Premier chce wykorzystać Trybunał Konstytucyjny pod kierunkiem Julii Przyłębskiej, by uniemożliwić niezależnym sędziom uchylanie przepisów „ustaw sądowniczych”. Wspierają go prezydent, prokurator generalny, minister spraw zagranicznych i większość sejmowa PiS. Wyjaśniamy, o co chodzi we wniosku premiera do TK w sprawie TSUE
22 września 2021 Trybunał Konstytucyjny pod kierunkiem Julii Przyłębskiej, w pełnym składzie, po ponad dwumiesięcznej przerwie, znów obradował nad wnioskiem premiera Mateusza Morawieckiego.
Premier 29 marca wniósł o zbadanie, czy zgodna z polską konstytucją jest interpretacja przepisów unijnych traktatów zawarta w orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczących sądownictwa.
Rozprawa została znowu odroczona - tym razem do 30 września.
22 września, tak jak na rozprawie 13 lipca, wniosek premiera popierali - ustami swoich przedstawicieli - Prezydent RP Andrzej Duda, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, sejmowa większość rządząca PiS oraz Minister Spraw Zagranicznych.
Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł o umorzenie postępowania z uwagi na zbędność wydania orzeczenia w sprawie. Gdyby TK jednak zdecydował się orzekać, RPO wniósł o zadanie do Trybunału Sprawiedliwości UE pytania prejudycjalnego.
Dlaczego to ważne? Jeśli TK orzekłby tak, jak chce premier, byłoby to podstawą do ignorowania przez organy państwa wyroków TSUE dotyczących sądownictwa. Niezależni sędziowie, dalej stosując te wyroki, narażali by się na konsekwencje dyscyplinarne.
Jakie argumenty przedstawił Rzecznik Praw Obywatelskich Przedstawiciel RPO Mirosław Wróblewski podkreślił, że normy prawa UE przywołane przez wnioskodawcę są zgodne z normami Konstytucji RP, a ukształtowane w prawie unijnym wymogi dotyczące niezawisłości sądu i prawa do skutecznej ochrony sądowej w pełni odpowiadają wymogom konstytucyjnym.
W przypadku, gdyby TK jednak postanowił nie umarzać postępowania, RPO wniósł do TK o skierowanie pytania prejudycjalnego do TSUE, podkreślając, że Trybunał ma co do tego szczególny obowiązek, ponieważ od jego decyzji nie przysługuje środek zaskarżenia.
Dr Paweł Filipek z Biura RPO przekonywał, że TK w rozstrzyganiu sprawy powinien zastosować mechanizm przychylnej interpretacji, wykładni prawa unijnego. Tę metodę poprzedni TK stosował oceniając wcześniej zgodność z konstytucją unijnych traktatów. Dr Filipek przypomniał, że TK orzekł o zgodności z konstytucją artykułu 19.1 Traktat o UE w sprawie dotyczącej Traktatu z Lizbony. Premier Morawiecki podważa tę ocenę.
Przedstawiciel RPO argumentował też, że TK powinien zastosować mechanizm współorzekania z TSUE - i zadać pytanie prejudycjalne. Przypomniał, że Polska wchodząc do UE zgodziła się, że to TSUE będzie interpretował normy prawa Unii. Wskazał, że zadanie takiego pytania to dobra praktyka, bo po otrzymaniu odpowiedzi od TSUE może się okazać, że nie ma rozbieżności. Zadanie pytania przez TK do TSUE określił jako „test czystych intencji”.
Rozprawa zamieniła się w seans krytyki RPO. Na rozprawie Julia Przyłębska najpierw poprosiła przedstawicieli stron postępowania o krótkie wystąpienia, a następnie o ustosunkowanie się do nich. Druga część rozprawy przerodziła się w seans krytyki Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka oraz argumentów przedstawionych przez reprezentujących go przed TK prawników.
Przedstawiciel premiera prof. Marek Szydło mówił: „Przedstawiane stanowisko RPO upewnia mnie, że złożenie wniosku było zasadne i TK powinien się wypowiedzi. Przedstawiciele RPO uciekli w szczegóły normatywne, dokonywali rożnych ocen, nierzadko mających charakter polityczny. Ale prezesowi rady ministrów chodzi o pryncypia.” I dodał: „Wbrew temu, co twierdzi RPO, jak najbardziej zachodzi konieczność rozwinięcia przez TK orzecznictwa dotyczącego traktatów.”
Przedstawiciel prezydenta prof. Dariusz Dudek komentował: „Liczyłem, że osobiście pojawi się nowy RPO Marcin Wiącek. Żałuję, że tak się nie stało. Zauważam pewne nova, jeśli chodzi o argumentację, ale nie zauważyłem odstąpienia od oczywistych absurdów przedstawionych w stanowisku pisemnym przez RPO.” Skrytykował też poddaną przez RPO ideę złożenia do TSUE przez TK pytania prejudycjalnego. „O co TK miałby pytać TSUE i czy TSUE byłby sędzią we własnej sprawie?”.
Reprezentujący większość sejmową poseł Arkadiusz Mularczyk z PiS atakował Rzecznika Praw Obywatelskich i sędziów: „Są sędziowie, którzy kwestionują obowiązujący w Polsce porządek prawny w oparciu o część wyroków TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W czym ich wspiera RPO. Taka postawa anarchizuje polski system prawny, bo prowadzi do sytuacji, że część sędziów nie uznaje tego porządku prawnego. Dlatego konieczne jest wydanie wyroku przez TK, który będzie tarczą dla sądów i sędziów, którzy uznają, że polska kosntycda jest nadrzędna nad niektórymi wyrokami TSUE, tymi wydawanymi ultra vires, czyli ponad kompetencjami”.
Prezes TK Julia Przyłębska zarządziła przerwę do 30 września, żeby sędziowie Trybunału mogli zapoznać się z nową argumentacją zaprezentowaną na rozprawie.
Jaki jest cel wniosku premiera? Przedstawicielom obecnej władzy nie podoba się rozwój orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczący niezawisłości sądownictwa. Dlatego chcą, żeby podporządkowany politykom TK orzekł, że niezgodna z konstytucją jest interpretacja przepisów unijnych traktatów, na którą powołuje się TSUE w swoich wyrokach, a także polscy niezależni sędziowie.
Argumentują, że Polacy w referendum o przystąpieniu do UE i poprzedni TK, orzekając o zgodności z konstytucją unijnych traktatów, nie zgodzili się na ten rozwój orzecznictwa TSUE.
Twierdzą, że prowadzi ono do niezgodnego z konstytucją przekroczenia zakresu przekazania kompetencji z państwa członkowskiego do Unii Europejskiej.
Do tego uważają, że konieczna jest ocena unijnych traktatów przez „nowy”, wybrany za rządów PiS, Trybunał Konstytucyjny.
Co uważa RPO? Innego zdania jest Rzecznik Praw Obywatelskich. Stanowisko w sprawie wniósł RPO za kadencji Adama Bodnara, podtrzymuje je nowy RPO Marcin Wiącek. Na rozprawach w TK argumenty RPO prezentują nadal ci sami prawnicy z Biura RPO: dr Mirosław Wróblewski, dr hab. Maciej Taborowski i dr Paweł Filipek.
Przed TK wyjaśniali, że nie ma niezgodności między unijnymi traktatami a polską konstytucją.
Wróblewski przypominał, że kwestia relacji między konstytucją a unijnymi traktatami była wnikliwie badana przez „stary” TK, który podkreślał brak kolizji między nimi. Zauważył też, że orzekanie w sprawie interpelacji unijnego prawa traktatowego jest „bezcelowe”, a TK nie może jednostronnie zmienić interpretacji traktatów przez TSUE, ponieważ wiąże ona wszystkie państwa Unii.
Przypomniał też, że nawet, jeśli TK orzeknie, że zakwestionowana przez premiera interpretacja traktatów jest niezgodna z konstytucją, nie zwolni to Polski z obowiązku przestrzegania prawa Unii, w tym orzecznictwa TSUE.
Ocenił, że postępowanie przed TK ma na celu „pozorną kontrolę konstytucyjności traktatów Unii Europejskiej”, a rzeczywiście mamy do czynienia z „zawoalowaną próbą kontroli orzecznictwa TSUE” przez sąd konstytucyjny państwa Unii. Chodzi o „glejt, żeby nie stosować orzecznictwa TSUE, które władza uważa za nietrafne” i o „wykreowanie pozornej legitymacji dla działań władz krajowych, które naruszają konstytucję i prawo UE”.
Przedstawiciel RPO dodał, że system prawny Rzeczpospolitej ma wieloskładnikowy charakter. Polska konstytucja jest najwyższym prawem w wymiarze krajowym, ale towarzyszy temu nakaz respektowania i przychylność wobec prawa międzynarodowego, do którego przestrzegania Polska sama się zobowiązała.
Czego tak boi się władza? Premierowi chodzi o uniemożliwienie niezależnym sędziom w Polsce uchylania przepisów „ustaw sądowniczych”.
Zgodnie z zasadą pierwszeństwa stosowania prawa unijnego, kiedy sędzia w kraju UE, rozpatrując sprawę, widzi kolizję między normą prawa krajowego a prawa unijnego, jest zobowiązany do pominięcia normy prawa krajowego, która jest niezgodna z prawem UE i zastosowania normy z nim zgodnej.
Naczelny Sąd Administracyjny w marcu 2021 roku zastosował wyrok TSUE i orzekając pominął przepis zmienionej przez PiS ustawy, który odbierał sędziom możliwość odwołania się do sądu od uchwały nowej Krajowej Rady Sądownictwa. TSUE w odpowiedzi na pytanie zadane przez NSA orzekł bowiem, że sprzeczne z prawem UE jest odbieranie sędziom takiej możliwości. W innym orzeczeniu, wydanym na kanwie sprawy sędziów z Rumunii, TSUE orzekł, że państwa UE nie mogą obniżać standardów ochrony niezależności sądownictwa.
Do tego TSUE w ostatnich latach w odpowiedzi na pytania sądów z polski i innych krajów UE doprecyzował, jakie kryteria muszą spełniać organy, które biorą udział w procedurze powołania sędziego w państwach UE, żeby powołany sędzia mógł obsadzać składy sądu, jakie w świetle standardów UE będą stanowiły niezależny sąd, a przez gwarantowały podstawowe prawo obywatelom UE - prawo do skutecznej ochrony sądowej.
15 lipca TSUE wydał wyrok, że Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym nie jest niezależnym sądem, bo we wszystkich jej składach zasiadają sędziowie powołani w procedurze, w której brała udział wybrana przez polityków Krajowa Rada Sądownictwa.
TSUE i Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekały, powołując się na uchwałę „starego” Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku, która stwierdza, na podstawie wyroku TSUE, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależna na gruncie prawa unijnego i polskiej konstytucji, właśnie ze względu na udział nowej KRS w powołaniu osób w niej zasiadających. Trybunał Konstytucyjny pod kierunkiem Julii Przyłębskiej orzekł, że ta uchwała nie obowiązuje.
Władza boi się, że na podstawie wyroków TSUE i polskich sądów - Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego - niezależni sędziowie, powołani i awansowani z rekomendacji „starej” KRS (działającej przed 2018 r.) będą odmawiać zasiadania w składach orzekających, w których są osoby powołane na sędziów lub awansowane przez „nową” KRS.
To już zresztą się dzieje, a sędziów spotykają represje, co dokumentuje i analizuje Mariusz Jałoszewski:
Jak tę sytuację przedstawiają przedstawiciele władzy? Przedstawiciel wnioskodawcy - premiera Morawieckiego - prof. Marek Szydło na rozprawie w TK mówił, że orzecznictwo TSUE prowadzi do tego, że „polscy sędziowie i sądy są zobowiązani do uchylania mocy obowiązującej postanowień konstytucyjnych”, co ma godzić w konstytucyjną zasadę państwa prawnego, prymatu konstytucji, zasadę jej bezpośredniego stosowania i „jądro uprawnień TK”, który w Polsce jako jedyny jest uprawniony do derogowania przepisów prawa.
Przedstawiciele władzy ciągle podnoszą, że TSUE chce uzurpować sobie prawo nadrzędności prawa unijnego nad konstytucją. A przecież sędziowie w Polsce nie pomijają przepisów konstytucji, tylko przepisy zwykłych ustaw - ze względu na niezgodność z prawem unijnym, jak je interpretuje TSUE.
Co więcej, w swoich orzeczeniach niezależni sędziowie powołują się na polską konstytucję.
Jak na rozprawie wyjaśniali przedstawiciele RPO, prawo unijne i polska konstytucja chronią niezawisłość sędziowską, prawo do sądu, prawo do sprawiedliwego procesu.
Do tego przedstawiciele premiera i prezydenta na rozprawie koncentrowali się na tym, że rzekomo TSUE w swoich orzeczeniach podważa prerogatywę prezydenta RP do powoływania sędziów, ponieważ daje sędziom sądów powszechnych możliwość kwestionowania powołania sędziów przez prezydenta RP na podstawie uchwały KRS przedstawiające prezydentowi RP kandydatów do powołania.
Prof. Dudek krytykował też na rozprawie „starą” KRS, mówiąc, że przed 2018 rokiem była przedstawicielem „establishmentu sędziowskiego”, ponieważ zasiadali w niej głównie sędziowie SN.
Czy wniosek premiera do TK to nic nadzwyczajnego? Przedstawiciel Ministra Spraw Zagranicznych Piotr Wawrzyk (wcześniej kandydat PiS na RPO) twierdził, że zgłoszone przez premiera „wątpliwości nie mają szczególnego charakteru i nie odbiega od tych, które podnoszą sądu konstytucyjne innych państw członkowskich.”
Koronny argumentem polityków i urzędników obozu władzy w obronie wniosku premiera Morawieckiego ma być orzecznictwo sądów konstytucyjnych innych państw Unii i dialog prowadzony między nimi a TSUE.
Jak w OKO.press wyjaśniał sędzia „starego” TK w stanie spoczynku prof. Stanisław Biernat, wniosek premiera "o 180 stopni odwraca powszechnie akceptowane relacje między prawem UE a prawem państw członkowskich. Jest próbą podważenia funkcjonowania w Polsce fundamentalnych norm prawa UE wiążących państwa członkowskie. Jest to przejaw nielojalnego postępowania władz państwa członkowskiego, naruszenia zasady lojalności, solidarności”.
Czy TK wyda wyrok? W składzie orzekającym w TK są tak zwani "dublerzy", czyli osoby wybrane do trybunału na miejsca już zajęte. W maju Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Xero Flor przeciwko Polsce orzekł, że TK, orzekając w składzie z dublerami, narusza prawo do sprawiedliwego procesu skarżących chronione w Artykule 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Ten argument mogą podnosić niezależne sądy czy inne niezależne organy państwa i nie uznawać decyzji TK w sprawie z wniosku premiera.
Żeby uniemożliwić kwestionowanie decyzji TK wydanych w składach z dublerami na podstawie wyroku w sprawie Xero Flor, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro wniósł do TK o zbadanie, czy zgodna z konstytucją jest interpretacja Artykułu 6 Konwencji, w której TK jest sądem.
Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł do TK, żeby ten najpierw zbadał sprawę z wniosku Prokuratora Generalnego, a dopiero później z wniosku premiera.
Na razie TK nie obradował jednak jeszcze nad wnioskiem Ziobry.
Sądownictwo
Mateusz Morawiecki
Julia Przyłębska
Marcin Wiącek
Zbigniew Ziobro
Rzecznik Praw Obywatelskich
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Naczelny Sąd Administracyjny
Polexit
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze