0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Jarosław Kaczyński w piątek przed 7.30 rano w "Sygnałach dnia" radiowej "Jedynki" wbrew zdrowemu rozsądkowi, faktom i ostrzeżeniom specjalistów, przekonywał, że wybory korespondencyjne będą nie tylko całkowicie bezpieczne, ale też trudniejsze do sfałszowania.

Przeczytaj także:

O tym, jak Prawo i Sprawiedliwość nawróciło się na głosowanie korespondencyjne na potrzeby zbliżających się wyborów prezydenckich pisaliśmy już 31 marca 2020.

"PO krytykuje głosowanie korespondencyjne, kiedyś sama je wprowadziła" - grzmią prorządowe media. Pomijają fakt, że przeciwko głosowaniu korespondencyjnemu twardo opowiadało się kiedyś... Prawo i Sprawiedliwość.

Przemilczają też fakt, że opozycja nie krytykuje jedynie najnowszego pomysłu PiS - czyli wyborów kopertowych. Od tygodni apeluje do rządu o wprowadzenie jednego ze stanów wyjątkowych, czyli stanu klęski żywiołowej i tym samym przełożenie głosowania. Z takim samym apelem zwracają się do władz eksperci prawni i kolejne organizacje społeczeństwa obywatelskiego.

W piątek rano Jarosław Kaczyński odpowiedział na te wezwania głosem demokraty zatroskanego o przestrzeganie ustawy zasadniczej:

Zgodnie z Konstytucją te wybory powinny się odbyć. Chyba, że zostałby wprowadzony stan nadzwyczajny. Do tego muszą być spełnione pewne warunki, te warunki w tym momencie nie są spełniane.
Eksperci prawni są zgodni: obecna sytuacja nosi wszelkie znamiona stanu klęski żywiołowej, przewidzianego w Konstytucji.
"Sygnały Dnia", Polskie Radio,03 kwietnia 2020

"Oczywiste złamanie Konstytucji". Czyje?

"Konstytucyjnie rzecz biorąc nie ma możliwości odłożenia wyborów prezydenckich w ogóle, a już w szczególności nie ma takiej możliwości na rok, bo słyszę takie propozycje. Byłoby to oczywiste złamanie Konstytucji" - dodał.

To uszczypliwość skierowana do Jarosława Gowina, który niedawno zaproponował jednorazową zmianę Konstytucji, w celu przesunięcia wyborów o rok. O tym, dlaczego byłoby to rozwiązanie bezprawne i nieskuteczne pisała w OKO.press Dominika Sitnicka. A Michał Danielewski podważał argumentację Gowina.

Ale o ile pomysł Gowina, podchwycony zresztą przez kilku publicystów, rzeczywiście byłby nie do zrealizowania, to prezes PiS myli się w pozostałym zakresie. Jak podkreślają eksperci prawni, obecna sytuacja w Polsce nosi wszelkie znamiona stanu klęski żywiołowej.

Jednocześnie, forsując zakazy i nakazy w drodze ustaw i rozporządzeń, czyli wprowadzając zasady stanu nadzwyczajnego bez wprowadzania go, władza sama Konstytucję łamie. Pisał o tym w liście do premiera Morawieckiego Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

W wywiadzie prezes PiS był pytany o inicjatywę prawników z "Wolnych Sądów", którzy we wtorek 31 marca złożyli do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o zabezpieczenie w trybie pilnym. Domagają się zaniechania jakichkolwiek działań związanych z organizacją wyborów 10 i 24 maja 2020.

"To całkowite lekceważenie Konstytucji i próba ustanowienia w Polsce [...] rządów sądów. [...] To, która pojawia się w Europie. Jest całkowicie antykonstytucyjna i antydemokratyczna" - skwitował Kaczyński.

To PiS narusza Konstytucję

A przecież to Jarosław Kaczyński i cały obóz PiS wielokrotnie naruszał ducha i literę Konstytucji, poczynając od zamachu na Trybunał Konstytucyjny w 2016 roku. O tym, jak łamane były w Polsce standardy demokratycznego państwa prawa, pisaliśmy wielokrotnie w OKO.press.

Teraz prezes PiS cynicznie zasłania się przepisami ustawy zasadniczej, ale nie wprowadzając na polskim terytorium stanu nadzwyczajnego po raz kolejny podważa jej ducha.

Konstytucja w art. 228 daje władzom szczególne uprawnienia na wypadek m.in. epidemii:

"W sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej".

Sens tego zapisu jest właśnie taki: dać rządowi (a także samorządom, co dla PiS byłoby dodatkowo problematyczne) narzędzia sprawowania władzy, by odpowiedzieć na kryzys związany z pandemią koronawirusa. Kaczyński uparcie z nich nie korzysta.

Wie bowiem, że wprowadzenie jednego ze stanów nadzwyczajnych automatycznie przesunęłoby datę wyborów o 90 dni po jego zakończeniu. Tak stanowi art. 228 pkt 7 Konstytucji.

W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.

Jak pisał w OKO.press Michał Danielewski, rząd działa też w sprzeczności z przepisami ustawy o stanie klęski żywiołowej, która jest legislacyjnym uszczegółowieniem zadań władz publicznych na wypadek m.in. epidemii tej skali.

W ustawie czytamy: „Stan klęski żywiołowej może być wprowadzony dla zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia”.

Co to jest katastrofa naturalna w rozumieniu ustawy? To „masowe występowanie szkodników, chorób roślin lub zwierząt albo chorób zakaźnych ludzi albo też działanie innego żywiołu”.

Nikt nie ma wątpliwości, że w Polsce mamy obecnie „masowe występowanie choroby zakaźnej wśród ludzi”. Zatem spełniona została przesłanka, by wprowadzić stan nadzwyczajny w postaci żywiołowej.

Nie robiąc tego PiS działa wbrew duchowi Konstytucji i literze ustawy, za to we własnym interesie politycznym, Przy okazji Kaczyński tworzy własne prawne uniwersum, w którym odwracane są znaczenia. Łamanie Konstytucji staje się jej przestrzeganiem, i odwrotnie.

Po co są wybory? Żeby zapewnić konsolidację władzy

W piątkowym wywiadzie prezes PiS powtórzył także narrację z wywiadu w RMF.fm z 21 marca 2020. Wyjaśnił, że zwycięstwo Andrzeja Dudy jest po prostu w interesie Polski.

"Nas czeka walka z koronawirusem, ale też z niezwykle ciężkim kryzysem ekonomicznym.

Konsolidacja władzy, stabilizacja władzy, a do tego między innymi mają doprowadzić wybory prezydenckie, jest niesłychanie wręcz ważna" - stwierdził Kaczyński w Polskim Radiu.

W wywiadzie dla RMF.fm ujmował to podobnie:

„Byłoby to niezwykle niekorzystne, żeby prezydent i premier byli z różnych obozów politycznych i się spierali. Potrzebujemy dzisiaj wśród innych warunków skutecznego przeciwstawiania się kryzysowi, także politycznej stabilizacji. To jest także przyczyna, która powoduje, że te wybory powinny się odbyć 10 maja”.

Wkrótce potem swoje trzy grosze dołożył do politycznego pieca Jarosław Gowin. Działo się to zanim opinia wicepremiera na temat wyborów uległa zupełnej transformacji. Pod koniec marca Gowin zdradził niechcący, jaki będzie przekaz Andrzeja Dudy w ostatnich tygodniach kampanii.

"Byłoby dobrze, żebyśmy mieli te wybory za sobą, żeby rządzący i politycy mogli skupić się tylko na ratowaniu osób dotkniętych epidemią i polskiej gospodarki. A jeśli przełożymy wybory, będziemy tkwić w tym zaklętym chocholim tańcu" - przekonywał.

Jak pisaliśmy w OKO.press, prąc do wyborów 10 maja, obóz władzy pokazuje, że nie liczy się dla niego fakt, że takie głosowanie nie będzie bezpieczne i demokratyczne. Cel jest jeden - wybory ma wygrać Andrzej Duda.

Kto działa dla celów politycznych?

Prezes PiS tłumaczył słuchaczom, dlaczego opozycja namawia rząd do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i przełożenia wyborów.

Zdaniem Kaczyńskiego chodzi o to, by od nowa zacząć kampanię. Jej kandydaci nie wydają się prezesowi "szczególnie udani". Co innego Duda, który według najnowszych sondaży ma spore szanse na zwycięstwo w pierwszej turze.

"W sytuacjach zagrożenia ludzie konsolidują się wokół władzy, jeśli władza spełnia ich oczekiwania i walczy z tym zagrożeniem. [...] Prezydent Duda także w trudnej sytuacji się po prostu sprawdza" - stwierdził prezes PiS.

Nie wspomniał natomiast o tym, że

ze względu na trwającą pandemię, większość sztabów opozycji zawiesiła pracę. A w tym samym czasie Andrzej Duda wykorzystuje kryzys, by co chwila pojawiać się w mediach jako "dobry gospodarz".

Kaczyński "przejrzał" także inną strategię opozycji: chcą odłożyć wybory, bo za jakiś czas będą mieli większe szanse na wygraną. Polskę i świat czeka przecież ciężki kryzys gospodarczy.

"Za rok będziemy być może w fazie bardzo bolesnej walki z tym kryzysem. [...] Chodzi o to, że ludzie mają wtedy jakieś pretensje do władzy, nawet jeżeli władza robi wszystko, co można, by zapobiegać jego skutkom społecznym".

Prezes zapomniał jednak, że ten sam argument jest znacznie bardziej przekonujący w drugą stronę - to PiS nie chce postąpić logicznie i wprowadzić stanu wyjątkowego, który oznaczałby przełożenie wyborów. Bo za wszelką cenę, nawet kosztem zdrowia i życia obywateli, zamierza utrzymać pełnię władzy.

Kaczyński, choć zasłania się Konstytucją, przyznaje niemal wprost, że zasady demokratycznego państwa prawnego nie są dziś dla niego aż tak istotne.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze