0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: EU/Etienne AnsotteEU/Etienne Ansotte

Prezydent i premier dzień po ogłoszeniu propozycji Komisji Europejskiej o 750 mld euro funduszu ratunkowego dla Europy zwołali konferencję prasową, by pochwalić się, że to dzięki nim. "Dobrych dla Polski negocjacji" gratulowała Mateuszowi Morawieckiemu na Twitterze minister Jadwiga Emilewicz.

Jadwiga Emilewicz gratuluje na Twitterze premierowi Morawieckiemu

Takich przejawów samozadowolenia w kampanii wyborczej na pewno czeka nas więcej.

Problem w tym, że polski rząd niczego jeszcze nie wynegocjował. Nowy pomysł KE trafi pod dyskusje w Radzie Europejskiej 18-19 czerwca. To tam głowy państw członkowskich będą mogły się do niego odnieść. Komisja liczy, że ostateczna decyzja zapadnie pod koniec lipca.

Przeczytaj także:

Europeiści piszą, że UE stanęła przed własnym "momentem Hamiltona". Jeśli pakiet nazwany "Nowe Pokolenie UE" zostanie przyjęty i uchroni Unię przed kryzysem, będzie krokiem milowym w stronę europejskiego federalizmu. Bruksela zyska potężny argument przeciwko rosnącej w siłę eurosceptycznej narracji.

O wymarzonej wizji Unii jako "luźnym sojuszu państw narodowych" jeszcze niedawno chętnie opowiadali politycy PiS. Dziś cieszą się, że UE przygotowała swój "plan Marshalla" i przekonują, że to oni jako pierwsi do tego nawoływali.

Na początku 2020 roku UE była w wyjątkowo trudnym położeniu. Osłabiona po brexicie i rozrywana przez rządy populistów nie umiała wypracować wspólnej wizji przyszłości. Pandemia koronawirusa dała jej szansę, by wyciszyć spór pomiędzy krajami "oszczędnymi" i "głodnymi funduszy". I pokazać, że unijna solidarność to nie pusty frazes.

Polski rząd czekają trudne rozmowy. Bo KE chce także, by wypłaty z pakietu pomocowego wiązały się z przestrzeganiem zasady praworządności.

Co z tą praworządnością?

Dla rządu PiS jest to zła wiadomość. Skoro pakiet pomocowy zostanie wliczony do unijnego budżetu na lata 2021-2027, to obejmie go rozporządzenie "pieniądze za praworządność", które Komisja przygotowała w połowie 2018 roku.

Zgodnie z pomysłem Przewodniczącego Rady Europejskiej z lutego 2020 zawieszenie wypłat środków miałoby miejsce na wniosek KE, ale byłoby uzależnione od decyzji Rady. Musiałoby zaakceptować go 15 z 27 krajów UE reprezentujących łącznie 65 proc. ludności Unii.

Część z nich deklaruje, że dodatkowe fundusze powinny być uzależnione od respektowania unijnych wartości.

"Kluczowy jest wyraźny nacisk Komisji na rządy prawa. Poszanowanie praworządności i podstawowych wartości Unii powinno być fundamentem odbudowy gospodarki" - napisała na Twitterze fińska minister ds. europejskich Tytti Tuppirainen.

Do przyjęcia unijnego budżetu konieczna będzie także zgoda Parlamentu Europejskiego. Ten kilkakrotnie apelował do decydentów w Komisji i Radzie, by uzależnili wypłatę unijnych funduszy od poszanowania praworządności.

"UE to nie bankomat. Poprzemy ten pakiet pod warunkiem, że rządy prawa i demokracja będą konieczne do pozyskania unijnych funduszy" - mówił w PE 27 maja Dacian Cioloș, lider liberalnej frakcji "Odnówmy Europę".

Wiadomo, że przeciwko takim planom protestować będą Polska i Węgry. Czy obietnica zwiększenia funduszy na spójność i rolnictwo oraz dużych transferów gotówki sprawi, że rząd PiS wstrzyma się z wetowaniem całego pakietu? To niewykluczone.

Pewność prawa a odbudowa gospodarki

Na tym jednak nie koniec nacisków.

Zgodnie z propozycją Komisji większość dotacji i wszelkie pożyczki w ramach nowego funduszu będą przekazywane państwom członkowskim poprzez krajowe plany na rzecz odbudowy. KE chce mieć decydujące zdanie przy ich zatwierdzaniu i podkreśla, że muszą być zgodne z celami "europejskiego semestru". To mechanizm kontroli gospodarek państw członkowskich przez Komisję. Powstał w 2011 roku po kryzysie w strefie euro.

Ostatnie zalecenia dla Polski w ramach semestru KE opublikowała 20 maja 2020 roku. Tłumaczy w nich, że poszanowanie praworządności będzie nieodzowne przy odbudowie polskiej gospodarki po koronakryzysie.

"Niezbędne w tym zakresie są: niezależność, wydajność i jakość systemu wymiaru sprawiedliwości. Pewność prawa, w tym dostęp do niezależnych sądów oraz zaufanie do jakości i przewidywalności polityki i instytucji regulacyjnych, to również kluczowe czynniki funkcjonowania jednolitego rynku i zachowania pozycji Polski w europejskich łańcuchach dostaw po pandemii" - czytamy w dokumencie.

"Oprócz utrzymujących się od dawna obaw dotyczących praworządności w Polsce – na które Komisja wcześniej zwracała uwagę i do których części Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej już się odniósł w swoich orzeczeniach – w związku z ostatnimi wydarzeniami pojawiły się dalsze obawy, co stanowi zagrożenie dla funkcjonowania polskiego i unijnego porządku prawnego" - piszą eksperci Komisji.

KE oficjalnie rekomenduje Polsce "poprawę klimatu inwestycyjnego, w szczególności przez ochronę niezależności sądów". A także "zapewnienie skutecznych konsultacji publicznych i zaangażowania partnerów społecznych w proces kształtowania polityki".

Państwa członkowskie teoretycznie powinny stosować się do zaleceń zawartych w europejskim semestrze. W praktyce jednak z ich wdrażaniem jest słabo.

"Mam nadzieję, że [...] dodatkowy związek między unijnymi pieniędzmi z Funduszu Odbudowy i »semestrem« poprawi wdrażanie zalecanych reform" - mówił w rozmowie z "Deutsche Welle" Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący KE ds. gospodarki.

Spóźniony budżet UE

Projekt KE to dopiero wyjściowa pozycja do negocjacji, ale brukselscy urzędnicy nie ukrywają, że cel jest jeden: jak najszybciej przyjąć nowy budżet i obszerny pakiet pomocowy.

Wieloletnie Ramy Finansowe na lata 2021-2027 są już mocno spóźnione. W pierwotnej wersji państwa członkowskie miały porozumieć się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku. Ostatecznie negocjacje zaczęły się dopiero w lutym 2020 i nie przyniosły rezultatu. Potem wstrzymała je pandemia koronawirusa.

Trzeba się spieszyć także dlatego, by zdążyć z pomocą dla krajów najbardziej dotkniętych przez pandemię. "Nie możemy pozwolić sobie na kolejne stracone pokolenie" - mówił w Parlamencie Europejskim przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber, ostrzegając przed naciągającym kryzysem.

KE wykorzystała fakt, że wszystkie kraje zgadzają się dziś, że Unii potrzebny jest duży zastrzyk finansowy. Oprócz pakietu pomocowego zaproponowała też, by nowe Wieloletnie Ramy Finansowe były większe, niż zakładano w roku 2018. Więcej pieniędzy na spójność i rolnictwo to ukłon m.in. w stronę Polski.

Część pieniędzy oferując w formie pożyczek, Komisja pokazała też, że słucha głosu tzw. "oszczędnej czwórki", czyli Austrii, Danii, Holandii i Szwecji.

Większość krajów zareagowała entuzjastycznie na projekt Komisji. Rządy "oszczędnych" początkowo odpowiedziały chłodno, jednak wątpliwe, by zechciały bombardować fundamentalne założenia funduszu.

Zdaniem unijnego komisarza ds. gospodarki Paolo Gentiloniego podstawą nie do ruszenia w negocjacjach będzie emisja euroobligacji oraz włączenie nowych środków do unijnego budżetu. Może natomiast zmienić się kwota, stosunek grantów do pożyczek, czas, na jaki pożyczki będą przyznawane czy podział pieniędzy.

Pod dyskusje może trafić też pomysł na pozyskiwanie nowych źródeł finansowania. Komisja chciałaby m.in. większych wpływów z podatku węglowego, przeciwko czemu protestuje Polska. Nie wiadomo, jak państwa członkowskie odniosą się do pomysłu opodatkowania gigantów cyfrowych.

"Oszczędna czwórka" chce także, aby członkowie UE zapisali w ostatecznej wersji projektu, że jest on jednorazowy i tymczasowy.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze