Przedstawiona przez PiS we wtorek 8 września tzw. Piątka dla Zwierząt rozbudziła po raz kolejny nadzieję organizacji prozwierzęcych na fundamentalne zmiany prawne, które poprawiłyby los non-human animals w Polsce. Lista jest imponująca, choć znana, bo powtarza szereg postulatów z PiS-owskiego projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt z 2017 roku.
Mamy więc tu więc m.in. zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych, koniec z prywatnymi schroniskami, czy zakaz stałego trzymania psów na łańcuchach. I oczywiście zakaz hodowli zwierząt na futra.
I to właśnie ta zmiana najbardziej burzy krew części medialnej i politycznej prawicy. Bo o ile politycy PiS projekt chwalą – nie licząc Jana Krzysztofa Ardanowskiego, o czym niżej – to już Konfederaci nie.
Krytykują też media na ogół przychylne PiS, takie jak Radio Maryja i tygodnik „Do Rzeczy”.
W wypowiedziach odbijają się echa propagandy, którą od lat starał się karmić opinię publiczną, media i polityków przemysł futrzarski, ze Szczepanem Wójcikiem, czołowym lobbystą futrzarskim, na czele.
Kaczyński i futerka, czyli etap cywilizacyjny
„Od wielu lat mówiliśmy, że nadejdzie moment, gdy na taką działalność w Polsce nie będzie miejsca. Branża futrzarska miała wiele czasu, by przygotować się do nadchodzących zmian” – powiedział portalowi wpolityce.pl Radosław Fogiel, rzecznik partii rządzącej. Dodał, że przyzwolenie społeczne dla tej branży w Polsce się wyczerpuje a w kilkunastu krajach Europy już nie ma takich hodowli.
„Polska była tutaj stawiana niejako w roli kolonii czy kraju Trzeciego Świata, gdzie można wyekspediować »nieelegancką« działalność, której nie chciałoby się mieć u siebie. Nie chcemy, aby Polska była traktowana w ten sposób” – zaznaczył.
Słowa Fogiela o topniejącym przyzwoleniu społecznym dla branży futerkowej są trafione. Badania CBOS z początku 2018 roku mówiły, że za zakazem hodowli jest 59 proc. Polek i Polaków. Z kolei badanie wykonane przez Centrum Badawczo-Rozwojowe Biostat we wrześniu 2019 roku wykazało, że zakaz popiera już 69,5 proc. badanych.
O zakazie – i w ogóle całej propozycji zmian – bardzo pozytywnie wypowiedział się też Kacper Płażyński, PiS-owski kandydat na prezydenta Gdańska w ostatnich wyborach. „Uważam, że jesteśmy na takim etapie cywilizacyjnym i rozwoju Polski, że nie musimy zajmować się w Polsce takim wątpliwym etycznie i moralnie przemysłem, żeby Polacy mogli godnie żyć” – powiedział Onetowi.
Ardanowski i jego „inne zdanie”
Wydaje się natomiast, że źle kolejną zapowiedź likwidacji branży futerkowej przyjął minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Na tyle źle, by odmówić Onetowi komentarza. „Proszę pytać pana prezesa, nie mnie” – powiedział krótko i się rozłączył.
Bo Ardanowski ma – jak sam powiedział – „inne zdanie niż prezes Kaczyński” w kwestii futer. W przeszłości, jak w 2016 roku ujawnił „Newsweek”, Ardanowski był ekspertem Fundacji Wsparcia Rolnika Polska Ziemia. Jej szefem jest Szczepan Wójcik, hodowca norek i lobbysta pro-futrzarski.
Jak mówił portalowi money.pl w lipcu tego roku, „człowiek ma prawo wykorzystywać i hodować wszystkie zwierzęta. Pod warunkiem, że robi to w dobrych warunkach”.
Ten biznes cierpieniem stoi
Ale problem w tym, że na fermach, gdzie wszystko jest podporządkowane ekonomicznemu sukcesowi, nie ma miejsca na dobre warunki dla zwierząt futerkowych i nie da się tam zaspokoić ich naturalnych potrzeb.
Cierpienie zwierząt jest po prostu warunkiem rentowności tego biznesu.
Pouczający w tym względzie był opublikowany na początku 2020 roku przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki „Raport o dobrostanie lisów”.
Czytamy w nim, że klatka dla pojedynczego lisa, w której spędza on całe swoje życie, ma powierzchnię 0,6 m kw. Tymczasem na wolności lisy zajmują terytoria, których wielkość – jak podają cytowane przez organizację badania – waha się między 400-1600 ha na obszarach wiejskich. A na obszarach polarnych i subpolarnych może to być nawet 3000 ha.
Tak skrajne ograniczenie przestrzeni życiowej w hodowlach sprawia, że lisy nie tylko nie mogą się wybiegać. Niemożliwe staje się również zaspokojenie innej naturalnej potrzeby – eksploracji otoczenia, która dostarcza różnorodnych bodźców, np. zapachowych.
W efekcie może to prowadzić do tzw. stereotypii ruchowych (np. uporczywego, „zapętlonego” wykonywania tej samej czynności). Bywa jednak, że zaburzenia przyjmują dużo ostrzejszą formę, np. lis rzuca się na ściany klatki, co może prowadzić do urazów. Albo samookalecza się: wygryza sobie włosy, a nawet rani się w nogi, ogon czy brzuch.
Powszechnie występującym zjawiskiem na fermach jest też dzieciobójstwo. Zabijanie małych lisków przez matki najczęściej poprzedza gryzienie i odgryzanie im ogonów.
Konfederaci: futra to „znaczący dział polskiego rolnictwa”
Przeciwna likwidacji branży jest Konfederacja, co nie powinno dziwić, ponieważ środowiska futrzarzy i nacjonalistów są ze sobą blisko. Ze środowiska narodowców wywodzi się np. Marek Miśko, redaktor naczelny należącego do Szczepana Wójcika portalu wsensie.pl.
„Nauka Kościoła i moralność chrześcijańska jest taka, że zwierzęta należy traktować dobrze, ale mogą służyć człowiekowi zarówno na mięso jak i na skóry” – mówił w Polsat News poseł Krzysztof Bosak. Jego zdaniem trzeba poprawiać warunki na fermach, ale nie ich zakazywać.
„Jakiekolwiek nieprawidłowości w działalności gospodarczej nie są podstawą do jej zakazania, ale do efektywnego wprowadzenia standardów, które wspólnie – jako społeczeństwo – uznamy za minimalne. Dotyczy to hodowców zwierząt i wszystkich innych branż. Brońmy wolności gospodarczej!” – napisał Bosak na Twitterze 8 września.
Jakiekolwiek nieprawidłowości w działalności gospodarczej nie są podstawą do jej zakazania, ale do efektywnego wprowadzenia standardów, które wspólnie – jako społeczeństwo – uznamy za minimalne. Dotyczy to hodowców zwierząt i wszystkich innych branż. Brońmy wolności gospodarczej!
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) September 8, 2020
Z kolei poseł Robert Winnicki z Ruchu Narodowego, na Twitterze pisał, że hodowla futer – obok eksportu mięsa pochodzącego z uboju rytualnego – to „znaczące działy polskiego rolnictwa” a zakaz hodowli i uboju to „agenda radykalnej lewicy, panie Kaczyński”.
Eksport mięsa pochodzącego z uboju rytualnego i hodowla futer zwierzęcych to znaczące działy polskiego rolnictwa. Jeśli taka hodowla lub ubój nie spełniają norm -zajmują się nim organy sprawnie działającego państwa. Zakaz hodowli/uboju to agenda radykalnej lewicy panie Kaczyński.
— Robert Winnicki (@RobertWinnicki) September 8, 2020
Mit „znaczącej roli” branży
Przekonanie o „znaczącej roli” branży futerkowej to, krótko mówiąc, mit. Raport opublikowany w lutym 2018 roku przez Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych wskazywał, że faktyczne zatrudnienie na fermach znajduje ok. 4 tys. osób, a nie 50 tys., jak futrzarze przekonywali przez lata.
Według zawartych w raporcie wyliczeń, polska produkcja futerkowa odpowiada za 0,08 proc. PKB, 0,16 proc. polskiego eksportu, a udział w podatkach i składkach to zaledwie 0,014 proc.
Inny raport z marca 2020, przygotowany wspólnie przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundację Viva!, pokazał, że branża futrzarska w Polsce jest w kryzysie, jeśli w ogóle się nie zwija.
Od kwietnia 2016 roku do momentu publikacji raportu zamknięto 192 fermy zwierząt futerkowych, a więc blisko 1/3 wszystkich istniejących. Znacznie spadł też eksport: w 2015 roku z Polski wyjeżdżało 9,3 mln skórek za 158,34 zł za sztukę; w całym 2019 – sprzedano 6,6 mln sztuk, ale już za 96,28 zł za sztukę. Czyli w 2019 roku eksport w porównaniu do 2015 spadł o 29 proc. a cena za sztukę – o 39 proc.
Na świecie obserwuje się też odwrót od futer. Dotąd z ich wykorzystywania wycofały się takie marki odzieżowe, jak Burberry, Lacoste i Prada. W 2019 roku do prowadzonego Stowarzyszenie Otwarte Klatki programu „Sklepy Wolne od Futer” dołączyło 21 sieci sklepów i marek, w tym Deni Cler, Vistula, Wólczanka i Bytom.
Wójcik w Radiu Maryja: „Czuję się zdradzony przez PiS”
„Obecny projekt ustawy jest dużo bardziej ambitny, solidnie przemyślany, obejmuje cały zakres spraw, które dla osób przejmujących się losem zwierząt, a ja do nich należę, są ważne. […] Nie jest to propozycja ideologiczna, nie zrównuje zwierząt z ludźmi, ale przypomina o chrześcijańskim obowiązku szacunku dla braci mniejszych – co nie oznacza, że czasem nie musimy ich zabijać, używać. Ale nigdy nie czerpiemy z tego przyjemności i czynimy to tylko tego wtedy, gdy jest to konieczne” – napisał Michał Karnowski na portalu wpolityce.pl.
Ale był to bardzo odosobniony głos na medialnej prawicy, która do propozycji PiS odniosła się raczej negatywnie. Wyraźne stanowisko zajęło Radio Maryja Tadeusza Rydzyka, od lat wspierające medialnie futrzarzy. Jeszcze w dniu ogłoszenia „Piątki dla Zwierząt” zaprosiło na antenę Szczepana Wójcika.
Ten znalazł się w podwójnym klinczu. Bo z jednej strony 8 września pojawiła propozycja zakazu hodowli futerkowej, z drugiej – tego samego dnia portal Onet opublikował film „Krwawy biznes futerkowców” autorstwa Janusza Schwertnera. Pokazano w nim tragiczną sytuację zwierząt na należącej do Wójcika fermie zwierząt. Wcześniej lobbysta i przedsiębiorca wielokrotnie publicznie zapewniał, że u niego zwierzęta nie cierpią.
„Jako obywatel czuję się zdradzony przez Prawo i Sprawiedliwość, które ewidentnie dogadało się z niemieckimi mediami, aby zdradzić polskie rolnictwo i wprowadzić zakazy w tych sektorach, które są solą w oku naszej niemieckiej konkurencji” – mówił w spiskowym tonie Wójcik. „Apeluję do polityków Prawa i Sprawiedliwości o powściągliwość w brataniu się z lewacką ideologią” – dodał.
Inne głosy, które dopuściło na antenę Radio Maryja, w tym Moniki Przeworskiej z Instytutu Gospodarki Rolnej (założonego przez Wójcika) były wyłącznie krytyczne względem zaproponowanych przez PiS zmian.
Naczelny „Do Rzeczy”: to pomysł niekonserwatywny, nieprawicowy
Negatywnie o „Piątce dla Zwierząt” na antenie telewizji wRealu24 wypowiadał się również Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”.
„Człowiek ma prawo korzystać ze zwierząt. Ma prawo je hodować, ma prawo wykorzystywać ich mięso do jedzenia, to wynika z całej naszej tradycji. Tym, co jest jednym z głównych zagrożeń dla naszej kultury, jest zamazywanie granic między człowiekiem a resztą świata zwierzęcego” – mówił.
Dodał, że uzasadnienie ustawy PiS jest w duchu całkowicie nieprawicowe i niekonserwatywne: „Kojarzy się z formami radykalnego ekologizmu, z przekonaniem o niemal równości międzygatunkowej, z jakimś dziwnym pojęciem humanitaryzmu wobec zwierząt, tak jakby miarą ludzkiej moralności miał być stosunek do zwierząt rozumiany w kategoriach lewicowych, ideologicznej lewicy. Moim zdaniem bardzo nieszczęśliwy pomysł”.
Zaznaczył też, że w sytuacji problemów, jakie przyniosła gospodarce pandemia koronawirusa, „powinniśmy chronić każdą część polskiego przemysłu, polskiej gospodarki, a nie z powodów ideologicznych pozbywać się jednej z nich”.
Pomijając światopoglądowy sprzeciw Lisickiego (z którym trudno dyskutować) i kwestię rzeczywistej istotności biznesu futrzarskiego dla polskiej gospodarki (o której mowa była wyżej), to należy się spodziewać, że projekt odejścia od hodowli futrzarskiej w Polsce będzie zakładał okres wygaszania tej branży. W zmianach zaproponowanych przez PiS w 2017 roku mowa była o roku 2022 jako dacie granicznej, okres przejściowy wynosiłby więc aż 5 lat.
Uwierzę, gdy /p/rezydent podpisze!
Emocje opadną i ustawa trafi do sejmowej zamrażarki. Niby człowiek wie, a jednak się łudzi…
Zakaz hodowli oraz nakaz dobrostanu zwierząt są sprzeczne z Prawem Naturalnym, gdyż Bóg tak urządził świat, aby produkował jak najwięcej bólu, który jest Mu miły.
Aż dziwne ze ludzie maja za wzor boga ktory jest az tak niemiłosierny, mściwy i okrutny. A potem przenoszą to traktowanie na zwierzęta i innych ludzi.
Czytając te wszystkie wypowiedzi konserwatystów identyfikujących się jako żarliwi katolicy, wolę myśleć jak Stanisław Lem, który przed laty powiedział cyt. " Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył"
Ideologia, atak, ekstrema! A nie chodzi poprostu o pieniadze?
Jednym słowem Kaczyński dostał od swoich po d… Do tego kropidłem. Może zacznie rozumieć jakie upiory powołał do sprawowania władzy w Polsce. Szkoda, że w tak stosunkowo błachej sprawie.
Błachostką wydawało się jak męczył koty. Ale on się tylko wprawiał. Regularnie przez parę lat. "Od małego".
Dopiero później spróbował na siostrze. Terapię przeszedł. Dopiero po pięciu latach wrócił apetyt. 22 istoty ludzkie padły jego łupem. "Myśliwy" z Kanady to tylko jeden z wielu przypadków masowych morderców uczących się na zwierzętach.
W Republice Federalnej Niemiec i Dani z pewnymi ograniczeniami hodowla jest dozwolona. Polska została wyeliminowana ze "skórzanego" interesu. Kto w Polsce rządzi i w czyim interesie?
Lewactwo rządzi w interesie dżenderowych futrzaków, mein Führer.
Pier..dolisz sorosowy cwaniaczku.
Mein Führer, but why?
Jak nie wiesz co i jak pisać to już pisz po hebrajsku. I o tej porze odstaw prochy.
Roman Wilczyński. Prostaczku, tak łatwo cię rozgryźć. Ot, pokazałeś wszystkie swoje fobie w trzech zdaniach. Jak naród musi być głupi, że dostajecie poparcie w wyborach, to się w głowie nie mieści.
Z tym "interesem" to nie przesadzajmy. Branża która daje niecały promil PKB i zatrudnia 4 tys. osób? Zajmą się czym innym, roboty dla każdego wystarczy.
Dopiero teraz zauważyli, że Kaczyński nie jest taki prawicowy jak się wydaje?
Tylko frajerzy. Bo reszta wie, że Kaczyński to zwykły cwaniak, oportunista, wykorzysta każdego frajera dla swoich podłych celów.
Ja już pod wcześniejszym artykułem napisałem, że wygląda mi to na przeprowadzenie tematu zastępczego przez Kaczora – PiS nie będzie umierał za futrzarzy i przeprowadzi tę "Piątkę dla Zwierząt" aż na biurko p.o. prezydenta, którego jedynym obowiązkiem jest podpisywanie wszystkiego. A kiedy media opozycyjne i organizacje proekologiczne będą świętować sukces, to w tym czasie w jedną noc po cichu przejdą jakieś groźne ustawy rozwalające do końca SN albo okrawające samorządy z kolejnych uprawnień. I jeśli znów wybuchną protesty, na ulice wyjdzie Łańcuch Światła, to rządowa propaganda zakrzyknie: ale o co wam chodzi, przecież zlikwidowaliśmy fermy norek i podwyższyliśmy standardy ochrony przyrody!
Nie przypuszczam aby kaczor manipulował ta sprawą. On po prostu żyje w nierealnym świecie. Przekonany o własnej nieomylności gledzi bez oglądania się na konsekwencje. Tym razem sam siebie wpakował w kabałę.
Ideologia ideologią, emocje emocjami, etyka etyką a moralność moralnością niech będzie, ale niech też liczby przemówią.
I tak:
eksport
2015 r to ok. 1 500 000 000zł
2019 to ok 636 000 000zł
czyli tyle pieniędzy wpływa do Polski z zagranicy;
praca:
4 000 ludzi otrzymuje zapłatę
czyli po likwidacji tyle ludzi nie ma pracy;
inne:
nie wiadomo, ale należy założyć, że są jacyś kooperanci, którzy tracą dochód i zajęcie.
Czy te cyfry, wyliczone tylko z tego artykuły choć trochę nie przemawiają? I nie powodują, że może jednak warto przemyśleć dalsze kroki?
Mniej emocji, więcej rozumu.
Niech liczby mówią dalej:
Porównując wyniki z eksportu łatwo możemy wyliczyć, że spadł on w latach 2015-2019 o około 57%. Gdyby tak się działo w komercyjnej firmie, to już dawno poleciałyby głowy zarządu firmy, a biznesowi partnerzy znaleźliby sobie stabilniejszych kontrahentów.
4000 ludzi zagrożonych utratą pracy to 0,02% ogółu Polaków zdolnych do pracy (z około 16,7 mln na koniec 2019 r., wyliczone z danych na stronie GUS). Na koniec 2019 r. stopa bezrobocia wynosiła 5,2%, czyli ogółem 866,4 tysiąca bezrobotnych. Te 4 tysiące to około 0,5% z 866,4 tys., a przecież na pewno część z nich znajdzie inną pracę lub dziś na fermach tylko dorabia. Oczywiście są to problemy konkretnych ludzi, ale pochylenie się tylko nad jedną grupą systemowego problemu bezrobocia w żaden sposób nie rozwiąże.
Szanowny Panie jest takie powiedzenie: Pieniądz lubi ciszę".
Niech Pan zauważy, że od 2016 r. trwa ciągła nagonka na tą branżę. Z ciągłymi postulatami zamknięcia hodowli. Dlatego gdybym ja był bym szefem takiej firmy to już dawno postarałbym się o przeniesienie jej do kraju bardziej sprzyjającego tej branży. I podejrzewam, że tak się dzieje. Stąd spadki. A poza tym państwo zamiast wspierać eksport to robi wszystko, aby branżę zniszczyć. To jest nienormalne.
Odnosząc się do drugiej części Pana wypowiedzi to przytoczę jeszcze inne powiedzenie: "Śmierć jednej osoby to dramat, śmierć miliona to statystyka".
Pan zajmuje się statystyką i nie chce widzieć 4000 dramatów ludzi, którzy stracą pracę. Ktoś kiedyś na tym forum zarzucił mi, że mam mało empatii. To teraz odpowiadam mam sporo empatii. I staram się zrozumieć i bronić 4000 ludzi. A dla kogoś dla kogo ważniejsze są zwierzęta niż ludzie mogę powiedzieć: wiesz chyba potrzebujesz porządanego przemyślenia swojej postawy.
Dlaczego mamy zakładać, że te interesy razem z miejscami pracy znikną, zamiast zmienić profil działalności, tym bardziej że dostaną na to kilka lat? Przypuszczam, że przestawienie fermy hodowlanej zwierząt futerkowych na inny rodzaj hodowli, np. drobiu, powinno być stosunkowo proste.
Czyli sugeruje Pan, że zabijanie kur, gęsi, kaczek na mięso i pierze jest ok? A zabijanie norek na futra nie jest ok?
Wie Pan ja taką postawę nazywam hipokryzją.
Skupmy się więc na rozumie i biznesie, nie na emocjach.
Uciążliwości zapachowe, zanieczyszczenie wód i gleb czy inwazje insektów mają swoje konsekwencje ekonomiczne – spadek wartości nieruchomości czy problemy w prowadzeniu działalności turystycznej i rolnictwa ekologicznego. Nic dziwnego, że mało kto chce mieć w swojej okolicy taką działalność. Natomiast zaskoczyć może ogrom protestów, jakie mają miejsce w Polsce – w latach 2012-2017 odnotowano ich aż 141.
Praca na fermach to ciężka praca fizyczna, nie dająca perspektywy na rozwój czy znaczący awans. Szeregowi pracownicy są zazwyczaj kiepsko opłacani, a wynikająca z cyklu hodowlanego sezonowość powoduje, że dla wielu pracowników taka praca oznacza brak stabilizacji.
W związku z powyższym nie dziwi fakt, że coraz większa liczba hodowców nie może znaleźć pracowników w najbliższej okolicy i ogłasza się na… ukraińskich portalach. Osoby związane z przemysłem futrzarskim lubią powtarzać, że ich branża generuje duże zatrudnienie. Zdarza się słyszeć aż o 50 000 miejsc pracy. Jest to liczba, która pochodzi ze wspomnianego wyżej raportu PwC, ale odnosi się ona do… całej hodowli zwierzęcej w Polsce.
Autorzy raportu ZOBSIE szacują, że polskie fermy futrzarskie to około 3-4 tysięcy zatrudnionych, a jeszcze ciekawiej wyglądają dane płynące bezpośrednio z ZUS (nie uwzględniają one ubezpieczonych w KRUS ani osób zatrudnianych przez agencje pracy). Według tej instytucji mniej niż tysiąc osób było oficjalnie zatrudnionych w przemyśle hodowli zwierząt futerkowych w latach 2016–2017.
Cytaty za: https://www.otwarteklatki.pl/blog/praca-na-fermach-futrzarskich
Mam jedno zastrzeżenie do Pani postu, które w zasadzie dyskwalifikuje dalszą merytoryczną rozmowę.
Posługuje się Pani danymi od organizacji, która ze względów ideologicznych, zwalcza branżę.
To jest tak jak ja bym przytoczył dane od "króla" tej branży pana Wójcika. Gdzie podaje, żebranża zatrudnia kilkadziesiąt tysięcy ludzi a eksport wynosi kilka miliardów złotych.
Co nie zmienia faktu, że powoli, wreszcie, zaczynamy dostrzegać ważność merytorycznej rozmowy w dialogu społecznym. Za co dziękuję.
"Tym, co jest jednym z głównych zagrożeń dla naszej kultury, jest zamazywanie granic między człowiekiem a resztą świata zwierzęcego” – tako rzecze Paweł Lisicki. Tym samym przyznaje – a kluczowe jest tu słowo "reszta" – że człowiek JEST częścią świata zwierzęcego. Gdyby było inaczej, to prawidłowe byłoby stwierdzenie "między człowiekiem a światem zwierzęcym". A tak w ogóle, czy przypadkiem św. Franciszek z Asyżu też nie zacierał granicy między człowiekiem a resztą świata zwierzęcego, nazywając zwierzęta "braćmi mniejszymi"? I co oznaczają wizerunki świętego otoczonego zwierzętami – np. rzeźba w klasztorze franciszkanów w Wieluniu (którą akurat sam miałem okazję widzieć, żeby nie było)?
Pozostaje tylko nadzieja że Kaczor chce w jakimś sobie znanym celu zmanipulować lewaków i dlatego gada te głupoty o likwidacji ferm. Bo jeśli faktycznie mu odbiło to już niema na kogo głosować… tylko Korwin jeszcze w miarę normalny.
Ludzie głosują na Korwina, bo on ma wadę wymowy i właściwie nie wiadomo o co mu chodzi, więc każdy interpretuje jego wypowiedzi, jak komu pasuje. Gdy się jednak skupić i analizować jego myśli, to wychodzą głupoty śmiechu nie warte. Ja uważam, że on został stworzony jako agent schyłkowej komuny, aby ośmieszać liberalizm i kapitalizm, tak jak jego przyjaciel Michalkiewicz, którego zadaniem jest ośmieszanie Polaków i marginalizacja Polski, jako kraju niereformowalnych antysemitów.
Krzysztof Skladanowski, sorosowy apologeto. Twoja główka jest pusta więc wszystko pomieści. Co ty masz wspólnego z narodem. Dla ciebie najważniejsza jest ludzkość, podobnie jak dla Engelsa.
Z tą częścią narodu, która głosuje na prymitywów chorych na twoje fobie, nie chcę mieć nic wspólnego. Niestety, oni należą do ludzkości i stąd tyle nieszczęść spada na moją (i niewątpliwie przez Engelsa też) kochaną ludzkość.
"Twoja" ludzkość ma mentalność talmudyczną, więc nieszczęścia które na nią spadają są tylko pokłosiem jej postępowania. I to od wieków.
Ekspert talmudysta się tu znalazł! Przypomnij nam co Talmud mówi o pochodzeniu Jezusa. Taka zabawna historia spisana przez świadków tamtych czasów. Kler katolicki szczególnie się nią niewątpliwie inspiruje.
Przypomni nam co mówi Mt 27,25?
Święta zasada, nie wypowiadać się w tematach o których się nie ma pojęcia, a tyś ją złamał przywołując święte żydowskie księgi. Coś może z tej dyskusji pożytecznego wyciągniesz.
Krzysztof Skladanowski. Masz mentalność talmudyczną i swoimi wpisami dajesz na to dowody. Dla ciebie 2+2=4 ale….może być…..czter…Zawsze musi być na twoim i tylko dla ciebie. Z tych powodów judaizm przegrał z chrześcijaństwem. Taki ekspert jak ty po kursach w amerykańskiej Wyższej Szkole Talmudycznej, powinien to wiedzieć.
3.14erdol ta 3.14dol. Jako głupol nic z tej dyskusji nie wyciągniesz. I sorry, że takiemu faszyście odpowiadałem.
Musisz odpowiadać. Mentalność talmudyczną masz zakodowaną i wytresowaną. Nic z tyn nie zrobisz. Na ten post też odpowiesz.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.