Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Minister Bodnar nie będzie czekał na opinię sądów w sprawie Wąsika i Kamińskiego. Sam ją wyda na podstawie akt, o które wystąpił — tak minister sprawiedliwości zareagował na wszczęcie procedury ułaskawienia przez prezydenta
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar był pytany podczas konferencji prasowej o proces ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego, który rozpoczął prezydent Andrzej Duda. Bodnar poinformował, że Duda wezwał go do „wszczęcia z urzędu postępowania o ułaskawieniu”. I, że prezydent jednocześnie podkreślił, że podtrzymuje swoje stanowisko, że skutecznie ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika w 2015 roku i są oni nadal posłami. Bodnar jeszcze nie podjął decyzji jak postąpi.
Pytany o szczegóły Bodnar powiedział, że nie zwróci się w tej sprawie po opinię sądów pierwszej i drugiej instancji, które skazały Wąsika i Kamińskiego. Natomiast sam, jako prokurator generalny, będzie analizował sądowe akta sprawy, po które wystąpi do sądów. I w oparciu o tę analizę przedstawi prezydentowi swoją opinię. Dał do zrozumienia, że musi to trochę potrwać, zwłaszcza, że część akt jest tajna. Ale będzie pracował „bez zbędnej zwłoki”.
Nie było jasne stanowisko Bodnara w sprawie wypuszczenia Kamińskiego i Wąsika z więzienia, czyli „zarządzeniu przerwy w wykonaniu kary do czasu ukończenia postępowania o ułaskawienie”. Bodnar wspomniał tylko o kryterium równości w traktowaniu więźniów, co mogłoby sugerować, że tego nie zrobi. Podkreślał też, że obaj politycy dopiero zaczęli odbywać karę. Pytany o niepokoje społeczne, jakie wzbudza obecność Wąsika i Kamińskiego w więzieniu, powiedział ogólnikowo, że „takie okoliczności także można brać pod uwagę”.
Przypomnijmy, że prezydent mógł po prostu ułaskawić Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika, korzystając ze swego uprawnienia. Takie prawo daje mu art. 139 Konstytucji RP. W OKO.press piszemy o tym tutaj:
Przeczytaj także:
Dlaczego prezydent nie ułaskawił Wąsika i Kamińskiego od razu?
„Muszę się zastanawiać dlaczego i po co prezydent angażuje prokuratora generalnego do tej sprawy. Moje wątpliwości budzi to, że prezydent cały czas podtrzymuje swoje postanowienie z 2015 roku i twierdzi, że panowie Wąsik i Kamiński są posłami. Czy to znaczy, że prezydent nie uznaje wyroku sądu, który zapadł w tej sprawie?” – mówił Bodnar.
Podkreślił, że według niego mandaty poselskie Kamińskiego i Wąsika wygasły i nie są oni posłami. Odniósł się też do protestu głodowego Kamińskiego i Wąsika.
„Każdy protest głodowy dotyczący każdej osoby pozbawionej wolności należy traktować poważnie. Trzeba dbać o to, by stan zdrowia tej osoby się nie pogorszył. To codzienna odpowiedzialność służby więziennej, która dotyczy każdego osadzonego. Dotyczy odpowiedzialności Polski przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Naszą odpowiedzialnością, jako Ministerstwa Sprawiedliwości i służby więziennej jest doprowadzić do tego, by nie doprowadziło to do zagrożenia zdrowia lub życia danej osoby. Nie może to być jedyna przyczyna, która doprowadzi do zatrzymania kary. Bo wtedy każda osoba mogłaby zacząć dokonywać takich działań” – mówi minister sprawiedliwości.
Adam Bodnar odwołał 16 sędziów z delegacji. Dziesięciu – z delegacji do Ministerstwa Sprawiedliwości, trzech – do biura Krajowej Rady Sądownictwa, jednego do Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości oraz dwóch – do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury – informuje resort sprawiedliwości.
„Decyzja była wynikiem wstępnego przeglądu kadr, ze szczególnym uwzględnieniem delegacji sędziowskich nie tylko do resortu, ale także do podległych ministrowi Bodnarowi placówek. Okazało się, że wiele stanowisk – obecnie zajmowanych przez sędziów delegowanych – może zostać obsadzonych przez urzędników. Dzięki temu sędziowie będą mogli wrócić do swoich macierzystych sądów i tam orzekać” – czytamy w komunikacie.
Przeczytaj także:
Zdaniem 34,4 proc. badanych za zamieszanie ws. wyroków i mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika odpowiada Jarosław Kaczyński i Zjednoczona Prawica. To wynik najnowszego sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Polki i Polacy byli pytani o to, kto ich zdaniem odpowiada za kryzys konstytucyjny i zamieszanie w sprawie wyroków i mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
„25,8 proc. badanych wskazało na Donalda Tuska i obecną większość rządową, czyli Koalicję Obywatelską, Trzecią Droga i Lewicę. 20,3 proc. oceniło, że winny jest prezydent Andrzej Duda. Brak zdania w tej sprawie zadeklarowało 19,5 proc.” – pisze Wirtualna Polska.
Wyborcy PiS obwiniają Tuska. A wyborcy KO Jarosława Kaczyńskiego.
Aż 68 proc. elektoratu PiS jako winnego wskazało Donalda Tuska z obecną większością rządową. Tylko 1 proc. uważa, że odpowiada za to Andrzej Duda, a 31 proc. nie ma zdania w tej sprawie.
Z kolei 53 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej uważa, że za kryzys odpowiedzialny jest Jarosław Kaczyński i Zjednoczona Prawica. A 41 proc. za winnego uznaje Andrzeja Dudę. Tylko 5 proc. wyborców KO wskazało na Donalda Tuska i obecną większość rządową. Nie ma zdania w tej sprawie zaledwie 1 proc.
„Najwięcej, bo 42 proc. wyborców Trzeciej Drogi, deklaruje brak zdania w tej sprawie. 35 proc. uważa, że winny jest Jarosław Kaczyński i Zjednoczona Prawica, 20 proc., że Andrzej Duda, a 3 proc., że Donald Tusk i obecna większość rządowa” – pisze portal.
Wśród wyborców Lewicy 49 proc. uważa, że winny jest Jarosław Kaczyński i Zjednoczona Prawica, a 51 proc., że Andrzej Duda. Podobnie większość wyborców Konfederacji (56 proc.) za kryzys konstytucyjny obwinia prezesa PiS wraz z jego obozem.
Komisja Europejska złożyła do TSUE skargę na Polskę i Czechy o naruszenie Traktatu o UE. Według niej polskie i czeskie przepisy prawo do członkostwa w partii politycznej przyznają tylko swoim obywatelom. Tymczasem wszyscy obywatele UE są uprawnieni do głosowania w krajach Unii w wyborach samorządowych i europejskich.
Przykład? Polak, który mieszka w Niemczech może uczestniczyć w wyborach samorządowych w Niemczech i w kraju tym pójść też na wybory do Parlamentu Europejskiego. Komisja Europejska twierdzi, że wykluczenie obywateli innych państw UE z partii politycznych bezprawnie ogranicza bierne prawo wyborcze tych obywateli, czyli prawo do kandydowania w wyborach.
„Każdy, kto mieszka na stałe w innym kraju UE, powinien mieć możliwość wstąpienia do tamtejszej partii politycznej. Dotyczące tego zakazy w Czechach i Polsce naruszają prawo UE” – twierdzi Jean Richard de la Tour, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luksemburgu.
Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz zostali ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę, podaje Wirtualna Polska, która potwierdziła informację w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. O tym, że przed świętami Andrzej Duda darował kary grzywien oraz zarządził zatarcie skazań dwóch osób i że najprawdopodobniej są to Ziemkiewicz i Ogórek, napisała w środę 10 stycznia „Rzeczpospolita”.
Gwiazdy prorządowych mediów zostały skazane za zniesławienie Elżbiety Podleśnej. Ziemkiewicz i Ogórek mieli zapłacić po 10 tys. złotych grzywny. Proces z art. 212 kodeksu karnego Podleśna wytoczyła pracownikom TVP za wypowiedzi z lutego 2019 roku. Ziemkiewicz i Ogórek w programie „W Tyle Wizji” podważali kompetencje Podleśnej jako psychoterapeutki. Sugerowali, że terapię wykorzystuje do agitacji politycznej i namawia pacjentów do uczestniczenia w antyrządowych protestach.
„Elżbieta Podleśna jest psychologiem, psychoterapeutą, ma pacjentów, przyjmuje i prowadzi regularną praktykę”, „Mam wrażenie, iż ich przyprowadza na rozmaite eventy (…) zachowują się, jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione”, „Wrażenie takie możemy odnosić i jeżeli jest to wykorzystywanie własnych umiejętności, tutaj de facto quasi-lekarskich, do manipulowania ludzką psychiką, to ja myślę, że (…) czekam cały czas na reakcję Towarzystwa Psychologicznego w takiej sprawie” – mówili w TVP Ogórek i Ziemkiewicz.
„Sąd uznał, że pani Ogórek i pan Ziemkiewicz powinni zdawać sobie sprawę z tego, jakie są dozwolone granice krytyki i czemu taka krytyka powinna służyć. Uznał, że podważanie kompetencji p. Podleśnej i sugerowanie, że używa swoich umiejętności do manipulowania ludźmi, nie służyło interesowi publicznemu” – mówiła OKO.press mec. Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy Wolne Sądy, adwokatki Podleśnej.
"Liczy się dla mnie przede wszystkim słowo, które dziś padło: winni. Kiedy zwykła obywatelka staje naprzeciwko funkcjonariuszy telewizji publicznej, to szanse wydają się znikome. A tutaj jednak doszło do uznania tych pracowników telewizji publicznej za winnych zniesławienia" – mówiła po wyroku Elżbieta Podleśna.
Przeczytaj także: