Zmiany w ustawie o przemocy domowej będą omawiane 12 grudnia podczas komisji sejmowej. Przepisy idą w dobrym kierunku - mówi opozycja, ale ma także wiele zastrzeżeń. Wiceministra rodziny Anna Schmidt, prezentując ustawę powtórzyła nieprawdziwą tezę prawicy o tym, że więcej przemocy domowej jest poza małżeństwem
Przez Sejm przechodzi właśnie nowa ustawa o przeciwdziałaniu przemocy domowej (to nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 2005 roku). Zawiera wiele nowych rozwiązań, z których część odpowiada na niektóre postulaty organizacji działających od lat w tym obszarze. W poniedziałek 12 grudnia 2022 nad ustawą będzie obradować komisja sejmowa.
1 grudnia podczas I czytania ustawy kluby opozycyjne poparły dalsze prace nad ustawą, chociaż miały do niej sporo uwag i krytykowały braki w nowych przepisach. Posłowie i posłanki podkreślały, że zmiany idą w dobrym kierunku, chociaż posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic nazwała je "pozoranctwem". Sprawdziliśmy co jest w nowej ustawie i zapytaliśmy o zdanie ekspertów.
Zacznijmy jednak od pierwszych zdań, które wiceministra rodziny i polityki społecznej Anna Schmidt wypowiedziała uzasadniając wprowadzenie nowych przepisów.
Anna Schmidt w prezentacji ustawy nie powstrzymała się przed wygłoszeniem nieprawdziwej tezy dotyczącej przemocy w związkach formalnych i nieformalnych.
To element narracji pojawiający się często w przemówieniach prawicowych polityków, mający podkreślić świętość rodziny i jej nieskazitelny charakter, o którym jednak możemy mówić dopiero wtedy, gdy para wstąpi w związek małżeński.
Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" w styczniu 2018 mówił: "Przemoc pojawia się częściej w związkach nieformalnych, a nie tych usankcjonowanych prawnie". Premierowi odpowiedziały wówczas organizacje pozarządowe i powołały się na badania, które można znaleźć... na stronie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (o nich w dalszej części tekstu). Pisaliśmy o tym tutaj:
Jak wynika z badań, spora część, większa część zjawisk przemocowych i szeroko pojętej przemocy jednak dzieje się w związkach nieformalnych
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Nawet samo ministerstwo uzasadniając ustawę w dokumencie przekazanym do Sejmu jej nie podnosi. Może dlatego, że nie ma na nią żadnych dowodów, także w badaniach przygotowanych na zlecenie resortu rodziny. My także nie znaleźliśmy takich.
A co mówią znane nam badania?
O ocenę wypowiedzi min. Schmidt poprosiliśmy dr. Michała Lewoca, sędziego Sądu Rejonowego w Legnicy, jednego z autorów raportu "Teraz koniec z tobą. Czarna Księga Ofiar Przemocy Domowej 2021" (o raporcie piszemy dalej), przez wiele lat Naczelnika Wydziału ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie w Departamencie Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości.
W swojej pracy doktorskiej z 2016 roku "Kryminologiczna ocena orzecznictwa sądowego w sprawach dotyczących przemocy w rodzinie" dr Lewoc zwrócił uwagę na omawiany aspekt przemocy. Przeanalizował łącznie 456 spraw karnych z lat 2013-2015, w których zarzut dotyczył przestępstwa znęcania się nad osobą najbliższą z art. 207 § 1 k.k.
Jakie były wnioski?
"Największą grupą osób pokrzywdzonych [przez oskarżonych] były ich małżonki (230 osób), co stanowi niemal 40 proc. wszystkich pokrzywdzonych. Kolejną grupę stanowiły matki oskarżonych w liczbie 95, stanowiące ponad 16 proc. ogółu pokrzywdzonych. Kolejnymi, podobnie licznymi grupami były partnerki oskarżonych (67 – 11,4 proc.) oraz ich córki (63 osoby – 10,7 proc.). Synowie (36 osób – 6,1 proc.) oraz ojcowie (27 – 4,6 proc.) stanowili już mniej liczne grupy pokrzywdzonych. Podobnie, byłe małżonki (po rozwodzie) stanowiły stosunkowo nieliczną grupę 20 osób (3,4 proc.). Po 10 osób (po 1,7 proc.) liczyły kolejne grupy: sióstr i babci oskarżonych. Omawiana już poprzednio grupa mężów (3 osoby 0,5 proc.) znalazła się za grupą teściowych (6 – 1 proc.) oraz braci oskarżonych (5 osób – 0,8 proc.).
(...) Podsumowując wyniki powyższych badań należy wskazać, że zdecydowanie najliczniejszą grupę dorosłych osób pokrzywdzonych przestępstwem znęcania się są żony (byłe żony) oskarżonych, które w liczbie 250 stanowią niemal 42,4 proc. wszystkich pokrzywdzonych. Kolejne trzy grupy pod względem liczby stanowią matki (16 proc.), partnerki (11,4 proc.) i córki oskarżonych (10 proc.).
Te cztery grupy stanowią łącznie ponad 80 proc. wszystkich pokrzywdzonych (475).
Biorąc powyższe pod uwagę należy stwierdzić, że do przestępstw znęcania się najczęściej dochodzi w związkach małżeńskich i jest ono skierowane ze strony mężów wobec żon (40 proc. wszystkich przypadków).
W związkach partnerskich, gdzie przemoc była skierowana wobec partnerek, badania wykazały odsetek na poziomie ok. 11,4 proc. Być może odsetek w związkach partnerskich byłby większy, jednak związki takie, z uwagi na swoją właściwość, mogły zakończyć się, zanim doszło do aktów znęcania się. Charakterystyczne jest to, że najczęściej w związkach takich były wspólne dzieci, co prawdopodobnie decydowało o dalszym pozostawaniu z partnerem, pomimo stosowanej przemocy.
W badaniu nie odnotowano przemocy w związkach homoseksualnych. Istotny jest jednak wysoki odsetek rodziców, w tym największy matek – ponad 16 proc. oraz ojców – ponad 4,5 proc., 431 jako osób pokrzywdzonych, świadczący o występowaniu i stosowaniu przemocy wobec osób starszych na poziomie ok. 20 proc. przypadków".
Dr Lewoc wskazuje jednak, że powyższe dane wymagają komentarza: "Nie wiemy tak naprawdę, w których rodzajach związków do przemocy dochodzi częściej. Pod względem ilościowym przedstawione przeze mnie badania są prawidłowe, ale pod względem częstotliwości, tj. w których związkach dochodzi do przemocy częściej, czy w formalnych, czy też nieformalnych, brak jest pełnej informacji. Musielibyśmy bowiem określić na danym terenie badawczym liczbę związków formalnych i sprawdzić w jakim procencie występuje przemoc oraz ustalić na tym samym terenie liczbę związków nieformalnych i także ustalić procent stosowania przemocy. Dopiero porównanie tych danych mogłoby nam wstępnie cokolwiek w tym przedmiocie powiedzieć".
W uzasadnieniu do ustawy ministerstwo przytacza m.in. badania z 2019 roku "Ogólnopolska diagnoza zjawiska przemocy w rodzinie", w których nie ma danych o związkach formalnych i nieformalnych. Dowiadujemy się jedynie, że przemoc częściej dotyczy osób pozostających w związkach (formalnych lub nie) niż osób żyjących bez partnera.
Na stronie ministerstwa znajdziemy także starsze badania, które, jeżeli już, potwierdzają tezę przeciwną (że przemoc częściej dotyczy związków małżeńskich), ale znowu należy je traktować ostrożnie:
1. W raporcie z badań (Ewaluacja lokalnego systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie – doświadczenia dotyczące sposobów pomagania i nasilenia stresu pourazowego (PTSD) z perspektywy osób dotkniętych przemocą w rodzinie. Raport z badania, 2013) czytamy:
"Wśród ogółu osób doświadczających przemocy w rodzinie, zgłaszających się do placówek i instytucji lokalnego systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, dominują kobiety (96 proc.). Duża część osób doświadczających przemocy to osoby pozostające w związkach formalnych (prawie 50 proc.) lub nieformalnych (14 proc.). Znacznie mniejszą grupę stanowią osoby rozwiedzione (17 proc.) i kawalerowie czy panny (15 proc.). Większość z nich charakteryzuje się wykształceniem zawodowym (34 proc.) lub średnim (31 proc.), aż 32 proc. to osoby bezrobotne, a 27 proc. pracujące na etat, przy czym procent aktywnych zawodowo osób doświadczających przemocy jest nieco mniejszy (43 proc.) niż procent osób nieaktywnych zawodowo (57 proc.)".
Ale badacze zaznaczają: "Choć analiza wykazała, że sprawcą przemocy w przypadku 26 proc. osób badanych jest partner, a 59 proc. mąż, to można sugerować, że wynik ten jest pochodną mniejszej liczby osób, które pozostają w związkach nieformalnych. Wykonano zatem dodatkowe analizy, które wskazują, że w przypadku osób pozostających w związkach małżeńskich w przypadku 94 proc. respondentów to małżonek lub małżonka jest sprawcą przemocy, w związkach nieformalnych jest to nieco mniej - 82 proc. sprawców to partnerzy".
2. W późniejszym badaniu, z 2014, także dostępnym na stronie ministerstwa (Badania porównawcze oraz diagnoza skali występowania przemocy w rodzinie wśród osób dorosłych i dzieci, z podziałem na poszczególne formy przemocy wraz z opisem charakterystyki ofiar przemocy i sprawców), czytamy z kolei:
"Według relacji zarówno ofiar, jak i świadków, wśród sprawców przemocy przeważały osoby pozostające w małżeństwie. Odsetek tych osób wśród wszystkich sprawców wyniósł ok. 80 proc. i był istotnie wyższy od pozostałych. Najrzadziej natomiast w opinii ofiar i świadków sprawcami były osoby pozostające w związku ze stałą partnerką lub partnerem, konkubinacie (1,6 proc. i 1,7 proc.) oraz osoby o statusie wdowy/wdowca (2,3 proc. i 2,3 proc.). Były one wskazywane istotnie rzadziej od pozostałych.
Sprawcy również najczęściej wskazywali na pozostawanie w związku małżeńskim (51,4 proc.), jednak odsetek ten był nieistotnie wyższy, niż odsetek wskazań na odpowiedź „panna/kawaler” oraz istotnie niższy niż w przypadku relacji ofiar i świadków. W opinii sprawców, osobami istotnie najrzadziej stosującymi przemoc wobec członków swojej rodziny pozostawały osoby w konkubinacie, wdowy i wdowcy oraz osoby rozwiedzione".
A wśród ofiar? Tutaj "przeważały osoby pozostające w związku małżeńskim – potwierdzały to zgodnie relacje ofiar, sprawców i świadków zdarzenia przemocy (odpowiednio 52,3 proc., 64,5 proc., 66,0 proc.), niemniej same ofiary istotnie rzadziej niż świadkowie wskazywały na taki stan cywilny. W drugiej kolejności, zarówno ofiary, sprawcy, jak i świadkowie charakteryzowali ofiary jako pannę bądź kawalera (36,1 proc., 22,7 proc., 20,3 proc.).
Badacze znowu podkreślają: "Trzeba jednak zwrócić uwagę, że osób o takim stanie cywilnym jest w całej populacji mniej, niż osób pozostających w związku małżeńskim, więc również z tego powodu, sprawców w ramach tej kategorii może być mniej wśród ogółu sprawców".
Co bardzo ważne, z badania wynika, że według sprawców przemocy osoby pozostające w związku małżeńskim należały do najczęściej wymienianej kategorii wśród osób dopuszczających się przemocy wobec dzieci (91,1 proc.). Podobnie jest w relacjach świadków, choć w tym wypadku odsetek tych osób jest istotnie niższy (78,7 proc.).
Brakuje badań, jak wskazał dr Lewoc, które z całą pewnością potwierdziłyby tezę, że w związkach małżeńskich częściej dochodzi do przemocy. Można jednak z całą pewnością stwierdzić, że teza minister Schmidt o przemocy w związkach nieformalnych jest nieprawdziwa.
Wróćmy do samej ustawy (projekt można przeczytać tutaj, a dyskusję sejmową tutaj). Jakie zmiany wprowadza?
1. Nowa nazwa: od tej pory będzie mowa o "przemocy domowej", a nie o "przemocy w rodzinie".
Zmianę tę minister Anna Schmidt uzasadniła tak: "Zdaniem ministerstwa rodziny i wielu ekspertów brzmienie tytułu w poprzednim kształcie stygmatyzowało rodzinę, bo wskazywało, że najwięcej przemocy dzieje się w rodzinie, w rodzinie rozumianej oczywiście zgodnie z art. 18 konstytucji, w związku małżeńskim kobiety i mężczyzny". Dodała też: "jak wynika z badań, spora część, większa część zjawisk przemocowych i szeroko pojętej przemocy jednak dzieje się w związkach nieformalnych". To akurat nieprawda, o czym piszemy dalej.
Zmianę (chociaż nie uzasadnienie) pochwaliła posłanka Joanna Senyszyn, uznając, że w ten sposób ustawa jest zgodna z terminologią konwencji stambulskiej. "Szkoda jednak, że tak jak w konwencji nie idziemy krok dalej i nie dopisujemy »i przemocy wobec kobiet«, skoro ta przemoc w 90 proc. dotyczy właśnie kobiet", dodała Senyszyn.
2. Rozszerzenie i doprecyzowanie definicji osoby stosującej przemoc domową.
Do tej grupy zostali włączeni byli małżonkowie, partnerzy, którzy nie są już w związku z osobą, wobec której stosują przemoc.
To bardzo ważne - m.in. w raporcie "Czarna księga ofiar przemocy domowej 2021 r." eksperci wskazują, że wiele aktów przemocy - szczególnie wobec kobiet - odbywa się właśnie po ustaniu związku. To wtedy osoby doznające przemocy - szczególnie kobiety - są w największym niebezpieczeństwie (poniżej w tekście opinia dr. Grzegorza Wrony, adwokata od lat zajmującego się przemocą domową).
Tę zmianę chwaliła m.in. posłanka PO Monika Rosa: "To jest wspaniałe, że w końcu o tym mówimy także w ustawie, ponieważ są niezliczone historie kobiet, które opuszczają swojego oprawcę i które doznały jeszcze większej przemocy, opuszczając wspólne miejsce zamieszkania. A »Niebieskie karty«, postępowania sądowe po prostu nie uwzględniały tego rodzaju przemocy".
3. Włączenie dzieci - świadków przemocy - do kategorii osób doznających przemocy.
O to apelowały od dawna organizacje przeciwdziałające przemocy wobec dzieci. W OKO.press mówiła o tym Joanna Podlewska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę:
4. Przemoc ekonomiczna i cyberprzemoc zostają dołączone do katalogu zachowań przemocowych.
To także wieloletni postulat ekspertów zajmujących się przemocą. W 2020 roku mówił o tym na łamach OKO.press dr Grzegorz Wrona:
Podczas debaty sejmowej zwróciła na to uwagę posłanka Rosa: "[przemoc ekonomiczna], która często była niezauważana, a towarzyszyła także przemocy fizycznej czy psychicznej. Natomiast czy sam zapis o przemocy ekonomicznej jest wystarczający? Czy nie warto znowelizować art. 207 Kodeksu karnego, czyli poszerzyć aspekt znęcania się także o kwestie przemocy ekonomicznej, by towarzyszyła mu konkretna sankcja?".
5. Nowa definicja przemocy: "Wymierzone i celowe zachowania zmierzające do szkodzenia innym, ewentualnie przybierające destruktywny lub awersyjny charakter. Przemoc określana jest przeważnie jako intencjonalne użycie przewagi, siły, które narusza porządek moralny".
Do tego punktu eksperci recenzujący ustawę mieli uwagi. Eksperci i ekspertki Stowarzyszenia na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” w uwagach do projektu piszą: "Taka definicja jest niewłaściwa i niepełna, szczególnie sformułowanie: »celowe zachowania zmierzające do szkodzenia innym« jest nieprawidłowe. Bardzo często osoba stosująca przemoc nie ma zamiaru szkodzenia innym, często rozumie swoje przemocowe zachowanie jako »dobre« dla osoby krzywdzonej, służące jej. Intencjonalność takich działań odnosi się do wywierania wpływu na osobę krzywdzoną zgodnie z opacznym rozumieniem sytuacji przez osobę stosującą przemoc oraz do uzyskania jakiegoś założonego celu mniej lub bardziej uświadomionego".
Jednocześnie zaznaczają: "Ponadto, w definicji przemocy przyjętej przez specjalistów przeciwdziałania przemocy w rodzinie od lat zwraca się uwagę na istotny czynnik, który ułatwia rozpoznanie przemocy. Czynnikiem tym jest nierównowaga sił pomiędzy osobami - doznającą i stosującą przemoc. Przyjmuje się, że osoba stosująca przemoc ma w różnych obszarach (np.: fizycznym, społecznym, psychologicznym, ekonomicznym) wyraźną przewagę nad osobą doznającą przemocy, co uniemożliwia jej samoobronę. Uwzględnienie tego kryterium w definicji przemocy ma istotne znaczenie przy diagnozie przemocy i odróżnieniu jej od sytuacji konfliktowych".
Inaczej ocenia to posłanka Monika Rosa: "Pojawia się słowo »przewaga«. Rzeczywiście konieczne jest użycie słowa „»przewaga«, czyli trzeba będzie udowadniać, że ta przewaga fizyczna, ekonomiczna, psychiczna naprawdę funkcjonowała. W konwencji stambulskiej tego słowa »przewaga« po prostu nie ma".
Wskazuje na to także dr Wrona.
Anita Kucharska-Dziedzic: "Przemoc określona jest przeważnie jako intencjonalne użycie przewagi, siły, które narusza porządek moralny. To jest błąd samego myślenia i mówienia o przemocy. Przemoc: bicie, gwałcenie, krzywdzenie to nie jest naruszenie tylko i wyłącznie porządku moralnego, to jest naruszenie porządku prawnego. Mówmy wreszcie o tym, że to jest przestępstwo, a nie tylko coś, co narusza nasz dobrostan społeczny".
6. Zmiana nazw: "ofiara przemocy domowej" to w nowej ustawie "osoba doznająca przemocy", a "sprawca przemocy" to "osoba stosująca przemoc".
7. Wprowadzenie obowiązkowego programu psychologiczno-terapeutycznego dla osób stosujących przemoc. Do tej pory w ustawie były zapisane jedynie działania edukacyjno-korekcyjne (jak rozumiemy, działania psychologiczno-terapeutyczne to rodzaj rozszerzenia interwencyjnych z zasady działań edukacyjno-korekcyjnych). W uwagach do projektu Stowarzyszenie na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” wskazało, że udział w programach psychologiczno-terapeutycznych nie powinien być obowiązkowy.
Nowa ustawa zakłada też "wprowadzenie przepisów umożliwiających złożenie zawiadomienia o popełnieniu przez osobę stosującą przemoc domową wykroczenia, w przypadku uporczywego uchylania się osoby stosującej przemoc domową od udziału w programach korekcyjno-edukacyjnych lub psychologiczno-terapeutycznych".
8. Doprecyzowanie przepisów dotyczących: procedury "Niebieskiej Karty", powstawania zespołów interdyscyplinarnych, grup diagnostyczno-pomocowych i ich zadań. W tym m.in:
O ocenę nowej ustawy poprosiliśmy dr. Grzegorza Wronę, jednego z autorów "Czarnej Księgi Ofiar Przemocy Domowej 2021 r.", adwokata zajmującego się przemocą domową, specjalistę z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie i członka GREVIO:
"Są rozwiązania, które oceniam bardzo dobrze:
Bardzo dobrą zmianą jest uznanie, że osobą stosującą przemoc domową może być osoba, z którą osoba doznająca przemocy już nie mieszka, np. były małżonek albo partner. W naszej "Czarnej Księdze Ofiar Przemocy Domowej 2021 r." [o publikacji niżej w tekście] wskazywaliśmy, że to moment rozstania, wyprowadzki od przemocowego partnera jest najbardziej niebezpieczny, szczególnie dla kobiet. To wtedy bardzo często dochodzi do przemocy. Dlatego włączenie tego typu regulacji było konieczne.
Jest kilka elementów ustawy, które są szansą na poprawę, ale niosą też niebezpieczeństwa, np. z wejściem ustawy mają powstać nowe zespoły interdyscyplinarne, wszystkie działające do tej pory mają zostać rozwiązane. Wszystkie nowe zespoły mają zostać przeszkolone na poziomie województwa. To jest ogromna operacja, na której można polec, ale jest to też okazja do uwspólnienia wiedzy.
Gdyby każdy zespół został przeszkolony w ten sam sposób, dostał te same wytyczne, ten sam zestaw umiejętności to jest to ogromna szansa na uwspólnienie całej procedury przeciwdziałania przemocy oraz przede wszystkim szansa na tę samą wykładnię przepisów. Jeżeli ministerstwo faktycznie wypracuje jeden skrypt, zgodnie z którym wszyscy będą szkoleni. Ale tego nie wiemy, bo nie ma w tych przepisach - na razie - nic takiego. To jest moja wątpliwość.
I druga rzecz: skoro wszystkie gminy muszą teraz podjąć nowe uchwały o powołaniu i funkcjonowaniu zespołów interdyscyplinarnych, to czy ministerstwo ustali wspólny wzór takiej uchwały? Był taki problem, że prokuratury zaskarżały te uchwały, twierdząc, że są tam jakieś nieprawidłowości. Gdyby był jeden wzór, można by tego uniknąć.
Ale jest kilka rzeczy, które oceniam negatywnie.
Po pierwsze, definicja przemocy. Z jakiegoś powodu nagle w niej pojawia się kryterium przewagi. Nie ma czegoś takiego w konwencji stambulskiej, nie ma go w dotychczasowej definicji. Celowo, bo przez to kryterium wiele przypadków przemocy nie zostałoby uznane za przemoc. Jak nie ma przewagi, nie ma przemocy, To spowodowałoby znaczący spadek liczby Niebieskich kart.
Po drugie, dodano cały art. 66 c. (kto uporczywie nie stosuje się do obowiązków określonych w art. 4 ust. 6 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu przemocy domowej podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny) o odpowiedzialności karnej za niestawienie się na program korekcyjno-edukacyjny. Co to znaczy "uporczywie"? Czyli ile razy? To niejasne, oznacza, że nie ma limitu uciekania od programów korekcyjnych. A jak ktoś pójdzie raz, to już spełnił to kryterium? Poza tym, dobra była propozycja, żeby nie tyle karać, ile od uczestnictwa w tych programach uzależnić np. pozwolenie na powrót takiej osoby do domu. To był dobry pomysł.
Wreszcie, zakończenie procedury "Niebieskiej Karty". Automatycznie monitoruje się rodzinę przez 9 miesięcy po zakończeniu procedury "Niebieskiej Karty". To nie powinno być automatyczne - co, gdy sprawca zmarł albo wyjechał? To powinno być prowadzone, gdy uznano, że ustała przemoc i trzeba to sprawdzić".
Posłanki i posłowie oraz organizacje poproszone o konsultacje wskazały na kilka braków w ustawie:
Po pierwsze, ciągle brak rzetelnych statystyk dotyczących zgonów w wyniku przemocy domowej, a także ujednoliconego systemu zbierania danych o skali przemocy domowej.
To główna rekomendacja w wydanym we wrześniu 2022 roku przez Pogotowie „Niebieska Linia” Instytutu Psychologii Zdrowia raporcie "Teraz koniec z tobą. Czarna Księga Ofiar Przemocy Domowej w Polsce 2021". Wśród autorów był m.in. dr Michał Lewoc, dr Grzegorz Wrona i Renata Durda, z którą rozmowy publikowaliśmy w OKO.press m.in.:
W raporcie próbowano oszacować - w oparciu o dane uzyskane z poszczególnych instytucji - ile było ofiar śmiertelnych przemocy w rodzinie w 2021 roku. Badacze poprosili o informacje: Policję, prokuraturę, sądy, Główny Urząd Statystyczny, system ochrony zdrowia, zespoły interdyscyplinarne ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, Wojewódzkich Koordynatorów Realizacji Krajowego Programu Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Sprawdzili także doniesienia medialne.
Raport można znaleźć na stronie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” IPZ tutaj.
Uzyskane z każdego źródła informacje są cząstkowe, niepełne. W podsumowaniu raportu Renata Durda formułuje trzy najważniejsze wnioski:
Po drugie, brak zmiany definicji zgwałcenia. Mówią o tym zgodnie polityczki Lewicy i organizacje pozarządowe. W Sejmie wciąż leży projekt Anity Kucharskiej-Dziedzic w tej sprawie.
Posłanki opozycji wskazywały jeszcze na:
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze