0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

Naukowcy prowadzą swoje badania za pieniądze z grantów – czyli środków, o które rywalizują w konkursach. W przypadku polskim grant oznacza często także wyższą pensję oraz pieniądze na rzeczy, które inaczej trzeba często kupić samemu (np. na służbowego laptopa). Na Zachodzie system grantów działa nieco inaczej: tam grant oznacza częściej tylko pieniądze na badania, bez dodatku do pensji.

Polski system grantów składa się z trzech głównych filarów – o bardzo różnej wielkości:

  • Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, prowadzonego przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. To niewielki program w skali budżetu (w 2022 roku rozdano 90 mln złotych), ale bardzo ważny dla humanistów;
  • Narodowego Centrum Nauki, które rozdaje granty na tzw. badania podstawowe naukowcom z różnych dyscyplin – i którego budżet w 2023 roku wyniesie niecałe 1,4 mld zł;
  • Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, który rozdaje granty głównie z myślą o wdrażaniu nauki w biznesie i rozwoju nowych technologii. Głównym zdaniem NCBiR jest rozdzielanie publicznych pieniędzy na projekty, które mają przyczynić się do „cywilizacyjnego rozwoju kraju”. W 2021 roku NCBiR miał budżet 5,8 mld zł.

To nie są wszystkie kanały finansowania badań naukowych w Polsce (np. niektórzy naukowcy i naukowczynie otrzymują granty unijne). Uczelnie mają też własne środki na badania – z reguły niewielkie.

Co zrobiły rządy Zjednoczonej Prawicy – bo nie tylko PiS, ale także jego koalicjantów? Albo programy przejmowały i robiły z nich źródło wsparcia dla bliskich politycznie idei (NPRH); albo je głodziły, kiedy nie mogły przejąć (NCN); albo wreszcie zamieniały w źródło pieniędzy dla kolegów, rodziny i przyjaciół (NCBiR).

Co więcej — robiły to systematycznie i od początku rządów.

Przeczytaj także:

Gowin: pieniądze dla Kościoła i na kościelne badania

Zaczął już na wiosnę 2016 roku Jarosław Gowin, wówczas wicepremier i minister nauki, szef współtworzącej rząd partii „Porozumienie” (która rozpadła się, gdy w sierpniu 2020 został wyrzucony z rządu).

W kwietniu 2016 roku, wkrótce po objęciu rządów przez Zjednoczoną Prawicę, Jarosław Gowin zdymisjonował starą i powołał nową Radę Narodowego Programu Humanistyki. Powołał do niej licznych naukowców związanych politycznie z prawicą (m.in. historyków prof. Andrzeja Nowaka i prof. Włodzimierza Boleckiego, a także filozofa prof. Marka Cichockiego).

Zmianie uległa także sama formuła działającego od 2010 roku programu. Wcześniej składał się z trzech modułów — nazwanych „Tradycja”, „Umiędzynarodowienie” i „Rozwój”. Moduł „Rozwój”, finansujący nowe, przełomowe badania, został zlikwidowany. Według Gowina „powielał konkursy Narodowego Centrum Nauki”.

Zmieniono także nazwę modułu „Tradycja” na „Dziedzictwo narodowe”. Warto zwrócić uwagę, że to są dwie różne rzeczy. Nie wszystko, co jest tradycją (np. tradycja kultury Zachodu czy tradycja polskich Żydów) są „dziedzictwem narodowym”.

Moduł „Umiędzynarodowienie”, finansujący przekłady polskich książek naukowych na angielski (wyjaśnienie: w 2013 roku niżej podpisany otrzymał od NPRH grant na przekład i wydanie po angielsku własnej rozprawy habilitacyjnej) został zmieniony na „Uniwersalia”. To również nie jest to samo.

Jak się miało okazać, „uniwersalia” oznaczają dla NPRH w dużej części badania związane z teologią, historią Kościoła katolickiego i katolicyzmu w Polsce.

Już w 2016 roku opisywaliśmy efekty osobnego konkursu – „Pomniki polskiej myśli filozoficznej, teologicznej i społecznej XX i XXI wieku”. Okazało się, że tymi pomnikami są m.in. prace historyka prof. Jana Żaryna (wówczas senatora PiS) czy prof. Bogdana Szlachty (wybranego przez PiS na sędziego Trybunału Stanu w 2015 roku).

Czarnek: jeszcze więcej „prawdy o Polsce”

O ile Gowin finansował jeszcze przekłady (chociaż w mniejszym stopniu niż wcześniej), to za Przemysława Czarnka NPRH daje granty głównie na badania związane z myślą konserwatywną i Kościołem — oraz na kilka neutralnych politycznie podstawowych prac badawczych dotyczących języka czy historii dziejów Polski.

Zajrzyjmy do wyników konkursu za 2022 rok – ogłoszonych w grudniu tego roku.

Nie ma już w nich w ogóle finansowania przekładów i wydawania polskich książek w obiegu światowym.

Do modułów „Uniwersalia” i „Dziedzictwo narodowe” dołączył jeszcze trzeci: „Fundamenty”. Tytuł konkursu brzmiał „Patriotyzm w świadectwach osobistych – pamiętniki, listy, dzienniki, fotografie, albumy, utwory muzyczne etc.”.

W module „Uniwersalia” na 8 nagrodzonych grantami wniosków 3 związane są z kościołem lub myślą konserwatywną. Mamy tam więc dzieła Grzegorza z Nyssy, późnoantycznego teologa i filozofa, oraz tłumaczenie listów św. Augustyna. A także grant na projekt pod tytułem „Czy konserwatyzm jest nihilizmem? Źródła, recepcja, krytyka konserwatyzmu niemieckiego: Carl Schmitt, Leo Strauss, Jacob Taubes” (816 tys. zł). Otrzymała go szczodrze finansowana ze środków publicznych także w innych konkursach Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego. W module „Fundamenty” granty otrzymał np. projekt „Patriotyzm w konserwatywnej i katolickiej myśli pedagogicznej Polaków w XX wieku” (713 tys. zł).

Niestety, NPRH nie ujawnia nazwisk głównych wnioskodawców, tylko instytucje, ale ze stron Uniwersytetu Jagiellońskiego można się dowiedzieć, że np. ten ostatni grant otrzymała prof. Janina Kostkiewicz, autorka takich prac jak np. „Humanistyczna pedagogika społeczna jako pogranicze i obszar wspólny z katolicką nauką społeczną” i specjalistka od „pedagogiki katolickiej”.

Także w ramach modułu „Dziedzictwo narodowe” 5 na 16 grantów jest związanych bezpośrednio z Kościołem. Mamy tu więc np.:

  • Archiwum Diecezji Łuckiej – edycja cyfrowa (900 tys. zł),
  • Jezuicka kultura przekładu w Pierwszej Rzeczypospolitej (975 tys. zł),
  • Kronika cystersów pelplińskich – opracowanie i edycja (500 tys. zł),
  • Preludium „Dzieł zebranych”. Stefan Wyszyński wobec reżimów totalitarnych – analiza i edycja krytyczna źródeł za lata 1924-1949 (630 tys. zł),
  • Klasycy polskiej filozofii chrześcijańskiej XX i XXI wieku (1,5 mln zł).
Zwraca uwagę całkowity brak grantów poświęconych np. badaniu myśli innej niż konserwatywna i katolicka (a więc np. liberalnej czy lewicowej).

Brakuje w ogóle badań poświęconych nowym nurtom w humanistyce i naukach społecznych. NPRH finansuje także badania niekościelne i neutralne politycznie, jeżeli poświęcone są odległej przeszłości: przyznał np. 760 tys. zł na badania nad korpusem polszczyzny XVI w.

Czarnek: będziemy finansować tylko to, co nam się podoba

Minister Przemysław Czarnek nigdy nie ukrywał, że należy z funduszy publicznych finansować tylko te badania, które są miłe prawicy.

W lutym 2021 minister Czarnek zapowiedział reformę Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki w duchu „odkrywania prawdy o Polsce”.

„Narodowy Program Rozwoju Humanistyki będzie reformowany. Nam brakuje poważnych projektów historycznych, które odkrywałyby prawdę o Polsce, o Polakach, o tym, ilu Polaków i za jaką cenę uratowało Żydów w czasie II wojny światowej, że najwięcej Polaków jest wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, o tym, jaki miał wpływ Kościół katolicki w okresie 123 lat zaborów na utrzymanie polskości, o tym, jak to się stało, że po '89 roku Polska najwolniej wychodziła z komunizmu i stała się krajem postkomunistycznym na wiele lat, co było ze szkodą dla naszego państwa”

W marcu 2021 roku mówił ponadto w „Polskim Radiu 24”, że nie należy płacić na badania ujawniające sytuacje, w których Polacy zabijali lub wydawali Niemcom Żydów w czasie II wojny światowej. „Nam zabrakło w ostatnich dekadach porządnych badań naukowych (z naciskiem) nad II wojną światową, nad losami Polaków w czasie II wojny światowej, nad tymi heroicznymi postawami Polaków wobec swoich sąsiadów żydowskich. Tego nie ma, jeśli chodzi o badania naukowe. (…) Pojawiły się natomiast różnego rodzaju antypolskie szmatławce, jak to »Dalej jest noc« i inne tego typu rzeczy, które, uwaga, finansowane były z Narodowego Centrum Badań Naukowych [!] jeszcze w 2014-2015. Nie na te badania, [ale] na autentyczne, rzetelne badania musimy przeznaczać środki państwa polskiego”

– mówił minister.

NCN: zagłodzenie i próby przejęcia

W grudniu 2022 roku minister Czarnek powołał 12 nowych członków Rady Narodowego Centrum Nauki — niezależnej instytucji, która rozdziela granty na badania naukowe. Odrzucił 23 z 24 zgłoszonych przez naukowców kandydatur i powołał swoich kandydatów, których z nikim wcześniej nie konsultował.

NCN jest wciąż niezależną od władzy instytucją naukową. Zajmuje się rozdzielaniem grantów na badania naukowe, a jego finansowanie z budżetu państwa wynosi ok. 1,4 mld zł rocznie.

Politycy PiS wielokrotnie w ostatnich miesiącach krytykowali NCN.

Np. w listopadzie 2022 prof. Włodzimierz Bernacki, wiceminister edukacji i nauki (odpowiedzialny m.in. za politykę naukową) zapowiadał zmianę ustawy o NCN w celu „zwiększenia transparentności” procedur przyznawania grantów. Inny ma być także tryb oceniania grantów składanych przez humanistów.

„Nie wydaje mi się, żeby musiało być tak, że do projektów mieszczących się w obszarze humanistyki, zwłaszcza problematyki dotyczącej kultury polskiej czy staropolskiej, koniecznym było powoływanie zagranicznego eksperta, nieznającego języka polskiego”

— mówił PAP prof. Bernacki.

Kierownictwo resortu zapowiadało także zwiększenie „transparentności” i „reformę” NCN w 2023 roku. Wycofało się jednak z pomysłów zmiany ustawy, której „gruntowna nowelizacja” była gotowa już od stycznia 2022. (jej szczegóły nie zostały ujawnione publicznie). Wybór nowego szefa NCN — kadencja poprzedniego, prof. Zbigniewa Błockiego, właśnie dobiega końca – odbędzie się na wiosnę 2023 roku.

„O projekcie ustawy zmieniającej NCN słyszymy mniej więcej od roku. Nikt go jeszcze poza ministerstwem nie widział. Nikt go z nami nie konsultował. Nie tylko z nami, ale i z resztą środowiska naukowego”

– mówił w wywiadzie dla OKO.press w grudniu 2022 roku prof. Błocki.

Brak pieniędzy powoduje jednak drastyczne obcinanie liczby finansowanych wniosków.

„Eksperci odrzucają wiele wniosków o granty, które są bardzo dobre i powinny być finansowane. Współczynnik sukcesu, czyli procent projektów, które uzyskują finansowanie w stosunku do złożonych wniosków, powinien wynosić około 25-30 proc. Tak się zakłada w zagranicznych agencjach grantowych. W tej chwili w NCN eksperci muszą wybierać 13 proc. najlepszych”

– wyjaśniał prof. Błocki.

W rozstrzygniętych w grudniu 2022 roku konkursach współczynnik sukcesu wyniósł 13,4 proc. Jeśli finansowanie się nie zwiększy, w 2023 może spaść poniżej 10 proc. – co zamieni finansowanie (według słów przewodniczącego Rady NCN w latach 2020-2022, prof. Jacka Kuźnickiego) – w „loterię”.

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, czyli rozwój dla szwagra

22 lutego 2023 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.

Był to efekt wielkiej afery, ujawnionej przez dziennikarzy.

„Wszystko zaczęło się od niemal 55 mln złotych, które z programu »Szybka Ścieżka« ma otrzymać (umowa nie została jeszcze podpisana) firma Postquant na projekt pt. »Rozwiązanie IOT do śledzenia towarów w łańcuchu dostaw i monitorowania parametrów ich transportu«. Jak ujawnili dziennikarze Radia Zet Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca, Postquant sp. z o.o. zarejestrowano w Gdańsku na 10 dni przed ostatecznym terminem składania ofert w konkursie. Założył ją Kacper Wiśniewski, wówczas 26-latek. Kapitał zakładowy świeżo powstałej spółki wyniósł 5 tys. złotych” – pisaliśmy w OKO.press.

Od sierpnia 2022 roku NCBiR oficjalnie podlega wiceministrowi Jackowi Żalkowi, politykowi z Partii Republikańskiej (wcześniej w Porozumieniu Jarosława Gowina), a poszlaki prowadziły od spółki Wiśniewskiego właśnie do Republikanów. Według „Newsweeka” człowiekiem jej szefa, Adama Bielana, jest także Paweł Kuch, do niedawna p.o. dyrektora NCBiR. Były asystent Bielana Ignacy Bobruk został natomiast doradcą Kucha. Otrzymuje niebagatelną pensję: 24 tys. zł miesięcznie.

Podobnych sytuacji dziennikarze opisali więcej. „123 mln dla kolegi szwagra” – pisaliśmy w OKO.press.

Okazało się, że największą, niemal 123-milionową dotację z konkursu „Szybka Ścieżka” otrzymać ma założona latem 2020 roku firma Chime Networks z Białegostoku, spółka zależna TB Telecom sp. z o.o. Jej wniosek o dotację dotyczył opracowania „rozwiązań w zakresie cyberbezpieczeństwa podmorskiej infrastruktury światłowodowej w oparciu o innowacyjną technologię wielordzeniowych włókien oraz ultraczułych systemów detekcji i identyfikacji zagrożeń”.

Jak ujawnili dziennikarze Radia Zet, największym wspólnikiem w Chime Networks i członkiem zarządu TB Telecom jest Piotr Maziewski, który – według danych Krajowego Rejestru Sądowego – jest też członkiem komisji rewizyjnej Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej z Białegostoku. Wiceprezesem tego stowarzyszenia jest brat żony wiceministra Żalka. A jego prezesem jest dr hab. Karol Kramkowski, członek rady NCBiR.

4 marca 2023 roku minister Aktywów Państwowych Jacek Sasin (PiS) ogłosił, że „wypłata została zablokowana” i że „sprawa nie będzie zamiatana pod dywan”.

To się dopiero okaże.

W czwartek 9 marca Jacek Żalek poinformował, że złożył dymisję ze stanowiska sekretarza stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Na Twitterze napisał: "Dla dobra toczącego się postępowania oraz w związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi informacjami, godzącymi w moje dobre imię oraz wizerunek rządu Zjednoczonej Prawicy, złożyłem dziś rezygnację ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej do czasu wyjaśnienia sprawy".

Jedno, co jest pewne – po oddaniu władzy przez PiS także polski system grantów naukowych będzie potrzebował gruntownego remontu.

Na zdjęciu: minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podczas inauguracji roku akademickiego 2022/2023 na Uniwersytecie Rzeszowskim, 01.10.2022.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze