„Czas wyprowadzić piły z części polskich lasów, zwłaszcza te, które cięły najcenniejsze obiekty przyrodnicze” – mówiła ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska, ogłaszając moratorium na wycinki w 10 lasach. Decyzja resortu budzi nadzieję, ale rodzi także szereg pytań
To ma być pierwszy krok do 20 procent. Taka część obszarów leśnych ma być wyłączona z wycinki według rządowych obietnic. Na razie mamy decyzję o moratorium na wycinki, które mają być wstrzymane na terenie szczególnie cennych lasów. „Już teraz stanowi to 1,3 proc. polskich lasów! Czas, aby zacząć realnie chronić najważniejsze lasy – te o funkcji społecznej, uzdrowiskowej czy te cenne przyrodniczo” – napisał na Facebooku wiceminister klimatu i środowiska, Główny Konserwator Przyrody Mikołaj Drożała.
1. Puszcza Borecka 2. Iwonicz-Zdrój i Rymanów Zdrój 3. Puszcza Świętokrzyska 4. Puszcza Augustowska 5. Puszcza Knyszyńska 6. Puszcza Karpacka 7. Bieszczady 8. Trójmiejski Park Krajobrazowy 9. Wrocław – społeczne lasy 10. Puszcza Romincka
W dalszej części tekstu opisujemy szczegółowo każdy z nich.
„Czas wyprowadzić piły z części polskich lasów, zwłaszcza te, które cięły najcenniejsze obiekty przyrodnicze. Pracujemy nad systemowym rozwiązaniem, w którym znajdzie się więcej obszarów i które będzie konsultowane z przedstawicielami Lasów Państwowych, samorządami i lokalnymi społecznościami” – ogłosiła na konferencji prasowej ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska.
Piły i harvestery ucichną na pół roku. To ważny krok naprzód, ale czy wystarczy? Organizacje ekologiczne wskazują na wątpliwości. Wymieniają też zaskakujące braki na ministerialnej liście.
Wprowadzenie czasowego zakazu wycinek idzie w kierunku wyznaczonym przez naukowców z Polskiej Akademii Nauk. W swoim komunikacie członkowie Komitetu Problemowego ds. Kryzysu Klimatycznego postulują, by:
Według uczonych moratorium jest więc dobrym ruchem naprzód, ale potrzebne są też inne działania.
Aktywiści i przyrodnicy przyklaskują, ale chcą więcej. Największe wątpliwości komentatorów wywołał krótki okres moratorium, które obowiązywać będzie pół roku. Co potem? Gorzej za PiS raczej nie będzie, ale chcemy konkretów – zwracają uwagę działacze Greenpeace Polska.
„Moratorium to dobre rozwiązanie, ale tylko na chwilę. Docelowo konieczne jest trwałe wstrzymanie wycinek w dużo większej liczbie miejsc. Czekamy, aż Rząd wywiąże się w pełni ze swojej obietnicy, czyli skutecznej ochrony 20 proc. polskich lasów. W tym tak cennych przyrodniczo miejsc jak Puszcza Karpacka, Puszcza Białowieska czy Puszcza Bukowa” – komentowała Aleksandra Wiktor z Greenpeace Polska.
Pytania tu się nie kończą. Według Antoniego Kostki z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze lista obszarów wyłączonych z wycinki mogła zostać przygotowana staranniej.
„Uczestniczyliśmy w przygotowywaniu materiałów dla ministerstwa, więc niby wszystko w porządku, ale to zwycięstwo ma nie do końca słodki smak. Mam wrażenie, przechodzące miejscami w pewność, że cały proces przygotowywania tej decyzji był nieco chaotyczny, pospieszny i nie spełniał kryteriów, o których wielokrotnie wspominaliśmy, czyli inkluzywności, przejrzystości i usadowienia w pewnym dobrze zaplanowanym procesie” – pisał Kostka na platformie X (twitter.com).
Według niego na liście brakuje niektórych z ważnych przyrodniczo lasów, gdy inne obszary są nadreprezentowane.
„Nie ma Puszczy Bukowej, nie ma Nadleśnictwa Krasiczyn z pomnikowymi jodłami, w Bieszczadach moratorium objęło małe obszary, są za to wielkie obszary w Puszczy Knyszyńskiej i Augustowskiej. Niestety, nie wiadomo kto, w jaki sposób i w jakim trybie dokonał finalnego wyboru terenów do moratorium” – zwracał uwagę Kostka.
Ministerstwo podkreśla, że moratorium w 10 latach to dopiero początek. „Ochrona lasów to jeden z priorytetów nowego rządu” – deklaruje.
Rzeczywiście, w działaniu resortu można zauważyć pośpiech. O tym, że ministerstwo ma ważne ogłoszenie dotyczące lasów, dowiedzieliśmy się w niedzielę (7 stycznia 2024) wieczorem. W poniedziałek o 13:00 odbyła się konferencja prasowa – niestety bez transmisji zorganizowanej przez ministerstwo i w momencie, gdy telewizje informacyjne zajmowały się spotkaniem marszałka Sejmu z prezydentem. Dlatego dziennikarze spoza Warszawy nie mogli obserwować jej przebiegu.
Zaskoczeniem dla obserwatorów działania resortu Hennig-Kloski była też wizyta ministerialnych urzędników w Puszczy Białowieskiej. Po reliktowym lesie oprowadzał ich między innymi znany aktywista ekologiczny Adam Bohdan. Jak przekazywał – żaden z ministrów nie został jeszcze tak „przeczołgany” przez puszczę, jak Paulina Hennig-Kloska. Ministra po spacerze ogłosiła, że opracowana zostanie „Konstytucja dla Puszczy Białowieskiej”. Do teraz nie wiemy jednak, co mogłoby się w niej znaleźć. Na szczęście znalazło się też miejsce na nieco mocniejszy konkret – czyli zapowiedź powołania pełnomocnika do spraw Puszczy wspólnie z UNESCO.
Mimo to trudno nie odnieść wrażenia, że ministerstwo mogłoby działać w nieco bardziej uporządkowany sposób – na przykład, jak proponuje Kostka, powołując społeczne zespoły doradcze o jawnym składzie.
„Sam spędziłem na »walce« o ochronę przyrody z Lasami Państwowymi ostatnie lata, ale uważam, że nawet takiemu przeciwnikowi, a właściwie partnerowi w dyskusji należy się szacunek i umożliwienie, chociażby wglądu w projektowane rozporządzenia, nie wspominając o konsultacjach. Czy naprawdę trzeba było zarządzać moratorium w przeddzień powołania nowego dyrektora Lasów Państwowych, nie informując praktycznie leśników, co ich czeka za parę dni? Czy nie lepiej było zrobić to wspólnie z leśnikami? Według mnie to polityczny błąd” – stwierdził Kostka. Rzeczywiście, Lasy Państwowe w chwili ogłoszenia listy były w stanie zawieszenia.
Wiadomo było, że ze stanowiska Generalnego Dyrektora ustąpi polityczny nominat Zbigniewa Ziobry Józef Kubica. Jednak dopiero we wtorek na taki ruch zezwolił Sejmik Województwa Śląskiego. Kubica jest radnym i w związku z tym obejmuje go ochrona zatrudnienia. Według zapowiedzi premiera Donalda Tuska Kubicę zastąpi doświadczony leśnik z zachodniopomorskiego Witold Koss.
Kostka w swoim komentarzu zwrócił również uwagę na brak Puszczy Bukowej na ministerialnej liście. Rzeczywiście, może to dziwić, szczególnie że objęcie podszczecińskiego lasu zakazem wycinki zapowiadał wojewoda zachodniopomorski, Adam Rudawski. Rozczarowania „chaosem” nie kryli członkowie Klubu Kniejołaza, od lat walczący o zachowanie cennego lasu. „Uspokajamy – Puszcza Bukowa będzie wyłączona z gospodarki leśnej” – przekazali później w poście na Facebooku, powołując się na informacje z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Mikołaj Dorożała potwierdził: „Puszcza Bukowa jest na naszej liście. Pracujemy nad tym. To był pierwszy etap”.
Napisaliśmy do wiceszefa resortu Mikołaja Dorożały i biura prasowego ministerstwa z pytaniami o kryteria wyboru lasów wyłączonych z wycinki. Chcieliśmy też uzyskać dostęp do treści „Konstytucji dla Puszczy Białowieskiej”.
Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Gdy do nas dotrze, niezwłocznie zaktualizujemy jego treść.
Choć pytania się mnożą, to eksperci i organizacje zajmujące się ochroną środowiska patrzą na krok resortu klimatu i środowiska z nadzieją.
„To dobra wiadomość i pierwszy krok, który może wiele zmienić. Te czarne plamy wbrew kolorom nie są alarmem, a nadzieją na zmiany dla polskiej przyrody. Cieszymy się, że nasze postulaty o wyłączenie kolejnych lasów w Polsce z wycinki” – napisała Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze. „Czarne plamy” widać na poniższej mapie:
Adam Bohdan z fundacji Dzika Polska w wiadomości do OKO.press pisze: „To ogromny, bezprecedensowy krok rządu w kierunku ochrony polskich lasów”.
Profesor Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN komentował na X: „Ministerstwo stanęło na wysokości zadania i zrobiło ten ruch, zgodnie z pilną potrzebą sytuacji. Potem przyjdzie czas na opracowanie długoterminowej strategii i uszczegółowienie map”. Przez ostatnie lata – dodał w internetowej dyskusji na ten temat – taka decyzja resortu pozostawałaby jedynie marzeniem.
Jakie lasy zostały objęte moratorium i dlaczego?
Tutaj powinien powstać park narodowy – uważa Piotr Klub, autor raportu, w którym zaproponował powstanie 25 nowych parków narodowych. „O wysokiej wartości przyrodniczej Puszczy Boreckiej świadczy występowanie tam mchów, wątrobowców i porostów charakterystycznych dla lasów o charakterze pierwotnym, naturalnym, reliktów puszczańskich” – pisał w raporcie.
„Że to jest las naturalny, najcenniejszy, jeśli myślimy jak przyrodnicy, a nie jak leśnicy, wiemy dzięki mszakom. Tutaj, na tym grabie, rośnie ich kilka gatunków: miechera pierzasta, miechera spłaszczona, zrostniczek skalny, granicznik płucnik, a tam wyżej jeżolist zwyczajny” – wyliczał przyrodnik Andrzej Sulej w rozmowie z Filipem Springerem. „Tak się składa, że wszystkie te gatunki są niezwykle rzadkie, w całych polskich Karpatach znaleziono raptem trzy drzewa, na których ten jeżolist rośnie. W Puszczy Białowieskiej kilkanaście drzew. A my go mamy tutaj” – dodał.
W 2021 roku „Wyborcza” opisywała, że Nadleśnictwo Borki wycina drzewa w Puszczy bez zatwierdzonego planu urządzenia lasu. Odkryła to ówczesna posłanka Zielonych, a dziś wiceministra klimatu Urszula Zielińska.
Puszcza Borecka trafiła na tę listę właśnie ze względu na niezgodne z prawem wycinki oraz przez swój cenny, naturalny charakter. Ministerstwo Klimatu i Środowiska podkreśla, że temu obszarowi należy się ochrona – podczas gdy nawet tutejsze obszary Natura 2000 nie mają obowiązkowych planów ochrony.
„Wytypowane obszary znajdują się w strefach uzdrowiskowych Iwonicza i Rymanowa Zdroju, są lasami ochronnymi uzdrowiskowymi i wodochronnymi. Zapewniają specyficzny uzdrowiskowy mikroklimat, oczyszczają powietrze i wpływają na retencję wody, chroniąc źródła, na których zbudowano te uzdrowiska” – wyjaśnia wiceminister Mikołaj Dorożała.
Podkarpackie lasy między dwoma uzdrowiskami są wycinane – alarmują od miesięcy lokalni aktywiści. „Skala zniszczeń jest ogromna, a miejsc, które bezpowrotnie zostały stracone dla przyrody, społeczeństwa, nauki oraz dla przyszłych pokoleń jest coraz więcej i wciąż ich przybywa. To działania bardzo szkodliwe i krótkowzroczne” – pisał w liście do poprzedniej marszałkini Sejmu, Elżbiety Witek, lokalny geograf i przyrodnik Jakub Lenkiewicz.
Aktywiści postulowali utworzenie tam rezerwatu.
„Do niedawna lasy uzdrowiskowe nie były użytkowane gospodarczo. Różne usługi ekosystemowe tych lasów znacząco przewyższają korzyści z pozyskiwania drewna, niezbędne jest wstrzymanie prac na wszystkich wskazanych na mapie powierzchniach. Prowadzenie tu gospodarki leśnej jest nieuzasadnione ekonomicznie, społecznie i przyrodniczo” – napisał Dorożała.
Chodzi o lasy okalające Świętokrzyski Park Narodowy, głównie na terenach projektowanych rezerwatów. „Ochroną zostaną również objęte siedliska bagienne, łęgi, olsy i drzewostany w wieku 120+ lat. Nadleśnictwo Suchedniów w ubiegłych latach wycięło ok. 100 tys. m³ drzew bez podstawy prawnej, czyli bez obowiązującego PUL” – zapowiada Dorożała.
Po decyzji Ministerstwa o ograniczeniu gospodarki leśnej w Puszczy Świętokrzyskiej, na profilu facebookowym prowadzonym przez miłośników tego terenu pojawił się komentarz: „Cieszymy się, że te bez wątpienia cenne obszary zostały uwzględnione w planach ministerstwa, aczkolwiek interesuje nas także, kto był odpowiedzialny za wskazanie tych wydzieleń leśnych, a nie innych oraz jakie były kryteria doboru powierzchni? Na zaprezentowanej mapie brakuje nam choćby części północnej Puszczy Świętokrzyskiej z obszarem zwanym Czerwony Most, położonym na granicy województwa świętokrzyskiego i mazowieckiego. Miejmy nadzieje, że mapa zostanie jeszcze uzupełniona”.
Chodzi o lasy otaczające jeziora i rzeki. Pełnią nie tylko funkcje społeczne, turystyczne, krajobrazowe, ale przede wszystkim wodochronne. Puszcza to też „obiekt transgraniczny o znaczeniu międzynarodowym (wraz z lasami Litwy i Białorusi), w którym obecność gęstego lasu i mokradeł stanowi barierę obronną i zwiększają bezpieczeństwo militarne kraju” – wyjaśnia wiceminister Dorożała.
Fundacja Dzika Polska w 2021 roku stworzyła petycję w obronie augustowskich lasów.
"Tutejsze lasy wodochronne to w dużej mierze monumentalne bory sosnowe, których wiek przekracza niejednokrotnie 150 lat i zbliża się do 200 lat. W cieniu takich sosen rozsiane są setki plaż i pól namiotowych oraz wiele kilometrów tras pieszych, rowerowych i kajakowych. Ze względu na szczególną wartość lasów wodochronnych obowiązujące przepisy zakazują wykonywania w nich zrębów zupełnych oraz obligują leśników do szczególnie ostrożnego gospodarowania nimi.
Okazuje się, że dwa nadleśnictwa – Płaska i Augustów zaplanowały ponad 700 zrębów zupełnych wokół rzek i jezior o powierzchni ponad 1200 ha. Kolejne setki hektarów lasów wodochronnych mają być wycinane rębniami złożonymi i trzebieżami" – czytamy w niej.
Postulat ograniczenia wycinek poprała rada miasta i burmistrz Augustowa. W grudniu 2021 nadleśnictwa zadeklarowały zmianę „rębni zupełnych (usunięcie całego drzewostanu – od aut.) na rębnie złożone (niejednoczesne usuwanie poszczególnych drzewo mniejszej powierzchni – od aut.) podczas prac leśnych przewidzianych na 2022 rok” – informowała „Wyborcza”.
To dobra wiadomość, ale Puszcza zasługuje na lepszą ochronę – mówią aktywiści.
To również teren, na którym w przyszłości mógłby powstać park narodowy. Puszcza leży na Wysoczyźnie Białostockiej w województwie podlaskim, rozdzielona dolinami rzek Sokołda i Supraśl.
„Pomimo intensywnej eksploatacji w XIX i XX wieku w Puszczy Knyszyńskiej zachowało się szereg fragmentów lasów i borów w niewielkim stopniu przekształconych przez człowieka i tym samym bardzo cennych przyrodniczo. W takich miejscach w ostatnich latach zaplanowano szereg nowych rezerwatów przyrody” – podaje Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze w swoim raporcie o parkach narodowych. „Wyróżnia się wśród innych kompleksów leśnych bogactwem i zróżnicowaniem florystycznym (...) Mimo swoich wysokich walorów przyrodniczych Puszcza Knyszyńska wciąż jest niedostatecznie chroniona. Rezerwaty przyrody stanowią zaledwie 4 proc. jej powierzchni” – czytamy.
Pod koniec 2023 roku organizacje przyrodnicze, a także samorządowcy, alarmowali: miejscowe nadleśnictwa planują intensywne wyręby.
„Nadleśnictwo Supraśl planuje na 2024 rok pozyskanie 75 tys. metrów sześciennych drewna. Czarna Białostocka – 133 tysiące. Knyszyn – 60 tysięcy, Dojlidy – 60 tysięcy. To wszystko jest Puszcza Knyszyńska” – wyliczała burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska. Pod topór miały iść stare, ponad stuletnie drzewa.
Przyrodnicy już wtedy, na początku grudnia 2023, apelowali do Donalda Tuska o interwencję.
Teren, o który od lat walczą przyrodnicy. Aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty i grupy Wilczyce zakładali tam obozy, chroniąc cenne stare lasy przed wycinką. To tutaj powinien powstać Turnicki Park Narodowy, o którym w OKO.press pisaliśmy wielokrotnie.
Na stronie internetowej projektowanego Turnickiego Parku Narodowego możemy znaleźć informację o ponad 6 tysiącach drzew, które spełniają warunki pomnikowe. Siedliska mają tutaj ptaki, w tym te objęte ścisłą ochroną gatunkową – m.in. puszczyk uralski, orlik krzykliwy czy bocian czarny. Na terenie projektowanego parku żyją wilki, rysie, żbiki i niedźwiedzie brunatne.
Można tutaj też znaleźć kilkadziesiąt chronionych (ściśle lub częściowo) gatunków roślin i grzybów oraz 10 gatunków płazów i pięć gatunków gadów.
Naukowcy z Polskiej Akademii Nauk w marcu 2021 roku wysłali do wiceministra Edwarda Siarki apel, w którym zaapelowali "o pilne podjęcie działań w celu zachowania najcenniejszych przyrodniczo lasów Puszczy Karpackiej. Należą one do ostatnich słabo przekształconych, rozległych kompleksów leśnych Polski południowo-wschodniej, a ze względu na ich walory przyrodnicze są jednymi z najcenniejszych, obok Puszczy Białowieskiej, obszarów leśnych Polski i środkowej Europy”.
Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze na pytanie, kiedy powstanie Turnicki, odpowiedział: „Powinien powstać już dawno temu. To skandal, że nie powstał i że lokalne samorządy, jak i Lasy Państwowe robią wszystko, by do tego nie doszło. Ale to się w końcu stanie”.
Moratorium na wycinki w Puszczy Karpackiej jest pierwszym, bardzo ważnym krokiem, w stronę utworzenia parku.
W Bieszczadach jest już park narodowy, ale powinien zostać powiększony – uważają eksperci. Takie zalecenia opracowano już na początku lat 90., jednak nigdy nie udało się doprowadzić do rozszerzenia granic parku. Gdyby jednak postulaty zostały wysłuchane, powierzchnia terenu chronionego zwiększyłaby się z 42 tys. ha do ponad 71 tys. ha.
„Włączyłoby w granice Parku cenne przyrodniczo obszary nadleśnictw Stuposiany, Lutowiska, Baligród, a także Cisna oraz doprowadziło do połączenia głównego obszaru Parku z jego wschodnią enklawą. Sprawiłoby również, że granica Bieszczadzkiego Parku Narodowego pokryłaby się z granicą Parku Narodowego Połoniny po stronie Słowackiej” – wskazuje Piotr Klub w raporcie.
Tereny wokół Bieszczadzkiego Parku Narodowego wciąż są niewystarczająco chronione. Moratorium na wycinki ma pomóc w zachowaniu siedlisk niedźwiedzi, ochronie terenów Natura 2000 i w realizacji zobowiązań wobec Komisji Europejskiej. Mikołaj Dorożała na portalu X wylicza, że wśród tych zobowiązań jest m.in. przeciwdziałanie erozji, a także zachowanie lasów glebochronnych, wodochronnych oraz tych ograniczających powodzie".
„Trójmiejskie Lasy to przykład sytuacji, gdy nawet ogromne zaangażowanie władz samorządowych nie wpłynęło na wsłuchanie się w głos obywateli i przyrodników” – napisał na X wiceminister klimatu.
W grudniu 2022 roku ówczesny wojewoda pomorski Dariusz Drelich zablokował plan ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Wcześniej przez dwa lata pracował nad nim urząd marszałkowski. „Plan zakładał ograniczenie wycinki drzew oraz utworzenie nowych rezerwatów przyrody” – wyjaśnia marszałek Mieczysław Struk w rozmowie z „Wyborczą”.
Weto wojewody zbiegło się w czasie z aktualizacją Planu Urządzenia Lasu, czyli dokumentu, w którym zawarte są wycinki lub nasadzenia drzew. „Uchylenie naszego planu ochrony oznacza dalsze niekontrolowane wycinki i wyniszczenie TPK” – alarmował marszałek Struk. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W maju 2023 Sąd uchylił decyzję wojewody, jednak ten wniósł skargę kasacyjną. Sprawa się więc nie kończy.
Dorożała informuje: „Ze względu na kończący się plan urządzania lasu ochroną objęte zostaną precyzyjnie wytypowane lokalną społeczność najcenniejsze miejsca (501 ha), położone głównie na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego oraz jego otuliny, jak również w Lesie Dębogórskim oraz na Wyspie Sobieszewskiej”.
To być może jeden z mniej znanych obszarów lasu reliktowego w Polsce, jednak – jak przekonuje wiceminister Dorożała – powinien być doceniany.
„Rozległy, zwarty kompleks leśny graniczący z Obwodem Kaliningradzkim, gdzie znajduje się jej większa część. Puszcza Romincka z dobrze zachowanymi zespołami leśnymi o charakterze borealnym, licznymi mokradłami i występującymi tu rzadkimi gatunkami roślin i zwierząt to obszar bardzo cenny pod względem przyrodniczym. Puszcza granicy z uzdrowiskiem Gołdap” – zauważa Dorożała. Dwa lata temu Puszczę Romincką, z inicjatywy Lasów Państwowych, zasiedliło stado żubrów.
Lokalne media alarmowały o wycinkach na jej obszarze między innymi w 2020 roku. „Z ekosystemu żaden element nie może wypaść bez szkody dla całości. A stare drzewa są przecież cenne dla niezliczonych gatunków zwierząt” – mówił wtedy portalowi Made in WM mazurski aktywista Andrzej Waszczuk. – „Las to skomplikowany organizm, uosobienie najpełniejszej harmonii. Jeśli z tej bioukładanki znikną stare drzewa, może to zachwiać całym systemem.”
Puszcza Romincka również znalazła się na liście miejsc, które powinny stać się parkami narodowymi.
Zakaz wycinki obejmie również lasy ważne dla mieszkańców pobliskiego, wielkiego miasta. Chodzi o tereny na Dolnym Śląsku, w bezpośredniej okolicy Wrocławia. „Jeszcze w wielu miejscach zachowały się tu ponad 120-letnie, a miejscami nawet ponad 140-letnia lasy liściaste na żyznych siedliskach. Najcenniejsze lasy znajdują się w dolinie Odry i jej dopływach – dolinie Bystrzycy, Widawy, Baryczy czy mniejszych dopływach tych rzek – Strzegomki i Dobrej. Większość tych lasów wchodzi w skład obszarów Natura 2000” – zwraca uwagę Dorożała. Jak dodaje, obszar ten służy nie tylko spacerom wrocławian. Jest ważny również dla ochrony przeciwpowodziowej stolicy Dolnego Śląska, przyjmując nadmiar wody z okolicznych rzek. Półroczny zakaz wycinek obejmie tereny należące do nadleśnictw: Oława, Wołów, Żmigród i Miękinia.
Nadmierne wycinki niepokoiły między innymi mieszkańców Oławy. Tamtejsze nadleśnictwo prowadziło je w obszarze Natura 2000. Leśnicy uspokajali jednak, że ograniczają się do wycinki chorych drzew. Lokalne media zwracały uwagę na wygląd pni wyglądających na całkowicie zdrowe dębów. Protesty mieszkańców wywołały działania Nadleśnictwa Miękinia. W podwrocławskich Wojnowicach powstał „Komitetu Obrony Lasu”, którego członkowie domagali się powstrzymania wycinki Lasu Mrozowskiego. Nadleśnictwo odpowiedziało, że jest ona legalna i prowadzona w oparciu o Plan Urządzania Lasu – a ten, mimo wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, nie może być zaskarżony.
Ekologia
Paulina Hennig-Kloska
Lasy Państwowe
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Puszcza Borecka
puszcza bukowa
puszcza karpacka
Puszcza Knyszyńska
Turnicki Park Narodowy
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze