"To było charakterystyczne dla prezydentury pana prezydenta Dudy, dla jego kampanii wyborczej. My nie wzgardzamy żadnym głosem i równocześnie nasza propozycja jest skierowana do wszystkich" - przekonuje zastępca rzecznika PiS, Radosław Fogiel
Polityczne zaplecze Andrzeja Dudy jest zgodne. Wynik z pierwszej tury - 43,5 proc., chętniej podawany przez sztabowców w liczbie głosów (8,45 mln) - jest "historycznym sukcesem", a przewagę nad Rafałem Trzaskowskim należy uznać za dosyć bezpieczną.
Co nie znaczy, że w najbliższych tygodniach nie trzeba intensywnie pracować, by przyciągnąć do siebie wyborców Szymona Hołowni, Krzysztofa Bosaka, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Roberta Biedronia. Tych czworo kandydatów wspólnie uzbierało 4,9 mln głosów. Co zrobić, by mimo dzielących ich różnic, chociaż część z nich zmobilizować do pójścia do urn w II turze i oddania głosu na urzędującego prezydenta?
30 czerwca zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel, w "Jedynce" Polskiego Radia przekonywał, że kandydatura PAD może połączyć interesy i wartości wielu Polek i Polaków.
"Naturalnie my się nie zamykamy na żadne grupy wyborców. To było charakterystyczne dla prezydentury pana prezydenta Dudy, dla jego kampanii wyborczej. My nie wzgardzamy żadnym głosem i równocześnie nasza propozycja jest skierowana do wszystkich"
Wypowiedź rzecznika PiS jest nie do obrony. Jednym z filarów kampanii Andrzeja Dudy były nienawistne wypowiedzi wobec osób LGBT, czyli lekko licząc, nawet 2 mln osób uprawnionych do głosowania.
Najpierw prezydent zaprezentował skrajnie homofobiczną Kartę Rodziny, która zawiera m.in. zakaz propagowania "ideologii LGBT" w instytucjach publicznych, a postulat małżeństw jednopłciowych traktuje jako "bez wątpienia obcą ideologią". Na spotkaniu z wyborcami w Brzegu prezydent poszedł krok dalej. Przyrównał LGBT do neobolszewizmu, by chwilę później wypowiedzieć słynne:
“próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia”.
Nie trzeba było długo czekać, by myśl Dudy rozwinął jego sztab. Poseł PiS Przemysław Czarnek na antenie TVP Info krzyczał, że: „ci ludzie nie są równi ludziom normalnym". Gdy okazało się, że homofobia nie działa, tak jak w ubiegłorocznych wyborach do Europarlamentu, sztab Dudy próbował się wycofać z nienawistnej i antagonizującej retoryki. Stąd spotkanie w Pałacu z aktywistą LGBT pozorujące dialog, stąd wypowiedzi o tym, że prezydent "szanuje" wszystkich Polaków.
Ale to nie jedyna wpadka. Fizyczna nieobecność prezesa PiS w kampanii wyborczej nie oznacza, że jego myśli zabrakło w głównym przekazie. W liście do wyborców Jarosław Kaczyński używał obraźliwego języka, pisząc o tym, że kto nie z PiS ten "zdrajca", "kłamca" i "niezrównoważony". Populistyczny portret przeciwników politycznych, na który składa się 56 obelg, jest też sygnałem wysłanym do wyborców opozycji. Podobnie jak rzucony przez prezesa z ław sejmowych epitet "chamska hołota". Sam Duda sięgnął po ostry język wobec oponentów przyrównując ich do groźnego wirusa. I oczywiście, może bronić się, że nie był to przekaz skierowany bezpośrednio do wyborców, ale polityka budowana na wartościującym "my-oni" potrzebuje pogardy wobec tych, którzy mają inny pomysł na Polskę.
Także samą prezydenturę Andrzeja Dudy trudno uznać za koncyliacyjną i otwartą na wszystkich. Najostrzejsze, pełne nienawiści wypowiedzi poświęcił środowisku sędziowskiemu. "Oczyścić polski dom" - to tylko jedno z haseł, które do nich kierował.
Przekonanie wyborców, że to Andrzej Duda otwiera ramiona na wszystkich, od skrajnego prawa do lewa, jest karkołomnym zadaniem. Strategią, którą równolegle przyjmuje PiS, to z jednej strony demobilizacja wyborców, którzy swój głos raczej przekazaliby Rafałowi Trzaskowskiemu. W jaki sposób? Poprzez wytykanie nieścisłości.
"Wyborcy mieli w I turze swoich kandydatów, z którymi zgadzali się w pełni lub niemal w pełni. I dlatego ich poparli. Ale w II turze muszą zadać sobie pytanie, który z kandydatów jest im bliższy. Trudno mi uwierzyć, że ktoś, kto głosuje na lewicę, bo nie podoba mu się drapieżny liberalizm, zagłosuje na Trzaskowskiego. Albo wyborca, dla którego liczy się nasza suwerenność i duma narodowa, poprze kandydata, który mówi, że lotnisko w Berlinie wystarczy i nie musimy budować własnego" - tłumaczył Fogiel w wywiadzie dla "Super Expressu" (30 czerwca 2020).
Z drugiej strony, PiS gra na zmobilizowanie tych, którzy boją się destabilizacji i nie chcą kolejnego odcinka wojny polsko-polskiej.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze