0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

"Straciłem jakieś 1,1 tys. zł. To bardzo dużo, ale byłem na to przygotowany. Polski Ład zakładał, że ci, którzy zarabiają powyżej 12,8 tys., będą na nim tracili. Ja mam znacząco więcej, więc tracę. W moim przypadku nie ma nic złego" - stwierdził w poniedziałek 21 lutego Przemysław Czarnek na falach radia RMF.

Straciłem jakieś 1100 zł. To bardzo dużo, ale byłem na to przygotowany. Polski Ład zakładał, że ci, którzy zarabiają powyżej 12 800, będą na nim tracili. Ja mam znacząco powyżej 12 800, więc tracę. W moim przypadku nie ma nic złego. Złe przypadki to są te, które dotyczą ludzi, którzy zarabiają między 5 a 12 tys. zł. Tu zdarzają się przypadki niedociągnięć przepisowych i to trzeba szybko naprawić

Odważna, propaństwowa postawa polityka, który z godnością przyjmuje fakt, że musi płacić wyższe podatki, robi wrażenie. Rodzi też pytanie, czy Polacy — na przykład niektórzy z Szanownych Czytelniczek i Czytelników — którzy uszczerbek na pensji przyjmują jednak ze złością i frustracją, mogą od ministra Czarnka zaczerpnąć nieco spokoju i opanowania. Odpowiedź brzmi: tak.

Ale z jednym zastrzeżeniem dotyczącym warunku niezbędnego: trzeba, żeby wasz szef był równocześnie waszym wieloletnim kolegą i w 2021 roku dał wam 40 proc. podwyżki.

Na czym polega podatkowy trik Czarnka?

Jak ze spokojem i godnością osobistą przyjmować Polski Ład. Oto studium przypadku.

W lipcu 2021 roku prezydent Andrzej Duda, wieloletni kolega partyjny Przemysława Czarnka, podpisał rozporządzenie, które podniosło pensję ministra edukacji (a także premiera, innych ministrów, wiceministrów, wysokich rangą urzędników państwowych, a także de facto posłów i senatorów, których wynagrodzenia są powiązane z pensjami sekretarzy stanu). Według wyliczeń analityka Rafała Mundrego, pensja ministra Czarnka wzrosła od 1 sierpnia 2021 r. z 12,7 tys. do 17,8 tys. brutto.

Innymi słowy, istnieje domniemanie, że minister Czarnek tak spokojnie przyjmuje stratę ok. 1,1 tys. zł. w wyniku Polskiego Ładu, ponieważ pół roku wcześniej zyskał 5 tys. (czyli ok. 3,5 tys. na rękę).
podwyżki dla polityków

To jednak nie wszystko. Przemysławowi Czarnkowi w dalszym ciągu przysługuje także dieta poselska w wysokości 4 008 zł miesięcznie. Jego miesięczne zarobki wynoszą zatem ok. 21,8 tys. zł. A i to nie koniec, bo w przypadku diety poselskiej, aż 3 tys. zł miesięcznie jest nieopodatkowane, co w skali roku daje 36 tys. złotych. Co ważne, to bonus doliczający się do 30 tys. kwoty wolnej dotyczącej wynagrodzenia ministerialnego.

Podsumujmy więc, z czego wynika spokój ministra Czarnka:

  • pół roku przed wejściem Polskiego Ładu otrzymał ogromną podwyżkę pensji w wysokości 40 proc.,
  • kwota wolna od podatku w przypadku większości Polaków wynosząca 30 tys. zł, w przypadku Czarnka (oraz innych posłów i senatorów) jest ponad dwa razy wyższa i sięga 66 tys. zł.

W tym kontekście rzeczywiście "przygotowanie się" na straty finansowe wynikające z Polskiego Ładu wydaje się stosunkowo banalne. Wystarczy być tylko posłem i ministrem.

Czy krytyka Czarnka to aby nie populizm?

Wytykanie zarobków politykom na wysokich stanowiskach w sposób oczywisty ma w sobie element populizmu. Podkreślmy zatem, że istota rzeczy nie polega na wysokości uposażenia ministra Czarnka, czy merytorycznym kształcie zmian podatkowych, ale na arogancji władzy. Spór o to, jakie powinny być stawki, kto powinien płacić więcej, a kto mniej, toczy się nieustannie w ramach debaty publicznej w krajach demokratycznych. Natomiast buńczuczne wypowiedzi polityków, którzy nie dostrzegają swojego uprzywilejowania w stosunku do zwykłych obywateli, podmywają zaufanie do państwa, procedur i wprowadzanych nowych zasad, niezależnie od ich kształtu.

Można się spierać, czy próg 12,8 tys. miesięcznej pensji, od którego w wyniku Polskiego Ładu płaci się większy podatek (teoretycznie, bo w praktyce z powodu chaosu i niejasnych zasad stracili także mniej zarabiający — teksty OKO.press na ten temat zamieszczamy poniżej), jest odpowiedni, natomiast ton wypowiedzi ministra Czarnka na ten temat jest obraźliwy wobec współobywateli, którzy w przeciwieństwie do szefa resortu edukacji nie korzystają z przywileju większej kwoty wolnej, ani nie zostali "przygotowani" na Polski Ład gigantyczną podwyżką.

W wypadku Czarnka taka arogancja to już recydywa. W październiku 2021 roku w ten sposób odpowiadał w Polskim Radiu na postulaty związków zawodowych, by pensje nauczycieli powiązać ze średnią krajową:

"Ani ja, ani pan, ani nasi słuchacze nie mają tego swojego wynagrodzenia powiązanego ze średnią krajową i żyją. Przytłaczająca większość Polaków nie ma wynagrodzenia powiązanego ze średnią krajową, tylko tę średnią krajową wyrabia".

Kiedy Czarnek to mówił, jego wynagrodzenie wynosiło ponad sześciokrotność pensji nauczyciela mianowanego (3 445 zł w 2021 roku).

Co więcej, Czarnek wyśmiewał powiązanie płac nauczycieli ze średnią nieco ponad rok po głosowaniu, w którym poparł taki związek w stosunku do własnej pensji. Latem 2020 roku posłowie chcieli wprowadzić podwyżki swoich uposażeń, uzasadniając to potrzebą „urealnienia wynagrodzeń wypłacanych osobom pełniącym funkcje publiczne” tak, aby były adekwatne „do wzrostu przeciętnego czy minimalnego wynagrodzenia”. W ustawie zastosowano powiązanie pensji z nową kwotą bazową – wynagrodzeniem sędziego Sądu Najwyższego, które jest ustawowo związane właśnie z przeciętnym wynagrodzeniem.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze