0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

PiS tylko przez chwilę przepraszał za Polski Ład. Teraz szybko powrócono do znanych strategii komunikacyjnych z ostatnich sześciu lat: przechwałek, przesady, kłamstw, udawania, że nic się nie dzieje.

Premier Mateusz Morawiecki udzielił dużego wywiadu dla „Sieci”. Przytoczmy duży fragment wypowiedzi:

„Po drugie, każda wielka zmiana, a wdrażałem takich w swoim życiu kilka, zazwyczaj łączy się z wieloma niedoskonałościami, problemami proceduralnymi, komunikacyjnymi, technicznymi, informatycznymi. Tak stało się i tutaj. I teraz na to drzewo wskakują różne środowiska, a głównie ci, którzy do tej wspólnej kasy, zwłaszcza na służbę zdrowia, będą musieli trochę więcej dołożyć. To grupa około 1,5 mln podatników. Tych, którzy zyskają, jest blisko 18 mln”.

Przeczytaj także:

Nieaktualne założenia

Nie wiemy, o wdrażaniu jakich wielkich zmian Morawiecki tutaj mówi — może wspomina swoją karierę bankiera? Wiemy natomiast, że jeśli robił to z taką samą gracją, z jaką wdraża dziś Polski Ład, jego samozadowolenie nie ma najmniejszych podstaw.

Premier wciąż mówi o założeniach programu. Te jednak były napisane wiele miesięcy temu. W międzyczasie do założeń napisano ustawę, a ta okazała się wielkim bublem prawnym. Trudno powiedzieć, ile osób zyskało w styczniu na Polskim Ładzie, bo nikt nie prowadzi takich statystyk. Premier mówił: nie straci nikt, kto zarabia poniżej 12,8 tys. złotych. To jednak okazało się nieprawdą.

Przypomnijmy: żeby nie zdenerwować ludzi ze średnimi i wysokimi pensjami (poniżej właśnie 12,8 tys. zł) rząd wymyślił "ulgę dla klasy średniej". Problem w tym, że ulga nie działa tak, jak powinna.

Malwina Stopczyńska ze Stowarzyszenia Księgowych w Polsce mówiła w wywiadzie dla OKO.press:

„Ulga dla klasy średniej została wprowadzona, aby niwelować skutek braku możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku i rzeczywiście działa, ale tylko mniej więcej do połowy przedziału dochodowego – warto podkreślić, że ulga nie przysługuje, chociażby zleceniobiorcom. Nic się nie zmienia mniej więcej w przedziale dochodowym do wysokości około 8,4 tys. złotych. W efekcie pracownik zaczyna tracić na zmianach podatkowych, jeżeli zarabia więcej”.

W OKO.press publikowaliśmy też głosy naszych czytelników, którzy potwierdzali:

„Mieszczę się w przedziale wskazującym na to, że przysługuje mi ulga dla klasy średniej. Jakież to było dla mnie zdziwienie (i złość), kiedy wysokość wczorajszego przelewu z wypłatą, okazała się ponad 200 zł niższa, niż jeszcze miesiąc temu!!! To jest ok. 2,5 tys. zł rocznie” – mówił nam pan Michał.

Jeszcze bardziej dotkliwym problemem okazały się doraźne comiesięczne straty dla:

  • pracujących emerytów i rencistów;
  • osób pracującyh na umowie zlecenia - także tych o zarobkach na poziomie płacy minimalnej;
  • samodzielnych rodziców, którzy stracili korzystny sposób rozliczania się.

O wszystkich tych problemach pisaliśmy w OKO.press:

10 procent emerytów

Premier jednak jest głuchy na takie głosy. Zamiast odnosić się do problemów, woli uprawiać propagandę sukcesu. Dalej mówił:

„Ta milcząca większość [ci, którzy zyskali na PŁ] ma mniejsze przebicie w mediach, nie jest tak wpływowa. Celebrytów, dziennikarzy, biznesmenów, dobrze opłacanych prawników, dyrektorów korporacji generalnie bardziej słychać niż

emerytów, z których niemal wszyscy zyskali ok. 10 proc.

Wywiad dla tygodnika "Sieci",14 lutego 2022

Sprawdziliśmy

Nikt z emerytów na Polskim Ładzie nie zyskał ponad 10 proc. Powyżej 8 proc. - mniej więcej co trzeci z nich. Kilka procent straciło.

Uważasz inaczej?

Seniorzy najszybciej, bo już teraz natychmiast otrzymali wyższe świadczenia”.

Premier zasadniczo ma rację, że debata ekonomiczna w Polsce jest przechylona w stronę osób zamożnych.

„Dyskusja była zdominowana przez głosy tych grup, które rzeczywiście na reformie tracą. Zatem dużo mówiło się o interesach tych grup, choć, na co warto zwrócić uwagę, nie mówiło się o tym, jak silnie te grupy są obecnie podatkowo uprzywilejowane, tylko o tym, jak na stracie tych przywilejów ucierpią. Jednocześnie mało mówiło się o korzyściach tych, którzy zyskają” – mówił w październiku 2021 dr hab. Michał Myck z Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.

Ale to nie znaczy, że za każdym razem można schować się za tym argumentem. Tym razem jest chybiony, bo:

  • Jak pisaliśmy wyżej: tracą ludzie, którym premier obiecał, że nie stracą;
  • PiS zapowiedział wielką reformę i przeprowadził ją fatalnie: zbyt szybko, ignorując ostrzeżenia, nie testując rozwiązań w żaden sposób;
  • Ludzie nie wiedzą, dlaczego tracą a przepisy, które miały wprowadzać sprawiedliwość, są niespójne i niesprawiedliwe.

Premier z pewnością w istocie wie, jak wygląda sytuacja. Dlatego w publicznych wypowiedziach musi uciekać się do przesady w opisie korzyści tych grup, które rzeczywiście zyskają. Na przykład właśnie emerytów.

Kłamstwo premiera

Premier mówi: niemal wszyscy emeryci na Polskim Ładzie zyskali 10 procent. Jak jest naprawdę?

Zyski emerytów z Polskiego Ładu nigdy nie przekraczają 10 procent. Spójrzmy na wykres:

Załóżmy życzliwie dla premiera, że miał on na myśli „około 10 proc.”.

Rzeczywiście np. powyżej 7 proc. zyskuje większość emerytów, bo ok. 60 proc. (świadczenia między 1,2 tys. a 2,8 tys. w marcu 2021 roku otrzymywało 61 proc. emerytów. Ale powyżej 8 proc. będzie to już około 35 proc. (emerytury między 1,8 zł a 2,6 tys. zł w zeszłym roku to 34,3 proc. emerytów).

Natomiast nie da się nagiąć danych tak, by zdanie premiera było choć trochę prawdziwe.

PiS daje emerytom, ile może

Być może premier liczy na ignorancję odbiorców tych komunikatów i to, że część z nich nie rozróżni zysków z Polskiego Ładu i waloryzacji łącznie. Bo gdy je połączyć, rzeczywiście część emerytów zyska powyżej 10 proc. Natomiast Polski Ład to styczeń, a waloryzacja - funkcjonujący od dekad ustawowy mechanizm oparty na inflacji i częściowo na wskaźniku realnego wzrostu płac - to marzec. W tym roku rząd podwyższył nieco wskaźnik waloryzacji pond to, co wynikało z ustawowego minimum - zamiast 5,7 proc jest 7 proc.

Gdy te zyski - Polski Ład + waloryzacja - połączyć, w przybliżeniu wygląda to tak:

  • Przy emeryturze 2 tys. zł to 15 proc. netto więcej.
  • 2,5 tys. – 16 proc.
  • 3 tys. – 13 proc.
  • 3,5 tys. – 11 proc.
  • 4 tys. – 9 proc.
  • 4,5 tys. – 8 proc.
  • 5 tys. – 7 proc.

A przecież premier zapowiedział też czternaste emerytury, których miało już nie być. W skrócie – PiS w przedwyborczym roku bardzo dba o utrzymanie głosów seniorów, którzy w ostatnich wyborach w większości głosowali na PiS.

Ale to nie znaczy, że premier w ramach ofensywy medialnej w sprawie Polskiego Ładu może opowiadać kłamstwa na temat tego programu.

Wróćmy jeszcze na chwilę do danych z wykresu. Otóż widać na nich spadki powyżej 5 tys. złotych. Premier już zapowiedział, że to błąd i zostanie to naprawione. Jednak trzeba go trzymać za słowo do momentu, gdy rzeczywiście się to stanie. Tak samo zapowiedział, że nikt z pensją poniżej 12,8 tys. złotych na Polskim Ładzie nie straci, a zaproponowane w ustawie rozwiązanie okazało się po prostu nie działać. Dopóki więc na konta emerytów nie wpłyną świadczenia bez strat, należy uznać, że część z nich traci. Nawet jeśli jest to mniejszość – powyżej 5 tys. złotych otrzymywało w 2021 roku 5,4 proc. emerytów – wciąż jest to niedotrzymana obietnica.

O tym, dlaczego zmniejszenie świadczeń emerytom jest niesprawiedliwym rozwiązaniem, szeroko argumentował nasz autor i emeryt - Sławomir Zagórski. Krytycznie na ten temat wypowiedział się również Rzecznik Praw Obywatelskich:

Z danych powyżej wynika, że mniej więcej równo procentowo zyskują emeryci z przeciętnymi świadczeniami, a najbiedniejsi zostają jeszcze bardziej w tyle. Jak zwykle niewiele do zaoferowania jest dla tych ze świadczeniami poniżej emerytury minimalnej - to systemowy problem, a z takimi rząd PiS radzi sobie kiepsko. O tym problemie pisaliśmy wiele razy, np. tutaj.

To akurat grupa, której dodatkowe pieniądze z 13. i 14. emerytury się przydadzą. Ale czy na pewno tych dodatkowych środków potrzebują emeryci z przeciętnym albo ponadprzeciętnym świadczeniem? Ten sam mechanizm - korzyści przede wszystkim dla emerytów - widać też w Polskim Ładzie.

"Wiemy, kto stracił dochody w pandemii. To są ludzie pracujący, słabiej zarabiający; ci, którzy pracują w branżach objętych restrykcjami; często pracujący na umowach cywilnoprawnych. Podwyższenie kwoty wolnej w ogóle nie jest skierowane do tej grupy. A to właśnie w tę stronę powinien iść plan naprawy gospodarki po kryzysie i pandemii" - mówił OKO.press ekonomista Piotr Lewandowski, szef Instytutu Badań Strukturalnych.

Jednocześnie rząd pacyfikuje roszczenia grup innych niż emeryci. Przykłady? Na kolejny rok zamrożona zostanie np. kwota bazowa płac w dogorywającej i wynędzniałej budżetówce. Rząd nie waloryzuje też świadczeń nieskładkowych - w czasach bardzo wysokiej inflacji skończy się to najpewniej kolejnym rokiem ze wzrostem skali ubóstwa.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze