W histerycznych reakcjach na słowa Webera politycy i polityczki PiS zdają się zupełnie nie zauważać tego, co mogłoby niepokoić ich bardziej niż rzekoma próba „wpływania na wybory w Polsce”. To zamiar szefa EPL rozparcelowania grupy EKR, do której w europarlamencie należy PiS
Od poniedziałku 7 sierpnia 2023 jesteśmy świadkami kolejnej politycznej „awantury”, która niewiele wnosi do naszego życia, ale stanowi emanację tego, jak dziś PiS uprawia politykę tożsamościową. Jeśli odzywa się symboliczny wróg (zły Niemiec”, który chce rozstawiać Polaków po kątach i urządzać nam kraj), to trzeba bić w niego jak w bęben.
To rytualne bicie (także politycznej piany) ma dwa cele: konsekwentne dyskredytowanie i zohydzanie Donalda Tuska jako „niemieckiej marionetki” oraz wzbudzanie motywacji w wyborcach podatnych na antyniemieckie resentymenty. A jak pokazują sondaże, w tym publikowany na początku 2023 roku polsko-niemiecki sondaż OKO.press i TOK FM, takich wyborców jest wciąż sporo.
Ale w histerycznej reakcji PiS na słowa Manfreda Webera gubi się coś, na co PiS naprawdę powinien zwrócić uwagę, jeśli chce mieć znaczenie w europarlamencie po wyborach w 2024 roku. Otóż Manfred Weber – szef Europejskiej Partii Ludowej, największej grupy politycznej w PE – łowi w jego otoczeniu. A jednocześnie dla PiS ma twarde NIE – żadnej współpracy.
Ale zacznijmy od wyjaśnienia, co tak naprawdę powiedział Manfred Weber.
Otóż szef Europejskiej Partii Ludowej, w wywiadzie dla ZDF, czyli drugiego programu niemieckiej telewizji publicznej, w niedzielę 6 sierpnia 2023 mówił o tym, z kim na europejskiej prawicy byłaby gotowa do współpracy zarządzana przez niego frakcja w europarlamencie, czyli Europejska Partia Ludowa (EPL).
EPL to największa frakcja w PE, która skupia głównie partie centroprawicowe. Należy do niej m.in. Platforma Obywatelska i PSL z Polski, a także wiele ugrupowań sprawujących władzę w państwach członkowskich.
To do EPL należy najwięcej partii, z których wywodzą się sprawujący obecnie władzę premierzy i premierki w UE.
Pytanie padło w kontekście programowej deklaracji skrajnie prawicowej niemieckiej partii AfD (Alternative für Deutschland), która tego samego dnia na konferencji w Magdeburgu upubliczniła program polityczny na zaplanowane na czerwiec 2024 roku eurowybory.
Ku zdziwieniu i sceptycyzmowi niemieckich komentatorów, AfD zadeklarowała odejście od chęci rozwiązania Unii Europejskiej na rzecz jej „nowego założenia”.
„Unia Europejska jest projektem, który odniósł porażkę” i niezbędne jest jej „nowe założenie” jako „stowarzyszenia europejskich narodów” – głosi program partii cytowany przez ZDF. „Domagamy się utworzenia federacji europejskich narodów, europejskiej wspólnoty ekonomicznej oraz wspólnoty interesów, w której suwerenność narodów jest zachowana” – to preambuła.
Ta deklaracja AfD stanowi istotny kontekst wypowiedzi Webera, o którą aferę robi PiS. Oto bowiem partia zrzeszona w najbardziej eurosceptycznej, zrzeszającej partie przeciwne europejskiej integracji, grupie na europejskiej prawicy – Tożsamość i Demokracja (ID) – deklaruje pewne rozluźnienie wcześniejszego, antyeuropejskiego stanowiska.
Ta deklaracja jest przejawem poszukiwania – nie tylko przez AfD, ale i inne partie na prawicy – nowych przedwyborczych sojuszy. Obecnie partie prawicowe na europejskiej scenie politycznej podzielone są na trzy ugrupowania:
Każda z tych grup liczy na zwiększenie swoich wpływów po przyszłorocznych eurowyborach, a sondaże pokazują, że to ta bardziej radykalna prawica spod znaku EKR i ID jest w trendzie wzrostowym kosztem partii bardziej mainstreamowych i proeuropejskich zrzeszonych w EPL.
To właśnie najważniejszy kontekst dla wypowiedzi Manfreda Webera.
Weber deklarację AfD komentuje tak: to wojna wypowiedziana UE oraz jego partii – Europejskiej Partii Ludowej.
Podkreśla, że jego zdaniem obecnie jesteśmy świadkami „najlepszej Europy, jaka kiedykolwiek istniała”, a AfD to partia, która „sprzeciwia się temu, o co walczyły poprzednie pokolenia” i postuluje „zupełnie inną, nacjonalistyczną Europę”.
„Dlatego zrobimy wszystko, by utrzymać AfD w ryzach" – mówi (cytaty za relacją z rozmowy opublikowaną na stronie ZDF).
Dalej, pytany o ewentualne zaproszenie do EPL Braci Włochów, czyli postfaszystowskiej partii premierki Włoch Giorgi Meloni, zrzeszonej obecnie w EKR, zaprzecza jakoby były takie plany, ale jednocześnie nie wyklucza współpracy.
"Każdy, kto spojrzy na dzisiejsze działanie rządu [Włoch] i kto widzi, jak Giorgia Meloni jest teraz akceptowana i szanowana na poziomie międzynarodowym, widzi, że chce ona podążać w kierunku środka” – mówi.
„Błędem byłoby stawiać Meloni w tym samym rzędzie, co AfD” – dodaje.
Następnie wymienia trzy „czerwone linie”, nienegocjowalne kwestie, w zakresie których musi istnieć zgodność między partiami, jeśli miałyby współpracować ze sobą w łonie EPL. Są to: wsparcie dla Ukrainy, wspieranie integracji europejskiej oraz przestrzeganie praworządności, czyli akceptacja państwa prawa.
PiS, AfD i Front Narodowy wymienia jako przykłady partii, które nie spełniają tych warunków, a więc są z góry wykluczone ze wszelkiej współpracy.
„To [te trzy „czerwone linie”] zapora ogniowa np. przeciwko przedstawicielom PiS w Polsce, którzy systematycznie atakują państwo prawa i wolne media (…) Każda partia, która te trzy pryncypia akceptuje, może być demokratycznym partnerem EPL. Ci, którzy tego nie przestrzegają, jak niemiecka AfD, Le Pen we Francji czy PiS w Polsce, są dla nas przeciwnikami i będą przez nas zwalczani".
To cytat, który rozpali wyobraźnię polityków PiS, o czym dalej.
Mówiąc to, co mówi, Weber puszcza w eter (nie pierwszy raz) ważny komunikat polityczny: o tym, kogo zaprasza do współpracy, a przed kim zamyka drzwi.
W ten sposób rysuje polityczne granice i rzuca wędkę w otoczenie PiS-u (EKR).
Liczy na to, że do EPL, która wciąż jest najważniejszą i po kolejnych wyborach najpewniej taką pozostanie, partią w europarlamencie, dołączą kolejni sojusznicy.
Zainteresowanie Webera skupiają przede wszystkim dwie partie z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, czyli grupy, do której należy PiS.
Chodzi o Braci Włochów Giorgi Meloni, która zasila EKR grupą 9 europosłów i europosłanek. Od dawna wiadomo też, że Weber utrzymuje dobre relacje z premierem Czech Peterem Fialą, którego partia ODS, czyli Obywatelska Partia Demokratyczna, wydaje się bardziej pasować do EPL niż do EKR. W EKR zrzeszonych jest 4 europosłów z ODS.
Jak pisze „Die Welt”, Weber „spogląda” też w stronę liberalno-centrowej grupy Renew Europe (RE) – „Odnówmy Europę”. Liczy na to, że ta grupa – zdominowana przez partie francuskie, które stanowią jej centrum, rozpadnie się po najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Weber chce tymi działaniami wzmocnić szeregi, odwrócić negatywny trend.
Już jsienią zeszłego roku do grona EPL dołączyła wówczas jeszcze rządząca w Słowacji populistyczna i anty-establishmentowa partia OL’aNO. Weber liczy na podebranie partii z Europejskiej Grupy Konserwatystów i Reformatorów, a PiS-owi jednoznacznie wskazuje nieprzekraczalną czerwoną linię.
Powodów takiego działania jest kilka:
W każdym scenariuszu PiS, a także Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów są przez niego postrzegane jako partie, które należy zmarginalizować.
Co z całej tej dość istotnej w kontekście nadchodzących wyborów do europarlamentu wypowiedzi wychwytuje PiS?
„(…) PiS w Polsce (…) jest naszym wrogiem i będą przez nas zwalczani” – w takiej postaci wypowiedź Webera rozchodzi się po internecie, m.in. za sprawą spotu udostępnionego przez Michała Dworczyka.
„Niemcy pouczają nas i chcą uczyć praworządności, a sami nie rozliczyli się ze swoich zbrodni. Ich plan na osadzenie u władzy swoich przyjaciół z PO jest prosty – będą dzięki temu mogli wykonywać swoją politykę w naszym państwie” – pisze Michał Dworczyk na Twitterze.
Na poważnej nucie jedzie premier Morawiecki, na którego Twitterze we wtorek 8 sierpnia o 07:00 rano pojawia się wideo. Premier w anturażu jakby orędziowym: czarny garnitur, piekielnie poważna mina, w tle flagi polskie i unijne – czyli jakby ważna sprawa.
„Miarka się przebrała” – mówi – jako premier polskiego rządu nie pozwoli, by ”wybory Polaków były tak szkalowane".
PiS skupia się na jednym: lekka modyfikacja (montaż) zdania wypowiedzianego przez Webera pozwala zasugerować, że Niemcy (nagle Weber urasta do roli reprezentanta niemieckich władz państwowych, choć jak słusznie zauważa Marta Kozłowska na łamach OKO.press, Weber jest politykiem w Niemczech dość nieznanym), zamierzają ingerować w wybory w Polsce.
Premier Morawiecki sugeruje zatem, że skoro tak, to należy to przedyskutować na szerszym forum (sic!).
„Panie Weber, proszę nie posługiwać się swoim pomocnikiem Donaldem Tuskiem. Proszę stanąć do debaty. Zarzucacie nam łamanie demokratycznych reguł? Proszę to powiedzieć milionom Polaków w telewizyjnym starciu” – oznajmia premier, a jego szczęka, a nieraz i pięści, zaciskają się po każdym zdaniu.
12 godzin później, również na Twitterze, Morawiecki publikuje list. To zaproszenie Manfreda Webera na debatę 2 października 2023 roku. Termin z góry wyznaczony.
Emocjonalne, żeby nie powiedzieć histeryczne, wypowiedzi płyną od członków rządu i europosłów.
„Niemiecki polityk Manfred Weber mówi otwarcie, że chce zwalczać Prawo i Sprawiedliwość. Niemcy – wspierając swojego pupila Tuska – już otwarcie atakują polski rząd” – pisze na Twitterze minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
„Manfred Weber, niemiecki szef frakcji politycznej Donalda Tuska, oficjalnie ogłosił, że rząd Polski jest ‘wrogiem', który będzie ‘zwalczany'. Wypowiedź Webera to – nawet jak na Niemca – skrajny przykład bezczelności. A także złamanie wszelkich zasad obowiązujących w europejskiej polityce” – to komentarz byłej premier Beaty Szydło.
„Panie Weber. Nie ma pan pojęcia o rządach prawa i wolnych mediach. Łamiecie bezczelnie traktaty, stosujecie blokady medialne, żeby tylko niemieckie społeczeństwo nie mogło dowiedzieć się o gwałtach na kobietach i przestępstwach waszych muzułmańskich, nielegalnych imigrantów" – to komentarz ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Wpisom towarzyszy hashtag: TuskPomocnikWebera.
Portal TVP Info donosi: „Grupa Webera znów atakuje: Rządzący w Polsce są naszymi wrogami i będą przez nas zwalczani". Nawiązanie do „grupy Wagnera” jest tu oczywiste.
Po tym, jak premier publikuje zaproszenie do debaty, Niezależna.pl wzywa do spamowania skrzynki mailowej Webera. „Niemiec walczy z polskim rządem. Morawiecki wezwał go do debaty. Napisz do Webera – niech nie będzie tchórzem”.
Co tu się wydarzyło? Jak to często bywa, PiS funduje nam polityczną rzeczywistość alternatywną.
Politycy obozu władzy odwołują się do spreparowanego i zupełnie wyrwanego z kontekstu cytatu („PiS w Polsce (…) jest naszym wrogiem i będą przez nas zwalczani”), co pozwala budować histeryczną narrację o tym, że „grupa Webera” chce manipulować wyborami w Polsce.
Manipulacja wypowiedzi Webera jest dwustopniowa:
Dokładniejszą analizę tej manipulacji przeprowadziła już na łamach OKO.press Marta Kozłowska:.
To nie pierwszy raz, gdy rząd w ten sposób reaguje na wypowiedź szefa EPL. O pierwszej „aferze Webera” także pisała w OKO.press Marta Kozłowska.
Cała ta dość absurdalna medialna burza to tylko kolejny przejaw fundamentalnej dla Prawa i Sprawiedliwości niemieckiej fobii, kompletnego podporządkowania relacji międzynarodowych dość dziwnie postrzeganym potrzebom krajowej polityki, a także kompletnej nieumiejętności rozumienia polityki na europejskim poziomie.
Słowa Manfreda Webera są nie tylko przeinaczone w taki sposób, by pozwalały zagrać PiS-owi na swojej ulubionej antyniemieckiej, a zarazem PiS-centrycznej nucie. Ba, puścić w eter całą symfonię butnych inwektyw i oskarżeń, zapewne po to, by ucieszyć pogrążoną w antyniemieckim resentymencie gawiedź. Są też całkowicie odsączone z pierwotnego znaczenia i kontekstu.
„Zaproszenie na debatę” premiera Morawieckiego należy postrzegać w kategoriach politycznego wygłupu. O tym, że to wygłup świadczy też szybka odpowiedź, którą na łamach portalu Politico.eu dał zespół prasowy Manfreda Webera. „Nie jesteśmy zainteresowani udziałem". Tyle. Morawiecki na swoje „zaproszenie” nie dostał nawet odpowiedzi.
Prawo i Sprawiedliwość zdaje się zupełnie nie rozumieć swojej sytuacji. Jak piszą dziennikarze serwisu Politico, jesteśmy świadkami coraz wyraźniejszego starcia między Ursulą von der Leyen a Manfredem Weberem, którzy przy okazji następnych wyborów do europarlamentu mogą znowu konkurować o najwyższe stanowisko w KE.
Co próbuje ugrać premier Morawiecki, wyzywając Manfreda Webera na pojedynek? (Retoryka z nagranego przez premiera wideo narzuca takie skojarzenie. „Debata albo życie” – zdaje się mówić do Webera Morawiecki).
Z jedną Komisją Europejską marne relacje już udało się zbudować. Jeśli po wyborach czeka nas nowa – np. pod przewodnictwem Manfreda Webera, punkt wyjścia do wejścia w konflikt już jest.
"Mamy w OKO.press nowy program polityczny! Co tydzień w czwartki Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak opisują i komentują rzeczywistość polityczną. Czasami na poważnie, kiedy indziej z lekkim przymrużeniem oka. Sprawdźcie najnowszy odcinek: https://www.youtube.com/playlist?list=PLtvjdkxi9_FFKd_k5GZwzNLREdxwPC4LN
Władza
Wybory
Mateusz Morawiecki
Komisja Europejska
Parlament Europejski VIII kadencji
Prawo i Sprawiedliwość
antyniemiecka propaganda
Europejska Partia Ludowa
frakcja EKR
Manfred Weber
wybory do europarlamentu
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze