Neo-sędzia Tomasz Demendecki z nielegalnej Izby SN nie zostanie członkiem Rady Doskonałości Naukowej, która decyduje o tytułach naukowych. Dostał za mało głosów. Przeciwko jego kandydaturze ostro protestował prof. Michał Romanowski, znany z obrony represjonowanych sędziów.
Wybory do powołanej reformą Gowina Rady Doskonałości Zawodowej zakończyły się z końcem września 2023 roku. Członków Rady w danej dziedzinie naukowej na kadencję 2024-27 wybierali profesorowie i doktorzy habilitowani.
RDN to ważny państwowy organ. Decyduje o nadawaniu tytułów naukowych. Ma wpływ na to, kto zostanie doktorem habilitowanym, decyduje też, kto zostanie profesorem.
Te tytuły są ważne zwłaszcza w dziedzinie prawa, bo naukowcy mogą kandydować na sędziów. Część z obecnych neosędziów – zwłaszcza w SN – którzy dostali nominację od nielegalnej neo-KRS, wywodzi się właśnie ze świata akademickiego.
Jednym z nich jest neosędzia SN Tomasz Demendecki z powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, doktor habilitowany na UMCS. To znajomy ze studiów byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka (na zdjęciu u góry), który miał duże znaczenie w aferze hejterskiej. Demendeckiemu to nie przeszkadzało, bo został promotorem pracy doktorskiej Piebiaka. Doktorat obronił on na prywatnej uczelni w Warszawie.
Z tego powodu przeciwko jego kandydaturze na członka Rady Doskonałości Zawodowej w dziedzinie nauk prawnych ostro protestował prof. Michał Romanowski, który pro bono broni represjonowanych przez ludzi Ziobry sędziów.
W piątek 6 października 2023 roku opublikowano wyniki głosowania do Rady. W dziedzinie nauk prawnych startowało 12 akademików. Demendecki zdobył 200 głosów i uzyskał 6. wynik. Ale to było za mało. Do RDN wybrano 3 innych naukowców. Są to:
- prof. Bronisław Sitek, który uzyskał 313 głosów. Specjalizuje się w prawie rzymskim. Obecnie związany jest z SWPS, był prezesem Prokuratorii Generalnej i sekretarzem RDN. Sitek to były duchowny katolicki. W 2015 roku PSL zgłosił go na sędziego TK i Sejm go wybrał. Ale po wybranych przez PiS wyborach, nie został zaprzysiężony przez prezydenta.
- prof. Robert Grzeszczak z UW, który uzyskał 300 głosów. Specjalizuje się w prawie europejskim. Jest przewodniczącym Komitetu Nauk Prawnych PAN.
- prof. Krzysztof Baran z UJ, który uzyskał 247 głosów. Specjalizuje się w prawie pracy. Był członkiem RDN I kadencji.
Profesor Michał Romanowski tak komentuje OKO.press wyniki wyborów: „Mam satysfakcję, że Demendecki nie został wybrany do RDN. Bo profesor, czy doktor prawa, który uczestniczy w demontażu wolnych sądów i praworządności, sprzeniewierza się swojej misji, przynosząc hańbę społeczności akademickiej. Osoba taka nie może mieć wpływu na nadawanie stopni i tytułów naukowych”.
Prof. Romanowski podkreśla: „Co więcej uważam, że studenci nie powinni uczestniczyć w zajęciach u takiej osoby. Jest to sprzeczne z pięknym przesłaniem, które wynika z hymnu akademickiego Gaudeamus igitur”. Hymn jest o radości i jest na cześć Akademii i profesorów.
I jeszcze jedna wypowiedź prof. Romanowskiego: „Cieszę się, że do RDN wybrany został prof. Robert Grzeszczak, który jest przykładem, kim powinien być profesor uniwersytecki, jako autorytet dla studentów i prawników”.
Prof. Romanowski, gdy zaczęły się wybory, wystosował list protestacyjny do naukowców, w którym tłumaczył, dlaczego neosędzia SN Demendecki nie powinien zostać wybrany do RDN. To była jego reakcja na list Demendeckiego, zachęcający do głosowania na niego. Demendecki pominął jednak w nim kilka ważnych szczegółów ze swego życiorysu. Chodzi o jego awans od nielegalnej neo-KRS do SN i znajomość z Łukaszem Piebiakiem.
O Tomaszu Demendeckim głośno zrobiło się, gdy w 2018 roku kandydował do Sądu Najwyższego. To były jedne z pierwszych konkursów nowopowołanej przez posłów PiS w Sejmie neo-KRS. Zastąpiła ona rozwiązaną w trakcie kadencji – sprzecznie z Konstytucją – starą, legalną KRS.
Do neo-KRS 15 członków-sędziów po raz pierwszy wybrali wtedy politycy, wcześniej robiło to środowisko sędziowskie. Jest to też sprzeczne z Konstytucją, bo Sejm może wybrać do KRS tylko swoich przedstawicieli, czyli posłów. Ponadto wybrano głównie sędziów współpracujących z resortem ministra Ziobry.
Z tych powodów ETPCz, TSUE, SN i NSA w licznych wyrokach orzekły, że neo-KRS jest upolityczniona i nie jest niezależna. Co dyskwalifikuje ten organ oraz dawane przez niego nominacje dla neosędziów. Podważenie ich legalności powoduje, że wyroki wydane z udziałem neosędziów są uchylane. Co się dzieje, a obywatele niezadowoleni z orzeczeń wydanych przez neosędziów składają liczne skargi do ETPCz.
Demendecki, zanim dostał nominację od neo-KRS, był komornikiem. Onet ujawnił, że w związku ze skargą na jego pracę toczyło się postępowanie dyscyplinarne, które ostatecznie umorzono. Jak pisał portal, w jego trakcie Demendecki kierował pisma do ministra sprawiedliwości o wykładnię przepisów i ingerencję w przebieg postępowania dyscyplinarnego.
Pisma adresowano do ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, z którym Demendecki był na tym samym roku studiów prawa na UMCS-ie. Piebiak jako wiceminister delegował go do Rady Programowej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz do różnych zawodowych komisji egzaminacyjnych.
W konkursie neo-KRS zespół Rady jego kandydaturę ocenił negatywnie. Ale uzyskał poparcie wszystkich członków neo-KRS. I tak trafił do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w pełni obsadzonej przez neosędziów. Izba ta, podobnie jak już zlikwidowana Izba Dyscyplinarna, jest nielegalna. Co wynika z orzeczeń europejskich Trybunałów.
W 2019 roku Demendecki był jednym z kandydatów na stanowisko I prezesa SN. Prezydent powołał wtedy jednak Małgorzatę Manowską. W czasie starań o to stanowisko Demendecki dał się poznać jako zwolennik prymatu Konstytucji nad prawem unijnym i zwolennik przestrzegania wyroków podporządkowanego obozowi władzy Trybunału Konstytucyjnego.
Obecnie jest też członkiem nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN, która zastąpiła zlikwidowaną nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Demendecki był jedną z wylosowanych osób do nowej Izby. Ostatecznie członków do niej wskazał osobiście prezydent Andrzej Duda.
Dlatego prawnicy i sędziowie podważają również legalność nowej Izby. Bo są w niej neosędziowie, a sędziów palcem wskazał do niej polityk. Nie gwarantuje więc ona niezależności, której wymaga Konstytucja i prawo europejskie.
Drogi Piebiaka i Demendeckiego skrzyżowały się po raz kolejny. Były wiceminister wskazał go na promotora swojego doktoratu, który napisał z wolnej stopy na prywatnej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Warszawie. Za taki doktorat się płaci.
Piebiak napisał go już po utracie stanowiska w resorcie ministra Ziobry. Stracił je w sierpniu 2019 roku po wybuchu afery hejterskiej. Onet ujawnił wtedy, że kontaktowała się z nim Mała Emi, która hejtowała niezależnych sędziów. Ale potem sama ujawniła cały proceder i wskazała osoby w to zamieszane. Mała Emi dostawała kwity na sędziów od sędziów z kręgu bliskiego Piebiakowi.
Ponadto jak ujawniło OKO.press i Onet, na WhatsAppie działała grupa dyskusyjna Kasta/Antykasta. Był w niej Piebiak, uważany za kadrowego Ziobry w sądach, oraz skupieni wokół niego sędziowie, popierający obecne zmiany w sądach m.in. członkowie neo-KRS Maciej Nawacki, Dariusz Drajewicz, Rafał Puchalski, Jarosław Dudzicz; rzecznicy dyscyplinarni Przemysław Radzik i Michał Lasota, czy członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski.
Na grupie informowano o podejmowanych przez nich decyzjach i komentowano to, co dzieje się w sądach, w tym represje wobec niezależnych sędziów. Bywało, że język rozmów nie przystawał do funkcji piastowanych przez członków grupy. O Piebiaku pisano „herszt”.
Jedna z dyskusji poświęcona była polskiej nauce. Członek neo-KRS Dariusz Drajewicz napisał, że „tam w nauce trzeba kiedyś posprzątać, tam jest stara patologia”. Na co Piebiak przypomniał: „Prawda, ale jeszcze sądy przed nami”. Na co sędzia Paweł Zwolak (wtedy na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości) zauważył: „Wydziały prawa koniecznie, ale Gowin bruździ”.
Demendeckiemu przeszłość Piebiaka nie przeszkodziła, aby zostać promotorem jego pracy doktorskiej. W maju 2022 roku Piebiak doktorat obronił. Recenzentami pracy byli m.in. inny neosędzia SN Paweł Czubik, który sądzi z Demendeckim w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, oraz sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Agnieszka Góra-Błaszczykowska. Ona później dostała od neo-KRS nominację do SN.
Doktorat Piebiaka nie jest obszerny. Liczy 135 stron, tyle, co obszerniejsze prace magisterskie. Nie jest też odkrywczy. Nawet recenzenci, którzy w sumie ocenili pracę pozytywnie, mieli uwagi. Góra-Błaszczykowska z Akademii Sztuki Wojennej pisała: „Wywody są w pewnych miejscach lakoniczne, ale wynikają z dużego doświadczenia orzeczniczego oraz praktyki zawodowej [Piebiak jest sędzią-red.]”.
A Paweł Czubik z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie zwracał uwagę na „istotne niedosyty” pracy jak na przykład występujące tam powtórzenia, czy osobliwe elementy prawno-porównawcze, polegające na pokazywaniu rozwiązań w innych krajach, jednak bez wyciągania żadnych wniosków.
Recenzentów pracy może wskazać sam promotor. Jeśli uczelnia ich nie akceptuje, wskazuje swoich.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sąd Najwyższy
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
neo sędziowie
praworządność
prof. Michał Romanowski
Rada Doskonałości Naukowej
Tomasz Demendecki
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze