0:000:00

0:00

Sobotnia (14 września 2019) konwencja Lewicy w Poznaniu w całości poświęcona była prawom kobiet. A choć wspólne listy SLD, Wiosny i Razem nie są wzorem jeśli chodzi o parytety (na "jedynkach" jest 14 polityczek, czyli 34 proc.), to akurat w stolicy Wielkopolski otwierają je trzy kobiety:

  • Katarzyna Ueberhan (Wiosna);
  • Anna Wachowska-Kucharska (Razem);
  • Katarzyna Kretkowska (była poznańska radna).

Lewica: my nie boimy się walczyć o prawa kobiet. A wy?

Wanda Nowicka (Wiosna) i Marcelina Zawisza (Razem) - przedstawione jako dwa pokolenia walki o prawa kobiet w Polsce - ogłosiły tzw. "pakt dla kobiet".

To zobowiązanie do współpracy opozycji ponad podziałami - na rzecz bezpieczeństwa i wolności wszystkich Polek.

Na liście znalazło się 10 obietnic:

  • prawo do bezpiecznego przerywania ciąży na żądanie do 12 tygodnia;
  • dostęp do nowoczesnej refundowanej antykoncepcji i rzetelnej edukacji seksualnej;
  • ustawowa gwarancja refundacji in vitro;
  • dostęp do lekarza ginekologa bez kolejek, bez upokorzeń i bez klauzuli sumienia;
  • gwarancja wysokich standardów opieki okołoporodowej, w tym dostęp do znieczulenia;
  • gwarancja miejsca w żłobku dla każdego dziecka;
  • równość płac;
  • parytet płci we władzach publicznych;
  • skuteczna walka z przemocą domową: izolacja sprawców i edukacja antyprzemocowa w szkołach;
  • ściąganie alimentów przez administrację skarbową.

"Dla wielu Europejek to codzienność i standard, bo ich kraje [podobne - red.] propozycje wprowadziły. Czy my jesteśmy gorsze? Nie. Mówię to jako kobieta; lewicowa polityczka, która chce zostać waszą posłanką. Zasługujemy na wolność i bezpieczeństwo" - mówiła Marcelina Zawisza.

Wanda Nowicka w imieniu Lewicy rzuciła wyzwanie reszcie opozycji.

"My nie boimy się walczyć o prawa kobiet" - mówiła, gdy liderzy i liderki Lewicy składali podpisy pod paktem.

Ze sceny zaprosiła Grzegorza Schetynę i Małgorzatę Kidawę-Błońską z KO i Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL do podpisania dokumentu - wielokrotnie powtarzając przy tym hasło: "ponad podziałami".

Aborcja nas poróżni

Ze sceny wiele razy wypominano, że rządzący PiS dyskryminuje i wyrzuca kobiety poza margines życia społeczno-politycznego. Adrian Zandberg ("jedynka" Lewicy w Warszawie) życzył Polkom, żeby już niedługo ten moment polskiego parlamentaryzmu był jedynie pouczającym rozdziałem w szkolnych podręcznikach.

Pomysł wspólnego zobowiązania wobec wyborczyń to przede wszystkim odpowiedź "Lewicy" na zwrot komitetu Koalicji Obywatelskiej w stronę kobiet.

Chodzi zarówno o program, w którym znajdziemy m.in. zapewnienie powrotu do refundacji in vitro czy zwiększenie dostępności opieki ginekologicznej, jak i ogłoszenie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej kandydatką na urząd premiera. Znamienna była też konwencja programowa KO 3 września. Propozycje komitetu obok Kidawy-Błońskiej prezentowało siedem polityczek:

  • demokracja — Kamila Gasiuk-Pihowicz
  • zdrowie — Alicja Chybicka
  • finanse i gospodarka — Izabela Leszczyna
  • ekologia — Małgorzata Tracz
  • edukacja — Katarzyna Lubnauer
  • polityka społeczna i prawa kobiet — Barbara Nowacka
  • seniorzy — Marzena Okła-Drewnowicz

Przeczytaj także:

Wiadomo, że pierwszy punkt paktu dotyczący dostępu do aborcji będzie zaporowy. W wywiadzie dla OKO.press z lipca 2019 roku Kidawa-Błońska pytana o to, czy KO będzie poruszać temat przerywania ciąży w kampanii mówiła, że "do spraw obyczajowych należy podchodzić ostrożnie, ale trzeba o nich rozmawiać". A to w słowniku Grzegorza Schetyny i PO od lat oznacza, że przed wyborami nie padną żadne twarde deklaracje. Sam lider PO wielokrotnie powtarzał, że jest zwolennikiem tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r.

Już dziś wiadomo, że o aborcji - tak samo jak o prawach osób LGBT - w tej kampanii trzeba będzie rozmawiać. W piątek 13 września Wirtualna Polska podała, że PiS będzie chciał zawrzeć w programie punkt dotyczący zakazu tzw "aborcji eugenicznej", czyli - w przełożeniu na język bez manipulacji - przerywania ciąży z powodu nieuleczalnych wad genetycznych zagrażających życiu płodu. W programie, który dziś, 14 września, pojawił się na stronie PiS nie ma takiego punktu. Wciąż jednak w Trybunale Konstytucyjnym leży wniosek posłów PiS o uznanie tej przesłanki za niezgodną z konstytucją, a w Sejmie leży zamrożony projekt zakazu aborcji ze względu na wady płodu.

Lewica na aborcji może więc zyskać, bo sprawę stawia jasno - każda kobieta powinna mieć prawo przerwać ciążę do 12 tygodnia. Po stronie Lewicy jest też wiarygodność. Mimo że największy elektorat (zobacz niżej) KO zbiera wśród kobiet, w tej kadencji także politycy Platformy Obywatelskiej nieraz zawodzili wyborczynie. Jak wtedy, gdy część posłów i posłanek wyjęła karty podczas głosowania nad projektem „Ratujmy kobiety". Większość z nich w rozmowie z OKO.press protekcjonalnie twierdziła, że to dlatego by ratować je przed PiS-em.

Opozycji opłaca się stawiać na kobiety

Jak pokazał sondaż IPSOS dla OKO.press zakończony 29 sierpnia 2019 - kobiety w wieku 18-39 lat znacznie częściej niż reszta badanych wybierają partie opozycyjne.

Na KO głosowałoby 38 proc. wyborczyń, a na Lewicę - 21 proc.

W Sejmie wybranym tylko przez kobiety w wieku 18-39 KO miałaby 201 mandatów, a Lewica 102 mandaty. PiS – tylko 147.

Sejm kobiet bez podziału na grupy wiekowe również byłby zdominowany przez dzisiejszą opozycję. Mogłaby w sumie liczyć na 238 mandatów, a PiS na 221. Partii Janusza Korwin-Mikkego i narodowców nie byłoby wcale.

Polki chcą aborcji na żądanie do 12 tygodnia

O to, czy kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia OKO.press w sondażu IPSOS zapytało w marcu 2019 roku.

Aż 53 proc. Polek i Polaków było na "TAK". Wśród kobiet odsetek rósł do 57 proc.

Wcześniej kilkukrotnie pytaliśmy o stosunek do obowiązującej ustawy - czy należałoby ją zliberalizować („dopuszczając aborcję także z powodu trudnej sytuacji kobiety”), zaostrzyć, czy pozostawić bez zmian. W sierpniu 2018 roku za liberalizacją opowiedziało się 38 proc., a za pozostawieniem ustawy bez zmian – 44 proc.

Okazało się, że postawienie pytania o prawo kobiet do przerywania ciąży, a nie o kierunek zmian legislacyjnych znacząco wpłynął na wynik.

Podobnie było w sondażu z kwietnia 2018 roku, gdy poza standardowym pytaniem o liberalizację/zaostrzenie zadaliśmy jeszcze jedno: „Proszę sobie wyobrazić, że Pana/Pani bliska znajoma chce przerwać ciążę z powodu trudnej sytuacji osobistej. Czy uważa Pan\i, że prawo powinno jej tego zakazywać, czy nie”.

Chcieliśmy odwołać się do „etyki życia codziennego”, kiedy abstrakcyjne zasady konfrontują się z prawdziwym doświadczeniem. Wynik tamtego sondażu był podobny do tego z marca 2019 – 55 proc. uznało, że prawo nie powinno aborcji zakazywać, przy czym takiej odpowiedzi udzieliło aż 60 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze