0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

We wtorek 23 czerwca 2020, tuż przed wylotem do Stanów Zjednoczonych na spotkanie z Donaldem Trumpem, prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. tarczę antykryzysową 4.0.

Większość przepisów ustawy "o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19" - jak brzmi jej pełna nazwa - weszła w życie z dniem 24 czerwca.

Ale jak pisaliśmy w OKO.press tarcza, która ma pomóc przedsiębiorcom, wprowadza do polskiego porządku prawnego szereg przepisów niezwiązanych ze skutkami pandemii koronawirusa. Przede wszystkim zmiany w kodeksie karnym - identyczne, jak te w feralnej noweli sprzed roku.

Propozycje zmian w kodeksie, przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości i przeforsowane przez parlament w maju i czerwcu 2019, trafiły ostatecznie do kontroli w Trybunale Konstytucyjnym. Wysłał je tam Andrzej Duda. W TK Julii Przyłębskiej zaginęły bez wieści na ponad rok.

Tym razem jednak, mimo kolejnej porcji poważnych wątpliwości i identycznych błędów, prezydent niemal natychmiast złożył swój podpis.

"Nie mamy strażnika Konstytucji" - komentował na swoim blogu dr Mikołaj Małecki, karnista z UJ i członek Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego.

Jednocześnie po roku milczenia TK wyznacza w końcu termin rozprawy o konstytucyjności starej noweli Ziobry. Bez względu na wyrok czeka nas prawny chaos.

Przeczytaj także:

Nowela Ziobry odnaleziona w TK

Decyzja Dudy, by odesłać nowelę kodeksu karnego do TK zapadła 28 czerwca 2019. Powodem były poważne wątpliwości konstytucyjne. Przede wszystkim formalne - bo projekt przyjęto naprędce, z naruszeniem regulaminu Sejmu - m.in. nie zachowując przewidzianego dla zmian w kodeksach wymogu trzech czytań.

Nowela pojechała do TK i od tego czasu słuch o niej zaginął. Jeszcze w październiku 2019 roku prosiliśmy Trybunał o informację, kiedy planowana jest debata nad wnioskiem Dudy i w jakim składzie będzie obradował. 24 grudnia 2019 służby prasowe poinformowały nas, że TK zbierze się w pełnym składzie. Termin?

"Po wyznaczeniu terminu informacja ta będzie dostępna na stronie internetowej Trybunału w zakładce Wokanda" - napisano w odpowiedzi.

Przyszło nam czekać kolejnych siedem miesięcy. W drugiej połowie czerwca, tuż po tym, jak Senat przyjął poprawki do tarczy 4.0, Trybunał wyznaczył dzień rozprawy na 14 lipca 2020. Przewodniczącym składu orzekającego będzie prezes TK Julia Przyłębska, a sprawozdawcą sędzia Justyn Piskorski, jeden z tzw. "dublerów", czyli osób wybranych do TK na miejsca formalnie w nim zajęte.

Orzeczenie wydane przez TK, w skład którego wejdą sędziowie-dublerzy, będzie do podważenia z prawnego punktu widzenia. W dodatku w Trybunale zasiadają dziś osoby, których status jako sędziów był kwestionowany ze względu na wiek i barwną partyjną przeszłość - Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz.

Tak obsadzony Trybunał przeistoczył się w marionetkowy organ prawny, który wielokrotnie pokazywał, że służy przede wszystkim do legitymizowania poczynań władzy PiS.

Czeka nas chaos prawny

Wszystko wskazuje, że TK dostał kolejną ważną misję.

Bo część zmian przeforsowanych tarczy 4.0. niemal dokładnie pokrywa się z treścią zakwestionowanej przez Dudę w 2019 noweli. A tryb procedowania znowu był sprzeczny z regulaminem Sejmu i Konstytucją.

„Mamy brak trzech czytań, przesłanie projektu do niewłaściwej komisji, zgłoszenie poprawek po pierwszym czytaniu oraz brak regulaminowych terminów, które są wydłużone dla zmian w kodeksach” - komentuje dla OKO.press dr Mikołaj Małecki.

Podkreśla, że gdyby Trybunał Julii Przyłębskiej uznał niekonstytucyjność noweli sprzed roku, otworzyłby pole do zakwestionowania przepisów tarczy 4.0.

„Sądy mogłyby po prostu skopiować wniosek prezydenta i zwrócić się do Trybunału z identycznymi wątpliwościami. Nie można ukarać człowieka 15-letnim więzieniem na podstawie przepisu uchwalonego w niekonstytucyjnym trybie” - uważa Małecki.

„Czeka nas chaos prawny, bo nie wiemy, jak sądy zareagują. Mogłyby np. próbować omijać te nowe przepisy, stosować różne zabiegi, by uwolnić sprawcę od odpowiedzialności albo samodzielnie starać się oceniać konstytucyjność tych przepisów. Niektóre będą zawieszać postępowania, co dodatkowo spowolni działanie wymiaru sprawiedliwości. Bo te zmiany dotyczą wielu przypadków” - wskazuje prawnik.

Po drodze wybory prezydenckie

Ale co jeżeli Trybunał uzna, że nowela z zeszłego roku była zgodna z Konstytucją? Prezydent musiałby wówczas ją podpisać. Dr Małecki jest zdania, że także wtedy powinniśmy liczyć się z prawnym chaosem.

„Stare przepisy zaczną zmieniać przepisy aktualne, bo wejdą w życie później. Jeśli były jakiekolwiek rozbieżności, jak np. w definicji kradzieży szczególnie zuchwałej, to stara nowela znowelizuje przepisy z tarczy" - tłumaczy karnista.

W całej sprawie nie bez znaczenia jest także terminarz. Choć termin rozprawy w TK wyznaczono na 14 lipca, orzeczenie może zapaść później. Zdaniem Mikołaja Małeckiego powinna zadziałać tu zasada dyskontynuacji.

„Już teraz są pewne wątpliwości, bo przecież przepisy te przyjął poprzedni Sejm, a proces legislacyjny dotyczący ustawy nie został zakończony. Na to nałoży się drugi wątek - po 6 sierpnia będzie nowa kadencja prezydenta. Jeżeli dany prezydent w ramach swojej kadencji nie podpisał ustawy, kolejny nie powinien mieć obowiązku jej podpisywać” - uważa prawnik.

Zarazem jeśli wyrok TK nie zapadnie przed 6 sierpnia, a w fotelu prezydenta dojdzie do zmiany, nowa głowa państwa będzie mogła wycofać wniosek z Trybunału.

Ale jeśli wyrok zapadnie wcześniej, a TK uzna, że sprzeczności z Konstytucją nie było, prezydent Duda z pewnością ustawę podpisze.

"W 2015 roku mówiono, że Sejm, który kończy kadencję nie powinien w ostatniej chwili uchwalać jakichś regulacji i zostawiać ich w spadku następcom. Podobnie można by argumentować i tutaj. Podpisanie przez prezydenta tak drastycznych zmian tuż przed upływem kadencji, też budzi wątpliwości z punktu widzenia demokratycznego państwa prawnego" - podkreśla Małecki.

Dodatki w tarczy 4.0

Co takiego resort Zbigniewa Ziobry dorzucił do tarczy 4.0.?

Przede wszystkim przepisy de facto zaostrzające sankcje za niektóre przestępstwa i ogólnie zwiększające represyjność polskiego prawa. Ministerstwo tłumaczyło, że zmiany te pozwolą m.in. walczyć z internetowymi trollami i z plagą kradzieży, która miała być skutkiem pandemii.

Jak pokazywaliśmy w OKO.press, o pladze tej milczą jednak policyjne statystyki.

Ministerstwu udało się przeforsować np. zamrożone od zeszłego roku przepisy o kradzieży „szczególnie zuchwałej”, która ma być zagrożona wyższą karą.

„Definicja tej kradzieży jest niejasna, a sankcja drakońska. W zasadzie prokurator ma tutaj pełną swobodę, by wsadzić każdego sprawcę drobnej kradzieży do aresztu zarzucając mu – przykładowo – »postawę wyzywającą« lub »lekceważącą« wobec posiadacza rzeczy. Przepis jest niekonstytucyjny, bo nie spełnia standardu dostatecznej określoności przepisu karnego” – komentował dla nas dr Małecki.

Kontrowersje budzi także nowelizacja art. 37a, która doprowadzi do tego, że sądom wygodniej będzie orzec karę pozbawienia wolności, niż karę wolnościową. Jak wskazują eksperci z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego zmiany obejmą m.in.

  • pomocnictwo w nielegalnym przerywaniu ciąży (art. 152 k.k.);
  • znieważenie prezydenta (art. 135 k.k.);
  • nieumyślny błąd medyczny prowadzący do śmierci pacjenta (art. 155 k.k.);
  • inne przypadki nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 k.k.);
  • przestępstwa narkotykowe;
  • przestępstwa przeciwko mieniu.

Przeciwko skutkom noweli protestowali lekarze, zaniepokojeni zaostrzeniem sankcji za błędy lekarskie. W środę 24 czerwca wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł spotkał się z przedstawicielami samorządu lekarskiego. Przekonywał, że tarcza jedynie "doprecyzowuje", w jakich przypadkach sąd może orzekać karę wolnościową.

"Wiceminister nie zaprzecza, że przepisy są tak skonstruowane, że represyjność wobec lekarzy zwiększają, czyli w zasadzie potwierdza cytowane przeze mnie powyżej opinie. On tylko obiecuje, że nie będą tak stosowane, ale ja to do tej pory myślałem, że prawo w Polsce tworzą ustawy, a nie obietnice" - komentował spotkanie na Facebooku dr Jakub Sieczko, anestezjolog.

M.in do OKO.press ministerstwo skierowało także oświadczenie, że informacje o zaostrzeniu kar są nieprawdziwe. Ale, jak wskazują eksperci KIPK, choć ministerstwo nie zaostrza kar wprost, robi to naokoło właśnie zmieniając art. 37a. A w zasadzie przywracając jego brzmienie do tego z kodeksu z 1969 roku.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze