0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Brendan SMIALOWSKI / AFPfot. Brendan SMIALOW...

Wygląda na to, że w sprawie amerykańskich ceł na Unię Europejską podczas czwartkowego (17 kwietnia) spotkania z prezydentem Trumpem w Waszyngtonie premierce Włoch Giorgii Meloni nie udało się nic wskórać.

Pomimo że w rozmowie z Trumpem Meloni podkreślała, że Włochy planują kupować więcej amerykańskiego gazu, zaprosić amerykańskie firmy do współpracy przy budowie elektrowni atomowej, zainwestować w najbliższych latach w USA 10 miliardów euro oraz wypełnić wynikające z członkostwa w NATO zobowiązanie do wydawania 2 proc. PKB na obronność (Włochy są obecnie jednym z 8 krajów, które tego jeszcze nie robią), Donald Trump nie odwdzięczył się żadną deklaracją dotyczącą rezygnacji z dalszych podwyżek ceł na UE czy obniżenia tych, które już zostały podniesione.

„Nasze gospodarki są bardzo mocno powiązane […] Nie chodzi tu tylko o Włochy, ale o całą Europę. Ta wymiana między nami jest bardzo duża, zarówno jeśli chodzi o inwestycje, jak i handel […] Chcę uczynić naszą cywilizację silniejszą. Dlatego uważam, że jeśli mamy problem […] musimy usiąść i znaleźć rozwiązanie” – apelowała Meloni.

Przeczytaj także:

„Wszyscy chcą dobić z nami targu"

Teoretycznie kwestia ceł była głównym tematem nagłej wizyty Giorgii Meloni w Waszyngtonie. Od 12 marca obowiązują bowiem 25-procentowe amerykańskie cła na europejską stal i aluminium, a od 5 kwietnia 10-procentowe cła na cały europejski eksport do USA i 25-procentowe taryfy na europejskie samochody. Poza tym na 90 dni zawieszone zostało wejście w życie jeszcze wyższych, bo 20-procentowych ceł na cały europejski eksport do USA oraz pierwszej tury europejskich ceł odwetowych.

Zawieszenie ceł miało stworzyć przestrzeń do negocjacji. Jednak USA jak dotąd nie sprecyzowały swoich oczekiwań co do potencjalnej umowy handlowej z UE, która miałaby skłonić prezydenta Trumpa do rezygnacji z ceł.

Jasności w tej kwestii nie przyniosło ani poniedziałkowe spotkanie unijnego komisarza ds. handlu Maroša Šefčoviča z amerykańskim sekretarzem ds. handlu Howardem Lutnickiem, ani — wbrew oczekiwaniom — czwartkowe spotkanie Trumpa z Meloni.

„Mnóstwo krajów chce dobić z nami targu, nawet bardziej niż my chcemy z nimi„ – powiedział Trump pytany podczas wspólnej konferencji prasowej przez dziennikarzy o to, czego konkretnie miałaby dotyczyć umowa między USA z UE. Powiedział jedynie, że „oczekuje umowy” i że „umowa zostanie podpisana".

Dopytywany o to, jakie obszary potencjalnej współpracy zostały przedyskutowane podczas spotkania z włoską premierką, prezydent USA nie miał do zaoferowania wiele konkretów: „Rozmawialiśmy o tym bardzo krótko" – stwierdził. Meloni nie została dopuszczona do głosu, by odpowiedzieć na to pytanie.

„Uczynić Zachód wielkim"

Jak zwrócił uwagę obecny na spotkaniu korespondent włoskiego dziennika La Stampa, premierka Włoch podczas spotkania bardzo starała się zachować spokój i pewność siebie, ale zdenerwowanie zdradzało to, jak obracała trzymany w rękach długopis.

Mimo to Meloni kilkukrotnie udało się wywołać na twarzy Trumpa uśmiech samozadowolenia, a całe spotkanie, mimo braku konkretnych ustaleń, przebiegło w atmosferze wspólnego prawienia sobie komplementów.

„Łączy nas walka przeciwko ideologii »woke« i DEI [DEI to akronim od Diversity, Equality and Inclusion, pol. różnorodność, równość i inkluzja społeczna; to zasady społeczne związane z ochroną praw podstawowych każdego człowieka, które konserwatywna i skrajna prawica kwestionuje — red.], które chcą wymazać naszą historię. Wiem, że mamy wspólne poglądy na wiele kwestii, takich jak zwalczenie nielegalnej migracji, syntetycznych narkotyków […], ale też na kwestie obronności, energetyki […] Naszym celem jest uczynić Zachód znowu wielkim i uważam, że razem możemy w tym wiele zdziałać” – mówiła Meloni, parafrazując hasło wyborcze Trumpa „Make America Great Again".

Trump z uśmiechem kiwał głową i powtarzał: „Tak, możemy”.

Donald Trump komplementował Meloni jako „fantastyczną liderkę„ i „świetną premierkę”, która robi „fantastyczną robotę„. Mówił, że jeśli Meloni pozostanie na stanowisku premiera, Włochy mogą stać się „najważniejszym europejskim sojusznikiem USA”. Ale w kwestii ceł, które mogą być bardzo groźne dla włoskiej gospodarki, nie zaoferował jednak nic.

Włochy potrzebują wolnego handlu

Tymczasem Włochy to gospodarka przede wszystkim eksportowa, której nie służy protekcjonizm gospodarczy, lecz globalizacja. Jak wyliczył Bloomberg Economics, wymiana handlowa z USA to 3 proc. włoskiego PKB. Włochy mają też trzecią co do wielkości po Niemczech i Irlandii, nadwyżkę w handlu z USA.

17 kwietnia, tuż przed spotkaniem Trumpa z Meloni na antenie telewizji Bloomberg mówił o tym Matteo Renzi, były włoski premier, a obecnie szef pozostającej w opozycji włoskiej centrolewicowej Partii Demokratycznej.

„Jesteśmy krajem opartym o eksport. Jesteśmy krajem mody, jedzenia, wytwórstwa. Dlatego potrzebujemy globalizacji, a nie protekcjonizmu [...]. Co z tego, że Giorgia Meloni dobrze rozumie się z prezydentem Trumpem ze względów ideologicznych? Świetnie, może nam to w czymś pomoże [...]. Ale Trump działa przeciwko globalizacji, i to jest dla nas problemem" – mówił Matteo Renzi.

Krytycznie do przebiegu spotkania Meloni z Trumpem odniósł się także dziennik La Stampa. Zwrócił uwagę, że Meloni nie udało się zrealizować dwóch najważniejszych celów wizyty: poczynić konkretne ustalenia w sprawie ceł i namówić Trumpa do udziału w szczycie UE-USA ws. relacji handlowych, który Meloni chciała zorganizować w Rzymie.

„Giorgia Meloni [...] była tylko kolejną widzką w monumentalnym spektaklu amerykańskiego prezydenta. Nerwowo obracała zielony długopis w rękach, otwierała i zamykała jego zatyczkę, czekając na moment, kiedy w przerwach słowotoku Trumpa uda jej się wtrącić, albo kiedy ten udzieli jej głosu„ – tak przebieg wizyty opisywał Andrea Malugit, dziennikarz ”La Stampa".

Dziennik podkreślił, że Meloni zaprosiła Trumpa do Rzymu, ale niewiele wskórała w sprawie wojny celnej między USA a Europą, ani w kwestii szczytu USA–UE, na którym jej bardzo zależało. „Jestem tu po to, żeby sprawdzić, czy istnieje możliwość zorganizowania takiego spotkania” – mówiła przed wizytą.

Trump nie śpieszy się z umową

Odwiedziny Giorgii Meloni w Waszyngtonie wiązała się z pewnymi nadziejami na pchnięcie negocjacji USA-UE w sprawie ceł na przód. Wydawało się, że z punktu widzenia Trumpa to Meloni jest najlepszą kandydatką, by obwieścić przełom w rozmowach handlowych z Trumpem. Premierka Włoch jest przecież liderką grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, czyli obozu politycznego „MEGA” – „Make Europe Great Again”, braterskiego wobec MAGA ugrupowania.

Ale wszystko wskazuje na to, że Donald Trump nie jest zainteresowany szybkim dogadaniem się w sprawie wstrzymania wzrostów ceł z Unią Europejską.

Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę na to, że prezydent Trump w jakiś sposób musi łatać dziury w budżecie związane z obniżkami podatków dla najbogatszych. Chodzi o przedłużenie obowiązywania ustawy Tax Cuts and Jobs Act z 2017 roku, która, jak wynika z wyliczeń, będzie kosztowała amerykański budżet utratę wpływów na poziomie 4,5 bln dolarów w ciągu następnych 10 lat. Przychody te mają, choć częściowo, zastąpić wpływy z ceł.

Administracja Trumpa traktuje cła jako podstawowe narzędzie polityki gospodarczej, za pomocą których prezydent chce doprowadzić do zwiększenia inwestycji zagranicznych w USA, tworzenia miejsc pracy i w konsekwencji reindustrializacji kraju. To wszystko ma się stać możliwe m.in. poprzez obniżenie kosztów inwestycji w Stanach, do którego mają doprowadzić m.in. spadające ceny ropy naftowej na świecie.

Trump uzasadnia podnoszenie ceł także kwestiami bezpieczeństwa narodowego, powołując się na zapisy sekcji 232 ustawy o ekspansji handlowej z 1962 roku. Zapisy te mówią o możliwości wprowadzenia tak zwanych taryf sektorowych w celu zwiększenia krajowej produkcji towarów, które mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego. To na tej podstawie, jak informował Reuters, administracja prezydenta Trumpa pracuje obecnie nad nowymi cłami na produkty farmaceutyczne oraz półprzewodniki.

O tym, że to bardzo niebezpieczna i krótkowzroczna strategia mówił w rozmowie OKO.press dr Łukasz Rachel, adiunkt ekonomii w University College London.

Jeśli w ciągu 90 dni nie uda się wypracować umowy między USA i UE, w życie wejdą drastyczne podwyżki ceł, które pogłębią spadek poziomu transatlantyckiej wymiany handlowej.

Jak szacują ekonomiści, wejście w życie 20 proc. ceł na cały unijny eksport do USA spowoduje znaczny wzrost efektywnej stawki celnej. Bank inwestycyjny Goldman Sachs rozesłał do swoich klientów informację, że efektywna stawka celna wzrośnie z poziomu 2,5 proc. w 2024 roku o około 16 punktów procentowych, jeśli cła już wprowadzone przez Trumpa zostaną utrzymane, a następnie w życie wejdą kolejne cła sektorowe.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.

Komentarze