0:000:00

0:00

Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, prof. Adam Strzembosz w "Kropce nad i" TVN 24 Moniki Olejnik podsumował 7 lutego 2020 wieczorem najważniejsze wątki zaostrzającej się - po podpisaniu przez prezydenta Dudę "ustawy kagańcowej" - wojny o praworządność w Polsce. Odniósł się do uchwały SN z 23 stycznia 2020, wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, dotyczącego m.in. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wybraliśmy kilka najważniejszych cytatów.

O tym, czy Sąd Najwyższy miał prawo wydać uchwałę w związku z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej:

Prof. Adam Strzembosz: "Sąd Najwyższy ma dwie podstawowe funkcje: rozpoznanie kasacji, ale jeszcze ważniejszą funkcją są uchwały, które podejmuje dla ujednolicenia orzecznictwa sądowego. To orzecznictwo, jeżeli przyjęto zasadę prawną, ujednolica się w skali całego Sądu Najwyższego, natomiast jego uchwały działają mocą autorytetu w stosunku do wszystkich sądów powszechnych, wojskowych w Polsce. Sądy administracyjne od pewnego czasu nie podlegają Sądowi Najwyższemu. W tej sytuacji zaprzeczenie prawa SN do wykonania najbardziej elementarnej funkcji, jaką jest ujednolicenie orzecznictwa, to jest po prostu, nie wiem jakim słowem to określić, humorystyczne, świadectwo ignorancji..."

O legalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego:

"Według moich przekonań działalność Izby Dyscyplinarnej po orzeczeniu trzech izb jest bezprawne. To znaczy osoby, które tam nadal orzekają, moim zdaniem dopuszczają się czynu karalnego".

O tym, czy Trybunał Konstytucyjny ma prawo oceniać uchwałę Sądu Najwyższego:

"Nie, ależ nie może. Sąd Najwyższy jest ostatnią instancją. Trybunał może badać zgodność ustaw, czy aktów niższego rzędu, z ustawami, czy z konstytucją. SN ani nie stworzył przepisu prawnego, ani też nie podjął jakiejś działalności o charakterze wykonawczym, która by wchodziła w zakres uprawnień prezydenta. On zapytał się najpierw Trybunału w Luksemburgu, a gdy Luksemburg podał mu bardzo ściśle określone kryteria, kiedy coś można nazwać sądem i kiedy jest wiarygodna instytucja, która proponuje prezydentowi, od którego orzeczeń nie ma odwołania, więc tym bardziej ta instytucja musi być wiarygodna, propozycje dotyczące mianowania czy awansowania sędziów".

O wiarygodności Trybunał Konstytucyjnego i prezes Julii Przyłębskiej:

"On zrobi to, co mu powie Nowogrodzka. Zresztą pan Jarosław Kaczyński natychmiast złożył wizytę pani prezes. A ja pani powiem, osiem lat byłem pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, nawet nie przyszło do głowy, żeby się spotkać z ministrem, premierem, czym kimkolwiek poza oficjalnymi spotkaniami. Tu pani prezes przyjmuje ministrów, również służb specjalnych, przyjmuje człowieka, który trzęsie Polską! No, jaka to jest wiarygodność tego Trybunału?"

O zawieszeniu sędziego Pawła Juszczyszyna przez Izbę Dyscyplinarną SN i obniżeniu jego wynagrodzenia:

"Sędzią Juszczyszynem się nie martwię, bo kiedy ja zostałem odwołany przez Radę Państwa z sądu wojewódzkiego, wyrzucono mnie z Instytutu Badania Prawa Sądowego, miałem czworo dzieci i żonę na utrzymaniu i nie zaznałem głodu, bo mi ludzie pomogli. Pan sędzia Juszczyszyn na pewno przeżyje do momentu, kiedy wystąpi przeciwko państwu polskiemu o zwrot tej należności, tych 40 proc. z odpowiednimi odsetkami, nie mam co do tego wątpliwości. Natomiast te osoby, które zastosowały wobec niego taki środek za jego działalność sądową (...) będą się tego bardzo wstydzić. (...) Jeżeli kogoś się tak prześladuje, jak sędziego, który wykonuje z jednej strony wyrok Trybunału, z drugiej działa zgodnie z uchwałą trzech izb SN, jeżeli za to się go pociąga do odpowiedzialności, ktoś się będzie wstydził".

O sędziach, którzy podpisywali się pod wieloma listami poparcia kandydatów do KRS:

"Przecież to nie chodzi o to, żeby 25 ludzi, 15 podpisało wszystko, bo w ten sposób to nie była żadna reprezentacja sądownictwa. Jeżeli było w ten sposób, że niektórzy sędziowie podpisywali kilku, to oni działali w złej wierze, działali pod przymusem ministra, czy jakiegoś prokuratora, albo byli żądni awansu".

O tym, czy Komisja Europejska przymknie oczy na działania Polski:

"Nie może. Jak tu była pani wiceprzewodnicząca komisji, jak był prezydent Francji, to na pewno były jakieś akty dobrej woli, wyciągnięta ręka. Pani wiceprzewodnicząca została przez pana ministra ośmieszona, a panu prezydentowi powiedziano, jakie znaczenie jego słowa, podpisując tak zwaną ustawę kagańcową"

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

;

Udostępnij:

Redakcja OKO.press

Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press

Komentarze