0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Brandon Bell / Getty Images via AFPFot. Brandon Bell / ...

Jak to się robi w Ameryce?

Co o wymiarze sprawiedliwości myśli amerykański prezydent-elekt Donald Trump? Że może on uczynić życie każdego amerykańskiego obywatela koszmarnie uciążliwym. Choć przez ostatnie lata, w swojej ocenie, Trump był “ofiarą” cywilnych i karnych spraw sądowych, z których niektóre zdążyły zakończyć się wyrokiem, przyszły prezydent chętnie nadużywa prawa, żeby gnębić swoich krytyków.

Tak było w przypadku sprawy o zniesławienie, którą wytoczył Timowi O’Brienowi, dziennikarzowi i autorowi swojej biografii. Politykowi nie spodobało się, że w książce jego fortuna została wyceniona na maksymalnie 250 milionów dolarów. W pozwie o zniesławienie Trump domagał się od dziennikarza i jego wydawców odszkodowania w wysokości 6 miliardów dolarów. Trump proces przegrał, ale jak podkreślił “wydałem kilka dolców na honoraria prawników, a oni wydali o wiele więcej. Zrobiłem to, żeby uprzykrzyć mu życie. Jestem z tego zadowolony”.

Na tydzień przed wyborami, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych wysłał pozwy lub listy do głównych mediów, takich jak m.in. „New York Times”, CBS News czy „Washington Post”. Domaga się odszkodowania w związku z artykułami prasowymi na jego temat.

Przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że zamierza zmienić przepisy o zniesławieniu na bardziej przychylne powodowi.

Przeczytaj także:

Elon Musk, właściciel m.in. X (dawniej Twittera), w podobnym do Trumpa stylu wytoczył pozew o zniesławienie przeciwko Centrum Walki z Nienawiścią w Sieci (Center for Countering Digital Hate). Elon Musk nie tylko wsparł kampanię Trumpa dwustoma milionami dolarów, ale również regularnie pojawiał się na wiecach przyszłego prezydenta. Przedsiębiorca zorganizował także kontrowersyjną loterię, w której wyborcy w decydujących o wyniku wyborów stanach mogli wygrać milion dolarów dziennie po podpisaniu petycji poparcia dla wolności słowa i posiadania broni.

Obecnie Musk doradza Trumpowi przy obsadzaniu stanowisk w nowej administracji, dołącza do spotkań z zagranicznymi liderami (stało się tak na przykład w wypadku rozmowy telefonicznej Trumpa z prezydentem Ukrainy Włodymyrem Zełenskim) oraz został wybrany na współszefa nowopowstałego Departamentu Efektywności Rządowej (wg słów Trumpa odpowiedzialnego za zdemontowanie biurokracji). Elon Musk obecnie jest z Trumpem tak blisko, że wspólnie pozują do rodzinnych zdjęć, a wnuczka przyszłego prezydenta żartuje, że właściciel X osiągnął “status wujka”.

W pozwie X i Musk stwierdzili, że publikacje CCDH przyczyniły się do poniesienia przez nich wielomilionowych strat. Sąd nie dał temu wiary. Odrzucił pozew już na wstępnym etapie. Choć w ocenie sądu pozwana organizacja krytykowała firmę Muska, pozew miał na celu ukaranie CCDH za krytyczne treści. Co więcej, sąd dopatrzył się ze strony X i Muska chęci zniechęcenia innych podmiotów i osób do krytycznych publikacji na ich temat.

SLAPP. Amerykański wynalazek

Obie sprawy łączy nie tylko fakt, że zostały zainicjowane przez jedne z najbardziej wpływowych osób na świecie. Donald Trump i Elon Musk do uciszenia swoich krytyków wykorzystali metodę nazywaną strategicznymi powództwami zmierzającymi do stłumienia debaty publicznej, czyli SLAPPami (z ang. strategic lawsuits against public participation).

Są to postępowania, których głównym celem jest ograniczenie danym osobom udziału w debacie publicznej i wywołanie szerszego efektu mrożącego, żeby nie mówić na dane tematy.

SLAPPy zazwyczaj cechuje brak równowagi sił pomiędzy stronami. Pozywa się m.in. osoby dziennikarskie, aktywistyczne czy akademickie. Z drugiej strony stają korporacje, biznesmeni, czy politycy, albo podmioty faktycznie działające w ich imieniu.

Inicjatorom SLAPPów nie zależy na samym wygraniu sprawy

Ważne jest psychiczne i finansowe zgnębienie osoby wypowiadającej się w interesie publicznym. Im dłużej ciągnie się sprawa w sądzie, tym bardziej odczuwalny jest jej ciężar dla pokrzywdzonego SLAPPem. Dodatkowo SLAPPy wywołują tzw. efekt mrożący, czyli zniechęcają innych do wyrażania opinii publicznie. SLAPPy są oczywistym zagrożeniem dla wolności słowa, a co za tym idzie, dla demokracji. Zwłaszcza gdy inicjują je najważniejsze osoby w państwie, posiadające nie tylko fortunę, ale również władzę polityczną.

Musk i Trump na swoim koncie mają więcej SLAPP-ów. Nie oni jedni. Problem był i jest na tyle poważny, że w Stanach Zjednoczonych powstały pierwsze na świecie rozwiązania prawne mające na celu przeciwdziałanie SLAPPom. Obecnie ustawodawstwo anty-SLAPPowe obowiązuje w 33 stanach.

Mechanizmy ochrony wolności słowa w takich sprawach są zazwyczaj podobne, osoba pozwana może złożyć wniosek, że dana sprawa jest SLAPPem. W efekcie sąd musi zawiesić postępowanie i rozpatrzyć najpierw wniosek SLAPPowy. Ciężar dowodu, że dana sprawa nie jest SLAPPem, spoczywa na powodzie. Jeśli sąd stwierdzi, że ma do czynienia ze SLAPPem, powinien odrzucić pozew. Dzięki temu osoba pokrzywdzona SLAPPem nie musi długo zmagać się ze sprawą, ponosząc przy tym koszty psychiczne czy finansowe. Sąd powinien też obciążyć powoda kosztami sądowymi. Sprawa z powództwa X i Muska została odrzucona na wczesnym etapie właśnie na podstawie przepisów anty-SLAPPowych.

Europejskie, lepsze rozwiązanie?

Rozwiązania proponowane przez stanowe przepisy anty-SLAPPowe to krok w dobrym kierunku. Brakuje jednak federalnych przepisów anty-SLAPPowych, które obejmowałyby całe Stany Zjednoczone. Dlatego SLAPPujący często wnoszą pozwy w stanach, gdzie nie ma takich zabezpieczeń. Praktyka ta nazywana jest po angielsku forum shopping.

Podobnie dzieje się w Europie. Wybieranie przychylniejszej powodowi jurysdykcji w sprawach o zniesławienie było jednym z powodów, dla których Unia Europejska zdecydowała się na przyjęcie w kwietniu 2024 roku Dyrektywy anty-SLAPPowej.

Teraz państwa członkowskie, w tym Polska, mają dwa lata na jej implementację.

Zgodnie z Dyrektywą w przypadku, gdy sąd uzna, że dana sprawa jest SLAPPem, musi:

  • Oddalić sprawę uznaną za „ewidentnie bezpodstawną” (wówczas powód musi udowodnić, że zarzuty są solidnie udokumentowane i nie stanowią jedynie formy nękania).
  • Nałożyć na powoda obowiązek pokrycia wszystkich kosztów prawnych (zarówno kosztów procesu, jak i kosztów reprezentacji prawnej).
  • Zasądzić odszkodowanie dla ofiary SLAPP (w tym także za szkody psychiczne), a także dodatkową grzywnę za nadużywanie prawa do nękania obywateli.
  • Odmówić uznania wyroku sądu z państwa trzeciego, jeśli sprawa jest SLAPPem.
Dyrektywa dotyczy jedynie spraw cywilnych o charakterze transgranicznym.

Z danych zebranych przez Koalicję na Rzecz Zwalczania SLAPPów CASE wynika, że stanowią one poniżej 10 proc. SLAPPów w UE. Mechanizmy prawne z Dyrektywy zapewniają minimum ochrony wolności słowa przeciw SLAPPom, wspólne dla wszystkich państw członkowskich. Komisja Europejska zaleca jednak wprowadzenie lepszej ochrony przed SLAPPami na poziomie krajowym.

Polska potencjalnym prymusem

Spośród państw UE, na razie jedynie Litwa uchwaliła nowe przepisy pomagające walczyć ze SLAPPami.

Daje to Polsce unikalną szansę na szybkie działanie i pochwalenie się gotowymi przepisami już w trakcie prezydencji w Radzie UE, która zaczyna się w styczniu 2025 roku.

Byłby to krok symboliczny i praktyczny, zważywszy na wagę polskiego problemu ze SLAPPami, z którym zmagały się przez lata osoby rządów PiS osoby publicznie krytykujące władzę. Szczegółowo pisało o tym (w cyklu Agnieszki Jędrzejczyk „Na Celowniku”) i pomagało przeciwdziałać SLAPpom OKO.press.

Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, SLAPPy w Polsce inicjowały osoby i podmioty związane z obozem władzy PiS. Sprawy przeciwko „Gazecie Wyborczej” wszczęli, między innymi, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński czy ówczesny prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski.

Inne media, takie jak OKO.press czy tytuły należące do Ringier Axel Springer także zmagały się ze SLAPPami.

Kryzys silnie dotknął osoby aktywistyczne, co szczegółowo opisywała Agnieszka Jędrzejczyk w OKO.press. Głośna była również sprawa przeciwko historykom Zagłady prof. Barbarze Engelking oraz prof. Janowi Grabowskiemu.

To tylko kilka przykładów świadczących, po pierwsze o skali problemu SLAPPów w Polsce, a po drugie o atrakcyjności SLAPPów jako narzędzia do uderzania w wolność słowa i podstawy demokracji.

Choć po wyborach parlamentarnych w 2023 roku Polska, dzięki staraniom nowego rządu, powoli odbudowuje demokratyczne standardy, systemowe zwalczanie problemu SLAPPów jest nadal konieczne.

Od dziesięcioleci w Polsce plagą są sprawy wytaczane aktywistom czy dziennikarzom mediów lokalnych przez polityków i biznesmenów. Te sprawy nie znikną. Nie można także przewidzieć, kto wygra kolejne wybory i jaka będzie sytuacja pod względem systemowego przestrzegania zasad demokracji, praworządności i praw człowieka.

Deklarujący przywiązanie do demokracji politycy także czasem nadużywają przepisów prawa karnego czy cywilnego przeciwko swoim krytykom. Polska ma też obowiązek wprowadzenia anty-SLAPPwych zmian prawnych wynikających z Dyrektywy.

NGOsy i media apelują

Szybkich działań domagają się organizacje pozarządowe oraz media. 13 listopada 2024 roku wystosowały apel do rządu podpisany przez 43 organizacje. Podkreślają w nim konieczność podwyższenia ochrony przeciwko SLAPPom względem norm wynikających z Dyrektywy.

Zdaniem organizacji społecznych:

  • Gwarancje ochrony przed SLAPP-ami nie powinny ograniczać się jedynie do postępowań cywilnych; szczególną uwagę należy zwrócić na kwestie prawa karnego.
  • Należy wprowadzić obszerny katalog przesłanek wskazujących, że celem postępowania jest tłumienie debaty publicznej.
  • Prawo anty-SLAPP powinno obejmować również sprawy krajowe, bez elementu transgranicznego.
  • Konieczne jest zastosowanie szerszych przesłanek w ramach mechanizmu wczesnego oddalenia spraw.
  • Wprowadzenie wszystkich środków zaradczych przewidzianych w dyrektywie jest niezbędne (możliwość nałożenia sankcji na inicjatora SLAPP, zasądzenia od niego rekompensaty, obciążenia pełnymi kosztami procesu oraz zobowiązania go do publicznego ogłoszenia wyroku sądowego.).
  • Należy wykluczyć legitymację czynną Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego w sprawach o ochronę dobrego imienia (standard przedstawiony w wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka OOO Memo przeciwko Rosji z 15 marca 2022 (sprawa 2840/10).
  • Postuluje się dekryminalizację zniesławienia i znieważenia.
  • Potrzebne są szerokie zmiany w ramach prawa karnego materialnego.
  • Niezbędne jest wprowadzenie zmian w ramach prawa karnego procesowego.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka przedstawiła konkretne propozycje zmian prawnych w celu wdrożenia dyrektywy.

Wagę problemu podkreślił Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar. Zapowiedział, że 27 listopada Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego przedstawi projekt stosownych zmian.

W kwietniu minister Bodnar obiecał zniesienie art. 212 o zniesławieniu z kodeksu karnego. Nie wiadomo, czy zarekomenduje to Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego.

Droga naprzód

Sprawne prawo anty-SLAPPowe nie rozwiąże wszystkich bolączek demokracji, ale może przyczynić się do jej lepszej ochrony.

Stany Zjednoczone mają przepisy broniące przed SLAPPami, ale brak ich unifikacji na poziomie federalnym rodzi problemy.

Unijna Dyrektywa daje nadzieję na harmonizację prawa w krajach Unii Europejskiej. Polska może dać przykład innym państwom członkowskim, szczególnie jeśli poziom ochrony przeciwko SLAPPom zostanie względem Dyrektywy podniesiony adekwatnie do skali problemu.

;
Na zdjęciu Paulina Milewska
Paulina Milewska

W Europejskim Instytucie Uniwersyteckim przygotowuje doktorat o SLAPP w Polsce i na Węgrzech w kontekście problemów z praworządnością. Wcześniej pracowała w Europejskim Centrum Wolności Prasy i Mediów oraz w Gazecie Wyborczej. Stypendystka the German Marshall Fund of the United States.

Komentarze