0:000:00

0:00

"W związku z rozpoczynającym się 27 lipca urlopem p.o. prezesa zarządu TVP Macieja Łopińskiego oraz złożeniem przez niego rezygnacji z czasowego pełnienia obowiązków prezesa zarządu od 7 sierpnia pełnienie obowiązków prezesa zarządu TVP powierzono Jackowi Kurskiemu" - ogłosiło 24 lipca 2020 Centrum Informacji TVP.

Kurski wraca więc formalnie na fotel prezesa. Obecnie brakuje mu już tylko 27 miesięcy na stanowisku (odliczamy ostatnie miesiące, gdy telewizją kierował nieoficjalnie) do pobicia rekordu Roberta Kwiatkowskiego (poseł Lewicy, prezes TVP w latach 1998-2004) i zapisania się w historii jako najdłużej urzędujący prezes TVP po 1989 roku.

Kurski prezesem TVP, Duda upokorzony

Pamiętacie państwo jeszcze te emocje? Piątek 6 marca 2020 był dniem krwawej walki frakcyjnej w drużynie Jarosława Kaczyńskiego. Tak spektakularnej, że nawet najbardziej podejrzliwi komentatorzy przyznawali wtedy, że prawdopodobieństwo konfliktu pozorowanego było bardzo małe.

Andrzej Duda rzeczywiście chciał wówczas odwołania Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP i cel osiągnął. W zamian za dymisję Kurskiego, podpisał ustawę o 2 miliardach dla mediów narodowych. Triumfował.

Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że jego gloria potrwa zaledwie kilka dni.

Już 10 marca byliśmy świadkami pierwszej fazy kontrataku Kurskiego: z ironicznym uśmieszkiem ogłosił na konferencji, że wraca do TVP jako doradca zarządu z pensją mniejszą zaledwie o tysiąc złotych od uposażenia prezesa. Ale to nie wszystko: Marzenę Paczuską, członkinię Zarządu TVP z rekomendacji Andrzeja Dudy, z inspiracji Kurskiego zawieszono.

Później następowały kolejne ciosy: pod koniec maja 2020 Kurski oficjalnie wrócił do zarządu telewizji, a teraz - 24 lipca 2020 - po rezygnacji Macieja Łopińskiego został pełniącym obowiązki prezesa TVP. Kwestią dni pozostaje zapewne decyzja Rady Mediów Narodowych przywracająca Kurskiego na stanowisko w pełnym wymiarze, już bez literek p.o.

Prezydent Duda został spektakularnie upokorzony przez własne środowisko polityczne. Największą drwiną z prezydenta nie jest nawet sam powrót Kurskiego, ale to co stało się z TVP po marcowym kryzysie wokół 2 miliardów. Duda mówił wtedy:

"Wokół mediów centralnych panuje atmosfera bardzo gorących sporów, ważne jest przecięcie tych sporów, dokonanie resetu i spadek politycznych emocji”.

Przez kolejne tygodnie po tej wypowiedzi telewizja narodowa wyłącznie zaogniała atmosferę i podgrzewała spory, stając się wyjątkowym w świecie demokratycznym państwowym ośrodkiem brutalnej, tępej propagandy, szczującej widzów na mniejszości seksualne, grupy etniczne, zawodowe i wszystkich, którzy przez partię rządzącą zostali uznani za wroga.

Do tej telewizji musiał (i zapewne chciał) przymilać się Andrzej Duda podczas kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi i to w dużej mierze dzięki niej zapewne wygrał wybory. A jego słowa z marca 2020 brzmią dziś jak ponury i w gruncie rzeczy mało śmieszny żart.

Przeczytaj także:

Nagroda dla Kurskiego, bo spisał się na medal

Sondaż Ipsos OKO.press zrobiony tuż przed II turą wyborów pokazał, że TVP Jacka Kurskiego spełnia swoje polityczne zadanie, czyli skutecznie mobilizuje wyborców obozu władzy. Aż 75 proc. zwolenników Andrzeja Dudy powiedziało ankieterom, że telewizja narodowa rzetelnie relacjonuje kampanię wyborczą. A to oznacza, że wielu z nich trafiała do przekonania propaganda "Wiadomości" TVP i kanału informacyjnego TVP Info.

Tę propagandę w OKO.press opisywaliśmy od miesięcy w zasadzie dzień po dniu.

Opisywaliśmy m.in., że dla Kurskiego ważniejsze jest zadowolenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego niż choćby minimalnie rzetelne i poważne poinformowanie widzów o tym, co dzieje się w Polsce i na świecie. 13 kwietnia, w szczycie pierwszej fali epidemii koronawirusa, główne wydanie dziennika TVP przeznaczyło niemal 18 proc. czasu antenowego na obronę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który został przyłapany, gdy 10 kwietnia "bez trybu" odwiedzał cmentarze zamknięte wówczas dla zwykłych Polaków.

Te 18 proc. to było ponad trzy razy więcej, niż zarezerwowano na informacje o epidemii, Wielkanocy, czy zbrodni w Katyniu.

Kiedy już widzowie TVP dowiadywali się czegoś o budzącej strach epidemii, to też w sosie propagandy sukcesu. 30 maja odbiorcy usłyszeli, że rząd PiS (w przeciwieństwie do reszty świata) radzi sobie z epidemią koronawirusa mistrzowsko. Tłumaczyliśmy wtedy, że rzeczywistość wygląda inaczej, a rosnąca w ostatnich dniach liczba osób zakażonych potwierdza, że nie wszystko było tak różowe jak chcieli tego ludzie Kurskiego.

Im bliżej było wyborów, tym propaganda się wzmagała i przeskakiwała kolejny szczebel bezwstydu:

Do historii propagandy przejdzie materiał Macieja Sawickiego, który w "Wiadomościach" z 24 czerwca otarł się o północkoreańską doskonałość. Tak pisaliśmy o jego dziele:

"Podniosła muzyka. Styl pheniański z drugiej połowy XX wieku. Jest słonecznie. Andrzej Duda się uśmiecha. Macha do tłumu. Ściska wyciągnięte ufnie ręce - »Wiadomości« o Dudzie osiągnęły szczyt propagandy. Nic co zaraz przeczytacie, nie zostało zmyślone".

Umocnienie władzy Jacka Kurskiego nad telewizją państwową wskazuje, że oczy ze zdumienia będziemy jeszcze przecierać nie raz.

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze