Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Jak ocenia Pani/Pan pojawienie się Roberta Bąkiewicza na listach wyborczych PiS?” – takie pytanie zadano uczestnikom *sondażu SW Research dla „Rzeczpospolitej”.
Pozytywnie start Roberta Bąkiewicza z list PiS ocenia tylko 9,1 proc. badanych. 43,6 proc. respondentów ocenia obecność Bąkiewicza negatywnie, a 47,3 proc. nie ma zdania w tej sprawie.
*Badanie zostało przeprowadzone przez agencję badawczą SW Research wśród użytkowników panelu on-line SW Panel w dniach 5-6 września 2023 r. Analizą objęto grupę 800 internautów powyżej 18. roku życia.
Analizujemy doniesienia o „aferze wizowej”, przyglądamy się wypowiedziom polityków, tłumaczymy, na czym polega „outsourcing wizowy” i ile osób faktycznie do Polski wjechało
Od kilku dni media donoszą o aferze wizowej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W czwartek 31 sierpnia do biura MSZ weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Dzień później „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że agenci przesłuchali kierownictwo departamentu konsularnego, zabezpieczyli nośniki danych i sprzęt z biura Piotra Wawrzyka, wiceministra i posła PiS.
Wawrzyk został natychmiast zdymisjonowany i stracił miejsce na listach wyborczych PiS. „Wyborcza” informowała, że przedmiotem śledztwa jest działalność Centrum Decyzji Wizowych MSZ w Łodzi, a dokładnie jego współpraca z indyjską agencją pośrednictwa wizowego VFS Global.
Sprawa ma mieć podłoże korupcyjne – według ustaleń dziennikarzy, w MSZ dochodziło do ogromnych nieprawidłowości w wydawaniu wiz pracowniczych dla cudzoziemców. W środę 6 września 2023 w MSZ przeprowadzili kontrolę posłowie Koalicji Obywatelskiej, Marcin Kierwiński i Jan Grabiec.
O co chodzi w aferze wizowej? Jak politycy manipulują danymi dotyczącymi uchodźców i migrantów w Polsce? Małgorzata Tomczak na łamach OKO.press prześwietla aferę i pokazuje, jak naprawdę wygląda polska polityka migracyjna.
Poniżej cały tekst Małgorzaty Tomczak:
Sobota 9 września była prawdziwym maratonem przedwyborczych konwencji. KO zaprezentowała swoje 100 konkretów, Trzecia Droga pomysły na gospodarkę, Lewica postulaty propracownicze. Wbrew zapowiedziom najmniej dowiedzieliśmy się o programie PiS
Do wyborów parlamentarnych zostało 36 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej w sobotę 9 września?
Na konwencji Koalicji Obywatelskiej w Tarnowie Donald Tusk zaprezentował kilkanaście ze „100 konkretów na 100 dni”. Czyli decyzji, które jego ugrupowanie wdroży natychmiast po wygranych wyborach. Wśród propozycji wymienionych przez Tuska znalazły się:
Swoje pomysły lider KO przeplatał autentycznie poruszającymi przykładami ze spotkań z wyborcami.
„Ludzie w Polsce chcą po prostu żyć godnie, normalnie. Chcą zarabiać na życie, które nie przypomina dramatu, myślenia, czy starczy do pierwszego. Te 100 dni, 100 konkretów doprowadzą do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu” – zapewniał Tusk. Podkreślał, że celem KO jest spełniać marzenia, realizować pomysły wyborczyń i wyborców.
Tusk zapowiedział też, że jego rząd („co oczywiste”) odblokuje dla Polski pieniądze z Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej. Kolejne konkrety KO ogłaszali na konwencji m.in. Rafał Trzaskowski i Borys Budka. Koalicja Obywatelska uruchomiła stronę internetową, gdzie prezentuje wszystkie 100 konkretów.
Ci, którzy spodziewali się po sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości deszczu konkretnych propozycji mogą czuć się rozczarowani. PiS od tygodnia codziennie publikował w mediach własne „konkrety” i – choć były one, mówiąc delikatnie, mało rewolucyjne – na chwilę skutecznie zawładnął dyskusją w kampanii.
Dzisiejsze przemówienie Jarosława Kaczyńskiego było natomiast długie i mozolne.
Prezes PiS na wiele sposobów przekonywał, że Polska pod rządami jego partii jest potęgą. Do programu odwoływał się ogólnikowo. Jak pisał w naszej relacji Michał Danielewski, Kaczyński cały swój wywód kierował głównie do seniorów, odwołując się do ich emocji i sentymentów.
Poza tym koncentrował się na warstwie ideologicznej, jak gdyby przypominając działaczkom i działaczom, co stanowi DNA PiS. A raczej, co go nie stanowi, bo skrupulatnie wyliczał, co PiS odrzuca: kolektywizm, ale też skrajny indywidualizm, PRL (ale nie ludzi pracy!), atak na „życie bezbronnych”, atak na rodzinę, elity i „ekspansywne” ideologie.
„Chcemy takiej Polski, która będzie mogła powiedzieć: nasi wrogowie próbowali nas zniszczyć i to im się całkowicie nie udało. To jest nasz cel” – podsumował dość pokrętnie Kaczyński.
Jedynym konkretem, jaki zaprezentował prezes PiS, były emerytury stażowe: 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn.
O tym pomyśle pisał szeroko w OKO.press w lipcu Bartosz Kocejko:
Przemawiający po Kaczyńskim Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeżeli PiS wygra kolejne wybory, Polki i Polacy będą już wkrótce zarabiać tyle co Francuzki i Francuzi, ale „bez płonących samochodów, bez wybitych szyb, plądrowanych sklepów, kościołów”.
Politycy Lewicy na konwencji w Poznaniu przedstawili swój program dla pracowniczek i pracowników. Zaproponowali:
Lewica na pierwszy plan wyciągnęła zwłaszcza postulat 35-godzinnego tygodnia pracy. Ma być on skracany stopniowo: najpierw o dwie godziny, potem, docelowo, o pięć.
„To dodatkowa godzina dziennie może zostać poświęcona np. rodzinie czy pasjom” – mówiła Magdalena Biejat, współprzewodnicząca partii Razem. Szef Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty dodawał: „Żyłem w czasach, kiedy marzeniem było to, aby była wolna sobota. Miejcie marzenia. Mocnym postulatem polskiej Lewicy jest 35-godzinny tydzień pracy przy tym samym wynagrodzeniu”.
Na sobotniej konwencji lewicowi politycy przestrzegali też przed głosowaniem na Konfederację.
„Drodzy pracownicy, chciałbym was przestrzec przed Konfederacją, która chce zadbać tylko i wyłącznie o milionerów, banki, prezesów. Nie będą chronić pracownika. Lewica mówi jasno – nie wejdziemy z nimi do rządu” – zadeklarował Adrian Zandberg.
O ile Lewica skupiła się na prawach pracowniczych, liderzy Trzeciej Drogi – Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia – swoją ofertę polityczną skierowali przede wszystkim do przedsiębiorców. Konwencja w Warszawie odbyła się pod hasłem „Gospodarka, do przodu!”.
Przemówienia obu liderów wypadły bardzo przekonująco: wydaje się, że Trzecia Droga odrobiła lekcje i faktycznie wsłuchała się w problemy wyborczyń i wyborców. Hołownia i Kosiniak-Kamysz obiecują, że po wygranych wyborach zamierzają m.in.:
„Wszyscy jesteśmy dorośli i wiemy, że pieniądze nie rosną na drzewach, że biorą się z naszej ciężkiej pracy i dlatego powinny być traktowane z najwyższym szacunkiem. To dzisiaj wam obiecujemy jako Trzecia Droga, jako dwóch stojących przed wami liderów ugrupowań politycznych. Będziemy szanować wasze pieniądze wasz czas i wasz wysiłek, waszą ciężką pracę. Możecie być tego pewni” – przekonywał Szymon Hołownia.
Polecamy też opublikowane w OKO.press w tę sobotę teksty sprawdzające deklaracje polityków i ludzi mediów:
„Drożyzna PiS to koszmar dla wszystkich. No, prawie wszystkich. Milionerzy PiS mieszkają w willach, jeżdżą limuzynami, a na zakupy pewnie nawet nie chodzą. Chleb podrożał 2 razy? Dla Obajtka żaden problem. W Orlenie zarobił ponad 7 milionów złotych. Masło droższe o prawie połowę? Kowalski nawet tego nie poczuł. W końcu zarobił ponad 2 miliony. Ziemniaki? Cena w górę prawie 3 razy. Rydzyka nie zaboli, dostał od PiS 300 milionów na swój biznes. Ty ledwo wiążesz koniec z końcem, a omni zbudowali sobie Bizancjum. Praca, pokora, umiar? To kolejne oszustwa PiS” – przekonuje Koalicja Obywatelska w 35-sekundowym spocie wyborczym opublikowanym w mediach społecznościowych 9 września.
Prawo i Sprawiedliwość opublikowało najnowszy, tym razem zaledwie 22-sekudnowy spot wyborczy.
Filmik w ironiczny sposób przypomina przekaz rosyjskich mediów po tym, jak w 2011 roku Platforma Obywatelska wygrała wybory parlamentarne. Bazuje na opozycji między PO – z której zwycięstwa cieszyli się Rosjanie – a PiS, które nazywane było partią „rusofobów”. Zdjęcia Tuska spacerującego z Władimirem Putinem oraz braci Kaczyńskich rozmawiających z wyborcami prezentowane są na tle skocznej, wesołej muzyki.
„Różnica jest prosta. Gdy oni wygrali wybory w 2011 roku, putinowski rządowy dziennik Rossijskaja Gazeta oceniała, że wybierając Tuska, Polacy głosowali za dobrosąsiedzkimi stosunkami z Rosją i Niemcami. A Komsomolskaja Prawda cieszyła się, że Polacy nie dopuścili do władzy rusofoba. Oraz że nieposkromiony rusofob Kaczyński niejednokrotnie próbował psuć krew Kremlowi. Wybór należy do Ciebie” – słyszymy w filmie.