0:000:00

0:00

Zawieszenie sędziego Macieja Rutkiewicza z Sądu Rejonowego w Elblągu (na zdjęciu u góry, drugi od prawej, wraz ze swoimi obrońcami) Izba Odpowiedzialności Zawodowej uchyliła w czwartek 15 września 2022 roku.

Tymczasowy, trzyosobowy skład Izby uznał, że sędzia został zawieszony przez zlikwidowaną już Izbę Dyscyplinarną bez podstawy prawnej i za wydanie orzeczenia, w którym powołał się na wyroki ETPCz, TSUE, ale też orzecznictwo Sądu Najwyższego. A od połowy lipca 2022 roku wydanie orzeczenia, nawet błędnego, nie jest deliktem dyscyplinarnym.

Przewodniczący tego składu nowej Izby SN, legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz, podkreślał w ustnym uzasadnieniu uchylenia zawieszenia, że nawet komunistyczne władze PRL nie odsuwały sędziów od orzekania za niewygodne dla niej wyroki. Uchwała o odwieszeniu sędziego Rutkiewicza jest ostateczna, co oznacza, że może on już wrócić do pracy w sądzie oraz będzie dostawał pełne wynagrodzenie, które do tej pory miał obniżone aż o 40 procent.

Sędziego broniło aż trzech obrońców. To prezesi legalnych Izb SN, czyli prezes Izby Karnej Michał Laskowski i prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski. Trzecim obrońcą jest adwokat Michał Gajdus.

Uchwałę o uchyleniu zawieszenia wydał trzyosobowy skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej: legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz, neo-sędzia SN Krzysztof Wiak (powołany przez nielegalną neo-KRS) i ławnik Katarzyna Borkowska. Choć w składzie zasiadał neo-sędzia i przez to można podnosić wadliwość tego składu, to obrońcy na wniosek sędziego Rutkiewicza nie składali wniosku o wyłączenie Wiaka.

Przywrócenie sędziego Rutkiewicza do orzekania to kolejna porażka ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i jego ludzi, czyli prezesów sądów i rzeczników dyscyplinarnych Piotra Schaba, Przemysława Radzika i Michała Lasoty.

To oni ścigają niezależnych sędziów i doprowadzają do ich zawieszania za to, że stosują europejskie orzecznictwo, które podważyło legalność Izby Dyscyplinarnej, neo-KRS i neo-sędziów.

W ostatnich dniach nowa Izba SN, która zastąpiła zlikwidowaną nielegalną Izbę Dyscyplinarną odmówiła jeszcze zawieszenia trzech sędziów: Anny Bator-Ciesielskiej i Marty Pilśnik z Warszawy oraz Adama Synakiewicza z Częstochowy. Odmówiła też uchylenia immunitetu sędziemu wojskowemu i byłemu wiceszefowi starej, legalnej KRS Piotrowi Raczkowskiemu.

Przeczytaj także:

W przyszłym tygodniu nowa Izba będzie decydować o zawieszaniu i odwieszaniu kolejnych niezależnych sędziów: Piotra Gąciarka, Andrzeja Sterkowicza i Marzanny Piekarskiej-Drążek z Warszawy, Agnieszki Niklas-Bibik ze Słupska, Aleksandry Janas i Ireny Piotrowskiej z Katowic oraz Małgorzaty Dobieckiej-Woźniak z Zielonej Góry. OKO.press obserwuje te sprawy na sali rozpraw SN i będziemy je opisywać.

Tymczasowy skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Od lewej siedzą neo-sędzia SN Krzysztof Wiak, legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz i ławnik Katarzyna Borkowska. Fot. Mariusz Jałoszewski

Za co zawieszono sędziego Rutkiewicza?

Maciej Rutkiewicz z Sądu Rejonowego w Elblągu to sędzia z 19-letnim stażem pracy. Najpierw, 9 listopada 2021 roku, został odsunięty od orzekania na miesiąc przez prezes elbląskiego sądu Agnieszkę Walkowiak.

To nominatka resortu ministra Ziobry, znana z tego, że w styczniu 2020 roku zabrała sędziom togi, by uniemożliwić zabranie ich na Marsz Tysiąca Tóg. Jak pisaliśmy w OKO.press, Walkowiak wykorzystywała też samochód sądu do przewożenia akt, by dojeżdżać z domu do pracy i z powrotem. Woził ją sądowy kierowca. Za obecnej władzy dostała awans do sądu okręgowego.

Walkowiak zawiesiła Rutkiewicza za to, że umorzył sprawę przeciwko prokurator Barbarze K., nadzorującej śledztwo w sprawie Amber Gold. Sędzia umorzył ją, bo uznał, że Izba Dyscyplinarna nie uchyliła jej skutecznie immunitetu.

Sędzia Rutkiewicz orzekł, że Izba Dyscyplinarna, która uchyliła prokurator immunitet w II instancji, nie jest legalnym sądem. Powołał się na wyrok TSUE z 15 lipca 2021 roku, w którym Trybunał podważył legalność Izby i wydawanych przez nią decyzji oraz legalność nowej, upolitycznionej KRS i dawanych przez nią nominacji sędziom.

Zastosował też mówiące to samo wyroki ETPCz i historyczną uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku, w której również podważano legalność Izby Dyscyplinarnej i nowej KRS.

Z kolei prezes elbląskiego sądu Agnieszka Walkowiak zawieszając sędziego powołała się na artykuł 130 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Mówi on:

„Art. 130. § 1. Jeżeli sędziego zatrzymano z powodu schwytania na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa umyślnego albo jeżeli ze względu na rodzaj czynu dokonanego przez sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych, prezes sądu albo Minister Sprawiedliwości mogą zarządzić natychmiastową przerwę w czynnościach służbowych sędziego aż do czasu wydania uchwały przez sąd dyscyplinarny, nie dłużej niż na miesiąc”.

Tyle, że sędzia nie popełnił żadnego przestępstwa, ani niegodnego czynu. Został zawieszony za wydanie orzeczenia, do czego miał prawo i w czym jest niezawisły. Walkowiak zarzuciła sędziemu podważenie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej i pominięcie decyzji Trybunału Konstytucyjnego Przyłębskiej, który uznał, że w Polsce nie obowiązują wszystkie orzeczenia TSUE i że konstytucja jest ponad prawo UE. Nie jest to jednak wyrok TK, tylko niewiążąca decyzja, bo wydano ją z udziałem tzw. sędziów - dublerów, czyli wadliwy skład TK.

Zawieszenie sędziego przez prezes sądu było poza tym jawnym i dokonanym z premedytacją złamaniem zabezpieczenia TSUE z 14 lipca 2021 roku. Trybunał zawiesił wtedy działalność Izby Dyscyplinarnej oraz przepisy ustawy kagańcowej pozwalające karać sędziów za podważanie statusu neo-sędziów, neo-KRS, czy Izby Dyscyplinarnej.

Jak Izba Dyscyplinarna bezprawnie zawiesiła sędziego

Zgodnie z procedurą decyzje prezesów sądów i ministra sprawiedliwości, który też może na miesiąc zawieszać sędziów w ciągu 30 dni powinna skontrolować ówczesna Izba Dyscyplinarna. Ale ta zrobiła to kilka dni po tym terminie, w grudniu 2021 roku. Izba w składzie byłych prokuratorów: Małgorzata Bednarek, Jarosław Duś; oraz ławnika Marka Molczyka zawiesiła wtedy bezterminowo sędziego Rutkiewicza i obniżyła mu wynagrodzenie o 40 procent. Uznali, że sędzia bezprawnie podważył status Izby Dyscyplinarnej i wcześniejszą decyzję Izby Dyscyplinarnej o uchyleniu immunitetu prokurator od Amber Gold.

Zarzucono mu, że pominął wyrok TK Julii Przyłębskiej, w którym uznano, że uchwała pełnego składu SN jest niezgodna z prawem. Tyle, że ten wyrok nie jest wiążący, bo został wydany z udziałem tzw. sędziów-dublerów. Rutkiewiczowi zarzucono ponadto, że zastosował „jednostkowy” wyrok TSUE z 15 lipca 2021 roku oraz, że wyraził w swoim orzeczeniu pogląd prawny niemający oparcia w prawie.

Sędzia Maciej Rutkiewicz o posiedzeniu Izby Dyscyplinarnej podczas którego go zawieszono nie został powiadomiony. Jego obrońcy dowiedzieli się o nim przypadkiem i pojawili się w ostatniej chwili.

Od decyzji o zawieszeniu sędzia Rutkiewicz i jego obrońcy złożyli zażalenie. Nie zostało ono jednak rozpoznane, ponieważ Izba zgodnie z wyrokiem TSUE została zlikwidowana. Dopiero teraz zażalenie rozpoznał tymczasowy skład nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Wyznaczyła go Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezes SN. Stały skład ma powołać prezydent Andrzej Duda. Jeszcze tego nie zrobił.

Sędziego Rutkiewicza bronili elbląscy sędziowie, miał też wsparcie innych sędziów z całej Polski.

Co ciekawe Małgorzata Bednarek, która brała udział w wydaniu decyzji o zawieszeniu Rutkiewicza, wcześniej uczestniczyła uchyleniu immunitetu prokurator od Amber Gold, której to sprawę umorzył Rutkiewicz. Bednarek chciała się wyłączyć ze sprawy o zawieszenie, ale jej odmówiono.

Sędzia Maciej Rutkiewicz - siedzi u góry - na sali rozpraw SN. Niżej jego obrońcy. Od prawej siedzą prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski, adwokat Michał Gajdus, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski. Fot. Mariusz Jałoszewski

Obrońcy: sędzia został zawieszony bezprawnie

Sędzia Maciej Rutkiewicz wziął udział w dzisiejszej rozprawie. Nie zabrał głosu, poparł tylko wnioski obrońców, którzy kontestowali decyzję Izby Dyscyplinarnej.

Jako pierwszy przemawiał prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski. Odwołał się do najważniejszych zasad niezależnego wymiaru sprawiedliwości. Mówił, że sędzia Rutkiewicz musiał dokonać trudnego wyboru i że nie mógł postąpić inaczej, bo nie byłby w zgodzie ze swoim sumieniem.

Prusinowski tłumaczył, że Rutkiewicz zastosował wyroki TSUE, ETPCz, ale też orzeczenia SN, z których wprost wynikało, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, co potwierdziła sama władza likwidując tę Izbę.

Podkreślał, że Izba Dyscyplinarna uważała, że sędzia ma pełnić rolę służebną wobec Państwa. „Nie, sędzia ma stać na straży prawa, za którym stoi człowiek. Ma zachować prawa osób oskarżonych” - zaznaczał prezes Prusinowski. Dodał, że przeciwko Rutkiewiczowi uruchomiono cały aparat państwowy. A zastępca rzecznika dyscyplinarnego zrobił mu za to orzeczenie dyscyplinarkę. „To ja też za to [stosowanie wyroków ETPCz i TSUE – red.] powinienem siedzieć tutaj [jako obwiniony - red.]. To szaleństwo” - mówił Prusinowski.

Podkreślał, że Rutkiewicz wykazał się dużą odwagą, bo wyżej cenił prawo oskarżonej prokurator do jasnych reguł procesowych, niż swój własny interes. „On zdał egzamin, jest prawdziwym sędzią. Ma to, co sędzia powinien mieć najważniejsze, czyli odwagę” - zaznaczał Prusinowski. I dodał: „Państwo odpowiada za to, że człowiek, który powinien być wzorem siedzi na ławie oskarżonych. To głęboko niesprawiedliwe”.

Zwrócił jeszcze uwagę na to, że decyzja Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu Rutkiewicza została wydana „bez żadnego trybu". Izba powinna skontrolować decyzję prezes elbląskiego sądu wydaną w trybie artykułu 130 ustawy o sądach i zdecydować, czy ją uchyla, czy też dalej zawiesza sędziego.

Tymczasem Izba powołała się w uzasadnieniu swojej decyzji na artykuł 129 ustawy o sądach, który mówi, że sąd dyscyplinarny może zawiesić sędziego, przeciwko któremu wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Takie postępowanie wszczęto przeciwko Rutkiewiczowi, ale na krótko przed posiedzeniem Izby, a sędzia dowiedział się o zarzutach dyscyplinarnych już po zawieszeniu. Posiedzenie w Izbie nie dotyczyło jednak zawieszenia Rutkiewicza z powodu postawienia mu zarzutów dyscyplinarnych za orzeczenie, w którym zastosował prawo UE, tylko kontroli decyzji prezes sądu.

Drugi z obrońców, prezes Izby Karnej Michał Laskowski dowodził, że Rutkiewicz nie dokonał dowolnej wykładni prawa, ale zastosował orzecznictwo dotyczące Izby Dyscyplinarnej. Mówił, że Izba oceniła decyzję prezes sądu przekraczając 30-dniowy termin określony w przepisach.

Podkreślał też, że prezydencka nowelizacja ustawy o SN, która zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną i powołała nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej zniosła możliwość dyscyplinarnego karania sędziów za wydane orzeczenia, nawet jeśli zawierają one błąd w zakresie wykładni. Mówi o tym artykuł 107 prf 3 ustawy o ustroju sądów. „Różnice w wykładni prawa nie podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej” - podkreślał sędzia Laskowski. Dodał, że decyzja Izby Dyscyplinarnej jest bezprawna.

Z kolei trzeci obrońca sędziego Rutkiewicza, adwokat Michał Gajdus apelował do składu Izby Odpowiedzialności Zawodowej, by nie wydała orzeczenia opierającego się na powodach proceduralnych, tylko merytorycznie oceniła decyzję Izby Dyscyplinarnej. Podkreślał, że sędzia Rutkiewicz jest prześladowany za wydane orzeczenie i został za nie bezprawnie zawieszony.

„On dziś powinien wyjść stąd z przeświadczeniem, że nie zrobił nic złego. Deliktem [złamaniem prawa -red.] jest to, co stało się w Izbie Dyscyplinarnej” - podkreślał mec. Gajdus. Dodał: „Takich sędziów liniowych, którzy nie boją się wydawać orzeczeń, potrzeba”. Zaznaczał, że Rutkiewicz zastosował uchwałę pełnego składu SN, która wiąże też nową Izbę i nie przekreśla jej „eksces z Alei Szucha”. Tak mec. Gajdus określił wyrok TK Julii Przyłębskiej wydany przy udziale „dublerów”, który mówił, że uchwała pełnego składu SN jest sprzeczna z prawem.

Izba Dyscyplinarna SN. Na zdjęciu sędzia Małgorzata Bednarek, która ignoruje postanowienia TSUE
Była prokurator Małgorzata Bednarek. To ona wbrew zabezpieczeniu TSUE brała udział w wydaniu bezprawnej decyzji o zawieszeniu sędziego Rutkiewicza. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl

Kozielewicz: nawet w PRL-u nie odsuwano sędziów za wyroki

Skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej: Wiesław Kozielewicz, neo-sędzia Krzysztof Wiak i ławnik Katarzyna Borkowska uchylił decyzję Izby Dyscyplinarnej i umorzył całą sprawę. Sędzia Kozielewicz w ustnym uzasadnieniu do tej uchwały mówił, że do tej pory na podstawie artykułu 130 ustawy o sądach nie odsuwano sędziów od orzekania za wydanie orzeczenia. Ten przepis służył tylko do zawieszania na miesiąc sędziów popełniających przestępstwo.

Najczęściej była to jazda samochodem pod wpływem alkoholu, rzadziej udział w awanturach. Jeśli SN utrzymywał taką decyzję w mocy to najwyżej na 60 dni i bez obniżania wynagrodzenia. To się zmieniło w ubiegłym roku, gdy sędziów za stosowanie prawa UE zaczął zawieszać na miesiąc sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i nominowani przez niego prezesi sądów.

Zdaniem Kozielewicza Izba Dyscyplinarna przekroczyła 30-dniowy termin na kontrolę decyzji prezes elbląskiego sądu o zawieszeniu Rutkiewicza. To uchybienie formalne. Ponadto zastosowała niewłaściwą podstawę prawną do swojej decyzji. Zamiast oprzeć się na artykule 130 ustawy o sądach, powołała się na artykuł 129, który dotyczy innego postępowania (zawieszenia sędziego w postępowaniu dyscyplinarnym, a nie zawieszenia przez prezesa sądu).

Kozielewicz podkreślał, że jako sędzia rejonowy zaczął sądzić w PRL-u i w 1986 roku uniewinnił opozycjonistę sądzonego za "ulotki". W ten sposób chciał podkreślić, że nawet w PRL-u nie odsuwano sędziów od orzekania za wydane orzeczenie, choć pozwalały na to przepisy. „Ja też powinienem był wtedy za to być odsuniętym od orzekania, tak jak to zrobił prezes sądu w Elblągu. Ale włos mi z głowy nie spadł” - drwił Kozielewicz. Dodał: „Stosowanie tej instytucji z artykułu 130 wobec władzy sądowniczej z powodu wydania orzeczenia jest karygodne”.

Uchwałę o uchyleniu zawieszenia Rutkiewicza uzasadniał też neo-sędzia Krzysztof Wiak. Skorzystał z okazji i wbijał szpile w sędziego Rutkiewicza. O orzecznictwie TSUE, ETPCz i SN podważającym neo-KRS, Izbę Dyscyplinarną i status neo-sędziów (czyli też jego) mówił, że to spór prawny i że powstał węzeł gordyjski. Zarzucił Rutkiewiczowi pomijanie wyroków TK Przyłębskiej z dublerami.

„Nie można ich pominąć ot tak sobie. Orzeczenia TK są obowiązujące i powszechne. Można je pominąć, ale czy wolno?” - podkreślał Wiak. Sugerował, że Rutkiewicz popełnił błąd prawny. Mówił, że są sprzeczne poglądy na temat orzecznictwa europejskiego i polskiego.

Dalej uzasadniał, że ustawa prezydencka o SN, która weszła w życie 15 lipca 2022 roku wprost zakazała karania dyscyplinarnego sędziów za wydane orzeczenie. I dlatego orzeczenie Rutkiewicza o umorzeniu oskarżenia prokurator od Amber Gold nie może być traktowane jako delikt dyscyplinarny.

Sędzia Rutkiewicz po wyjściu z sali rozpraw nie chciał komentować uchwały nowej Izby SN. Teraz może wrócić do orzekania. Powinien też dostać zaległą pensję, którą miał obniżoną o 40 procent. Bo decyzja Izby o jego zawieszeniu została uchylona i uznana za bezprawną.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze