0:000:00

0:00

2015 rok. Pałac Arcybiskupi przy ul. Miodowej w Warszawie, siedziba kardynała Kazimierza Nycza. Na jego zaproszenie zjawiają się Mateusz Siepielski i Paweł Suliga, wiceburmistrzowie Śródmieścia. Wcześniej zarząd dzielnicy zgłaszał prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz krytyczne uwagi wobec planów budowy 170-metrowego biurowca na kościelnej działce w centrum miasta.

“Ksiądz kardynał chciał poznać nasze stanowisko w sprawie wieżowca. Dopytywał, czy możemy pomóc.

Żalił się: »My jesteśmy biedną diecezją, nie to, co Kraków. Tam są pieniądze, diecezja bogata, a tu trzeba dbać o zasoby«”

- wspomina Paweł Suliga, samorządowiec i architekt. Przypomina sobie, że próbował wytłumaczyć kardynałowi, dlaczego kościelna inwestycja wywołuje taki opór mieszkańców i urzędników. Ale kardynał nie był zainteresowany.

Przez całe spotkanie Nyczowi towarzyszył tajemniczy mężczyzna w muszce, który nie odezwał się ani razu. Suliga: “Dopiero później zorientowałem się, że to był Rafał Szczepański. Deweloper, który buduje kardynałowi wieżowiec”*.

[restrict_content paragrafy="0"]

Nycz Tower

Roma Tower - nazywany przez warszawiaków Nycz Tower - to 170-metrowy biurowiec, który ma stanąć w centrum Warszawy przy ul. Nowogrodzkiej 51. Zostanie zbudowany na gruncie należącym do parafii św. Barbary podległej kardynałowi Kazimierzowi Nyczowi.

Wieżowiec ma kosztować 150 mln euro, czyli nawet 690 mln . To ponad trzy razy więcej niż sanktuarium w Licheniu czy warszawska Świątynia Opatrzności Bożej.

Inwestycję przygotowują wspólnie Archidiecezja Warszawska i zaprzyjaźniony z Kościołem deweloper BBI Development. Są na ostatniej prostej przed uzyskaniem pozwolenia na budowę.

Znaleźli już inwestora, który ma dołączyć do spółki do końca stycznia 2022 r. Umowa zapewnia stronie kościelnej 23 proc. zysków z wieżowca.

Kościół dopiął swego pomimo gorących protestów mieszkańców, miejskich aktywistów i urzędników ratusza. Wbrew ich woli na budowę Nycz Tower zgodziła się Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy w latach 2006-2018 i ówczesna wiceszefowa Platformy Obywatelskiej.

“Nie może mi architekt dyktować, bo nie on wygrał wybory” - kwituje dzisiaj ich argumenty była prezydent.

Dotarliśmy do niepublikowanych wcześniej dokumentów i osób, od których zależało powodzenie kościelnej inwestycji.

Serce Warszawy

Nieruchomość u zbiegu ul. Nowogrodzkiej i Emilii Plater leży w samym centrum Warszawy. W kilka minut można stąd dojść do Dworca Centralnego i Pałacu Kultury i Nauki.

To historyczna część Śródmieścia z wąskimi ulicami i kamienicami, które jako jedne z niewielu w tym rejonie miasta przetrwały wojnę.

Działki składające się na nieruchomość przy Nowogrodzkiej 51 należały przed wojną do parafii św. Barbary. Dzięki kościelno-rządowej Komisji Majątkowej parafia odzyskała je w 2005 roku. Dziś stoi tam myjnia, parking, niewielki 3-piętrowy budynek i zabytkowa plebania.

Na nieruchomości w tak prestiżowej lokalizacji można sporo zarobić, dlatego parafia chwilę po odzyskaniu terenu wchodzi w porozumienie z deweloperem z Belgii. Miasto zgadza się na postawienie w tym miejscu maksymalnie 42-metrowego biurowca i wydaje decyzję o warunkach zabudowy dla nieruchomości (tzw. wuzetkę).

Jednak kiedy inwestycja wchodzi w kluczową fazę i deweloper występuje o pozwolenie na budowę, strona kościelna nieoczekiwanie wycofuje się ze współpracy. Belgowie wyczuwają, że archidiecezja chce tam zbudować coś większego i przekonują, że mogą to zrobić. Ale kardynał Nycz odmawia. Sprawę opiszemy szerzej w drugiej części naszego śledztwa.

Przeczytaj także:

“Inwestycja nie doszła do skutku z powodu wielu okoliczności prawnych i faktycznych” - w imieniu archidiecezji informuje OKO.press mec. Artur Nowicki.

Kilka lat później media napiszą, że w tym czasie BBI Development “przekonało” kardynała Nycza, że przy Nowogrodzkiej można postawić 170-metrowy wieżowiec.

Od początku ten pomysł bulwersuje varsavianistów. Rozmawiamy z Grzegorzem Piątkiem, architektem i krytykiem architektury:

“Wieżowiec w tym miejscu nie ma żadnego urbanistycznego sensu. Ten odcinek Nowogrodzkiej to jeden z największych rezerwatów przedwojennej zabudowy w Śródmieściu. Ma wyrównaną skalę i spójną atmosferę, której po wojnie nic nie zakłóciło.

Skala Nycz Tower nie jest uzasadniona niczym oprócz maksymalizacji zysku z działki”.
Nycz Tower na tle miasta.
Nycz Tower na tle Warszawy. il. Mateusz Mirys / Google Earth

“Polska to sukces”

BBI Development specjalizuje się w nieruchomościach luksusowych. W swoim “portfelu inwestycji” ma Centrum Praskie Koneser, biurowce Centrum Marszałkowska i Plac Unii oraz apartamentowiec, który stanął w miejscu kina Skarpa. Wspólnie z Archidiecezją Warmińską chce wybudować czterogwiazdkowy hotel i 35 willi na Pojezierzu Olsztyńskim.

Twarzą BBI jest wiceprezes spółki Rafał Szczepański. Ukończył Akademię Teologii Katolickiej i podyplomówkę na Uniwersytecie Jagiellońskim. W branży działa od lat 90. To on reprezentuje firmę w mediach. Kiedy BBI oddaje luksusowy apartamentowiec Złota 44, Szczepański w blasku fleszy przekazuje klucze Robertowi Lewandowskiemu.

Rafał Szczepański wręcza klucze Robertowi Lewandowskiemu
Rafał Szczepański wręcza klucze Robertowi Lewandowskiemu, fot. Facebook Złotej 44

Sam przedstawia się jako przedsiębiorca, społecznik i wizjoner. Gdziekolwiek inwestuje, angażuje się w działalność społeczną. Jest m.in. wiceprezesem warszawskiego oddziału fundacji Pomoc Maltańska.

W jednym z wybudowanych przez niego apartamentowców - Rezydencji Maltańskiej - mają siedzibę kawalerowie maltańscy, międzynarodowa organizacja katolicka. Sam budynek spółka Szczepańskiego postawiła - w kontrowersyjnych okolicznościach - na działkach sprzedanych przez Polską Akademię Nauk.

Rezydencja Maltańska

Rezydencja Maltańska to pięciopiętrowy apartamentowiec z widokiem na Park Sielecki na warszawskim Mokotowie kilka kilometrów od centrum. “Atrakcyjna i luksusowa nieruchomość dla najbardziej wymagających”, “absolutna stołeczna czołówka” - zachwalają budynek doradcy ds. nieruchomości. Ceny sięgają 25 tys. zł za metr kwadratowy.

Wcześniej w tym miejscu znajdowała się nieruchomość Polskiej Akademii Nauk. Choć w 2004 r. minister skarbu nie pozwolił jej sprzedać, PAN znalazł sposób na obejście prawa. Zgoda ministra była wymagana tylko przy sprzedaży nieruchomości o wartości powyżej 50 tys. euro. PAN podzielił więc działkę na 52 udziały i za pośrednictwem Keramu - spółki Rafała Szczepańskiego - sprzedał je 52 lokatorom.

Za całość PAN dostał 6,5 mln zł. Tymczasem według Ministerstwa Skarbu nieruchomość była warta ponad dwa razy więcej: 14,4 mln zł.

Sprawą zainteresowały się media, polski oddział walczącej z korupcją Transparency International oraz Najwyższa Izba Kontroli. Minister skarbu zawiadomił prokuraturę i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz pozwał lokatorów, by unieważnić ich umowy. Bezskutecznie. Prokuratura umorzyła śledztwo, a sąd oddalił pozwy.

W apartamentowcu mieszkania kupili m.in.:

  • Elżbieta Chojna-Duch, wiceminister finansów w ówczesnym rządzie PO-PSL, a potem kandydatka PiS do Trybunału Konstytucyjnego, obecnie doradczyni Adama Glapińskiego, prezesa NBP;
  • Jerzy Baehr, prawnik, wówczas członek komisji rewizyjnej Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, dziś jego prezydent;
  • Jan Emeryk Rościszewski, ówczesny prezes Cardiff Polska, w latach 2010-2018 w radzie nadzorczej BBI Development, od 2013 r. we władzach związku kawalerów maltańskich, w 2021 r. krótko kierował państwowym bankiem PKO BP. Według "Gazety Wyborczej" to on miał zapoznać Mateusza Morawieckiego z Jarosławem Kaczyńskim.
Warszawski Opłatek Maltański, grudzień 2015 r. Przy mikrofonie Jan Emeryk Rościszewski, obok niego bawią się Mateusz Morawiecki i kard. Kazimierz Nycz. Tego samego roku, jeszcze jako prezes BZ WBK, Morawiecki otrzymał Order Zasługi Zakonu Maltańskiego. Fot. Facebook/Maltańska Służba Medyczna Warszawa.

Polski Związek Kawalerów Maltańskich - jak przyznał jeden z jego członków - dostał mieszkanie za darmo “w zamian za pozwolenie na nazwę” budynku ochrzczonego “Rezydencją Maltańską”.

Kawalerami Zakonu są m.in. kardynał Kazimierz Nycz oraz Maciej Radziwiłł, członek rady nadzorczej BBI, do niedawna jeden z największych akcjonariuszy spółki, prywatnie brat wojewody mazowieckiego.

Szczepański zaskarbił sobie zaufanie kardynała. Nycz powierzył mu zaszczytną funkcję współorganizatora uroczystości beatyfikacyjnych kard. Stefana Wyszyńskiego.

Z kolei Hanna Gronkiewicz-Waltz najbardziej ceni go za zainicjowanie w 2009 r. akcji “STOP Janosikowe” - przeciwko opłacie, którą muszą wnosić do budżetu państwa samorządy z ponadprzeciętnymi dochodami.

„Prezydent na pewno była wdzięczna”

W rozkręceniu akcji wiceprezesowi BBI Development pomógł Marcin Wiącek, wtedy młody doktor prawa konstytucyjnego. Dziś Rzecznik Praw Obywatelskich.

Szczepański zamówił u niego opinię prawną na temat janosikowego. Na jej podstawie Rada Miasta Warszawy oraz województwo mazowieckie wniosły skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Wiącek przygotował też projekt ustawy, zmniejszającej obciążenie Warszawy o 20 proc.

W 2010 r. Hanna Gronkiewicz-Waltz oficjalnie podpisuje się pod projektem Szczepańskiego.

Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisuje się pod projektem ustawy "STOP janosikowe" Rafała Szczepańskiego.
Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisuje się pod projektem "STOP Janosikowe" Fot. Urząd m.st. Warszawy

Szczepański na potrzeby akcji zmobilizował ogromne siły.

Wydał prawie 100 tys. zł. Osobiście wziął udział w stu spotkaniach. Zaangażował 300 wolontariuszy, którzy rozdali 100 tys. ulotek. Media wspomniały o akcji 20 tysięcy razy.

W 2011 r. Gronkiewicz-Waltz wspólnie z Rafałem Szczepańskim złożyła na ręce Grzegorza Schetyny, ówczesnego marszałka Sejmu, 155 tysięcy podpisów pod projektem ustawy.

Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Szczepański przed Sejmem z podpisami pod ustawą "STOP janosikowe"
Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Szczepański przed Sejmem z podpisami pod ustawą "STOP Janosikowe". Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl

Posłowie nie uchwalili jej do dzisiaj. Szczepański odnosi więc połowiczny sukces, ale w ratuszu zostawia po sobie dobre wrażenie.

„Prezydent na pewno była wdzięczna Szczepańskiemu za to, co zrobił z janosikowym” - mówi anonimowo urzędnik ratusza. „On miał odwagę i się nie bał” - przyznaje w rozmowie z OKO.press Hanna Gronkiewicz-Waltz.

W 2014 r. forsal.pl zapytał Szczepańskiego, czy szum wokół janosikowego przełożył się na specjalne traktowanie jego firmy. “Nie taki był mój cel” - zapewnił wiceprezes BBI.

O relacje Szczepańskiego z Hanną Gronkiewicz-Waltz pytamy spółkę. Odpowiada, że poznali się w 2006 r., kiedy Gronkiewicz-Waltz pierwszy raz ubiegała się o fotel prezydenta stolicy.

Była prezydent stolicy zapewnia: “Nie mam żadnych osobistych relacji z panem Szczepańskim”. Kiedy pytamy, czy Szczepański namawiał ją, żeby zezwoliła na budowę wysokościowca na kościelnej działce, odpowiada: “Namawiał mnie w jakimś sensie każdy, kto przychodził i chciał wysoki budynek”.

“To normalna praktyka, że zainteresowane strony prowadzą ze sobą rozmowy” - zapewnia nas BBI Development.

Ratusz: 77 metrów to za dużo

Kiedy Rafał Szczepański zaczyna akcję “STOP Janosikowe”, do warszawskiego ratusza wpływają dwa wnioski o wydanie warunków zabudowy dla Nowogrodzkiej 51.

W lutym 2010 r. na zlecenie parafii św. Barbary składa je spółka AM Doradcy. Jeden dotyczy 77-metrowego, a drugi 140-metrowego budynku. Kościół chce sprawdzić, czy może liczyć na większy budynek niż ten, który miał budować z deweloperem z Belgii.

Ratusz odrzuca obydwa wnioski. Z uzasadnienia odmowy wniosku o niższy budynek, do którego dotarliśmy, wynika, że głównym powodem była wysokość planowanego biurowca.

Miasto stwierdza jednoznacznie: na kościelnej nieruchomości dopuszczalny jest budynek o wysokości nie większej niż 36 metrów.

“Jakakolwiek wyższa zabudowa zdominuje kwartał historycznej zabudowy oraz budynek zabytkowego kościoła” – piszą urzędnicy z warszawskiego ratusza.

Miasto zbija też argument, że nieopodal stoją dwa inne 140-metrowe wieżowce – Marriott i Elektrim. Urzędnicy wyjaśniają, że tamte budynki są położone przy dużych arteriach, natomiast kościelny biurowiec otaczałyby węższe ulice o historycznym układzie.

Argumentów jest więcej:

  • „obiekt wprowadza dysharmonię w tle widokowym (…) oraz przytłacza bryłę kościoła św. Piotra i Pawła”,
  • „planowany budynek stanowiłby nieuzasadnioną względami przestrzennymi i wynikami analizy obszaru dominantę”,
  • „gabaryty zabudowy są rażąco sprzeczne z zasadami ładu przestrzennego”,
  • „parametry nie wypełniają zasady »dobrego sąsiedztwa«”.

Wszystkie wymienione wyżej zarzuty dotyczą – podkreślmy raz jeszcze – 77-metrowego budynku.

Spółka AM Doradcy odwołuje się od decyzji urzędników, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze w styczniu 2012 roku utrzymuje decyzję ratusza.

W międzyczasie archidiecezja nawiązuje współpracę z Rafałem Szczepańskim i BBI Development. Oficjalnie umowę podpisują w sierpniu 2011 r. Spółka zapewnia, że przed 2011 rokiem nic nie wiedziała o kościelnej działce ani planowanej tam inwestycji.

Urzędnik się dziwi

BBI Development przekazuje wtedy mediom, że przy Nowogrodzkiej “będzie można zbudować 150-metrowy budynek”. Półtora miesiąca później deweloper zapowiada, że wieżowiec może mieć nawet 150-180 metrów.

Według artykułu “Gazety Stołecznej” z października 2011 r. “BBI Development przekonało archidiecezję, że [budowa najwyżej 30-metrowego budynku] to marnowanie potencjału działki”. Jej potencjał ma zwiększyć przygotowywany przez ratusz miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Śródmieścia Południowego.

Choć miejskie biuro architektury odmówiło warunków zabudowy dla 77- lub 140-metrowego biurowca na kościelnej działce, uchwalanie planu to odrębna procedura.

To otwiera nowe możliwości dla archidiecezji.

Pomysł wysokiej zabudowy na kościelnej działce dziwi jednak Marka Mikosa, ówczesnego dyrektora miejskiego biura architektury. To on odpowiada za tworzenie stołecznych planów. “150-180 metrów? Projektant powstającego planu zagospodarowania tego rejonu nie widzi w tym miejscu zabudowy tej wysokości” - mówi wtedy Mikos “Stołecznej”.

Ratusz oficjalnie zaczyna prace nad planem w maju 2010 r. Potrwają jeszcze kilka lat.

Skoro wieżowca w tym miejscu w 2011 r. nie przewidywał urzędnik ratusza odpowiedzialny za kształt planu, skąd BBI Development wiedziało, że „można tam postawić co najmniej 150-metrowy budynek”?

Parafia chce co najmniej 100 metrów

W 2017 r. w rozmowie z “Rzeczpospolitą” Rafał Szczepański odpiera zarzut, że zapisy planu, dotyczące Roma Tower, zostały uszyte pod potrzeby Kościoła. Przekonuje: “Pomysł realizacji projektu Roma Tower to dopiero IV kwartał 2011 r. To miasto zaplanowało w tym miejscu zabudowę wysokościową, a Kościół i prywatny inwestor dostosowali się do wytycznych ratusza”.

To nie do końca prawda.

Jak ustaliliśmy, Parafia św. Barbary już w sierpniu 2010 r. złożyła wniosek o zapisanie w planie zagospodarowania przestrzennego możliwości postawienia przy Nowogrodzkiej 51 „obiektu o wysokości 100-140 m”. Wniosek wpłynął jednak po terminie. ”Tym samym nie podlegał rozpatrzeniu w procedurze planistycznej, ale został przekazany projektantom do analizy” - przyznały służby prasowe ratusza w odpowiedzi na pytania OKO.press.

Kościół naciskał więc na wysoki budynek już od początku tworzenia planu, a ratusz uwzględniał jego prośby, choć wcale nie musiał.

Z kolei mówiąc o tym, że miasto zaplanowało przy Nowogrodzkiej zabudowę wysokościową, Szczepański ma zapewne na myśli wizualizacje przedstawione w 2011 r. na wystawie "Plany na Przyszłość", na których w miejscu kościelnej działki stoi wieżowiec. W folderze z tej wystawy czytamy jednak, że jest to tylko jedna z dwóch rozważanych przez ratusz koncepcji.

Dotarliśmy też do projektantki planu prof. Krystyny Guranowskiej-Gruszeckiej, wykładowczyni na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej. To w jej pracowni ratusz zamówił plan dla Śródmieścia Południowego, obejmujący Nowogrodzką 51. Architektka przypomina sobie, że na początku pracy nad planem powstały dwie koncepcje: z wysoką i niską zabudową na kościelnym gruncie.

W 2011 r., gdy BBI Development zapowiadało już, że da się tam zbudować gigantyczny wieżowiec, oficjalnie nie było jeszcze wiadomo, która koncepcja wygra.

Niejawny protokół

Decyzja o wyborze zabudowy wysokiej oficjalnie zapada 6 marca 2012 r. “na naradzie u prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz”, jak pisała wtedy “Gazeta Stołeczna”. A już następnego dnia na targach nieruchomości w Cannes BBI Development prezentuje projekt 180-metrowego wieżowca, który ma stanąć na kościelnej działce.

Widok na Roma Tower w sąsiedztwie Marriotta
Wizualizacja Roma Tower (po prawej). Według dewelopera wygląd wieżowca może się jeszcze zmienić. Fot. strona BBI Development

Poprosiliśmy urząd miasta o listę uczestników narady u prezydent i jej protokół. Odmówiono nam, tłumacząc, że spotkania tzw. zespołu koordynującego - ciała doradczego przy prezydencie - są nieformalne, więc informacje na ich temat nie są publiczne.

“Ważniejsze, kogo na tym spotkaniu nie było” - mówi nam były urzędnik ratusza. Według niego zaproszenia od prezydent nie dostał Marek Mikos, ówczesny dyrektor miejskiego biura architektury, choć był odpowiedzialny za opracowanie planu.

Biuro Mikosa przygotowało wniosek na spotkanie zespołu koordynującego, by nie pozwolić na kościelnej działce na budynek wyższy niż 30 metrów. Ale Mikos nie zdążył go zaprezentować. Decyzja o powstaniu wieżowca Roma Tower zapadła za jego plecami.

“Nie kryję, że w Biurze Architektury i Planowania Przestrzennego optowaliśmy za wersją niskiej zabudowy. Niestety na szczeblu prezydenckim do kontynuacji procedury wskazana została jednak inna wersja” - przyznaje w rozmowie z OKO.press Mikos.

Już po decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz pozytywną opinię ws. wieży Nycza wydała Miejska Komisja Urbanistyczno-Architektoniczna. “Ludzie pani prezydent trochę pracowali nad komisją, żeby dała przyzwolenie dla jej marzeń” - mówi nam z uśmiechem były urzędnik ratusza.

Pozostało tylko ustalenie wysokości.

Proszę wpisać wysokość

Dotarliśmy do pisma z maja 2013, w którym Beata Marczak-Wacławek, kierowniczka w wydziale planowania miejskiego, prosi Marka Mikosa, swojego przełożonego, żeby zdecydował, ile metrów ma mieć Roma Tower. Decyzja musi w końcu zapaść, bo wpłynął kolejny wniosek o warunki zabudowy dla Nowogrodzkiej 51.

Marczak-Wacławek informuje Mikosa, że “z urbanistycznego punktu widzenia” nie można stawiać wysokościowca tam, gdzie dopuszczalna jest średnia wysokość 30 metrów.

Na taką średnią w rejonie kościelnej działki pozwala studium, czyli dokument planistyczny, z którym miejscowy plan musi być zgodny.

“Wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla wieżowca o wys. 170 m i wprowadzenie tej decyzji do planu może więc stać się przyczyną jego wadliwości prawno-merytorycznej niepozwalającej na uchwalenie planu”

- ostrzega Marczak-Wacławek. Dodaje, że z tego powodu było uchylanych wiele innych planów. Prosi więc Mikosa, by na tym samym dokumencie w wyznaczonym miejscu wpisał dozwoloną wysokość Roma Tower i poświadczył to podpisem.

“170 m. Marek Mikos” - dopisuje odręcznie szef biura architektury.

Podpis Marka Mikosa pod decyzją o 170-metrowej wysokości Nycz Tower.
Podpis Marka Mikosa pod decyzją o 170-metrowej wysokości Roma Tower. Fot. OKO.press

“Po sprecyzowaniu przez panią prezydent oczekiwanej wysokości przyszło mi przekazać tę decyzję współpracownikom i projektantce” - tłumaczy nam Marek Mikos.

Pismo dostaje też na biurko projektantka planu prof. Guranowska-Gruszecka. Pytamy ją, czy mogła odmówić wpisania 170 metrów do planu.

“Teoretycznie tak, ale wtedy nie dostałabym pieniędzy za kilkuletnią pracę nad planem. Ten dokument pokazuje, że projektanci nie mają na nic wpływu. Informuje się nas tylko, że sprawa posuwa się w takim czy innym kierunku. Decyzje zapadają na wyższym szczeblu” - odpowiada. Jakim?

Guranowska-Gruszecka: “Jeśli w urzędzie Warszawy nie uda się czegoś załatwić, to idzie się do prezydenta”. Potwierdzenie tych słów znajdujemy w stenogramie śródmiejskiej komisji ładu przestrzennego z 2014 r. Przewodniczący komisji pyta Beatę Marczak-Wacławek (przypomnijmy: kierowniczkę w wydziale planowania miejskiego) dlaczego kościelny wieżowiec ma mieć aż 170 metrów.

Protokolant notuje: “Arch. B. Marczak wyjaśniła, że była to osobista decyzja Prezydenta na wniosek Kurii i kardynała Nycza”.

“Ja jestem architektem Warszawy”

Słowa Marczak-Wacławek z komisji przechodzą bez echa, ale są kluczowe dla naszej historii. Wynika z nich, że w sprawie budowy drapacza chmur w sercu Warszawy architekci nie mieli nic do powiedzenia. Kardynał Nycz i Hanna Gronkiewicz-Waltz dogadali się ponad ich głowami.

Pytamy o to samą byłą prezydent.

“To nie była moja osobista decyzja, tylko to była decyzja zgodna z moją polityką. A do polityki wysokich budynków w centrum Warszawy się przyznaję. Ja byłam za wysoką zabudową i to był mój grzech. Ale ja go nie żałuję. Chciałam, żeby Warszawa miała City” - tłumaczy była prezydent Warszawy.

Dopytujemy, czym kierowała się podejmując decyzję w sprawie Roma Tower. Przypominamy, że biuro architektury w jej imieniu odmawiało warunków zabudowy nawet dla 77-metrowego biurowca, powołując się na ochronę zabytkowej części Śródmieścia.

“Oni mieli bez przerwy argumentację na wszystko. Nie za bardzo się nią przejmowałam. Dlatego nigdy nie powołałam naczelnego architekta Warszawy. Bo to ja byłam naczelnym architektem” - odpowiada Hanna Gronkiewicz-Waltz.

“Czy przy tworzeniu planu to nie architekci i ich analizy powinni mieć znaczący głos?” - pytamy. “Nie może mi architekt dyktować, bo nie on wygrał wybory” - odpowiada była prezydent.

Czysty bareizm

Czy rzeczywiście prezydent ma prawo osobiście decydować o zapisach miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego?

“Prezydent miasta nie jest »architektem miasta« - to czysty bareizm - i nie może pokazywać palcem, gdzie mają być lokalizowane budynki wysokościowe”

- oburza się w rozmowie z OKO.press były urzędnik wydziału zagospodarowania przestrzennego warszawskiego ratusza.

Tłumaczy nam, że choć według ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym prezydent miasta jest odpowiedzialny za “sporządzenie” planu, to w praktyce zajmują się tym urzędnicy i architekci:

  • Prezydent inicjuje powstanie projektu planu oraz formalnie odpowiada za czynności planistyczne, które z jego upoważnienia realizują urzędnicy Biura Architektury i Planowania Przestrzennego.
  • Projekt planu opracowują na ich zamówienie uprawnieni architekci i urbaniści.
  • Także wnioski i uwagi do projektu planu faktycznie rozpatrują urzędnicy we współpracy z projektantami.
  • Prezydent przedstawia tak opracowany projekt planu do uchwalenia przez Radę Warszawy.

“Żadnej bezpośredniej autorskiej interwencji prezydenta w treść opracowywanego projektu planu przepisy ustawy nie przewidują. Nie jest też właściwe - ze względów merytorycznych - aby prezydent bezpośrednio wpływał na sposób rozpatrzenia wniosków i uwag” - mówi OKO.press były urzędnik. I podkreśla, że zgodnie z przepisami projekt planu opracowują na zamówienie prezydenta miasta uprawnieni projektanci, czyli zatrudnieni w tym celu architekci i urbaniści o określonych w ustawie kwalifikacjach.

Hanna Gronkiewicz-Waltz takich wymaganych kwalifikacji nie ma. Jest profesorem prawa, nie architektury czy urbanistyki.

Częściej w kurii czy w ratuszu?

Osobista decyzja Gronkiewicz-Waltz miała zapaść "na wniosek kardynała Nycza”. Urzędnicy wielokrotnie się na niego powołują. Nie znajdujemy go jednak wśród formalnych wniosków do miejscowego planu. Jedyny, o jakim wiemy, to spóźnione pismo parafii z prośbą o 100-140-metrowy budynek.

Nieoficjalnie dowiadujemy się za to, że kardynał prowadził “ożywioną” korespondencję z urzędnikami “nad przyszłością” gruntu przy Nowogrodzkiej 51. Czekamy na udostępnienie jej przez ratusz.

Wiemy też, że Nycz zaprosił do siebie co najmniej trzech miejskich urzędników na rozmowy o Roma Tower.

Za to z Hanną Gronkiewicz-Waltz kardynał wielokrotnie rozmawiał osobiście. „Mówiło się, że prezydent częściej można było spotkać na Miodowej [w siedzibie kurii] niż w ratuszu” - mówi nam ksiądz związany z archidiecezją warszawską

Silne związki Hanny Gronkiewicz-Waltz z Kościołem były znane już w latach 90. Przy różnych okazjach media złośliwie przypominały anegdoty o jej religijności, a nawet dewocji. Potrafiła chwycić za komórkę, zadzwonić do znajomego księdza i zacząć śpiewać do telefonu religijne pieśni, a z ruchu ust papieża miała odczytać słowa „Najwyższego”: „Hanno, będziesz prezydentem”.

Czy kard. Nycz naciskał w sprawie Roma Tower u Hanny Gronkiewicz-Waltz?

“Ks. Kardynał spotykał się z Panią Prezydent w sprawach funkcjonowania archidiecezji na terenie m.st. Warszawy i omawiał różne sprawy, jak np. budowa nowych kościołów. Nie można wykluczyć, że podczas takich spotkań temat inwestycji Roma Tower był wspominany” - odpisuje nam w imieniu archidiecezji mec. Artur Nowicki.

“Myśmy się spotykali tam na Miodowej. Ale nie było żadnej umowy z Nyczem. Nie było żadnych negocjacji” – odpowiada w rozmowie z nami była prezydent.

“I w ogóle nie było tematu Roma Tower?” - dopytujemy.

„Nie kojarzę, naprawdę nie kojarzę” - zarzeka się była prezydent.

Radni: nie więcej niż 35 metrów

Decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz o wpisaniu do planu 170-metrowego wieżowca próbują jeszcze zablokować radni.

W 2014 r. wieżowcowi sprzeciwia się komisja ładu przestrzennego rady dzielnicy Śródmieście: “Zdaniem komisji zabudowa w tym rejonie nie powinna przekraczać 28 m, tak aby nowo powstałe zabudowania nawiązywały swoją wysokością do okolicznych budynków (w tym zabytkowych i zespołu historycznego im. Św. Barbary)” - piszą radni.

Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiada na ich uwagę: o 170 metrów prosili kardynał Nycz i proboszcz parafii.

W 2015 wiceburmistrz Śródmieścia Paweł Suliga na spotkaniu z prezydent proponuje, żeby wysoka część Roma Tower była cofnięta o 15 metrów od ulic Nowogrodzkiej i Emilii Plater. Tak, żeby wieżowiec nie psuł widoku z poziomu ulicy. Hanna Gronkiewicz-Waltz z początku entuzjastycznie przyjmuje ten pomysł. Niedługo potem Nycz zaprasza przedstawicieli Śródmieścia do Pałacu Arcybiskupiego na spotkanie, które opisujemy na początku tekstu. Ostatecznie ratusz rezygnuje z pomysłu Suligi.

W 2016 r. projekt planu trafia do rady Śródmieścia, w której PO ma samodzielną większość. Radni opiniują, że maksymalna wysokość budynku na kościelnym gruncie nie może przekraczać 35 metrów.

Prezydent zdania jednak nie zmienia. Zmieniają je radni.

Mieszkańcy protestują

Wrzesień 2017 r. Projekt planu wraca na radę dzielnicy. Atmosfera jest gorąca. Przeciwko wieżowcom w centrum — w tym przeciwko Nycz Tower — protestują mieszkańcy Śródmieścia i miejscy aktywiści. W sali obrad brakuje dla wszystkich miejsca.

“Co zmieniło się w planie, że rok temu Rada Dzielnicy zaopiniowała go jednoznacznie negatywnie, a teraz chce go przyjąć? Wszystkie argumenty są nadal aktualne” - dopytuje Maciej Czapliński ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

Aktywiści argumentują, że część planu dotycząca Roma Tower jest bezprawna, bo niezgodna ze studium. Poza tym pod budowę trzeba będzie wyciąć drzewa, a samochody parkujące pod wieżowcem to większy smog, który już teraz dusi mieszkańców Nowogrodzkiej.

Większość radnych wstrzymuje się od głosu lub jest przeciwko. Ale dzięki 8 radnym PO i PiS projekt dostaje pozytywną opinię rady dzielnicy. "To był chyba jedyny moment w tej kadencji, kiedy PiS i PO mówiły to samo" - mówi nam Michał Sas, były członek Klubu Radnych Mieszkańców Śródmieścia.

W listopadzie przeciwko wieżowcom w centrum - w tym Roma Tower - protestuje ponad 20 stowarzyszeń, zajmujących się ochroną warszawskich zabytków i zieleni. Bez skutku.

23 listopada 2017 r. na komisji ładu przestrzennego rady miasta już tylko radna lewicy Paulina Piechna-Więckiewicz chce wykreślenia zapisu o 170-metrowym kościelnym wieżowcu. Komisji przewodniczy Michał Czaykowski z PO. Jak ujawnia kolektyw “Syrena”, był on członkiem Zakonu Rycerzy Kolumba. To międzynarodowa katolicka organizacja, do której należy kardynał Nycz (radny zapewnia, że nie ma to żadnego znaczenia).

30 listopada 2017 r. na radzie miasta plan wspólnie zatwierdzają radni PO i PiS.

Protestujący z transparentem "POPiS deweloperów" na sesji rady miasta
Protest na sesji rady miasta ws. planu zagospodarowania Śródmieścia Południowego. Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.pl

Miesiąc później większość jego zapisów nieoczekiwanie uchyla mianowany przez rząd PiS wojewoda Zdzisław Sipiera. 170-metrów Roma Tower pozostawia jednak bez zmian.

Dzięki temu w kolejnych latach BBI Development jest już na ostatniej prostej przed dostaniem pozwolenia na budowę.

Nycz dziękuje Bogu za panią prezydent

Hanna Gronkiewicz-Waltz po wybuchu afery reprywatyzacyjnej nie może już liczyć na reelekcję. W 2018 r. pożegnalną mszę w jej intencji w kościele sióstr wizytek na Krakowskim Przedmieściu odprawia kard. Kazimierz Nycz. Wygłasza osobiste kazanie:

„Tylko człowiek, który widzi dalej, potrafi ocenić to, co się dokonuje czasem dzięki życiu i pracy jednego człowieka, który potrafi już tu na ziemi budować Królestwo Boże, do czego zostaje powołany.

Dziękujemy Panu Bogu za lata prezydentury Hanny Gronkiewicz Waltz”.

***

Wyniki śledztwa w sprawie wieżowca Roma Tower opisujemy w cyklu tekstów. Pozostałe części to:

* Po publikacji tekstu spółka BBI Development wydała oświadczenie, według którego spotkanie z wiceburmistrzami Śródmieścia i kard. Nyczem nie dotyczyło Roma Tower, a Rafał Szczepański nie był na nim obecny.

SPROSTOWANIE BBI Development S.A. stwierdzeń o faktach zawartych w artykule "Nycz Tower. Ujawniamy kulisy największej inwestycji Kościoła w Polsce [ŚLEDZTWO OKO.PRESS]", opublikowanym w dniu 5 stycznia 2022 roku na portalu OKO.press

  1. Nie jest prawdą jakoby w 2015 roku ks. Kardynał Kazimierz Nycz zaprosił na spotkanie Pana Mateusza Siepielskiego i Pana Pawła Suligę by rozmawiać z nimi o projekcie Roma Tower, oraz że w spotkaniu tym uczestniczył wiceprezes BBI Development S.A. Rafał Szczepański jako "tajemniczy mężczyzna w muszce". Spotkanie z ks. Kardynałem odbyło się z inicjatywy zarządu Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy i dotyczyło innych spraw. Pan Rafał Szczepański nie brał udziału w tym spotkaniu.
  2. Nie jest prawdą, jakoby inwestycja Roma Tower miała zostać zbudowana na gruncie należącym do parafii św. Barbary. Roma Tower zostanie zbudowana na nieruchomości stanowiącej własność spółki PW sp. z o.o. sp. k.
  3. Nie jest prawdą jakoby projekt Roma Tower miał kosztować 150 mln euro. Nie jest znany ostateczny kształt ani koszt inwestycji.
  4. Nie jest prawdą jakoby ujęcie w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego dominanty Roma Tower było niezgodne z obowiązującym studium zagospodarowania przestrzennego.
  5. Nie jest prawdą, jakoby "Kościół naciskał na wysoki budynek' i "ratusz uwzględniał jego prośby" a "Osobista decyzja Gronkiewicz-Waltz miała zapaść »na wniosek kardynała Nycza«". Plany wysokiej zabudowy w całym rejonie skrzyżowania ulic Nowogrodzkiej i Emilii Plater władze Warszawy ogłosiły już w 2008 roku, a więc na kilka lat zanim powstał wstępy projekt inwestycji Roma Tower.
  6. Nie jest prawdą, że mieszkańcy Warszawy byli przeciwni zabudowie wysokościowej w ścisłym centrum Warszawy. Z badania Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS, które zostało przeprowadzone w 2017 roku na zlecenie Warszawskiego Forum Samorządowego wynika, że większość mieszkańców stolicy uważa, że powinno być więcej nowoczesnych wieżowców w ścisłym centrum miasta.
  7. Nie jest prawdą jakoby eksperci miasta Warszawy zajmujący się planowaniem przestrzennym byli przeciwni projektowi Roma Tower i innym dominantom w rejonie ulic Nowogrodzkiej i Emilii Plater. W rzeczywistości projekt Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, który przewidywał w Śródmieściu Południowym 9 dominat, został pozytywnie zaopiniowany przez Miejską Komisję Urbanistyki i Architektury, w której zasiadają wybitni fachowcy z dziedziny architektury i urbanistyki.
  8. Nieprawdą jest, że podczas procedury planistycznej spółka, a także teren pod Roma Tower były traktowane preferencyjnie. Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego został uchwalony w 2017 roku w toku transparentnej, wieloletniej procedury planistycznej, w której udział brał szereg podmiotów, w tym spółka PW sp. z o.o. sp. k i przewidywał 9 dominant wysokościowych o wysokości odpowiednio 75, 94, 160 (trzy dominanty), 170, 180, 220 i 235 m., z których tylko jedną - i to w cale nie najwyższą - ma być budynek Roma Tower.

Michał Skotnicki - prezes zarządu BBI Development S.A.

Rafał Szczepański - wiceprezes zarządu Development S.A.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze