65 proc. badanych poradziłoby bliskiej osobie przerwanie ciąży (tabletkami lub za granicą), gdy płód ma nieuleczalną chorobę. Zaskakują odpowiedzi osób praktykujących i głosujących na PiS
W listopadowym sondażu Ipsos dla OKO.press zadaliśmy dwa pytania o aborcję. Jak już pisaliśmy, na pytanie, „czy kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży do 12. tygodnia jej trwania?” uzyskaliśmy rekordowy w naszych badaniach wynik – aż 70 proc. odpowiedzi „tak”:
Zapytaliśmy też o to, co badany/a doradziłby osobie, która jest w ciąży z płodem, u którego wykryto wady i która nie ma prawa do przerwania ciąży w polskim szpitalu. 22 października 2020 roku TK Julii Przyłębskiej tego zakazał. W pierwszym roku działania nowego prawa - 2021 - liczba aborcji z powodu wad płodu spadła dziesięciokrotnie, z ponad tysiąca do 75.
Badani mieli do wyboru następujące rady:
Pytanie, które usłyszeli badani, brzmiało następująco (na wykresie w skróconej wersji): „W 2020 r. w wyniku decyzji Trybunału Konstytucyjnego zaostrzono ustawę antyaborcyjną i nie wolno przerywać ciąży, gdy doszło do ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Co by Pan/Pani doradziła/a bliskiej osobie, która zaszła w ciążę i badania wykazały, że płód ma taką wadę?”
Jak widać na wykresie powyżej, aż 65 proc. badanych doradziłoby wyjazd za granicę lub pigułki aborcyjne.
Tylko 16 proc. doradziłoby donoszenie ciąży.
Na uwagę zasługuje duży odsetek odpowiedzi „nie wiem”. Badani mogli uniknąć odpowiedzi z trzech powodów:
Co chcieliśmy sprawdzić, zadając to pytanie? Celem było uchwycenie wpływu wyroku TK z 22 października 2020 roku. Czy orzeczenie Julii Przyłębskiej w ogóle działa i ma przełożenie na poglądy Polek i Polaków? A także: czy te poglądy mają znaczenie, gdy z poziomu abstrakcyjnych zasad schodzimy na poziom realnego życia, cierpienia, empatii wobec osoby dotkniętej trudną sytuacją.
Cztery lata temu, w 2018 roku, zapytaliśmy w sondażu OKO.press, czy gdyby bliska osoba w trudnej sytuacji chciała przerwać ciąże, prawo powinno jej tego zabraniać.
55 proc. osób odpowiedziało „nie”. Gdy w tym samym badaniu zapytaliśmy, czy ustawę należałoby zliberalizować, tylko 37 proc. uznało, że tak. Czyli na poziomie wyobrażonego konkretu, więcej osób było skłonnych zaakceptować bardziej liberalne prawo aborcyjne.
W niniejszym sondażu było w pewnym sensie odwrotnie. Na bardziej abstrakcyjne pytanie – „czy kobieta powinna mieć prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży” – aż 70 proc. badanych odpowiedziało „tak”. Na pytanie bliższe życiu – o radę dla bliskiej osoby, u której wykryto wady płodu – 65 proc. poradziłoby przerwanie ciąży.
Dlaczego?
Prawdopodobnie dlatego, że pytanie jest bardziej skomplikowane, sytuacja złożona i nie do końca jasna. Decyzja, co doradzić, może być motywowana:
W pytaniu na temat aborcji odpowiedzi kobiet i mężczyzn są identyczne. Tyle samo, po 65 proc., doradziłoby przerwanie ciąży (za granicą lub tabletkami), 16 proc. - radziłoby ciążę donosić.
Taka równowaga zdarza się to rzadko, szczególnie przy kwestiach praw kobiet.
Różnice, choć nieznaczne, pojawiają się w grupach z podziałem na wiek i płeć. I nie są oczywiste. 73 proc. młodych kobiet doradziłoby przerwanie ciąży. Na drugim miejscu jest grupa z drugiego bieguna, czyli mężczyźni po 60. r.ż. – 68 proc. Trzeci najwyższy zielony słupek to młodzi mężczyźni (66 proc.). Różnice nie są jednak wielkie.
Najmłodsze osoby mają jasność.
We wszystkich grupach wiekowych najczęściej wskazywaną odpowiedzią jest nadal „spróbować przerwać”, ale wybija się postawa najmłodszych grup. Osoby przed trzydziestką w znacznej większości popierają prawo do aborcji do 12. tygodnia. Wyższy odsetek w tej grupie może wynikać także z oswojenia zarówno z wyjazdami za granicę (w jakimkolwiek celu) jak i z tebletkami aborcyjnymi. Takie organizacje jak Aborcja bez Granic, są znane głównie wśród ludzi młodych.
Dla starszych zwłaszcza pigułki mogą być metodą kontrowersyjną, mimo że samo prawo do aborcji w przypadku wad płodu popierają.
Osoby praktykujące regularnie (co najmniej 1-2 razy w miesiącu) częściej doradziłyby bliskiej osobie donoszenie ciąży. Jednak także w tej grupie przeważa odpowiedź proaborcyjna – wybrało ją 43 proc. Aż 27 proc. wybrało „nie wiem”.
Może to wskazywać na rozziew między tym, co mówi Kościół (opowiada się za całkowitym zakazem aborcji) i państwo PiS, a praktyką życia codziennego i odruchem rozsądku i empatii wobec kobiety, która donosząc taką ciążę poniosłaby ciężar przeżycia śmierci lub wychowania chorego dziecka.
Odpowiedzi osób niepraktykujących wcale lub bardzo rzadko („kilka razy do roku”) są jednoznaczne – aż 81 proc. doradziłoby przerwanie ciąży.
Elektoraty partii opozycyjnych nie zaskakują. KO i Lewica praktycznie wybierają tylko odpowiedź zieloną. To zgodne z deklaracją poglądów – zarówno KO, jak i Lewica, deklarują poparcie dla prawa do aborcji do 12. tygodnia. Polska 2050 Szymona Hołowni chciałaby referendum. Ale w badaniu 74 proc. tego elektoratu doradziłoby przerwanie ciąży.
Najciekawiej wypada elektorat PiS. To partia Kaczyńskiego zaostrzyła przepisy antyaborcyjne. A jednak jej elektorat najczęściej – w 40 proc. – doradziłby przerwanie ciąży.
Zgodnie z przekazem partyjnym odpowiadało tylko 34 proc. a aż 27 proc. nie wiedziało, co odpowiedzieć. Ostatni wynik pokazuje rozdźwięk między poglądami (a może głównie życiem codziennym i trudem związanym z donoszeniem ciąży, z której płód jest ciężko chory), a tym, co mówią autorytet polityczny i religijny (elektorat PiS jest najbardziej praktykujący ze wszystkich elektoratów).
Wyniki – zarówno wybór odpowiedzi proaborcyjne, jak i „nie wiem” – to razem 67 proc. I jest to miara zdystansowania elektoratu partii rządzącej wobec zmian w prawie aborcyjnym, które wprowadził PiS rękami TK Julii Przyłębskiej.
Największe różnice w odpowiedziach widać przy podziale na praktykujących i niepraktykujących. Oznacza to, że głos Kościoła katolickiego zachowuje „rząd dusz”, ale już tylko w szczątkowej formie. Odpowiedzi „trzeba ciążę donosić” nie przeważyły nad „próbować przerwać”.
Podobnie kiepsko wyglądają wyniki z perspektywy partii rządzącej. Odpowiedzi elektoratu PiS rozkładają się zresztą podobnie do odpowiedzi osób praktykujących (zobacz wykresy powyżej).
To oznacza, że restrykcyjna retoryka PiS i Kościoła katolickiego już nie działa, a w każdym razie działa słabo, wywołuje konfuzję i wątpliwości.
Co jeszcze? Zaskakuje fakt, że wskazanie na konkretny sposób przerwania ciąży nie zniechęciło do wybrania tej odpowiedzi. O ile wyjazd za granicę wydaje się raczej obejściem prawa, niż jego złamaniem, o tyle zażycie tabletek aborcyjnych może być uznane za nielegalne. W pytaniu podkreślaliśmy, że przerywanie ciąży jest zakazane.
To może oznaczać, że przekaz kolektywów pomagających w aborcjach wchodzi powoli do głównego nurtu. Działaczki m.in. Aborcji bez Granic przekonują, że przerwanie własnej ciąży właśnie tabletkami nie jest ani zakazane prawem, ani bardziej niebezpieczne niż inne metody. Także działaczka Aborcyjnego Dream Teamu, Justyna Wydrzyńska, jest ścigana za „pomoc w aborcji”, a nie za przerwanie własnej ciąży.
Na oswajanie Polek z tabletkami wskazują także dane, które podaje co kilka miesięcy Aborcja bez Granic. W ciągu roku (październik 2021 - październik 2022) działaczki pomogły 44 tys. osobom w dostępie do aborcji:
Sondaż Ipsos dla OKO.press metodą CATI (telefonicznie) w dniach 7 – 9 listopada 2022 r. na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1015
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze