W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
„Zaprezentujemy ustawę o wychowaniu patriotycznym, która będzie zbiorem rozwiązań mających na celu zatrzymanie jakiekolwiek rewolucji: lewackiej czy prawackiej” – pochwalił się na wiecu lider PSL
W sobotę 20 lipca odbyła się Rada Naczelna Polskiego Stronnictwa Ludowego. Spotkanie otworzył przemówieniem lider ludowców – wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Na wstępie, w swoistej programowej deklaracji, mówił o wartościach, którymi kieruje się jego partia.
„Bez PSL nie ma koalicji 15 października. [...] To my zdecydowaliśmy, że po raz kolejny premierem jest Donald Tusk” – przypomniał Kosiniak-Kamysz.
Ale podkreślił, że jego partia, choć dołączyła do rządu, ma odrębną tożsamość polityczną i wartości, których zamierza bronić. „PSL nie był, nie jest i nie będzie niczyim wasalem” – zapewnił. „Nie można pomijać znaczenia krzyża jako symbolu kultury i tożsamości narodowej, Będziemy jego obrońcą” – mówił.
„Fundamentalną wartością, dla której jestem w PSL, jest wolność. Wolność naszych poglądów, wolność naszego głosowania w sprawach, które stanowią o najbardziej wrażliwych tematach, dotyczących nas samych, jest wolność gospodarcza, która zawsze leżała u źródeł ruchu ludowego” – przekonywał wicepremier.
Podkreślił, że PSL jest miejsce dla osób o różnych poglądach.
„My w naszych działaniach nie boimy się ani biskupów, ani lewaków. Gdybyśmy się bali jednych, nie weszlibyśmy w koalicję z Tuskiem, gdybyśmy się bali drugich, nie głosowalibyśmy zgodnie z naszymi sumieniami” – stwierdził, odnosząc się w ten sposób do ostatniego głosowania ws. ustawy o dekryminalizacji pomocy w aborcji. Sprzeciw PSL doprowadził do odrzucenia tego projektu.
Kosiniak-Kamysz mówił dziś o potrzebie odnowy wychowania patriotycznego w Polsce.
„W najbliższych dniach zaprezentujemy ustawę o wychowaniu patriotycznym, która będzie zbiorem rozwiązań mających na celu zatrzymanie jakiekolwiek rewolucji: lewackiej czy prawackiej” – zapowiedział szef PSL.
Ustawa o wychowaniu patriotycznym ma być, wedle projektu PSL, „konstytucją dla polskiej szkoły”.
„To będzie konstytucja, wokół której będziemy budować, informować i dawać szansę na wolność prawdziwą i odwagę młodemu pokoleniu. Żeby wiedziało, z czego się wywodzi, kim jest i skąd nasz ród” – tłumaczył. „Nie może być tak, że za zmianą każdej kadencji rządu będzie zmiana kanonu lektur, bohaterów, o których uczy się w szkole. Nie może być tak, że podręczniki za każdą kadencją rządu będą wykreślać lub nakreślać nowe zdania i zadania. Musi być trzon, który jest niezmienny” – stwierdził Kosiniak-Kamysz.
„W Polsce jest miejsce dla naszych bohaterów: Witosa i Piłsudskiego, dla Dmowskiego i dla Daszyńskiego, dla Paderewskiego i Korfantego dla Ojców Niepodległości, którzy w 1989 roku przeprowadzili Polskę z ciemnych lat komunizmu do pełnej wolności i suwerenności. Jest miejsce w naszej historii i nauce dla Jacka Kuronia i Kornela Morawieckiego, dla tych wszystkich, którzy przyczynili się do tego, niezależnie, z jakiego obozu politycznego pochodzą” – przekonywał wicepremier.
Kosiniak-Kamysz odniósł się też do wyzwań stojących przed koalicją 15 października.
„Niższa składka dla przedsiębiorców, to jest być albo nie być dla Trzeciej Drogi w koalicji” – zapowiedział lider PSL, które Trzecią Drogę tworzy z Polską 2050 Szymona Hołowni. O projekcie obniżenia składki zdrowotnej autorstwa Ryszarda Petru pisaliśmy krytycznie w OKO.press.
Kosiniak-Kamysz wyliczał też dotychczasowe dokonania rządu Donalda Tuska. To poprawa pozycji Polski w Unii Europejskiej, co pozwoliło na odblokowanie pieniędzy z KPO. A także dofinansowanie programu in vitro z budżetu państwa oraz zahamowanie napływu zbóż z Ukrainy, zgodnie z postulatami polskich rolników.
Zaledwie kilka tygodni ma dzielić Węgry od skokowej podwyżki cen paliw i rachunków za prąd. Bo Ukraina częściowo wstrzymała przesył rosyjskiej ropy przez swoje terytorium – pisze „Politico”
Na Węgrzech trwa walka z czasem po tym, jak Ukraina postanowiła częściowo zakazać przesyłu rosyjskiej ropy naftowej przez swoje terytorium – pisze „Politico”. To decyzja sprzed miesiąca – Kijów wdrożył sankcje, które uniemożliwiły największemu rosyjskiemu producentowi ropy, Łukoilowi, wysyłkę tego surowca do Europy Środkowej.
To działanie na przekór ustalonym przez UE wyjątkom od sankcji nałożonych na Rosję. W wyniku negocjacji na forum Unii kraje najbardziej uzależnione od rosyjskich surowców – w tym Węgry – dostały więcej czasu na dywersyfikację dostaw. Ale z perspektywy Ukrainy to racjonalny krok. Bo zarobki z eksportu ropy od ponad dwóch lat napędzają rosyjską machinę wojenną.
Dla Węgier to natomiast poważny problem, bo kraj w 70 proc. importuje ropę właśnie z Rosji.
Połowa z tego do dostawy od Łukoilu. Z danych think tanku Ośrodka Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (ang. Center for Research on Energy and Clean Air) wynika, że tylko w kwietniu tego roku Węgrzy zapłacili Rosji za ropę i gaz niemal ćwierć miliarda euro.
„Nałożone przez Ukrainę sankcję będą bardzo dotkliwe” – powiedziała „Politico” Ilona Gizińska z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jej zdaniem w ciągu nadchodzących tygodni Węgrzy będą mierzyć się z ultrawysokimi cenami energii i przerwami w dostawach prądu. O ile rząd nie wpadnie na jakieś rozwiązanie.
Szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó twierdzi, że rząd Orbána rozmawiał z Kijowem o tej sytuacji i zagrożeniach dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale do porozumienia nie doszło. Węgry próbują więc dogadać się z Rosją, żeby znaleźć alternatywny sposób na dostawy. Niewykluczone, że ropę dostarczy inna rosyjska firma – Rosneft. Inną drogą może być odblokowanie rezerw surowców lub zwiększenie dostaw z Chorwacji rurociągiem Adria.
Stosunki węgiersko-ukraińskie są coraz bardziej napięte. Węgry konsekwentnie odmawiają transportu dostaw broni dla Ukrainy przez swoje terytorium. W ubiegłym tygodniu Viktor Orbán, w ramach samozwańczej „misji pokojowej” spotkał się w Rosji z Władimirem Putinem. Strategię Orbána omówiły w przedostatnim odcinku Programu Politycznego OKO.press Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak.
Polskim służbom udało się ustalić tożsamość człowieka, który na granicy zadał polskiemu żołnierzowi śmiertelną ranę nożem – ustaliło RMF FM
Do ataku doszło 28 maja 2024 na granicy polsko-białoruskiej, nieopodal miejscowości Dubicze Cerkiewne. Jeden z migrantów, próbujących przedostać się na polską stronę, ranił polskiego żołnierza nożem osadzonym na kiju. 21-letni sierżant Mateusz Sitek trafił do szpitala w Hajnówce z raną brzucha, zmarł kilka dni później.
Dziennikarze RMF FM ustalili nieoficjalnie, że polskie służby zidentyfikowały już napastnika i próbują namierzyć go na terytorium Białorusi. To osoba pochodząca z Bliskiego Wschodu. Istnieje ryzyko, że ewakuuje się do Syrii lub sąsiednich krajów.
Napastnika zidentyfikowano dzięki analizie nagrań z momentu ataku, przesłuchano też migrantów, którzy dostali się do Polski. Funkcjonariusze wykorzystali też informatorów z grup migranckich, którzy przebywają w Białorusi.
Polska poprosiła Białoruś o pomoc w namierzeniu sprawcy ataku, ale białoruskie władze odmówiły współpracy. Wskazuje to na działanie za przyzwoleniem reżimu Łukaszenki.
Awaria Microsoftu sparaliżowała linie lotnicze, banki i media korzystające z usługi tego giganta. W Rosji amerykański dziennikarz Evan Gershkovich został skazany na 16 lat kolonii karnej, a Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości stwierdził w piątek 19 lipca 2024 roku, że izraelska okupacja terytoriów palestyńskich jest nielegalna.
Awaria oprogramowania firmy CrowdStrike spowodowała zakłócenia dla użytkowników z systemem operacyjnym Microsoft Windows. Uziemione zostały największe amerykańskie linie lotnicze. Problemy były także w Europie oraz w Polsce.
„Globalną awarię systemu operacyjnego Microsoftu spowodował nasz błąd, to nie był cyberatak” — przekazał George Kurtz, szef specjalizującej się w cyberbezpieczeństwie CrowdStrike. Ekspert cytowany przez Reutersa ocenił, że problemu nie da się rozwiązać zdalnie, a naprawa może potrwać nawet do kilku dni.
O utrudnieniach informowały linie lotnicze Ryanair, podkreślając, że są one wynikiem “awarii IT firmy trzeciej” będącej “poza kontrolą” przewoźnika.
Komunikat wydało także warszawskie lotnisko Chopina wraz z prośbą o “sprawdzanie na bieżąco statusu lotu” u przewoźnika, w aplikacji mobilnej lub na stronie internetowej.
Jak pisze Niebezpiecznik, awarie komputerów z Windowsem dały się we znaki centrom ratunkowym na Alasce. Ucierpiała również telewizja Sky News, która mimo wszystko nie przestała informować o skutkach awarii na swoim portalu, pokazując takie ciekawostki ja ręcznie wypisane bilety lotnicze. Natomiast w Wielkiej Brytanii dotknął służbę zdrowia, apteki oraz Londyńską Giełdę. Niektóre z operacji w szpitalach zostały odwołane.
W czwartek wieczorem Donald Trump oficjalnie przyjął nominację Partii Republikańskiej na kandydata na prezydenta USA w wyborach, które odbędą się 5 listopada 2024 roku. Kandydat Republikanów stwierdził, że zamknie granicę pierwszego dnia swojej kadencji, skończy budowę muru na południowej granicy oraz rozpocznie „największy program deportacyjny w historii kraju”.
W sprawach gospodarczych Trump obiecał zakończenie inflacji, obniżenie kosztów energii, przywrócenie opłacalności produkcji w USA m.in. poprzez ulgi dla przedsiębiorców, a także ogólne obniżenie podatków.
Trwająca od dziesięcioleci izraelska okupacja terytoriów palestyńskich jest nielegalna i musi się zakończyć „tak szybko, jak to możliwe”, stwierdził w piątek Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. Wniosek o rozpatrzenie sprawy złożyło Zgromadzenie Ogólne ONZ. „Sąd stwierdził, że dalsza obecność Izraela na terytoriach palestyńskich jest nielegalna” – powiedział w piątek przewodniczący MTS Nawaf Salam, dodając: „Izrael musi jak najszybciej zakończyć okupację”. „To wielki dzień dla Palestyny, z historycznego i prawnego punktu widzenia” – powiedziała Varsen Aghabekian Shahin, palestyńska minister stanu ds. zagranicznych.
Rosyjski sąd uznał w piątek, że amerykański dziennikarz „Wall Street Journal” Evan Gershkovich jest winny szpiegostwa, i skazał go na 16 lat więzienia – poinformował Reuters, powołując się na rosyjskie media państwowe.
Evan Gershkovich, 32-letni syn emigrantów z ZSRR, jest pierwszym amerykańskim dziennikarzem aresztowanym i skazanym pod zarzutem szpiegostwa w Rosji od czasów zimnej wojny.
Skazanie Gershkovicha potępiła organizacja Reporterzy bez Granic (RSF), apelując o natychmiastowe uchylenie wyroku. „Dziennikarze nie są szpiegami, a łączenie dziennikarstwa i szpiegostwa ma niezwykle niebezpieczne konsekwencje dla wolności prasy. Obranie na cel Evana Gershkovicha jest kolejnym rażącym przykładem niedopuszczalnego brania zakładników przez Rosję” – oświadczyła dyrektorka RSF Rebecca Vincent.
„Żałoba i umieranie zwierząt jest objęte stabuizowaniem” — mówiła na antenie TOK FM mec. Karolina Kuszlewicz. Jej zdaniem językoznawca jest „umoczonym, utaplanym, brodzącym w uwikłaniach kulturowych” symbolem pewnego myślenia o zwierzętach.
„Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposoby myślenia. Nawet mówienie, że 'najulubieńszy pies umarł' będzie dla mnie obce. Nie, pies niestety zdechł” – mówił na antenie telewizji TVP znany językoznawca, prof. Jerzy Bralczyk.
Na pytanie, dlaczego nie można mówić, że pies umarł, Bralczyk odpowiedział innym pytaniem: „A dlaczego zwierzę żre, ma mordę czy paszczę, sierść, a nie włosy?”
Wypowiedź obiła się szerokim echem i wzbudziła sprzeciw wśród wielu osób.
Na przykład wicemarszałkini Senatu Magda Biejat pisała o swoim pupilu, Ubu, że kiedy „zmarł”, to nigdy nie przeszłoby jej przez gardło, że „zdechł”. „Bo język służy do opisywania rzeczywistości, a nie trzymania się kurczowo starych norm. A kształtujemy go my wszyscy, w codziennym życiu. Nie językoznawcy” – pisała.
W podobnym tonie wypowiedziała się na antenie radia TOK FM mecenas Karolina Kuszlewicz. „Koko zdecydowanie umarła, a jej umieranie było bardzo trudnym, bolesnym doświadczeniem, wywołującym długą żałobę” – mówiła, wspominając odejście swojego psa. Jak przyznała, to był pierwszy raz, gdy miała publicznie odwagę mówić, że czuje żałobę po zwierzęciu.
Adwokatka dodała, że „poczułaby się bardzo głęboko urażona i dotknięta jako osoba w żałobie, gdyby prof. Bralczyk powiedział jej, że Koko zdechła”. Stwierdziła, że od lat zajmuje się zwierzętami i zgłębia tę problematykę. „Mam wiedzę zarówno na temat świadomości doznaniowej, jak i tego, że są złożonymi wspaniałymi istotami, mają swoje pragnienia, odczuwają ból, strach, ale przecież też radość” – wyliczała.
„Żałoba i umieranie zwierząt jest objęte takim stabuizowaniem. To się teraz zmienia” – mówiła, dodając, że to bardzo istotne, bo przecież to także sygnał dla otoczenia. Taki ktoś jest obolały po stracie, nie ma siły, może być mniej wydajny czy potrzebować przytulenia. „Zwierzęta umierają i ludzie mają po nich żałobę” – stwierdziła stanowczo.