0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFP PHOTO/ ALEXANDER NIKOLAYEVAFP PHOTO/ ALEXANDER...

Rosji boi się połowa społeczeństwa, ale ten strach rozkłada się nierówno, różnice są duże i wiele mówią o polityce i naszych na nią reakcjach. Ale po kolei.

„Powtarzają się opinie, że rośnie zagrożenie Polski ze strony Rosji. Chcielibyśmy Pana/Panią zapytać o własne odczucia. Jak często odczuwa Pan/Pani lęk przed wojną?” – takie pytanie, wiszące w powietrzu, zadaliśmy w czerwcowym sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM*.

Do wyboru daliśmy siedem odpowiedzi od silnego lęku („prawie zawsze”) aż do całkowitego spokoju („nigdy”). Poniżej przedstawiamy pełne wyniki sondażu oraz osobno odpowiedzi kobiet i mężczyzn**:

Jak widać, co piąta osoba boi się bardzo („prawie zawsze” lub „bardzo często”) a aż połowa odczuwa lęk co najmniej „dosyć często”.

Dla większej czytelności połączymy teraz (i dalej) te trzy odpowiedzi „prawie zawsze”, „bardzo często” i „dosyć często” w jedną kategorię „często/stale”, a odpowiedzi „raczej rzadko”, „bardzo rzadko”, „prawie nigdy” i „nigdy” w drugą kategorię „rzadko/wcale”. Wykres wygląda klarowniej, widać ogromną różnicę genderową.

Rzadko w sondażach zdarza się takie zróżnicowanie deklaracji kobiet (57 proc. odpowiedzi często/stale) i mężczyzn (34 proc.).

Kobiety prawie dwa razy częściej niż mężczyźni odczuwają silny lęk przed wojną.

I odwrotnie, lęk mały lub brak lęku mężczyźni deklarują w 59 proc., a kobiety w 36 proc.

Oczywiście tych różnic, które przyjmują postać niemal lustrzanego odbicia, nie należy czytać jeden do jednego, bo tradycyjne wzorce genderowe zabraniają mężczyznom przyznawać się do takich uczuć jak strach, i to nawet przed samym sobą, nie mówiąc o obcej osobie prowadzącej ankietę. Innymi słowy, mężczyźni mogą bardziej się bać wojny, niż im się zdaje, a ci bardziej świadomi mogą ten lęk ukrywać przed światem.

Z drugiej strony kobiety są socjalizowane w sposób, który ułatwia rozpoznawanie uczuć, w tym negatywnych, i odczuwają mniejszą blokadę przed przyznawaniem się do nich. Mimo szybkich zmian kultury (także masowej) wciąż rycerzy jest w bajkach, filmach i opowieściach rodzinnych więcej niż rycerek, a zagrożonych przez smoka dziewcząt więcej niż pożeranych młodzieńców.

Tak czy owak, widać, że

to kobiety płacą wyższą cenę za zagrożenie, na jakie narażona jest Polska, a także na wzbudzające lęk narracje polityków o naszej sytuacji.

Tymczasem obecna władza, w tym przede wszystkim KO i jej lider, premier Donald Tusk, lęku przed Rosją się nie boją, wręcz przeciwnie do pewnego stopnia wykorzystują poczucie zagrożenia do umacniania swojej pozycji. Używają chwytu populistycznego władcy, który straszy swój lud na zasadzie „bójcie się ich, ale ja was obronię”. W odróżnieniu od władcy autorytarnego, który sam jest źródłem zagrożenia i w ten sposób wymusza posłuszeństwo.

Przeczytaj także:

Skala lęku, zwłaszcza w elektoracie kobiecym, pokazuje, że lęk przed Rosją/wojną może być faktycznie paliwem politycznym. Lęk ma dodatkową zaletę dla polityków – łatwo się rozlewa i generalizuje.

Stąd zagrożenie przed inwazją Rosji – dość jednak mało prawdopodobnym scenariuszem – miesza się w narracji władzy z „wojną hybrydową”, zagrożeniem ze strony szpiegów, a także migrantami na wschodniej granicy, którzy zostają sprowadzenie do roli pocisków.

Nazwaliśmy to wielką wojną ojczyźnianą Donalda Tuska, która ma zmobilizować poparcie dla rządu i jego lidera.

Strach przed Rosją z czasów ZSRR

Odpowiedzi korelowały też z wiekiem: im starsze osoby badane, tym częściej boją się wojny z Rosją. Graniczne było tu 50 lat, u osób młodszych deklaracje rzadko/wcale przeważały nad zawsze/często, przy czym ta przewaga u dwudziestolatków sięgała 21 pkt proc. U osób 50 plus – odwrotnie, więcej było odpowiedzi zawsze/często, a w najstarszych grupach 60 i 70 plus ich przewaga wyniosła 13 pkt proc. Pokazujemy to na wykresie:

Taki może być wynik doświadczeń generacyjnych. Osoby w wieku 50 plus (urodzone w 1974 roku lub wcześniej), pamiętają zagrożenie agresją wojsk Układu Warszawskiego w odpowiedzi na rewolucję Solidarności w 1981 roku, baliśmy się wtedy „bratniej pomocy w obronie socjalizmu”, podobnej do interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku. Osoby ukształtowane w PRL żyły już wcześniej w poczuciu groźnej potęgi ZSRR.

Klasa ludowa boi się bardziej

Czynnikiem osłabiającym lęk przed wojną może być wykształcenie. Osoby po studiach najrzadziej wybierały odpowiedzi „prawie zawsze” i „bardzo często” (łącznie 14 proc. wskazań). Pozostałe grupy wskazywały na silny lęk półtora raza więcej: 21 proc. (wykształcenie podstawowe), 23 proc. (zawodowe) i 22 proc. (średnie).

W grę może tu wchodzić racjonalna korekta lęku. Osoby lepiej wyedukowane i zorientowane w realiach świata dostrzegają, że trudno nawet wyobrazić sobie scenariusz ataku Rosji na państwo NATO, jakim jest Polska. Odróżniają też elementy „wojny hybrydowej” i propagandy Putina od globalnej katastrofy wojennej, jaką byłby taki atak Rosji.

Lęk przed wojną z Rosją jest też silniejszy u osób gorzej oceniających swoją sytuację materialną, szczególnie tych, które deklarowały, że jest ona „zdecydowanie zła” (aż 59 proc. odpowiedzi zawsze/często):

Osoby regularnie praktykujące (minimum 1-2 razy w miesiącu) nieco częściej deklarowały wyższy lęk (50 proc.) niż osoby odwiedzające kościół kilka razy w roku lub wcale (41 proc.).

Te różnice wskazują, że tzw. klasa ludowa (ludzie mniej zamożni i wykształceni, a także bardziej religijni i starsi) jest bardziej podatna na sygnały o groźbie wojny. Może to wynikać także z tego, że takie sygnały nakładają się na ich generalnie wyższe poczucie zagrożenia, wynikające z gorszej sytuacji życiowej i trudności radzenia sobie ze zmianami cywilizacyjnymi i kulturowymi.

Strach ma PiS-owskie oczy

Jak widać na wykresie poniżej, elektorat PiS odróżnia się od wszystkich pozostałych.

Silniejszy lęk deklaruje aż 59 proc. wyborców i wyborczyń Kaczyńskiego, mniejszy lub żaden – tylko 36 proc.

Na drugim biegunie są dziarscy konfederaci (cztery piąte elektoratu Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena to mężczyźni): tylko 29 proc. deklaracji zawsze/często i aż 69 proc. rzadko/wcale. Wpisuje się to w legendę nacjonalistycznej formacji prawicowej typu Młodzież Wszechpolska, z kultem bohaterów narodowych typu „żołnierze wyklęci” i odgrywaniem roli nieustraszonych Polaków.

Do tego dochodzi mniej lub bardziej skrywana fascynacja konfederatów siłą Rosji.

W innym pytaniu naszego sondażu prawie połowa (44 proc.) wyborców Konfederacji opowiedziała się za zawarciem pokoju z Rosją, nawet kosztem utraty terytorium przez Ukrainę, co kontrastowało ze zdecydowanie proukraińskim podejściem reszty badanych.

Wyborcy KO (48 proc. silnego lęku i 50 proc. słabego) wyraźniej niż Trzeciej Drogi (44 do 54 proc.) i zwłaszcza Lewicy (38 do 61 proc.) przyjmują opowieść o rosyjskim zagrożeniu wojną.

Przywodzi to na myśl inny wynik naszego sondażu, zgodnie z którym satysfakcję z polityki rządu Donalda Tuska wyraża prawie w komplecie elektorat KO (89 proc.), ale tylko około połowy wyborców i wyborczyń TD i Lewicy.

„Duda” boi się bardziej niż „Trzaskowski”

Interpretując sondaże, używamy czasem podziału badanych według ich głosowania w II turze wyborów prezydenckich 2020 roku, które – przypomnijmy – Andrzej Duda minimalnie wygrał z Rafałem Trzaskowskim (51 do 49 proc.). Pokazały się wtedy „dwie Polski”: liberalna i konserwatywna, euroentuzjastyczna i eurosceptyczna, przywiązana do religii i tradycji i bardziej otwarta na zachodnie wartości i style życia.

W czerwcowym sondażu Ipsos nie było już „pół na pół”: tylko 35 proc. osób twierdziło, że głosowało na Dudę, a 42 proc. – że na Trzaskowskiego. Aż 6 proc. „nie pamiętało”, a tylko 17 proc. „nie głosowało” (tutaj mieszczą się osoby, które dziś mają 18-22 lata).

Ta zaskakująca korekta, czy raczej deformacja prawdziwego rezultatu wyborów 2020 roku częściowo wynika z naturalnej zmiany generacyjnej, bo umierają starsze roczniki, silnie propisowskie. Tłumaczyć ją może także zakłócenie pamięci związane z generalnym spadkiem popularności PiS od połowy 2020 roku do dziś (ok. 10-12 pkt proc.).

Ludzie niechętnie przyznają, że popierali formacje i osoby, które przegrywają i/lub tracą wiarygodność. I odwrotnie, łatwiej im powiedzieć, że popierali opcję polityczną, która zyskuje na znaczeniu, nawet jeśli w rzeczywistości nie brali udziału w wyborach.

Jak widać na poniższym wykresie, byli wyborcy Dudy silniej odczuwają lęk, niż wyborcy Trzaskowskiego. Różnica jest nieco mniej wyraźna niż w porównaniach elektoratów, bo „Polska Dudy” obejmuje też zwolenników Konfederacji, którzy Rosji się nie boją. Tak czy inaczej, to jednak ilustracja generalnej tezy, że lęk przed wojną łatwiej uderza w konserwatywną Polskę.

Interesujący jest wynik osób, które twierdzą, że w 2020 roku nie głosowały, w tym musi być sporo osób 18 – 22-letnich. Poziom lęku w tej grupie jest zdecydowanie najmniejszy, co potwierdza, że strach przed Rosją jest młodszym ludziom obcy.

W poprzednich odcinkach sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM:

Przewidywaliśmy wynik wyborów, dosyć wiernie, ale nie doceniając poparcia PiS. Ipsos zmierzył 4 pkt proc. przewagi KO nad PiS, czyli tyle ile było w dniu wyborów w sondażu exit poll, ogłoszonym po zakończeniu głosowania, ale więcej niż w rzeczywistości (0,9 pkt proc.);

Pokazaliśmy, jak KO przejmuje wyborców Trzeciej Drogi i Lewicy i jakie to ma konsekwencje;

Wykorzystaliśmy wyniki sondażu do analizy „korekty wyników Ipsos” i głębszego omówienia niepokojącego trendu wzmocnienia prawicy w porównaniu z wyborami 15 października 2023;

Pokazaliśmy, że rząd Donalda Tuska traci poparcie elektoratów TD i Lewicy i staje się właściwie rządem jednej partii;

Analizowaliśmy entuzjazm Polek i Polaków dla „strefy buforowej” we wszystkich grupach społecznych z wyjątkiem wyborców Lewicy;

Pokazaliśmy, że rośnie poparcie dla pokoju z Rosją kosztem Ukrainy, ale wciąż jest nie do porównania niższe niż w naszym sondażu przeprowadzonym w Niemczech w grudniu 2022 roku. Podobnie do Niemców odpowiadają wyborcy Konfederacji.

Pod gorzkim tytułem „Politycy, udało wam się. Polki i Polacy masowo za push-backami” opisaliśmy, jak w porównaniu z sondażem Ipsos w 2021 i 2022 roku radykalnie wzrosła akceptacja dla polityki wypychania migrantów za granicę z Białorusią.

*Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą mixed mode (CATI i CAWI) 4-6 czerwca 2024 roku. Badanie na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1000. Liczba wywiadów realizowanych telefonicznie i online wynosi w przybliżeniu po 50 proc.

**Dla większej czytelności wykresu (zwłaszcza na ekranach komórek) pominęliśmy „trudno powiedzieć”: było ich w całej grupie 6 proc., z tego 7 proc. wśród mężczyzn i 5 proc. wśród kobiet. Pomijamy je także na następnych wykresach

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze