Bartosz Fiałek, lekarz znany ze swojej działalności związkowej i medialnej, został zwolniony ze wszystkich funkcji w płońskim szpitalu. Tak władza traktuje tych, którzy mówią głośno, co myślą. Los pacjentów w tej sprawie się nie liczy
Lek. med. Bartosz Fiałek, 35 lat, specjalista reumatolog, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala powiatowego w Płońsku, kierownik tamtejszego oddziału reumatologicznego, gościł wielokrotnie na stronach OKO.press.
Najpierw jako związkowiec, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. W trakcie specjalizacji w bydgoskim Szpitalu Uniwersyteckim im. Dr. Jana Biziela naraził się dyrektorowi placówki. Kiedy ten wydał polecenie, by lekarze pracowali w dwóch miejscach jednocześnie – w SOR oraz macierzystym oddziale – zaprotestował. Sprawa trafiła do Państwowej Inspekcji Pracy. Dyrektor próbował go wyrzucić i uniemożliwić dokończenie specjalizacji. Ostatecznie skończyło się na utracie funkcji przez dyrektora. Ale wiadomo było, że w Bydgoszczy Fiałek miejsca nie zagrzeje.
Bartosz Fiałek rozmawiał z nami m.in. o fatalnie funkcjonującym systemie ochrony zdrowia, o tym, że niedługo nie będzie miał nas kto leczyć, o tym, że lekarze mają własne grzechy na sumieniu i powinni zadbać o oczyszczenie własnego środowiska.
W czasie pandemii mocno zaangażował się w edukację zdrowotną w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Propagował szczepienia przeciw COVID-19, demaskował błędy władzy w zarządzaniu walką z pandemią. Spotykał go za to ciągły hejt m.in. ze strony antyszczepionkowców. Ale o ile można się do czegoś takiego przyzwyczaić, to się przyzwyczaił.
Od jesieni 2020 roku pracował w szpitalu powiatowym w Płońsku. Dyrekcja i koledzy go doceniali, właściciele szpitala wręcz przeciwnie. Drażniła ich aktywność medialna młodego doktora i to, że mówi wprost to, co myśli. Do tego stopnia, że w końcu postanowili się go pozbyć.
Sławomir Zagórski, OKO.press: 10 lutego 2023 roku zostałeś zwolniony z pracy. Jak się o tym dowiedziałeś?
Lek. med. Bartosz Fiałek*: Przed godziną 12:00 zadzwoniła do mnie dyrektor naczelna szpitala pani Lilianna Kraśniewska z wiadomością, że została odwołana ze swojego stanowiska przez Zarząd Powiatu Płońskiego. Na miejsce pełniącego jej obowiązki został powołany pan dr Witold Achciński.
Zablokowano mi dostęp do służbowego maila. A później stwierdzono, żebym poczekał, kiedy chciałem wyjść do pacjentów, aby wypisać ich do domu.
Ok. godz. 14:00 wezwał mnie dr Achciński i wręczył dwa wypowiedzenia. Jedno dotyczyło umowy o pracę na stanowisku zastępcy dyrektora ds. medycznych. Drugie – wszystkich umów łączących mnie z płońskim szpitalem. Czyli na kierowanie i pełnienie obowiązków lekarskich w oddziale reumatologicznym, na wykonywanie zawodu lekarza w poradni reumatologicznej na NFZ, na wykonywanie zawodu lekarza w poradni leczenia osteoporozy na NFZ oraz na pełnienie dyżurów medycznych w szpitalnym oddziale ratunkowym.
Poinformowano cię, jaki jest powód zwolnienia?
Nie. Na wypowiedzeniach nie ma o tym ani słowa. Spytałem dr. Achcińskiego, czy w grę wchodzą jakieś kwestie merytoryczne.
„Musiałem podjąć taką decyzję. Osobiście nic do pana nie mam. Życzę powodzenia” – usłyszałem w odpowiedzi.
Rozumiem, że dr Achciński dostał takie polecenie z Zarządu Powiatu, który odwołał dyrektorkę szpitala?
Ja też tak rozumiem.
Kto jest właścicielem płońskiego szpitala?
Powiat. A konkretnie Rada Powiatu, która liczy – jeśli się nie mylę – 21 radnych. Na zewnątrz reprezentuje ją Zarząd, składający się z pięciu osób.
Z jakich są partii?
Trzy osoby są z PiS, a pozostałe dwie stworzyły z nimi koalicję i wspólnie podejmują decyzje. Czyli jest to po prostu Zarząd związany z PiS.
Ktoś z Zarządu zna się na funkcjonowaniu takiej instytucji jak szpital?
Sam oceń. Jest w nim troje nauczycieli, przedstawiciel handlowy piekarni i dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Raciążu.
Ale to właśnie w ich gestii jest zarówno przyjmowanie do pracy, jak i odwoływanie dyrektora szpitala?
Dokładnie. Pani dyrektor Lilianna Kraśniewska wygrała we wrześniu 2021 roku konkurs i została przyjęta uchwałą Zarządu Powiatu na 6 lat pełnienia funkcji dyrektora naczelnego. Teraz została odwołana nową uchwałą. Podobnie jak w moim przypadku, w dokumencie nie podano przyczyny odwołania.
Ilu dyrektorów miał szpital za kadencji tego Zarządu, czyli od 2018 roku?
Czterech. A teraz będzie kolejny – już piąty. Nie jest wykluczone, że funkcję tę pełnić będzie ktoś z osób rekomendowanych na stanowisko dyrektora ds. technicznych. Wówczas to warunki pracy i płacy zaproponowane przez panią dyrektor podczas rozmowy kwalifikacyjnej stanowiły przeszkodę.
I to według ciebie był powód odwołania?
Sądzę, iż powodem było to, że pani Kraśniewska starała się być doskonałym menadżerem dla szpitala, a nie dla Zarządu. Krótko mówiąc, nie wpisywała się w ich realia. Nie była marionetką, która wykonywałaby wszystkie polecenia płynące z Płockiej. Zarząd Powiatu ma właśnie przy tej ulicy swoją siedzibę.
Pani dyrektor wielokrotnie naraziła się miejscowej władzy. Po tym – to powód oficjalny – jak zawiesiliśmy działanie Placówki Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej i następnie jej nie otwieraliśmy, obniżono jej pensję o połowę. Ale uprosiliśmy ją, żeby została. Teraz doszło do wymówienia.
O co jeszcze pretensje miały władze do dyrektorki?
Jedną z kości niezgody była wspomniana Nocna i Świąteczna Pomoc Lekarska. Z powodu niewystarczającego finansowania, ale przede wszystkim ze względu na brak kadry, w lipcu 2022 roku zdecydowaliśmy się zamknąć drugą, dodatkową, alternatywną placówkę Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej w położonym ok. 25 km od Płońska Raciążu. Dochodziło bowiem do kuriozalnych sytuacji, że w Płońsku przy szpitalu nie było lekarza, za to był w Raciążu.
Kierowaliśmy się dobrem pacjentów i nadchodzącą ustawą, która ma wprowadzić konieczność funkcjonowania nocnej opieki tuż obok SOR. Nasza decyzja oczywiście nie spodobała się radnym, bo część z nich jest z Raciąża.
Drugą kością niezgody było to, że chcieliśmy otworzyć przy naszym szpitalu ośrodek Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Takie ośrodki funkcjonują przy wielu szpitalach. Uważaliśmy, że to ma sens i działaliśmy intensywnie w tym kierunku. Niektórym członkom Rady Powiatu to się nie podobało. Nie chodziło tu o względy merytoryczne. Jedni utyskiwali, że jeszcze placówki nie otworzyliśmy. Inni mówili, że nie byłby to jedyny POZ w Płońsku, więc mogłoby to naruszać interesy innych.
Kolejną sprawą był pewien instrument oceny zasadności inwestycji, realizowanych w placówkach medycznych, który nazywa się „IOWISZ”. Wprowadził go w 2016 roku minister Konstanty Radziwiłł. W płońskim szpitalu była prowadzona inwestycja dotycząca rozbudowy i przebudowy budynku, w którym mieszczą się oddziały reumatologii, rehabilitacji ogólnoustrojowej, rehabilitacji neurologicznej oraz kuchnia.
Fakt jest jednak taki, że „IOWISZ” powinien zostać wypełniony przed realizacją tej inwestycji, czyli jakiś czas przed zajęciem przez nas stanowisk kierowniczych. Pomimo to władze powiatu miały do nas pretensje, że my wprowadzamy go za późno i z tego powodu tracimy środki finansowe.
Dodajmy do tej listy fakt, że Zarząd Powiatu uzyskiwał wiele informacji z wewnątrz szpitala. W tym listy pisane również przez obecnego p.o. dyrektora, że pani dyrektor podejmuje złe decyzje. To rodziło konieczność chodzenia tam i tłumaczenia się ze wszystkiego.
Dr Achciński jest członkiem PiS?
Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, o czym kiedyś w rozmowie ze mną wspomniał, że należał do PSL. Jakie są obecne koneksje polityczne pana dyrektora, naprawdę nie wiem. Wcześniej pełnił już funkcję dyrektora szpitala w Ciechanowie. U nas w szpitalu jest długoletnim ordynatorem oddziału ginekologii i położnictwa.
Z uwagi na całokształt współpracy pomiędzy dyrektor Kraśniewską i dyrektorem Achcińskim, ta pierwsza zdecydowała z końcem stycznia o rozwiązaniu umów z panem dyrektorem. Ostatecznie jednak Zarząd Powiatu odwołał dyrektor Kraśniewską i powołał dyrektora Achcińskiego, który rozwiązał ze mną wszystkie umowy.
Brzmi trochę jak matriks, ale tak właśnie było. Każdy może wyrobić sobie zdanie na temat naszej trójki. Wystarczy wpisać w przeglądarkę nasze nazwiska.
Jak duży jest płoński szpital?
To duża placówka. Zatrudnia ponad 800 osób. Ma 12 oddziałów oraz 2 zakłady (diagnostyki obrazowej oraz opiekuńczo-leczniczy). Zapewnia bezpieczeństwo zdrowotne 87 tys. mieszkańcom powiatu. Takim ośrodkiem niełatwo kierować. Dlatego kadencja dyrektora trwa – teoretycznie – 6 lat.
Szpital jest zadłużony?
Owszem, na ponad 40 mln zł. Pani Kraśniewska jest ekonomistką i wiedziała, co robić, żeby poprawić kondycję finansową szpitala. Jeden kredyt spłaciła, biorąc drugi, korzystniejszy. Robiła zabiegi, których lekarz by nie zrobił, bo się po prostu na tym nie zna.
Jeśli chodzi o moją działkę – reumatologię, którą prowadzimy z doktorem z Warszawy – jesteśmy w grupie oddziałów na plusie. Przynieśliśmy ponad 500 tys. zł zysku za 2021 rok i prawie 200 tys. za 2022. Ten szpital jest dla tego regionu, ale my byliśmy oddziałem, który miał największy procentowy udział hospitalizacji osób spoza powiatu. Przyjeżdżali pacjenci z Łodzi, z Tychów, z Warszawy, z ościennych powiatów, nowodworskiego, płockiego czy ciechanowskiego.
Zostałem zastępcą dyrektora ds. medycznych parę miesięcy po przyjściu pani Kraśniewskiej. Mogę szczerze powiedzieć, że zastaliśmy szpital w złym stanie. Kierownik apteki szpitalnej, zatrudniony przez jednego z poprzednich dyrektorów, nie posiadał wymaganych uprawnień.
Błagaliśmy w Wojewódzkim Inspektoracie Farmaceutycznym, żeby pozwolono nam jeszcze przez kilka tygodni poszukać szefa apteki.
Gdyby się nie zgodzono, mogłoby dojść do unieruchomienia apteki i szpital musiałby czasowo zawiesić działalność.
Na SOR było tragicznie z powodu braków kadrowych. I tylko dzięki zaangażowaniu pani dyrektor i wielu lekarzy, w tym mnie, udało się to ogarnąć. Nie było kierownika SOR, nie było wprowadzonego tzw. systemu TOPSOR, co groziło albo zamknięciem SOR-u i obcięciem ryczałtu, albo całkowitą degradacją SOR-u i jego zamianą w Izbę Przyjęć.
Dlaczego zdecydowałeś się na pracę w Płońsku?
W 2020 roku zdałem egzamin specjalizacyjny. Marzyłem, żeby pojechać do niedużej miejscowości i zorganizować tam fajną reumatologię od podstaw. Dlatego byłem na rozmowach kwalifikacyjnych w Sztumie, Kaliszu i Piotrkowie Trybunalskim, a także w Sopocie. Ale Sopot ma dobrze funkcjonującą reumatologię.
Płońsk miał dwie zalety. Bliskość Warszawy, z czym wiązał się dostęp do mediów, co lubię, oraz możliwość rozwoju reumatologii. O czym zapewniał mnie ówczesny dyrektor ds. medycznych.
Dlatego wybrałem to miejsce i zrobiłem bardzo dużo, żeby mógł tu normalnie funkcjonować oddział reumatologiczny. Ale od początku czułem się w Płońsku niechciany. Dawano to mi wielokrotnie do zrozumienia.
Dlaczego? Szpital powinien być zadowolony, że przychodzi młody, pełen sił i zapału specjalista.
Chodziło wyłącznie o polityczny nastrój. Bo od początku byłem odbierany jako człowiek z Onetu, Newsweeka, OKO.press, Wyborczej. A nie ktoś, kto pokazuje się w TVP.
Zarząd powiatu dobrze wiedział, że nie jestem fanem obecnej władzy. Zrobiłem sobie np. zdjęcie w maseczce, na której namalowałem błyskawicę. To się bardzo nie spodobało.
Jednak awansowałeś. Zostałeś kierownikiem oddziału, a potem wygrałeś konkurs na dyrektora ds. medycznych.
Zastępca dyrektora ds. medycznych to trudna, niewdzięczna i niezbyt atrakcyjna funkcja. Mając na uwadze wynagrodzenie, które mógłbym w tym czasie zarobić jako lekarz. Ale podjąłem wyzwanie. Władze powiatu długo nie chciały się na to zgodzić. Pani dyrektor przekonywała ich przez ok. 3 miesiące.
Aż tak bardzo zalazłeś im za skórę?
Jak mówiłem, pamiętali, że uczciwie punktowałem zarządzanie pandemią. A to PiS organizuje ochronę zdrowia w Polsce. Że mówiłem o złej organizacji systemu opieki, że kibicowałem kobietom podczas czarnego protestu.
Nie kryłeś swoich poglądów, ale też nigdy nie byłeś szczególnie zaangażowany politycznie.
Nie jestem członkiem żadnej partii. I niezależnie od tego, kto by tak źle organizował ochronę zdrowia, to bym o tym mówił. A ponieważ akurat źle organizuje ją PiS, mówię o PiS.
Nigdy nie angażowałem się w politykę. Krytykowałem rządzącą partię stosując wyłącznie argumenty merytoryczne.
W szpitalu pracowałeś na kilku umowach – dyrektora ds. medycznych, na oddziale, w dwóch poradniach, na SOR. To się również nie spodobało. Wicestarosta Płoński Krzysztof Wrzesiński kilka tygodni temu zasugerował, że za dużo zarabiasz.
Podczas jednego z posiedzeń sesji Rady Powiatu publicznie powiedział, że chce się dowiedzieć, jakim jestem kosztem dla szpitala. Rzeczywiście, 98 proc. mojego czasu zawodowego poświęcałem szpitalowi. Tylko trzy godziny tygodniowo pracowałem w poradni komercyjnej.
Dostawałem takie same albo niższe stawki niż lekarze z naszego szpitalu. Stawkę na reumatologii mam identyczną jak drugi pracujący ze mną lekarz. W poradniach niektórzy koledzy zarabiają lepiej. Ja mam 50 proc. od wypracowanego punktu. Na SOR płacono mi tak jak wszystkim specjalistom – 180 zł za godzinę pracy.
Cały czas postępuję uczciwie. Pracuję po ok. 80 godzin tygodniowo. A kiedy mam dyżur – jeden w miesiącu – to jeszcze dłużej. Rozpisuję godziny zgodnie ze wszystkimi kanonami. Jak jestem w oddziale, to nie ma mnie w poradni. Jak jestem w poradni, to nie ma mnie oddziale. Dyżur biorę tylko jeden. Zawsze w sobotę, żeby nie kolidował z żadnymi obowiązkami.
I to różnych ludzi boli. Że nie ulegam, że znam się na reumatologii, rozwijam się. Że w końcu mam swoje zdanie.
Mówiłeś mi, że po tym niedawnym ataku w kwestii zarobków rozważałeś odejście z pracy.
Nie zdecydowałem się na to po długich rozmowach z ordynatorami. Przekonali mnie, żebym został. Jak widać decyzję podjęto jednak za mnie.
Pewien internauta twierdzi, że zwolniono cię za list, który napisałeś niedawno do Rady Powiatu, że nie będziesz więcej chodził na ich posiedzenia. Przyznaj, że nie było to zbyt dyplomatyczne posunięcie z twojej strony.
Jestem rzeczywiście nie najlepszym dyplomatą. Ale jeśli tylko brałem udział w takich posiedzeniach, a dodam, że nie było to moim obowiązkiem, czułem się po nich fatalnie. Jak chłopiec do bicia. Uznałem za namową kolegów ze szpitala, że wystarczy.
Ja się jednak nie najmowałem do pracy w Radzie Powiatu. Tylko do trudnej, odpowiedzialnej roboty w szpitalu. Jednocześnie poinformowałem, że dla każdego radnego i mieszkańca moje drzwi są otwarte. Wyjaśnię każdą merytoryczną kwestię medyczną.
Co oznacza twoje odejście dla pacjentów?
Właśnie napisała do mnie jedna z pacjentek:
„Panie doktorze, to jest chore, co się dzieje. Co teraz z nami, pacjentami?”.
Mam kolejkę do sierpnia w poradni reumatologicznej i do lipca do poradni leczenia osteoporozy. W obu poradniach przyjmowałem każdego tygodnia.
W oddziale reumatologicznym muszą być minimum dwa etaty. A ponieważ zostaje jeden lekarz, to nieściągnięcie kolejnego oznacza niewypełnienie minimalnych wymogów formalnych do prowadzenia tej działalności.
Podobny los może czekać poradnię leczenia osteoporozy, która musi – podobnie jak poradnia reumatologiczna – wykazywać pracę lekarza minimum po 4 godziny przez 3 dni w tygodni. W tym raz w godzinach popołudniowych. Jednemu lekarzowi nie starczy zwyczajnie dni, żeby mógł prowadzić oddział i dwie poradnie.
Nie jest wykluczone, co mnie bardzo smuci, że jedynym miejscem, które będzie można utrzymać, będzie poradnia reumatologiczna. Mam jednak nadzieję, że to, co stworzyliśmy z drugim lekarzem, tak łatwo nie upadnie. Choć widzę, że niektórzy lokalni politycy się tym nie przejmują.
Oddział reumatologiczny pewnie się zamknie, bo trudno będzie znaleźć innego reumatologa. Masz rzadką specjalizację.
Bardzo rzadką. W Polsce, blisko 40 milionowym kraju, jest ok. tysiąca reumatologów. Ale wielu z nich jest już w wieku okołoemerytalnym albo emerytalnym.
Może nowa dyrekcja kogoś znajdzie. Oby tak było.
Zamierzasz się odwoływać?
Tak. W ocenie moich obrońców wypowiedzenie jest wadliwe w zakresie czasu jego wypowiedzenia – 2 tygodnie biegnące od dnia wręczenia. Poza tym, jak wypowiadasz komuś umowę o pracę, to warto też podać powód. A w dokumencie jest napisane, że rozwiązujemy z panem umowę i tyle.
Będziesz jeszcze coś w tej sprawie robić przez związek, izbę lekarską?
Nie. Poradzę sobie. Dostałem już dwie propozycje pracy. Nagłaśniam całą kwestię nie dlatego, że robię z siebie bohatera tudzież męczennika, tylko dlatego, że takie wyrzucanie ludzi bez merytorycznych powodów jest nie w porządku. Znasz mnie.
W jakim kierunku my idziemy? Najbardziej boli ta bezkarność polityków. Bo gdybym popełnił błąd, gdybym się nie nadawał, to rozumiem. Ale ja tylko miałem czelność zwrócić radnym uwagę. Mówiłem, jak wygląda Polska w pigułce i dlaczego polski system opieki zdrowotnej tak naprawdę nigdy nie będzie zdrowy, dopóki będziemy żyli w tak feudalnych relacjach. Czyli – w tym konkretnym przypadku – politycy niemający wykształcenia medycznego będą kreować politykę zdrowotną szpitala. O tym trzeba głośno mówić.
Ja tym ludziom nie zrobiłem nic, poza tym, że miałem własne zdanie.
Odchodzę z czystym sumieniem. Zmieniliśmy wiele rzeczy w tym szpitalu na lepsze.
Szczerze uważam, że z całym zespołem wprowadzaliśmy ten szpital na wyższe tory, ale to nie jest ważne. Dla pewnych osób zdrowie i życie innych ludzi ma mniejsze znaczenie niż ich pozycja polityczna.
Tu, w takim małym Płońsku, jak w soczewce widać, co się liczy. Posada polityczna, czyli tzw. stołek czy dostęp do lekarzy i zdrowie oraz życie wyborców.
Jedna z dość rozpoznawalnych w mieście osób zadzwoniła do mnie w piątek i powiedziała; „Myślałam, że tak będzie. Choć mieliśmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ale ci ludzie nienawidzą, jak ktoś wystaje ponad ich głowy, jeśli chodzi o umiejętności. Jesteś inteligentny, medialny i dużo ci wychodzi. To wystarczające powody, żeby Cię zwolnić”.
Żal tego, że moglibyśmy mieć w Płońsku naprawdę dobry powiatowy szpital.
Znam kilka takich szpitali – powiatowych, ale solidnych. Jest jedna różnica – dyrektorzy w nich piastują swoje stanowiska przez kilkanaście lat. Gdyby tu nie zmieniali dyrektora co rok, też można by stworzyć solidną medycynę. A tak to będzie od dyrektora, do dyrektora. Ten coś zmieni, tamten odkręci. To jak z systemem opieki zdrowotnej. Co cztery lata zmieniają się rządzący i zmienia się koncepcja.
Nam nie dano szansy popracować dłużej i porządnie zreformować płońskiego szpitala. Szkoda.
*Bartosz Fiałek, lekarz, specjalista w dziedzinie reumatologii. Przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze