0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. JENS SCHLUETER / AFPFot. JENS SCHLUETER ...

Pod koniec 2023 roku kilka europejskich krajów podjęło decyzje wyraźnie zaostrzające politykę imigracyjną. Nowe ustawy w Wielkiej Brytanii i Francji, oprócz powstrzymywania nieregularnej migracji, mają również znacznie ograniczyć tę legalną.

Projekty i polityczne negocjacje prowadzone w Niemczech wskazują na nieco inny kierunek. Polityka azylowa jest zaostrzana, ale kraj chce pozostać atrakcyjny dla wykwalifikowanych pracowników spoza Europy.

Niemcy zmagają się z typowym problemem starzejących się społeczeństw – luką demograficzną i brakiem siły roboczej, zwłaszcza w niektórych sektorach. W listopadzie 2023 r. informowaliśmy o planowanych reformach, które miały obniżać atrakcyjność Niemiec jako państwa opiekuńczego i kłaść nacisk na aktywizację zawodową uchodźców i uchodźczyń, ale i części osób oczekujących wciąż na decyzje azylowe.

Przeczytaj także:

Pisaliśmy o umożliwianiu tym ostatnim wcześniejszego podjęcia pracy (po 3-6 miesiącach, zamiast 9) i o planach „selekcjonowania wykwalifikowanych pracowników” przez kierowanie części z nich do nieodpłatnych „prac społecznie użytecznych”. A także o planach aktywizacji uchodźczyń z Ukrainy przez uproszczenie procedur uznawania ich kwalifikacji zawodowych i uruchamianie programów zatrudnienia w dużych przedsiębiorstwach.

Minister pracy Hubertus Heil mówił w listopadzie, że zbyt wiele Ukrainek nie podjęło pracy i szacował liczbę osób, które znają już język, ale wciąż korzystają ze świadczeń, na ok. 400 tysięcy.

Do wspomnianych projektów reform doszło w grudniu 2023 r. kilka nowych. Niemcy chcą umożliwiać wykwalifikowanym pracownikom spoza UE imigrację, nawet jeśli nie mają jeszcze oferty pracy. W tym celu planują wprowadzić system punktowy oparty na znajomości języka i doświadczeniu zawodowym. Wybrani imigranci dostaną wizę na okres jednego roku i w tym czasie będą mogli mieszkać w Niemczech i dopiero szukać tam pracy.

W przeciwieństwie do nowych ustaw Wielkiej Brytanii i Francji, które utrudniają sprowadzanie do krajów swoich bliskich, Niemcy chcą to właśnie ułatwić – łagodząc kryteria finansowe, które muszą spełnić imigrujące tam rodziny.

Pracownicy z niektórych sektorów (np. edukacji i służby zdrowia) będą mieli większą szansę na otrzymanie Niebieskich Kart UE i już od marca będą mogli rozpoczynać pracę, nawet jeśli ich kwalifikacje wciąż będą przez niemieckie urzędy potwierdzane. Otrzymają trzyletnie zezwolenia na pobyt dla siebie i swoich rodzin. Od czerwca podwojone zostaną także roczne limity dla imigrantów z krajów bałkańskich spoza UE (do 50 tys. rocznie).

Na tym jednak zachęty w obszarze imigracji się kończą.

Niemcy wprowadzają kontrole granic, szybsze procedury azylowe i więcej deportacji

Niemcy są zdeterminowane, by powstrzymać nieregularną migrację i odciążyć system azylowy. Tylko do końca listopada 2023 r. wnioski azylowe złożyło 304 tys. osób (o 60 proc. więcej niż w tym samym okresie w 2021 roku). Aby ograniczyć skalę nieregularnych przyjazdów przez szlak bałkański i białoruski, we wrześniu Niemcy przywróciły kontrole graniczne z Polską i Czechami. Zgodnie z wymogami Unii Europejskiej mogą być utrzymane najwyżej do marca, ale ministra spraw wewnętrznych Nancy Faeser zapowiedziała, że ich dłuższe utrzymanie nie jest wykluczone.

„Kontrole graniczne głęboko naruszają wolność strefy Schengen. Chcemy do niej wrócić. Ale dopóki liczby są tak wysokie, nie mogę na to pozwolić.

Musimy ciężko pracować, by zapewnić, że zewnętrzne granice Unii Europejskiej są wreszcie skutecznie chronione” – mówiła w wywiadzie dla RND 22 grudnia.

W listopadzie pisaliśmy też o decyzji ograniczenia świadczeń socjalnych, które, zdaniem niemieckich polityków, są czynnikiem zachęcającym do nieregularnej migracji. Imigranci i uchodźcy najczęściej muszą spłacić swoją podróż i wysyłać pieniądze rodzinom. W procedurach azylowych nie mogą pracować, a wysokość niemieckich świadczeń pozwala na zaoszczędzenie części pieniędzy i wysyłanie ich do krajów pochodzenia.

Aby to uniemożliwić – a więc i zlikwidować ten „czynnik zachęcający” – w listopadzie 2023 r. podjęto decyzję o wypłacaniu świadczeń w formie kart płatniczych. Poszczególne regiony mogą wdrażać system bezgotówkowych świadczeń w dowolnym czasie, od grudnia działa już m.in. w Hanowerze. Dostęp do innych świadczeń osoby w procedurach azylowych będą też uzyskiwać nieco później, np. nie po 18, a po 24 miesiącach.

Usprawnione mają być też procedury azylowe – decyzja ma zapadać do 6 miesięcy, a nie, jak obecnie, średnio po 18-24 miesiącach – a także decyzje deportacyjne. Pod koniec roku w Niemczech przebywało nawet 250 tys. osób, które nie otrzymały ochrony, ale nie można ich deportować.

Utrudnia to wiele czynników: części osób nie można namierzyć, inne pochodzą z krajów uznawanych za niebezpieczne. W wielu przypadkach osoby nie posiadają dokumentów, ich tożsamości nie da się potwierdzić, a konsulaty krajów pochodzenia nie współpracują w tym zakresie.

Skala deportacji jest dość niska – np. w pierwszej połowie 2023 roku deportowano zaledwie 7861 osób. Teraz Niemcy będą próbować ułatwić te procedury, m.in. umieszczając osoby czekające na powrót w dłuższej detencji, czy zwiększając uprawnienia policji do poszukiwania osób, które się ukrywają.

Aby utrudnić ucieczkę, deportacje nie będą już zapowiadane z wyprzedzeniem. Faeser zapowiedziała też usprawnienie wydalania z Niemiec przemytników i osób nie tylko oskarżonych o przestępstwa, ale też „podejrzanych o przynależność do takich organizacji”.

Niemcy zawierają umowy dwustronne z „krajami bezpiecznymi”

Niemcy rozpoczęły też zawieranie dwustronnych umów z krajami, z których migracja nieregularna jest największa. Należy do nich Gruzja, której obywatele w ponad 99 procentach nie otrzymują w Niemczech ochrony międzynarodowej. Są jednak szóstą (po Syryjczykach, Turkach, Afgańczykach, Irakijczykach i Irańczykach) grupą narodowościową składającą wnioski o azyl. Od stycznia do listopada 2023 wniosków takich osób było ponad 9 tysięcy. Decyzję odmowną już do tej pory dostało 7900 z nich, jednak deportowano jedynie 1179.

Umowa migracyjna z Gruzją została podpisana 19 grudnia 2023 r. Zakłada większą współpracę Gruzji w zakresie deportacji i przeprowadzenie kampanii informującej o niemal zerowych szansach Gruzinów i Gruzinek na ochronę w Niemczech (Niemcy mają tę akcję współfinansować). W zamian za to, niemiecki rząd wesprze gruzińskie programy reintegracyjne dla osób po deportacjach i zwiększy możliwości regularnej migracji czasowej: głównie do prac sezonowych, na staże zawodowe i wymiany studentów i badaczy naukowych.

To druga tak rozbudowana umowa migracyjna podpisana przez Niemcy – poprzednią zawarły dokładnie rok temu z Indiami. Od kilku tygodni negocjowane są także podobne porozumienia m.in. z Mołdawią, Uzbekistanem, Kirgistanem, Kenią i Kolumbią, a w październiku 2023 r. Faeser podpisała umowę o repatriacji z Marokiem.

Oprócz usprawnienia deportacji do tych krajów uzyskają one też status „bezpiecznych państw pochodzenia”. Umożliwi to de facto automatyczne odrzucanie wniosków o ochronę składanych przez ich obywateli. Gruzja, a także Mołdawia, już taki status uzyskały.

Nie jest to zgodne z Konwencją Genewską o uchodźcach, która nakazuje indywidualne rozpatrywanie wszystkich wniosków. Ale jest to dokładnie ta sama zmiana, którą wprowadza nowy Pakt o Migracji i Azylu UE – koncepcja „krajów bezpiecznych” i automatyzacja procedur azylowych dla ich obywateli jest jednym z głównych założeń.

W teorii od decyzji o deportacji będzie można się odwołać. Jednak niemieckie reformy już wprowadzają, tak jak pakt UE, iluzoryczność tej możliwości: odwołanie nie będzie miało skutku zawieszającego, czyli druga instancja rozpatrzy je już po deportowaniu osoby.

26 tysięcy osób z Iraku to „uchodźcy” czy „imigranci z bezpiecznego kraju”?

Powyższe umowy są odbierane przez większość polityków jako niezbędne i raczej niekontrowersyjne. Nieco inaczej jednak sprawa ma się z negocjacjami z Irakiem, które, jak dowodzą dziennikarze, zaowocowały ostatnio podpisaniem niejawnego porozumienia.

Nieregularna migracja z Iraku jest coraz częściej postrzegana w Niemczech jako problem. Odsetek przyjętych wniosków azylowych Irakijek i Irakijczyków spada z każdym rokiem – w 2023 roku wyniósł 19 proc., prawie dwukrotnie mniej, niż w 2022.

Jest to obecnie największa grupa narodowościowa pod względem otrzymywania negatywnych decyzji azylowych. Deportacje są jednak skomplikowane, często przez niemożność potwierdzenia tożsamości tych osób. Wiele z nich pozbywa się na pewnym etapie podróży dokumentów (dziennikarze prowadzący śledztwo piszą, że jest to strategia promowana przez przemytników, aby „kupić czas” w Niemczech).

Bez potwierdzenia tożsamości i wystawienia im dokumentów przez konsulat, ludzie nie mogą być deportowani. To samo zjawisko miało (i w mniejszej skali, ciągle ma) miejsce też w Polsce.

Pod koniec października 2023 r. w Niemczech przebywało ok. 26 tys. Irakijczyków i Irakijek, którym odmówiono ochrony. Powinny ich objąć ich procedury powrotowe. Samych deportacji wykonuje się jednak średnio kilkadziesiąt rocznie, a wielu osobom udało się uzyskać status pobytu tolerowanego, który daje dostęp do części świadczeń socjalnych i najczęściej wiąże się z zakazem podejmowania pracy.

Takie osoby nie mają szans na trwałą legalizację pobytu, w każdej chwili mogą dostać nakaz deportacji, ale w praktyce wielu z nich zostaje w Niemczech przez wiele lat. Fakt, że te lata korzystają z zapomóg społecznych i usług publicznych, budzi kontrowersje u części społeczeństwa i jest chętnie podnoszony przez prawicę jako argument przeciw tolerowaniu migracji.

W Niemczech nie ma konsensusu co do tego, czy uznawać Irak za kraj „bezpieczny”. BAMF, urząd ds. migracji i uchodźców, odrzuca większość wniosków o ochronę; potocznie mówi się o „kraju zmierzającym w stronę stabilności”. Ale już niemieckie Federalne Biuro Spraw Zagranicznych w swoich raportach wspomina o „licznych naruszeniach praw człowieka dokonywanych przez irakijskie władze”.

Tajna umowa deportacyjna Niemiec z Irakiem

Negocjacje w kwestii porozumienia o deportacji toczyły się między rządami obu krajów od miesięcy. Jednak w przeciwieństwie do umowy z Gruzją, rząd nie poinformował o podpisaniu żadnej umowy, czy chociaż osiągnięciu konsensusu. Tak twierdzą dziennikarze NDR, WDR i Süddeutsche Zeitung, którzy przeprowadzili w tej sprawie wspólne śledztwo.

Niemieccy i irakijscy ministrowie mieli spotkać się na początku 2023 roku, by omówić „kierunki przyszłej współpracy” i podpisać deklarację o współpracy. Ma to być typowa umowa „coś za coś”: Niemcy będą wydawać więcej wiz dla migrujących legalnie, a Irak zacznie współpracować przy deportacjach. Służby obu krajów będą udostępniać sobie dokumenty wymagane do potwierdzania tożsamości, nawet dane biometryczne migrantów. Dziennikarze twierdzą też, że Niemcy wyraziły intencję deportowania jak największej liczby osób, również z dyskryminowanych mniejszości, np. Jezydów.

Niemiecka organizacja Pro Asyl twierdzi, że skala deportacji podwoiła się w porównaniu z 2022 rokiem (z 77 do 164). Zintensyfikowały się też procedury weryfikacyjne: w 2022 oficjalnie przesłuchiwano w celu ustalania tożsamości 115 Irakijczyków, a tylko w pierwszych 8 miesiącach 2023 roku – 339.

Część niemieckich polityków lewicy skrytykowała niejawność porozumienia i apelowała o jego publikację. Władze Iraku, zapytane przez dziennikarzy śledczych, nie udzieliły konkretnych informacji, ale potwierdziły, że oba kraje zacieśniły współpracę. Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych odmówiło komentarza.

Według dziennikarzy, do zawarcia podobnego porozumienia z Irakiem przymierzają się teraz Austria i Szwecja. Na pytanie o planowane działania w tym zakresie, Komisja Europejska odpowiedziała, że „w drugim i trzecim kwartale 2023 roku odnotowano ogromną zmianę w podejściu Iraku do procedur powrotów i readmisji”. Oraz że „Irak zobowiązał się do przyjmowania wszystkich swoich obywateli”.

Umowy deportacyjne czy „outsourcing” procedur azylowych?

Niemieccy politycy co jakiś czas wysuwają pomysły podobne do tych, które pojawiają się w Wielkiej Brytanii – „outsourcingu” procedur azylowych do krajów trzecich. Jens Spahn z konserwatywnej CDU zasugerował, że procedury azylowe można przenieść też np. do Gruzji, Mołdawii czy Ghany.

„Konwencja Genewska nie zakłada, że miejscem azylu ma stać się któryś z krajów Unii Europejskiej. Wystarczy, że Unia zapewni tym ludziom dostęp do bezpiecznego miejsca, niezbędnych usług i gwarancję przestrzegania swoich praw i wymogi Konwencji zostaną spełnione” – argumentuje polityk. Spahn dodaje, że jeśli taki plan zostanie wdrożony, pomoże to też walczyć z biznesem przemytników.

Takie postulaty wysuwają również politycy koalicyjnej liberalnej partii FDP. W ostatnich miesiącach apelowali do premiera Olafa Scholza o podjęcie rozmów np. z Rwandą (również uzasadniając to troską o życie migrantów umierających na Morzu Śródziemnym).

W mediach pojawiały się głosy, że rząd faktycznie pracuje nad takimi rozwiązaniami. Jednak ministra Faeser zaprzeczała, że miałby być to kierunek polityki migracyjnej i podkreślała, że skłania się ku umowom deportacyjnym z poszczególnymi krajami.

Plan wysyłania ludzi ubiegających się o azyl w Wielkiej Brytanii do Rwandy został zablokowany jesienią 2022 roku wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Brytyjscy politycy są jednak zdeterminowani, by go wskrzesić. Część polityków Partii Konserwatywnej (w tym ministra spraw wewnętrznych Suella Braverman) zaczęła otwarcie mówić o zamiarze wypowiedzenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Niemieccy politycy deklarują, że żadne wypowiadanie międzynarodowych konwencji nie wchodzi w grę. Ann-Veruschka Jurisch z FDP podkreślała, że wszelkie zmiany w prawie azylowym nie mogą być sprzeczne z międzynarodowym prawem, a wręcz przeciwnie – spójne z nowym, zaostrzającym całą politykę azylową, paktem UE.

Na zdjęciu: funkcjonariusz niemieckiej policji federalnej patroluje granicę polsko-niemiecką w pobliżu Forst we wschodnich Niemczech, 11 października 2023 roku. To trasa często używana przez migrantów.

;

Udostępnij:

Małgorzata Tomczak

Socjolożka, kulturoznawczyni i dziennikarka freelance. Publikowała m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku" i "Balkan Insights". Na stałe mieszka w Madrycie.

Komentarze