"Jedna na trzy kobiety w UE doświadczyła przemocy fizycznej i/lub seksualnej, to około 62 miliony kobiet", mówił europoseł Łukasz Kohut. 10 maja Parlament Europejski przyjął Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. PiS był przeciw. Ale kilka osób się wyłamało
Proces był trudny. Komisja Europejska zaproponowała przystąpienie UE do konwencji jeszcze w 2016 roku, ale sprawę zablokowało kilka państw, które konwencji wciąż nie ratyfikowały. Była obawa, że podczas głosowania w PE dokumentowi sprzeciwi się np. Polska (w 2020 roku min. Ziobro próbował ją wypowiedzieć).
Ale w 2021 Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że Unia Europejska może przyjąć konwencję kwalifikowaną większością głosów.
I tak się stało. Najpierw 15 lutego 2023 roku PE przegłosował raport wzywający państwa członkowskie do ratyfikowania Konwencji Stambulskiej na poziomie całej UE.
"Dość tego! Konwencję Stambulską uznaje się za najskuteczniejsze narzędzie walki z przemocą uwarunkowaną płcią, ponieważ nakłada ona konkretne zobowiązania. Europejski parasol prawny przeciwko przemocy będzie chronił kobiety i dziewczęta w Europie, dzięki przystąpieniu UE do Konwencji Stambulskiej!" - mówił polski europoseł Lewicy Łukasz Kohut, współtwórca (razem z posłanką PE ze Szwecji, Arbą Kokalari) raportu.
Pisaliśmy o tym tutaj:
A dzisiaj, 10 maja, PE zagłosował za ratyfikacją konwencji w UE. Przewaga na tak była miażdżąca. Konwencję przyjęto w dwóch głosowaniach (dlaczego w dwóch? O tym poniżej):
W obydwu głosowaniach za byli europosłowie i europosłanki z PO, Lewicy i PSL. Przeciw: większość europosłów i europosłanek z PiS, ale nie wszyscy. Zbigniew Kuźmiuk, Bogdan Rzońca, Anna Zalewska, Beata Mazurek, Andżelika Możdżanowska, Joanna Kopcińska, Jadwiga Wiśniewska, Beata Szydło wstrzymali się od głosu w pierwszym głosowaniu.
W drugim wstrzymali się: Beata Mazurek, Andżelika Możdżanowska, Bogdan Rzońca, Anna Zalewska, Joanna Kopcińska, Jadwiga Wiśniewska.
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej to najbardziej kompleksowy międzynarodowy akt prawny, który ma zapobiegać i zwalczać przemoc wobec kobiet oraz przemoc domową na całym świecie.
W raporcie przyjętym w lutym posłowie wskazują, że „Konwencję należy rozumieć jako minimalną normę niezbędną do wyeliminowania przemocy ze względu na płeć”. Podkreśla, że jej wdrożenie jest „kluczowe do wywiązania się państw członkowskich ze zobowiązań do osiągnięcia rzeczywistej równości płci”.
Znaczenie konwencji bierze się m.in. z tego, że wprowadza najważniejsze definicje (m.in. systemowej i strukturalnej przemocy ze względu na płeć, płci społeczno-kulturowej, przemocy domowej czy gwałtu), które trafnie oddają istotę tych zjawisk, umożliwiając skuteczne przeciwdziałanie i zwalczenie.
Konwencja podkreśla związek między przemocą ze względu na płeć a nierównym traktowaniem. I to zresztą jest powodem buntu prawicy wobec dokumentu (o czym dalej).
Konwencja zobowiązuje państwa sygnatariuszy do konkretnych działań:
Co ważne z polskiego punktu widzenia, zdaniem autorów raportu lutowego, brak dostępu do aborcji to także przemoc.
Do tej pory konwencję antyprzemocową podpisało 45 państw Rady Europy, w tym wszystkie kraje UE, ale tylko 33 dokonały ratyfikacji (21 z UE). Państwa członkowskie, które wciąż nie ratyfikowały konwencji, to Bułgaria, Czechy, Litwa, Łotwa, Słowacja i Węgry.
Konwencja stambulska dotyczy spraw, w których uprawnienia przysługują zarówno UE, jak i państwom członkowskim. W związku z tym stroną konwencji powinny zostać zarówno państwa członkowskie, jak i sama UE. Tylko w ten sposób możliwa będzie skuteczna realizacja obowiązków określonych w konwencji.
To dlatego Komisja Europejska jeszcze w 2016 roku zaproponowała ratyfikację konwencji na poziomie europejskim. Jej wdrożenie miało obejmować tylko te zasady, które bezpośrednio dotyczą obszarów, w których UE ma kompetencje.
A są to:
I w tych właśnie dwóch sprawach odbyły się głosowania.
Polska konwencję ratyfikowała w 2015 roku, ale od tej pory politycy PiS wciąż grożą jej wypowiedzeniem. Prawicy nie podoba się wprowadzenie określenia "płeć społeczno-kulturowa", czyli gender.
W 2020 roku pomysł na wypowiedzenie konwencji miał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Przeciwko temu Polki i Polacy protestowali na ulicach, wypowiadały się także międzynarodowe gremia. Pisaliśmy wówczas dużo o tym, jak potrzebna jest nam konwencja. M.in. tutaj:
Sprawdzaliśmy także bzdury wypowiadane przez polityków:
W końcu Mateusz Morawiecki ukręcił łeb pomysłowi i odesłał konwencję do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. To było w lipcu 2020 roku, konwencja leży tam już prawie trzy lata.
Ale znowu w październiku 2020 opublikowaliśmy śledztwo rumuńskiej dziennikarki i aktywistki Claudii Ciobanu. Siły konserwatywne w Polsce, zarówno w rządzie, jak i poza nim, wzmagają wysiłki w regionie, aby odrzucić konwencję stambulską i zastąpić ją innym traktatem, który ma na celu zwiększenie praw „tradycyjnych rodzin” kosztem mniejszości seksualnych - pisała dziennikarka.
Przeciwko konwencji ciągle wypowiada się wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. W 2020 roku nazwał ją "neomarksistowską propagandą":
Jednocześnie - to zabawne - to właśnie w resorcie min. Ziobry powstały przepisy nowej ustawy o przemocy domowej, przyjętej przez Sejm w grudniu 2022 roku. Podczas procedowania ustawy rząd powoływał się właśnie na Konwencję stambulską, ciesząc się, że nowe przepisy wypełniają jej zalecenia.
Kobiety
Prawa człowieka
Beata Mazurek
Beata Szydło
Anna Zalewska
Prawo i Sprawiedliwość
konwencja antyprzemocowa
konwencja stambulska
Łukasz Kohut
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze