0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Paweł Średzińskifot. Paweł Średzińsk...

Projekt moratorium na odstrzał siedmiu gatunków ptaków (z 13 gatunków, na które można polować) od czerwca 2025 widnieje w Rządowym Centrum Legislacji. Jeśli rozporządzenie weszłoby w życie, myśliwi nie mogliby polować na jarząbka, słonkę, łyskę, krzyżówkę, głowienkę, cyraneczkę i czernicę.

Przeczytaj także:

Organizacje zajmujące się ochroną przyrody od lat apelują do władz o moratorium na odstrzał wszystkich 13 gatunków łownych. Na liście „szczęśliwej siódemki” nie znalazł się m.in. gołąb grzywacz. A to właśnie on idzie na pierwszy ogień. Sezon na odstrzał tych ptaków zaczyna się 15 sierpnia. Kolejne gatunki można zabijać dopiero jesienią.

Przy okazji początku rzezi ptaków przypominamy rządowi, że ptaki czekają na ochronę.

Grzywacze zabijane, mimo że nie powodują szkód

„Jako zespół ds. reformy łowiectwa (strona społeczno-naukowa) domagaliśmy się zdjęcia grzywacza z listy gatunków łownych. Niestety bezskutecznie. Grzywacz nie powoduje niemal żadnych szkód w rolnictwie i bywa mylony przez myśliwych z rzadkim gatunkiem – gołębiem siniakiem” – informował dr Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Polowania na grzywacze, jak pisał w OKO.press Paweł Średziński, uzasadnia się uciążliwością dla upraw. Kiedy migrują w większych grupach, żerują na polach, m.in. na uprawach soi. Szkody wyrządzane przez grzywacze są jednak punktowe, a to – zdaniem ornitologów – nie uzasadnia utrzymywania polowań na ten gatunek.

Tym bardziej że sezon zaczyna się jeszcze w momencie, kiedy trwa okres lęgowy. Grzywacze przystępują do lęgów nawet trzy razy do roku – to oznacza, że kiedy myśliwi do nich celują, ptaki wciąż odchowują młode.

Pomyłki – o których wspomina dr Maślak – faktycznie się zdarzają. Głośny był przypadek z 2024 roku, kiedy jeden z myśliwych opublikował zdjęcie, pozując z zabitymi gołębiami siniakami. To gatunek objęty ochroną.

Walka o polowania na ptaki w Koszalinie

Myśliwi z Koła Łowieckiego „Bekas” w Koszalinie ogłosili, że pierwsze polowanie zorganizują już 15 sierpnia, z samego rana. Według prawa łowieckiego koła są zobowiązane do zgłaszania takich planów gminie, a gmina musi umieść stosowną informację w internecie.

Stąd mieszkańcy Koszalina dowiedzieli się, że 15 sierpnia od godziny 5 do 12 organizowane będzie polowanie zbiorowe na grzywacze w okolicach miejscowości: Kłos, Maszkowo, Manowo, Policko, leśnictwo Lubiatowo, Koszalin oraz na terenie leśnictwa Chełmoniewo. „Władze miasta mają tu związane ręce. Są tylko słupem ogłoszeniowym. Decyzje podejmuje koło PZŁ” – pisał dr Maślak, nagłaśniając sprawę. Dodał, że nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby polować na te ptaki.

Pod postem biologa odezwali się mieszkańcy, którzy nie chcą, żeby na terenie ich miasta prowadzony był odstrzał. Urząd miasta Koszalina potwierdził, że wpłynęły protesty. „Miasto nie ma natomiast możliwości prawnej wprowadzenia zakazu polowania. Tym bardziej że jednocześnie zgłaszają się do ratusza mieszkańcy, którzy wręcz domagają się zmniejszenia populacji tych ptaków ze względu na zagrożenie epidemiologiczne” – czytamy na facebookowej stronie rzecznika UM.

Doktor Robert Maślak w to tłumaczenie nie wierzy. Jak podkreśla, mieszkańcy często nie rozróżniają grzywaczy od gołębi miejskich. Poza tym grzywacze podczas okresu lęgowego nie tolerują obecności innych par w pobliżu. Niemożliwe więc, żeby poruszały się po mieście większymi stadami i powodowały zagrożenie epidemiologiczne – szczególnie że gniazdują głównie w parkach, w oddaleniu od osiedli i centrów miast.

Po internetowej burzy w sprawie grzywaczy, miasto opublikowało sprostowanie, według którego „polowanie to dotyczy jedynie gm. Manowo (okolice Bonina), a nie terenu miasta Koszalina”.

To nie zmienia faktu, że podczas tego sezonu (odstrzał trwa do 30 listopada) zginie przynajmniej kilkanaście tysięcy osobników.

Polowania na ptaki. Potrzebne moratorium

Aby tego uniknąć, organizacja Niech Żyją już w 2020 roku zaproponowała wprowadzenie moratorium na odstrzał wszystkich gatunków ptaków łownych. Są to:

  • bażant
  • jarząbek
  • kuropatwa
  • gęgawa
  • gęś białoczelna
  • gęś zbożowa
  • krzyżówka
  • cyraneczka
  • głowienka
  • czernica
  • gołąb grzywacz
  • słonka
  • łyska.

„W najgorszej sytuacji jest głowienka, która zagrożona jest wyginięciem w skali świata. Skala odstrzału tych ptaków wg dostępnych danych łowieckich wskazuje, że myślistwo ma znaczący wpływ na ich populacje. Do gatunków ptaków kwalifikujących się jako zagrożone zalicza się także kuropatwa. W ciągu trzech ostatnich dekad jej populacja zmalała w Polsce o 90 proc. Słonki i jarząbki zanikają w dużej części kraju, a mimo tego wciąż odbywają się na nie polowania” – pisali eksperci z Niech Żyją w raporcie dotyczącym polowań. "Do ptaków strzela się regularnie na licznych obszarach Natura 2000, zakłócając i zubażając bioróżnorodność tych ptasich refugiów.

Poluje się także w niezwykle cennych przyrodniczo otulinach parków narodowych, takich jak Ujście Warty, a nawet na Zalewie Szczecińskim i Zalewie Wiślanym, kluczowych ostojach ptaków wędrownych.

Polowania w cennych przyrodniczo miejscach niweczą skutki bardzo kosztownych działań ochronnych, których celem jest ratowanie wymierających gatunków" – czytamy.

O polowaniach w Ujściu Warty pisaliśmy w OKO.press:

Dramat ptaków w sezonie polowań

Polowania na ptaki są zagrożeniem nie tylko dla gatunków łownych, ale również dla tych chronionych. Myśliwi strzelają o świcie albo o zmierzchu, kiedy widoczność jest ograniczona. Nie są w stanie ocenić, do jakiego gatunku strzelają. Szczególnie że różnice między gatunkami są często trudne do zauważenia z odległości. Myśliwi część ptaków ranią, skazując je na powolną śmierć w cierpieniu.

„Proponujemy pięcioletnie moratorium na polowania na ptaki” – mówił nam Marcin Kostrzyński, wiceprezes Fundacji Niech Żyją! „To postulat, który ma ogromne poparcie społeczne. Ludzie widzą bezsens zabijania ptaków. Ale podkreślmy: moratorium miałoby obowiązywać pięć lat. To dałoby czas naukowcom na obserwację skutków. Jeśli byłyby pozytywne dla populacji ptaków i dla środowiska – moglibyśmy wprowadzić zakaz polowań na ptaki. Najlepiej na terenie całej Unii” – dodał.

Pięć lat od momentu publikacji raportu Niech Żyją 13 gatunków ptaków wciąż jest na liście gatunków łownych.

Co zrobi rząd?

Koalicja rządząca zapowiedziała, że wprowadzi zmiany na liście gatunków łownych. Od początku wokół tej sprawy wynikło zamieszanie – przedstawiciele Ministerstwa Środowiska informowali najpierw o trzech, a potem o czterech gatunków, które mają zostać objęte ochroną. Stanęło na siedmiu gatunkach, jesienią 2024 roku opublikowano projekt rozporządzenia w tej sprawie.

Do wprowadzenia zmian na liście gatunków łownych wystarczy podpis ministra klimatu i środowiska. Okazało się jednak, że pomysł nie podoba się politykom PSL – którzy zarządzają Ministerstwami Rolnictwa, Infrastruktury i Obrony Narodowej. Wszystkie te resorty zgłosiły swoje uwagi do projektu. Dowiedzieliśmy się z nich, że wykreślenie siedmiu gatunków znacząco utrudni lub wręcz uniemożliwi realizację wielu prac hydrotechnicznych czy melioracyjnych w rolnictwie, bo niektóre gatunki kaczek bytują w urządzeniach melioracji wodnej. Resort uważa też, że ptaki wyjadają karmę dla ryb, więc zakaz polowań uderzy w rybactwo.

Jak pisała w OKO.press Regina Skibińska, MON argumentował, że objęcie ochroną kilku gatunków może zaszkodzić operacji Feniks, która ma na celu pomoc w odbudowie infrastruktury na terenach powodziowych. Mało tego – będzie także miało wpływ na obronność. Resort obrony tłumaczy to tym, że w ramach programu „Tarcza Wschód” prowadzi działania polegające m.in. na wybudowaniu elementów infrastruktury fortyfikacyjnej. Uzyskiwanie zezwoleń na ewentualną ingerencję w ptasie gniazda „może prowadzić do zahamowania wielu inwestycji, w tym przede wszystkim tych o znaczeniu obronnym, co w aktualnej sytuacji geopolitycznej nie powinno mieć miejsca”.

Ministerstwo Infrastruktury martwiło się natomiast o bezpieczeństwo lotnisk (!). Jak wyjaśniało, nie będzie możliwe zarządzanie obecnością gatunków objętych ochroną na terenie lotniska, co spowoduje znaczące obniżenie poziomu bezpieczeństwa operacji lotniczych i narazi na ryzyko utraty zdrowia i życia pasażerów i załogi statków powietrznych.

Moratorium rozwiązaniem środka?

Ochronienie ptaków okazało się zbyt dużym wyzwaniem dla podzielonej koalicji.

Wymagało zmian w kilku rozporządzeniach:

  • wykreślenie z listy gatunków łownych,
  • wpisanie na listę gatunków chronionych,
  • wykreślenie nazw tych gatunków z rozporządzenia o okresach ochronnych,
  • zmiany w regulaminie polowania.

Część z tych rozporządzeń nie jest w wyłącznej gestii ministra klimatu i środowiska. Musi być wydawana w porozumieniu z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Projekty takich aktów prawnych są też przedmiotem dyskusji całej Rady Ministrów – wyjaśniała Regina Skibińska. Dlatego nie było szans, żeby rozporządzenie zmieniające listę gatunków łownych zostało przyjęte.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska w czerwcu 2025 roku opublikowało więc projekt moratorium na odstrzał siedmiu gatunków. Przyjęcie takiego rozwiązania oznaczałoby, że ptaki zostają na liście gatunków łownych. Jednocześnie okresy polowań na nie zostałyby wykreślone. Polowanie byłoby więc niemożliwe – tak samo jest również w przypadku łosi, objętych moratorium od 2001 roku. Resort informuje, że nie rezygnuje z prób objęcia siedmiu gatunków ptaków ochroną, ale proponuje moratorium, jako złoty środek. Tymczasowo.

„Zaletą moratorium jest w miarę nieskomplikowany proces legislacyjny – do zmiany jest tylko jedno rozporządzenie, które w razie czego można też w równie łatwy sposób zmienić z powrotem. Wadą – z punktu widzenia ptaków oraz organizacji zajmujących się dobrem zwierząt – jest właśnie ta nietrwałość oraz brak wprowadzenia formalnej ochrony gatunkowej. Ptaki pozostają na liście gatunków łownych” – mówił w OKO.press Krzysztof Wychowałek Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła”.

Trwają rozmowy

Ministerstwa, które są w rękach PSL, uważają, że ten projekt również nie powinien być przyjęty. W uwagach, opublikowanych w Rządowym Centrum Legislacji, resorty podkreślają, że ich uwagi – niezależnie od tego, czy chodzi o moratorium, czy zmiany na liście gatunków łownych – są takie same. Sprzeciwiają się ograniczaniu praw i przywilejów myśliwych.

Pozytywnie pomysł moratorium ocenia za to Państwowa Rada Ochrony Przyrody, organ doradczy resortu środowiska. Naukowcy podkreślają jednak, że „należałoby wprowadzić alternatywne rozwiązania ograniczające zabijanie innych gatunków ptaków niż dopuszczone do pozyskania (...). Dotyczą one wycofania możliwości polowań na ptaki nocą i w trudnych warunkach świetlnych oraz wprowadzenia systemu obowiązkowego raportowania pomyłek. Potrzeba tych zmian jest niezależna od tego, jakie gatunki zostaną objęte moratorium”.

„Trwają rozmowy” – słyszymy w resorcie środowiska, gdy pytamy o postęp prac – dzień przed początkiem sezonu polowań na ptaki.

W polowaniach co roku ginie 200 tysięcy ptaków. Kolejne 500 tysięcy to „ptaki zbarczone” – tak mówią o nich myśliwi. Czyli postrzelone. Grzywacze będą ginąć od 15 sierpnia. Dwa tygodnie później – 1 września – dołączą do nich kaczki, gęsi, słonki, łyski i jarząbki. Polowania na kuropatwy ruszą 11 września, a odstrzał bażantów – w październiku.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).

Komentarze