Kto odpowiada za masowe stosowanie Kodeksu wykroczeń wobec obywateli korzystających z konstytucyjnej wolności zgromadzeń? Obecne władze powinny to ustalić. A sam kodeks trzeba zmienić tak, by nie mógł służyć do tłumienia wolności obywatelskich
Najnowszy raport Amnesty International “Dajcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf. O instrumentalnym stosowaniu Kodeksu wykroczeń do tłumienia protestów” na twardych liczbach potwierdza ustalenia OKO.press o nacisku państwa PiS na protestujących obywateli.
Do zniechęcania obywateli do zabierania głosu w sprawach publicznych możni tego świata – biznes i politycy – używają często narzędzi prawnych. Głównie pozwów o ochronę dóbr osobistych o wysokie sumy. Celem tych pozwów nie jest przedstawienie przed sądem swoich racji, ale nękanie czasochłonną i kosztowną procedurą – głównie dziennikarzy, aktywistów i naukowców, którzy zadają niewygodne pytania i odkrywają wstydliwe fakty. Taka praktyka nazywa się z angielska SLAPPem (strategic lawsuit against public participation – postępowania sądowe przeciwko aktywności obywatelskiej). Są na tyle groźne, że Unia Europejska pracuje nad prawem blokującym używania prawa w tak złej wierze.
Za rządów PiS w Polsce tradycyjne SLAPPy były, ale jednocześnie wytworzyła się specyficzna, polska forma tej formy nacisku. Nazwaliśmy je w OKO.press, w cyklu “Na Celowniku” SLAPP-em po polsku.
Polegało to na atakowaniu obywateli przy pomocy przepisów z Kodeksu wykroczeń. Pozornie wyglądało to niegroźne, bo zagrożone było tylko mandatami czy grzywnami. Łatwo mogło to umknąć uwadze opinii publicznej. Jednak stosowane masowo wobec aktywnych obywateli były wyjątkowo dotkliwe: policja kierowała do sądów wnioski o ukaranie. Część ludzi się potem wycofywała z aktywności obywatelskiej, inni, zwłaszcza jeśli takich spraw po kilkaset złotych mieli dużo, walczyli przed sądami o rację. Na ogół wygrywali, ale zajmowało to czas i dezorganizowało życie.
Od 2021 roku zbieraliśmy w OKO.press relacje aktywistów dotkniętych tym procederem.
Jak przypomina w opublikowanym właśnie raporcie Amnesty International, “postępowanie w sprawach wykroczeń tym różni się od typowych SLAPPów, że nie wymaga inwestowania dużych nakładów finansowych – jak w postępowaniach cywilnych. W tych postępowaniach, inicjowanych na polityczne zamówienie, cały ciężar finansowy i organizacyjny bierze bowiem na siebie państwo. Umożliwia to podejmowanie na znacznie większą skalę działań zmierzających do uciszenia krytycznych głosów”.
OKO.press uchwyciło to zjawisko w raporcie opublikowanym w 2022 roku. Udało nam się ustalić, że zmasowany nacisk państwa zaczął się w 2018 roku, a więc po wielkiej fali protestów w obronie sądów i Puszczy Białowieskiej. Ataki policyjne wyglądały na zlecane z góry, a towarzyszyły im kampanie organizowanej nienawiści wobec obywateli wziętych na celownik: w sieci lub w podległych władzy mediach. Organizatorzy tych akcji mieli wyraźnie dostęp do danych o tych obywatelach z publicznych rejestrów, a także akt pracowniczych.
Amnesty International zbierałó dane inaczej: zwróciło się nie do aktywistów, ale do adwokatów i – teraz – do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Obrońcy wskazali, jakie przepisy Kodeksu wykroczeń władza stosowała przeciw aktywnym obywatelom. Potwierdza to i uzupełnia ustalenia OKO.press z 2022 roku.
Jedna z prawniczek powiedziała autorom raportu AI, że przeciwko jednej z jej klientek wszczęto ponad 200 postępowań w związku z udziałem w zgromadzeniach.
Skąd wiadomo, że Kodeks wykroczeń był w tych wypadkach stosowany jako represja? Bo tylko w czterech z opisywanych przez pełnomocników postępowaniach doszło do wyroku skazującego. Do skazań doszło w wyrokach sądów pierwszej instancji. W jednym z tych przypadków wniesiono następnie apelację, a w drugim umorzono postępowanie w drugiej instancji.
W pozostałych sprawach sąd albo uniewinnił obwinionych, albo umarzał postępowanie. Część spraw nadal trwa, co pokazuje skalę problemu.
Władza atakowała obywateli za krytykę polityki rządu, obronę praw społeczności LGBTI, praworządności, wolności mediów, praw kobiet, występowanie w sprawach ochrony środowiska, migracji i sytuacji na granicy. To też potwierdza wcześniejsze ustalenia OKO.press.
Autorzy raportu AI uzyskali dane w Ministerstwie Sprawiedliwości i tu czarno na białym widzimy, co się w Polsce zdarzyło. AI zapytała o sprawy z art 52 k.w. (naruszenie przepisów dotyczących zgromadzeń).
Gwałtowny skok – z 766 spraw w kraju do 1223 – nastąpił w 2018 roku.
Czyli wtedy, kiedy aktywiści protestujący od 2016 roku zaczęli zauważać rosnącą skalę represji i używanie różnych paragrafów z Kodeksu wykroczeń, ale też Kodeksu karnego. Mówili nam, że nagle zostali zasypani sprawami sprzed kilku miesięcy, policja w różnych miejscach Polski mówiła tej samej osobie (Elżbiecie Podleśnej) “mamy na panią zlecenie”, w aktach policyjnych (w Przemyślu) jest pismo posła PiS, by sprawy obywatelskich protestów ścigać, a w Sanoku władze nie myją, ale wymieniają chodnik z napisem „Konstytucja”, by móc zastosować przepisy Kodeksu karnego o zniszczeniu mienia znacznej wartości.
Wyglądało to tak, jakby ktoś podjął decyzję na górze, by obywateli ścigać.
Co charakterystyczne, tabelka z Ministerstwa Sprawiedliwości pokazuje też sporą liczbę skazań. Nie stoi to w sprzeczności z relacjami adwokatów i Obywateli RP, którzy też dokumentowali takie sprawy. Jeśli ktoś ze swoją sprawą nie zgłosił się do aktywistów i prawników, to adwokata nie miał i kary płacił. A potem – niestety – wycofywał się z aktywności społecznej. Do takich relacji też udało się nam w OKO.press dotrzeć.
Potem, od 2019 roku liczba spraw z art 52. k.w spada, ale – co wiemy skądinąd – władza zaczyna używać innych paragrafów. Np. w 2021 roku karierę robi art. 141 k.w. (wulgaryzmy) – używany przeciw kobietom skandującym na zgromadzeniach “jebać PiS” po wyroku TK Przyłębskiej zakazującym aborcji. Przy czym fala tych spraw pojawiła się nie na przełomie 2020 i 2021 roku, kiedy miały miejsce protesty, ale dopiero latem i jesienią 2021.
Jakby ktoś wydał całej policji polecenie, by w taki sposób dopiec obywatelom.
Zatem – pisze AI – w Polsce doszło do instrumentalnego stosowania Kodeksu wykroczeń do tłumienia aktywizmu obywatelskiego. Inicjowano liczne, idące momentami w setki, postępowania w sprawach o wykroczenia. Należy je uznać za niebezpieczne dla prawa do pokojowego manifestowania swoich przekonań. "Niewątpliwie celem prowadzenia tego typu postępowań było wywołanie efektu mrożącego, czyli zniechęcenia obywateli do korzystania z ich konstytucyjnych praw i wolności. Jak obrazowo ujęła to pierwsza polska rzeczniczka praw obywatelskich – prof. Ewa Łętowska –
zjawisko to można przyrównać do pokąsania przez miliardy muszek, które może być bardziej dotkliwe niż ugryzienie przez lwa".
Autorzy raportu postulują, by poprawić prawo, rozliczyć odpowiedzialnych i szkolić sądy i policjantów:
Policja i służby
Władza
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
Amnesty International
Na celowniku
SLAPP
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze