwnie, ostatni rok przyniósł nową jakość przemocy władzy wobec kobiet. Dotyczy ona zwłaszcza sfery seksualności, ale też prawa do obrony przed przemocą fizyczną i psychiczną
W lutym 2017 r. rząd przyjął nowelizację, zgodnie z którą pigułkę ellaOne, tzw. pigułkę dzień po, będzie można kupić jedynie na receptę. Minister Radziwiłł podaje różne argumenty uzasadniające tę decyzję. Najczęściej są one ze sobą sprzeczne. Po pierwsze, zmiany motywowane są zdrowiem i bezpieczeństwem pacjentek. Po drugie, inne leki antykoncepcyjne też są na receptę. Po trzecie, zdaniem ministra, ellaOne to pigułka wczesnoporonna.
A więc wczesnoporonna czy jednak antykoncepcyjna?
Radziwiłłowi przypominamy, że:
Za nieco mniej zdrowe uznano w Europie leki na potencję. Polska jest jedynym krajem na kontynencie, w którym można preparat viagropodobny dostać bez recepty, mimo protestów Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Okazuje się jednak, że także kupno pigułki na receptę może być trudne, a przeszkody piętrzy sam minister Radziwiłł, w końcu lekarz:
- Chciałbym zapytać bardziej lekarza niż ministra, czy jako lekarz nie przepisałby pan pacjentce pigułki dzień po? - Nie. - A gdyby to była pacjentka zgwałcona? - Nie, nie przepisałbym. Powołałbym się na klauzulę sumienia
Według Komitetu Bioetycznego PAN klauzula sumienia nie obejmuje wypisywania recept.
Na temat pigułki dzień po głos zabrał także poseł Marek Suski: "[ellaOne] Przerywa ciążę. Pytam, czy ona coś leczy? Bo jeżeli to jest lek, to powinien być dostępny. Ta pigułka niczego nie leczy. To nie pigułka zdrowia, tylko raczej pigułka śmierci. Jeżeli mamy taką pigułkę, to niech chociaż będzie na receptę."
Czy to oznacza, że pigułkę, która uśmierca, można sprzedawać, byle na receptę? A może po prostu racjonalnego wyjaśnienia dla wprowadzenia recepty na ellaOne nie ma?
We wrześniu 2016 r. Instytut Ordo Iuris złożył w Sejmie projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji i przewidującej kary dla kobiet za jej przeprowadzenie. Sejm nie odrzucił projektu w pierwszym czytaniu, skierował go do komisji. Masowy protest kobiet - czarny poniedziałek 3 października - pokazał posłom, że żartów nie ma. Trzy dni później projekt przepadł w Sejmie.
Z tej okazji na temat rodzenia, upośledzonych płodów, gwałtu wypowiedziało się wielu mężczyzn, w tym polityków i księży.
"Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię", powiedział w wywiadzie dla Onet.pl Jarosław Kaczyński.
Inny poseł PiS, Jacek Żalek, podzielił się w Tok FM taką refleksją: "Jeżeli to nie rzutuje na stan zdrowia kobiety ani nie godzi w jej życie, to jeżeli ta ciąża w sposób naturalny zostanie rozwiązana, to w czym to szkodzi? Jakie wywołuje skutki, poza tym, że zwalnia kobietę z odpowiedzialności, że zabiła to dziecko?"
Od gwałtu specjalistą okazał się abp Henryk Hoser:
Wiadomo, że stres, niepokój jest jedną z przyczyn psychologicznych niepłodności na przykład. I w tym wypadku [gwałtu] stres jest tak silny, że do zapłodnienia rzadziej dochodzi, niż w normalnych warunkach
Kwestia aborcji nie zakończyła się wraz z czarnym poniedziałkiem. Polska Federacja Ruchów Obrony Życia w trybie petycji złożyła w Sejmie kolejny wniosek zakazujący aborcji oraz antykoncepcji awaryjnej. Nieprecyzyjne sformułowanie użyte w projekcie może spowodować, że do środków zakazanych zaliczy się także zwykłą antykoncepcję hormonalną.
26 stycznia komisja ds petycji nie odrzuciła projektu, ale skierowała do premier Szydło dezyderat z prośbą o informację na temat wdrażania ustawy „za życiem” (weszła w życie 1 stycznia 2017 r.) i o dalszych planach różnych resortów dotyczących działań na rzecz ochrony życia. Premier ma 30 dni na odpowiedź. Termin minie w pierwszej połowie marca.
W czerwcu 2016 r. Konstanty Radziwiłł – zgodnie z życzeniem lekarskiego lobby, czyli Naczelnej Rady Lekarskiej – po cichu wycofał standardy „Rodzić po ludzku”. Standardy te weszły w życie w 2012 r. i były wynikiem kilkuletnich starań, dyskusji, ścierania się poglądów. Standardy opisywały szczegółowo prawa kobiet do porodu, w którym mają maksimum swobody i traktowane są podmiotowo. Personel ma je traktować jak partnerki, pytać o opinie, ograniczać ingerencje do niezbędnego minimum.
Na początku 2017 r. minister Radziwiłł wystąpił nagle z nową propozycją - zbierze się specjalnie powołany do tego celu zespół i ustali nowe standardy. W zespole znalazł się dr Bogdan Chazan - kojarzony z bezwzględną walką o zakaz przerywania ciąży - a ceniona przez stronę społeczną urzędniczka została zdymisjonowana. Minister obiecuje, że opracuje jeszcze lepsze standardy niż te z "Rodzić po ludzku". Będą to co prawda standardy jedynie organizacyjne, a nie medyczne, bo prawo do zmiany tych ostatnich minister zabrał sobie sam w czerwcowej poprawce. A jeżeli medyczne - to raczej "zalecenia".
Szczegółowo o zmianach standardów piszemy w tekście "Rodzić po ludzku w zawieszeniu..."
Jednym słowem, nie wiadomo, co będzie, ale wiadomo, czego ma nie być. Nie ma standardów, których lekarze powinni przestrzegać, i dzięki którym poród niekoniecznie jest traumą.
Tak w skrócie zapatruje się prezydent Andrzej Duda na konwencję antyprzemocową, którą Polska podpisała, a tym samym zobowiązała się jej przestrzegać:
Wskazywałem, że u nas ta regulacja dotycząca przemocy jest bardzo dobra, funkcjonuje, jest egzekwowana. Przyjmowanie dodatkowych regulacji jest niepotrzebne, bo w Polsce to działa. W związku z tym, my nie musimy się już dodatkowo do niczego zobowiązywać.
OKO.press ujawniło w grudniu 2016 r. plany wypowiedzenia konwencji, które - po serii sprzecznych deklaracji ministrów rządu - zostały zawieszeone. Jeżeli jednak sam prezydent państwa ma do aktu prawnego tak lekceważący stosunek, rząd może ponowić próbę. Lub po prostu uznać przepis za martwy.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze