Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Biały Dom zamierza zakończyć wieloletnie programy służące przygotowywaniu krajów wschodniej flanki NATO do odparcia ewentualnego ataku ze strony Rosji i Białorusi
Administracja Donalda Trumpa szykuje się do przerwania programów finansujących część przygotowań obronnych w krajach wschodniej flanki NATO (Finlandia, kraje bałtyckie, Polska, Rumunia i Bułgaria). Poinformowały o tym Financial Times i Washington Post. Biały Dom w cytowanym przez Washington Post oświadczeniu podkreśla, że decyzje „zostały skonsultowane z Europejczykami” i że są konsekwencją styczniowej decyzji Donalda Trumpa o przerwaniu wszystkich amerykańskich programów pomocowych dla zagranicy. Według Washington Post chodzi o programy warte „setki milionów dolarów” służące wspieraniu przygotowań krajów wschodniej flanki NATO do obrony przed ewentualnym atakiem ze strony Rosji i Białorusi.
Od pierwszych dni prezydentury Donalda Trumpa amerykańskie media informowały, że jego administracja rozważa ograniczenie militarnej obecności w Europie i finansowego wsparcia w zakresie bezpieczeństwa krajów europejskich. Dopiero w ostatnim czasie Trump zaczął składać deklaracje dotyczące tego, że amerykańskie jednostki stacjonujące w Europie nie zostaną stamtąd wycofane. Najpierw takie zapewnienie usłyszał Friedrich Merz, kanclerz Niemiec. 3 września natomiast – w trakcie wizyty prezydenta Karola Nawrockiego w Waszyngtonie – Donald Trump zadeklarował, że amerykańscy żołnierze pozostaną również w Polsce – a nawet że możliwe jest zwiększenie ich obecności w naszym kraju.
W tym kontekście ewentualna rezygnacja przez Biały Dom z kontynuowania programów służących zwiększaniu bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO wydaje się stać w sprzeczności z deklaracjami dotyczącymi obecności amerykańskiej armii w tym regionie Europy.
Przeczytaj także:
Emmanuel Macron po spotkaniu tzw. koalicji chętnych: „W dniu, kiedy skończy się wojna, zostaną uruchomione gwarancje bezpieczeństwa” – podkreślił.
W czwartek 4 września w Paryżu odbyło się spotkanie tzw. koalicji chętnych, czyli sojuszników Ukrainy, którzy są gotowi zapewnić Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, jeśli dojdzie do zakończenia wojny z Rosją.
Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił po spotkaniu, że 26 krajów jest gotowych wspierać Ukrainę „na lądzie, na morzu i w powietrzu, by zagwarantować jej bezpieczeństwo".
„Te siły nie będą miały na celu prowadzenia wojny przeciwko Rosji […] Ich celem będzie gwarantowanie bezpieczeństwa Ukrainy” – podkreślił prezydent Francji podczas konferencji prasowej po spotkaniu.
„W dniu, kiedy skończy się wojna, zostaną uruchomione gwarancje bezpieczeństwa” – zapowiedział Macron.
Macron podkreślił też, że zarówno UE, jak i USA, są gotowe wdrożyć kolejne sankcje na Rosję, jeśli ta nie zaangażuje się w proces pokojowy.
W spotkaniu udział wzięli szefowa KE Ursula von der Leyen, szef Rady Europejskiej Antonio Costa, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, premier Polski Donald Tusk, prezydent Finlandii Alexander Stubb, premier Hiszpanii Pedro Sánchez oraz premierka Danii Mette Frederiksen.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, kanclerz Niemiec Friedrich Merz i premierka Włoch Georgia Meloni byli obecni zdalnie. Na miejscu był też specjalny wysłannik Białego Domu ds. misji pokojowych Steve Witkoff.
Prezydent Zełenski ocenił podczas konferencji prasowej z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, że zapowiedź zaangażowania w gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy 26 państw to „pierwszy konkret od dłuższego czasu”.
„To pokazuje, że nasi sojusznicy traktują sprawę Ukrainy poważnie” – powiedział Zełenski.
Zełenski dodał też, że Ukraina zgadza się na spotkanie w każdym formacie – w tym na spotkanie między Zełenskim a Putinem. Ale, jak podkreślił, „po stronie Rosji nie widać chęci zakończenia wojny”.
Po godzinie 15 liderzy połączyli się telefonicznie z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
„Stany Zjednoczone wyraziły bardzo jasno swoją chęć uczestniczenia w gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy” – powiedział Macron po spotkaniu. Dodał jednak, że żadne szczegóły tych planów nie będą przekazywane opinii publicznej ze względu na konieczność trzymania ich w tajemnicy przed Rosją.
Konkrety w sprawie zaangażowania Amerykanów mają zostać ustalone dopiero w nadchodzących tygodniach.
Zebrani na miejscu reporterzy dopytywali m.in. o to, czy na wysłanie wojsk do Ukrainy zgodziła się także Polska, Niemcy i Włochy, które do tej pory deklarowały, że takich zamiarów nie mają. Macron poinformował, że te kraje są pośród 26 państw, które zamierzają wesprzeć Ukrainę i każde wnosi swój wkład.
„Część krajów weźmie udział w rozmieszczeniu wojsk lądowych, część w ochronie przestrzeni powietrznej, część udostępni bazy na swoim terytorium […] Nie będę szczegółowo omawiał zaangażowania każdego z nich, ale wszystkie te kraje wniosą istotny wkład w gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy” – powiedział prezydent Francji.
W rozmowie z reporterami, którzy polecieli do Paryża z premierem, premier Donald Tusk powiedział, że członkowie koalicji chętnych akceptują rolę, którą jest gotowa pełnić Polska.
„Polska nie przewiduje wysyłania żołnierzy do Ukrainy, ale jesteśmy odpowiedzialni za logistykę. To u nas jest największy hub pomocy dla Ukrainy, wszyscy akceptują tę znaczącą rolę” – powiedział premier po spotkaniu w Paryżu.
Tusk podkreślił też, że wszystkie kraje "koalicji chętnych” są rozczarowane brakiem postępu rozmów pokojowych i brakiem perspektyw na zakończenie wojny.
„Mimo wysiłków państw europejskich, Stanów Zjednoczonych […] efektów nie ma, wychodzi na to, że Rosja gra na zwłokę” – stwierdził premier.
Czwartkowe spotkanie tzw. koalicji chętnych to pierwsze spotkanie sojuszników Ukrainy po odbywających się dwa tygodnie temu spotkaniach Trump-Putin na Alasce oraz Trump-Zełenski-liderzy UE w Białym Domu.
Donald Trump ogłosił wówczas co chwila przesuwany, dwutygodniowy termin na zawieszenie broni, o którym poinformował stronę rosyjską.
O tym, że Rosja ma dwa tygodnie na zawieszenie broni, Trump mówił też w piątek 22 sierpnia podczas spotkania z reporterami w Białym Domu. Z jednej strony zagroził, że niedotrzymanie terminu może owocować „bardzo poważnymi konsekwencjami” w postaci sankcji, ceł lub „tego i tego”, a z drugiej strony powiedział, że być może Stany Zjednoczone zdecydują się nic w związku z tym nie robić.
„Rozmowy pokojowe” utknęły więc w martwym punkcie, choć trudno stwierdzić, by w jakimkolwiek momencie można było mówić o ich postępie. Rosja cały czas stoi na stanowisku, że zawieszenie broni będzie możliwe, gdy Ukraina skapituluje i odda Moskwie dużą część swojego terytorium oraz podporządkuje się jej politycznie. Ze spotkania Trump-Putin na Alasce wynikają więc tylko korzyści wizerunkowe dla prezydenta Rosji na arenie międzynarodowej.
Przeczytaj także:
Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin w Ukrainie zginęło 15 osób, a 26 zostało rannych w wyniku rosyjskich ataków – donosi dziennik Kyiv Independent. W miejscowości Łozowa niezbędna była ewakuacja domu opieki dla starszych osób.
Ostatniej doby w wyniku rosyjskich ostrzałów w Ukrainie zginęło 15 osób, a 26 zostało rannych. Najwięcej zabitych zostało w ataku rakietowym na Kostiantyniwkę w obwodzie donieckim. Tam rosyjskie drony uderzyły w budynek mieszkalny. Zginęło 9 osób, a 16 zostało rannych.
Poza tym dwie osoby zginęły i dwie zostały ranne w obwodzie chersońskim. W obwodzie charkowskim zginęła jedna osoba, a sześć zostało rannych. Rosyjskie drony uderzyły niedaleko domu opieki dla starszych osób w miejscowości Łozowa w obwodzie charkowskim. W obawie przed kolejnymi atakami niezbędna była ewakuacja. Poza tym ponad 40 tysięcy mieszkańców miasta jest pozbawionych prądu.
W obwodzie dniepropietrowskim zginęła jedna osoba i jedna została ranna. W obwodzie sumskim ranna została jedna osoba.
W sumie w ciągu ostatniej doby Rosjanie wystrzelili w stronę Ukrainy 112 dronów bojowych i pozorujących typu Shahed. 84 z nich zostały przechwycone przez obronę przeciwlotniczą. 28 dronów uderzyło w 17 lokalizacji, a odłamki trafiły w pięć kolejnych miejsc – podaje Kyiv Independent, powołując się na ukraińskie wojsko.
Rosyjska ofensywa koncentruje się obecnie m.in. w okolicach Kostiantyniwki. Rosjanie zbliżają się do miasta od południowego zachodu i od południa. Zacięte walki toczą się o miasto Kupiańsk w obwodzie charkowskim. W ten rejon zarówno Ukraińcy jak i Rosjanie skierowali dodatkowe siły.
Rosja kontynuuje ataki na Ukrainę, a rosyjskie rakiety i drony codziennie uderzają w cele cywilne – osiedla mieszkaniowe, domy, szkoły, szpitale. Jak wynika z danych Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCR) od początku wojny w Ukrainie zginęło niemal 14 tysięcy osób (stan na koniec lipca 2025, według wyliczeń portalu Statista). Ponad 35,5 tys. osób zostało rannych. UNHCR zaznacza jednak, że liczba cywilnych ofiar wojny może być wyższa.
Rosja cały czas nie zgadza się na zawieszenie broni w Ukrainie. Rosyjskie władze twierdzą, że zawieszenie broni będzie możliwe dopiero wtedy, gdy Rosja osiągnie swoje cele: przejmie pełną kontrolę nad anektowanym Krymem oraz całością okupowanych obecnie obwodów Ukrainy: donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego.
Ponadto Moskwa domaga się odsunięcia od władzy prezydenta Zełenskiego i politycznego podporządkowania Ukrainy Rosji. Ukraina ma zostać rozbrojona, by „zachować neutralność”. Z prowadzonych przez USA rozmów pokojowych zupełnie nic nie wynika.
Ale lista rosyjskich żądań wobec Ukrainy jest bardzo płynna. Jak donosiło Polskie Radio w czerwcu 2025, ukraiński rząd dysponuje danymi wywiadowczymi, z których wynika, że Rosja chce przejąć kontrolę nad jeszcze większą częścią ukraińskiego terytorium. Do końca 2026 roku Moskwa ma chcieć przejąć kontrolę nad całym terytorium Ukrainy na lewym, czyli wschodnim brzegu Dniepru.
Tymczasem w Paryżu trwa spotkanie „koalicji chętnych” pod przewodnictwem prezydenta Francji Emmanuela Macrona. W spotkaniu biorą udział m.in. szefowa KE Ursula von der Leyen, szef Rady Europejskiej Antonio Costa, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, premier Polski Donald Tusk, prezydent Finlandii Alexander Stubb, premier Hiszpanii Pedro Sanchez oraz premier Danii Mette Frederiksen. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, kanclerz Niemiec Friedrich Merz i premierka Włoch Georgia Meloni biorą udział obecni zdalnie. Liderzy mają rozmawiać przez telefon z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Tematem rozmów są po raz kolejny gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Rosja nie zgadza się na jakąkolwiek obecność wojsk europejskich na terenie Ukrainy, pomimo że po rundzie „rozmów pokojowych” na Alasce między USA a Rosją, amerykańska administracja ogłosiła przełom w tej sprawie i zgodę Rosji na gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. To okazało się jednak nieprawdą.
Przeczytaj także:
Zdzisław K., syn byłego szefa TVP Jacka Kurskiego, usłyszy zarzuty zgwałcenia małoletniej – poinformował TVN24. Sprawa jest znana od lat, obecnie zajmuje się nią Prokuratura Okręgowa w Toruniu, która wznowiła śledztwo.
Prokuratura Okręgowa w Toruniu wezwała na przesłuchanie Zdzisława K., syna byłego szefa TVP Jacka Kurskiego. Zdzisław K. ma się stawić w drugiej połowie września. Usłyszy zarzuty wielokrotnego zgwałcenia małoletniej. Prokuratura sporządziła już postanowienie o przedstawieniu zarzutów – donosi TVN24. Zdzisławowi K. grozi do 12 lat więzienia.
Zarzuty dotyczą zdarzeń, do których miało dochodzić m.in. wiosną i latem 2009 roku w leśniczówce na Warmii i Mazurach, w której rodzina Kurskich i rodzina pokrzywdzonej wspólnie spędzali wakacje. Zdzisław K. miał wielokrotnie zgwałcić dziewczynkę która miała wówczas 9 lat. On sam był osiem lat starszy. Zeznania pokrzywdzonej po raz pierwszy opisała Gazeta Wyborcza.
Pierwsze doniesienie w sprawie przestępstwa złożyła matka dziewczynki w 2015 roku. Dziewczyna została przesłuchana. Obciążającą dla Zdzisława K. opinię sporządził biegły psycholog, który brał udział w przesłuchaniu. Dziewczyna zeznała, że do przestępstw miało dochodzić przez kilka kolejnych sezonów wakacyjnych. Biegły psycholog uznał, że nic nie wskazuje na to, by ta konfabulowała.
Działania Prokuratury Okręgowej w Toruniu to kolejne śledztwo w tej sprawie, bo w latach rządów Zjednoczonej Prawicy Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie. Decyzja o wznowieniu śledztwa została podjęta po powtórnym przesłuchaniu pokrzywdzonej – dziś dorosłej kobiety, oraz powtórnej ocenie materiału dowodowego.
Ponadto Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej bada prawidłowość tamtych decyzji o umorzeniu – prokuratura podejrzewa, że śledztwo było umarzane z powodów politycznych. Śledczy prowadzący sprawę badają, czy w latach 2015-2019, kiedy sprawą zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, doszło do uchybień i przekroczenia uprawnień przez prowadzącą sprawę prokuratorkę oraz ówczesną szefową gdańskiej okręgówki.
Zdzisław K. zaprzecza zarzutom. Oświadczenie w tej sprawie opublikował w mediach społecznościowych w grudniu 2024, po wznowieniu postępowania. Zaprzeczył jakimkolwiek „relacjom intymnym” z pokrzywdzoną oraz uznał, że wznowienie śledztwa to próba zniszczenia kariery politycznej jego ojca.
Przeczytaj także:
Rosję i Koreę Północną łączą „szczególne relacje” oparte na „zaufaniu, przyjaźni i sojuszu” – deklarował w Pekinie przywódca Rosji Władimir Putin. Kim Dzong Un podkreślił, że wsparcie Rosji Korea uważa za swój „braterski obowiązek”.
Podczas parady z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej w środę 3 września w Pekinie doszło do pierwszego wspólnego spotkania przywódców Chin, Rosji i Korei Północnej. Liderzy państw odbyli także spotkania bilateralne. Północnokoreańskie media państwowe informują dziś o przebiegu spotkania Putin-Kim Dzong Un.
„Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna w pełni popiera walkę rosyjskiego rządu, armii i narodu o obronę suwerenności narodowej, integralności terytorialnej i interesów bezpieczeństwa” – miał powiedzieć Putinowi Kim Dzong Un, jak wynika z relacji koreańskiej agencji KCNA.
Lider Korei zapowiedział też, że jego kraj „pozostanie wierny postanowieniom traktatu o współpracy między KRLD [Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną – red.] a Rosją, traktując to jako braterski obowiązek”.
Putin podkreślił, że oba kraje łączą „szczególne relacje” oparte na „zaufaniu, przyjaźni i sojuszu”. Podziękował za zaangażowanie koreańskich żołnierzy w walce z Ukrainą, którzy wykazali się „niezrównaną odwagą i heroizmem” podczas operacji wyzwolenia Kurska. Zaznaczył, że Rosja zawsze będzie pamiętać o poświęceniu armii KRLD – relacjonuje KCNA.
Agencja podkreśla, że spotkanie przebiegało „w koleżeńskiej i przyjaznej atmosferze”. Liderzy spotkali się w tzw. Państwowym Domu Gościnnym Diaoyutai w Pekinie. To rządowy hotel.
Media społecznościowe po spotkaniu obiegło nagranie, na którym widać jak pracownicy delegacji przywódcy Korei Północnej czyszczą fotel, na którym siedział Kim Dzong Un. Ma to być podyktowane względami bezpieczeństwa. Chodzi o usunięcie ewentualnego materiału biologicznego pozwalającego na pozyskanie DNA przywódcy. Nagranie opublikował m.in. CNN. Wideo zostało zrobione przez rosyjskiego reportera.
Wizyta w Pekinie to pierwsza zagraniczna wizyta przywódcy Korei Północnej od 2023 roku. Kim Dzong Un podróżuje bardzo rzadko i najczęściej są to Rosja lub Chiny.
Rosja to obok Chin najważniejszy sojusznik Korei Północnej. Od 2024 kraje łączy rozległa umowa o współpracy „w każdym obszarze”. Zawiera ona między innymi zapis o wzajemnym wsparciu militarnym w przypadku ataku, współpracę w zakresie wzmacniania potencjału militarnego oraz podejmowanie wspólnych wysiłków na rzecz budowy nowego porządku międzynarodowego.
Korea Północna udziela wsparcia militarnego Rosji w prowadzeniu wojny w Ukrainie niemal od samego początku pełnoskalowej agresji. Wysyła na front żołnierzy, a także wspiera Rosję dostawami broni.
Spotkanie w Pekinie z okazji obchodów rocznicy zakończenia II wojny światowej (Chiny świętują rocznicę kapitulacji Japonii, do której doszło niecały miesiąc po zrzuceniu przez Amerykanów bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki) jest wyjątkowe także z tego powodu, że pierwszy raz dochodzi do osobistego spotkania przywódców tych trzech państw: Chin, Korei Północnej i Rosji. Zdaniem części komentatorów to spotkanie to pokaz siły i jedności reżimów niedemokratycznych wobec Stanów Zjednoczonych – tak spotkanie to przedstawiło m.in. BBC w swojej relacji.
Prezydent Donald Trump, komentując spotkanie w Pekinie, napisał na platformie Truth Social:
„Najważniejsze pytanie, na które należy odpowiedzieć, brzmi: czy prezydent Xi wspomni o ogromnym wsparciu i krwi, jaką Stany Zjednoczone Ameryki przelały na rzecz Chin, aby pomóc im w uzyskaniu wolności (...) Wielu Amerykanów zginęło w chińskiej walce o zwycięstwo (...) Mam nadzieję, że zostaną należycie uhonorowani i zapamiętani za swoją odwagę i poświęcenie!” – napisał Trump.
Prezydent USA dodał prośbę do przywódcy Chin Xi Jinpinga, by ten pozdrowił Władimira Putina i Kim Dzong Una, którzy „spiskują przeciwko Stanom Zjednoczonym Ameryki”. Dzień później w czwartek 4 września Chiny zaprzeczyły, by spiskowały przeciwko komukolwiek.
„Chiny rozwijają stosunki dyplomatyczne ze wszystkimi krajami, nie kierując swoich działań przeciwko żadnej stronie trzeciej” – powiedział dziennikarzom w Pekinie Guo Jiakun, rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Przeczytaj także: