0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

Zarzut dyscyplinarny Jakub Iwaniec z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa – na zdjęciu u góry – dostał w połowie września 2025 roku. Postawiła mu go rzeczniczka dyscyplinarna ad hoc Barbara Augustyniak z Łodzi. Powołał ją jeszcze były minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Rzecznicy dyscyplinarni ad hoc są powoływani przez ministra do prowadzenia konkretnych spraw dyscyplinarnych. A dzieje się tak, bo system dyscyplinarny sędziów nadal jest w rękach nominatów Ziobry. I de facto nie ruszyły jeszcze rozliczenia dyscyplinarne sędziów, którzy za władzy PiS włączyli się w niszczenie państwa prawa.

Sędzia Jakub Iwaniec zarzut dyscyplinarny dostał za liczne wpisy na platformie Twitter, obecnie X, z okresu sierpień 2023 – wrzesień 2025. Rzecznik ad hoc zakwalifikował je jako czyn dyscyplinarny z artykułu 107 paragraf 1 punkty 4 i 5 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Punkt 4 mówi o: „działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. A punkt 5 o uchybieniu godności urzędu sędziego.

Rzecznik ad hoc przejrzał jego wpisy i zabezpieczył te, które nie licują z urzędem sędziego, poniżają innych sędziów (tych, którzy angażowali się w obronę wolnych sądów) i odnoszą się do bieżącej polityki.

Sędzia Iwaniec działalność na Twitterze/X prowadzi od lat. Znany jest z tego, że jego wpisy często przekraczają granice dobrego smaku, zwłaszcza te pisane nocą.

Przeczytaj także:

Po upadku rządów PiS Iwaniec nie zaprzestał wpisów na tej platformie. Wręcz przeciwnie, są one coraz bardziej radykalne. Straszy wręcz rozliczeniami sędziów, którzy angażują się w przywracanie praworządności. Choć to on ma być rozliczony, co powoli się dzieje – piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Mała próbka tego, co zamieszcza Iwaniec na X. Sześć dni temu ostrzegał ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka: „To wy złamaliście prawo nieudolnie odwołując głównych rzeczników [Schaba, Radzika i Lasotę – red.] i dlatego, w swoim czasie zmierzycie się z odpowiedzialnością. Wszyscy. Podżegacze, wykonawcy i paserzy”.

Swoje wpisy ubiera w wielkie słowa walki ze złem, dla Polski. Kreuje się na wielkiego patriotę niczym Żołnierz Wyklęty. 13 września pisał, by przygotowywać się do momentu przejęcia władzy. Nie napisał, że przejęcia przez PiS, ale wiadomo, że o tę partię chodzi.

Iwaniec pisał, by się organizować. A „gdy przyjdzie ten czas, trzeba przygotować kilka wersji i trybów działania na różnych płaszczyznach i w różnych konfiguracjach. I czekać na odpowiedni moment”. Iwaniec pisze tu o planach na przejęcie sądów i ostatecznej rozprawy z niezależnymi sędziami, którzy bronili praworządności. Zachęca, by do tego czasu zadbać o swoje zdrowie i tężyznę. I dalej: „A gdy przyjdzie już ten czas, trzeba być gotowym nie do gadania, a do działania. Pamiętać jednak zawsze należy, że nic nie robimy dla siebie, a wszystko dla Ojczyzny i Jej obywateli”.

O sędziach ze stowarzyszeń Iustitia i Themis pisze „polityczne jaczejki tego rządu”.

I jeszcze dwa przykłady wpisów Iwańca:

  • O rzekomym używaniu Pegasusa przez obecną władzę: „Nie zdziwiłbym się, gdyby sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych byli objęci kontrolą operacyjną, w tym za pomocą nowego systemu o funkcjach byłego Pegazusa, prowadzoną na wniosek bodnarowskich prokuratorów, po wyrażeniu zgody przez bodnarowskich sędziów z Sądu Okręgowego w Warszawie. W końcu nie bez powodu dokonano zmian na wszystkich newralgicznych stanowiskach funkcyjnych w tych instytucjach”.
  • O 28 legalnych sędziach SN, którzy wydali oświadczenie, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem, Iwaniec 26 czerwca 2025 roku napisał tak: „Nadrabiając zaległości, odniosę się tylko do jednej kwestii – apelu zaczadzonych antypaństwowością psubratów z Sądu Najwyższego, pomijając nawet skowyt prawniczych autorytetów Salonu w mediach Urbanowskiego nurtu. Otóż drodzy państwo sędziowie SN, którzy żeście podpisali ten haniebny apel o nieuznanie wyników demokratycznych wyborów Polaków – jesteście wierszem idioty, odbitym na powielaczu! Śmieję się w wasze zmarszczone i pokręcone nienawiścią do Polski twarze... i – podobnie jak znaczna część środowiska sędziowskiego, mająca na sercu rozwój i dobro Rzeczypospolitej, wolnej i niepodległej – plwam na wasze grubiańskie, zagnojone intelektualnie apele”.

Sędzia Iwaniec w przeszłości był już karany dyscyplinarnie za to, jak zachowywał się przed Stadionem Śląskim w 2009 roku. Ochrona nie chciała wpuścić go na mecz, bo uważała, że jest pod wpływem alkoholu. Interweniowała policja. Sędzia wyrażał się wulgarnie. Odmówił poddania się badaniu alkomatem. Za to w 2012 roku został ukarany przez sąd dyscyplinarny naganą.

Iwaniec 01
Sędzia Jakub Iwaniec. Na portalu X gra twardziela. A podczas posiedzeń w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN ws. uchylenia mu immunitetu, kreuje się na ofiarę obecnej władzy i skromnego sędziego, który walczy o niezależne sądy. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sędzia Iwaniec, afera hejterska i uderzenie w rząd

Sędzia Iwaniec to jedna z najważniejszych twarzy „reform” Ziobry w sądach. Po wygraniu przez PiS wyborów w 2015 roku dostał delegację do ministerstwa sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Był jednym z zaufanych ówczesnego wiceministra Łukasza Piebiaka, kadrowego Ziobry w sądach.

W II połowie 2019 roku po ujawnieniu afery hejterskiej przez Onet okazało się, że Iwaniec i Piebiak byli głównymi postaciami w aferze hejterskiej. Iwaniec miał kontakt z Małą Emi, która rozprowadzała hejt na niezależnych sędziów. Był też członkiem grupy dyskusyjnej na WhatsAppie Kasta/Antykasta, która skupiała sędziów bliskich Piebiakowi.

Po ujawnieniu afery Iwaniec wrócił do pracy w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. I choć jest zamieszany w aferę hejterską, to został powołany na stanowisko zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Iwaniec ma oceniać postawy etyczne innych sędziów. Tę funkcję powierzył mu były już główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, który wraz z zastępcami odpowiada za masowe represje wobec sędziów za czasów PiS.

Sędzia Iwaniec stanowisko rzecznika dyscyplinarnego wykorzystał dwa razy do absurdalnego i bezpodstawnego uderzenia w rząd Tuska. Na początku 2024 roku w ramach wszczętego postępowania o charakterze dyscyplinarnym chciał zablokować osadzenie w więzieniu prawomocnie skazanych – za akcję bezprawną CBA – posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jego postępowanie dotyczyło sędziów z sekcji wykonawczej stołecznego sądu, którzy wykonali wyrok sądu.

W ramach postępowania dyscyplinarnego Iwaniec chciał nawet przesłuchiwać premiera Donalda Tuska i byłego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara! Minister Bodnar powołał wtedy rzecznika ad hoc, by przejął od Iwańca sprawę. Ale ten nie chciał oddać akt. Ukrył je w biurze głównego rzecznika dyscyplinarnego (trzeba było je przejąć siłowo).

Iwaniec drugi raz w rząd uderzył niedawno. Również w ramach postępowania dyscyplinarnego postawił zarzuty nowej, głównej rzeczniczce dyscyplinarnej Joannie Raczkowskiej. Powołał ją we wrześniu 2025 roku minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. A Iwaniec błyskawicznie uznał, że jest ona nielegalna i postawił jej zarzuty. Pochwalił się tym, na swoim koncie X podkreślając, że zarzuty postawił w rocznicę napaści ZSRR na Polskę.

Sędzia Iwaniec powinien jednak jak najszybciej stracić stanowisko zastępcy rzecznika dyscyplinarnego. Tylko z tego powodu, że był zaangażowany w aferę hejterską. I nie ma kwalifikacji moralnych i etycznych, by oceniać teraz postawy innych sędziów.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS Łukasz Piebiak, główna postać w aferze hejterskiej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Jak wygląda rozliczanie Iwańca

Obecnie toczą się trzy śledztwa, w których prokuratura chce postawić zarzuty karne sędziemu Jakubowi Iwańcowi.

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu chce mu postawić zarzuty za aferę hejterską. Są one związane z udostępnianiem danych wrażliwych sędziów z ich teczek personalnych w ministerstwie sprawiedliwości. Do teczek miał dostęp Iwaniec i Piebiak. Tych danych użyto potem do uderzania w niezależnych sędziów w prawicowych mediach i w internecie. Prokuratura chce mu też postawić zarzut pomocnictwa w wysłaniu przez Małą Emi paszkwilu na byłego już prezesa Iustitii, prof. Krystiana Markiewicza.

Od roku w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN toczy się postępowanie o uchylenie Iwańcowi immunitetu. I nie widać jego końca. Bo legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz zarządził postępowanie dowodowe, co jest rzadkością w sprawie immunitetowej. A zrobił to, bo Iwaniec i jego obrońcy sugerują, że za aferą hejterską stoją rosyjskie służby. Co jest absurdem i elementem obrony.

Kolejne posiedzenie Izby ma odbyć się 1 października. Nie wiadomo, czy Kozielewicz zdąży wydać orzeczenie w tej sprawie, bo w tym roku przechodzi w stan spoczynku.

Kolejne zarzuty chcą stawiać Iwańcowi prokuratura w Kielcach i Prokuratura Krajowa. Prokuratura w Kielcach chce mu postawić zarzuty w związku z hejtem na portalu Twitter na byłego już sędziego Waldemara Żurka, który jest teraz ministrem. Sędziego hejtowano z profilu FigoFago, który śledczy wiążą z Iwańcem.

Izba Odpowiedzialności Zawodowej w I instancji odmówiła jednak uchylenia immunitetu. Decyzję wydał neo-sędzia Marek Motuk, który uznał, że nie ma dowodów, że za kontem FigoFago stał Iwaniec. Prokuratura się od tego odwołała.

Z kolei Prokuratura Krajowa chce postawić Iwańcowi zarzuty w związku niewydaniem akt sprawy dyscyplinarnej ws. osadzenia Wąsika i Kamińskiego. W tej sprawie Izba również w I instancji odmówiła uchylenia immunitetu. Decyzję wydał neo-sędzia Paweł Wojciechowski. Uznał, że Iwaniec mógł kwestionować powołanie przez ministra Bodnara rzecznika dyscyplinarnego ad hoc, który żądał od niego wydania tych akt. Kilka dni temu prokuratura odwołała się do II instancji.

Niezależnie do tego sędzia Iwaniec jest pozwany w dwóch sprawach za aferę hejterską. Jeden pozew już za czasów PiS złożył były prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Chce od Iwańca oraz od Piebiaka i ministerstwa sprawiedliwości (odpowiada za aferę, bo za czasów Ziobry tu było jej centrum) 50 tysięcy złotych na cel społeczny. I 75 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Iwańca za aferę hejterską pozwał też sędzia Waldemar Żurek. Chce od niego, Piebiaka i byłego już zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Mężczyzna w średnim wieku w garniturze, niebieskiej koszuli i w krawacie, ma okulary
Były prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Był głównym celem afery hejterskiej. Pozwał za nią do sądu Piebiaka, Iwańca i resort Ziobry. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze