0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień / Agencja GazetaFot. Adam Stępień / ...

Z informacji OKO.press wynika, że do umorzenia śledztwa dotyczącego sędziów SN z Izby Karnej Włodzimierza Wróbla (na zdjęciu u góry), Marka Pietruszyńskiego i Andrzeja Stępki dojdzie w najbliższym czasie.

Prokuratura Krajowa zastanawia się tylko, jak formalnie zakończyć ich ściganie, bo prokuratura Ziobry skierowała wobec tych sędziów wnioski o uchylenie immunitetów do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Zrobiła to w 2021 roku. Są one na różnym etapie załatwiania, bo Izba z różnych powodów nie zdążyła ich rozpoznać przed jej likwidacją w połowie 2022 roku. Wnioski przejęła nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej przy SN, która w 2022 roku zastąpiła nielegalną Izbę.

Najprostsza jest sprawa sędziego Stępki, bo do dziś się nie zaczęła. Prokuratura Krajowa już kilka miesięcy temu wycofała wniosek o uchylenie mu immunitetu. W takiej sytuacji Izba Odpowiedzialności Zawodowej umorzy sprawę, ale jeszcze nie zapadła decyzja.

W sprawie sędziego Pietruszyńskiego nielegalna Izba Dyscyplinarna w 2021 roku uchyliła mu nieprawomocnie immunitet. Od tego odwołali się jego obrońcy. Z naszych informacji wynika, że prokuratura czeka na wyznaczenie terminu rozpoznania odwołania przez nową Izbę. I wtedy przyłączy się do uznania odwołania obrońców sędziego lub o umorzenie.

Z kolei sprawa sędziego Wróbla jest na etapie II instancji. Nielegalna Izba Dyscyplinarna w I instancji odmówiła zgody na jego ściganie. Odwołała się od tego Prokuratura Krajowa i sędzia (skarży uzasadnienie decyzji), ale odwołanie nie było rozpoznawane. Bo sędziego chroniło zabezpieczenie ETPCz. W jego przypadku obecne kierownictwo Prokuratury Krajowej planowało cofnięcie swojego odwołania i dopiero potem umorzenie śledztwa.

Sprawą sędziego Wróbla w czwartek 3 października 2024 roku zajęła się Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Było to możliwe, bo do składu odwoławczego wyznaczono trzech legalnych sędziów SN. To przewodnicząca składu sędzia Barbara Skoczkowska i sędziowie Zbigniew Korzeniowski (sprawozdawca sprawy) oraz Krzysztof Staryk.

Przeczytaj także:

Sprawa jednak nie została rozstrzygnięta i odroczono ją do listopada. Izba dała bowiem czas Prokuraturze Krajowej na podjęcie decyzji, jak chce ją zakończyć. W tym celu SN wypożyczy jej akta. Dlaczego zapadła taka decyzja? Wpływ na to miały wnioski formalne, jakie padły w trakcie posiedzenia.

Prokuraturę Krajową reprezentowali prokuratorzy Jerzy Kopeć i Michał Walendzik z wydziału spraw wewnętrznych. Kopeć jest w tym wydziale na delegacji od niedawna, Michał Walendzik pracował tu jeszcze za poprzedniej władzy.

Prokuratura ws. sędziego Wróbla wcześniej złożyła wniosek cofający jej odwołanie i prokuratorzy popierali go na posiedzeniu. Zgodnie z artykułem 432 kodeksu postępowania karnego cofnięty wniosek odwoławczy sąd pozostawia bez rozpoznania. Chyba że są ku temu przeszkody.

Sędzia Skoczkowska pytała, czy Izba Dyscyplinarna, która wydała decyzję w I instancji była prawidłowo ustanowionym sądem, zgodnym z Konstytucją. A jest to bezwzględna przyczyna odwoławcza i w takiej sytuacji SN sam może uchylić decyzję Izby. Prokuratorzy podtrzymali stanowisko, mówiąc, że jest ona na korzyść sędziego.

Oponowały obrończynie sędziego, adwokatki Sylwia Gregorczyk-Abram i Agnieszka Helsztyńska. Bo choć decyzja Izby Dyscyplinarnej jest korzystna, to wydał ją sąd nienależycie obsadzony (złożony z neo-sędziów SN). Mec. Helsztyńska pytała, dlaczego prokuratura po prostu nie cofnie wniosku o uchylenie immunitetu.

Prokurator Walendzik odpowiedział, że teraz prokuratura chce zakończyć etap w SN, a potem będzie podejmować decyzje co dalej ze śledztwem, oceniając czy jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez sędziów SN.

Sędzia Skoczkowska pytała, gdzie tu jest uzasadnione podejrzenie. Prokurator przyznał, że nie ma przesłanek do uchylenia immunitetu. I dodał, by prokuratura mogła sama podjąć decyzję co dalej ze śledztwem, musi wypożyczyć akta sprawy z SN.

Sędzia Skoczkowska dopytywała, czy prokuratura sama wycofa wniosek o uchylenie immunitetu. Dostała odpowiedź, że prokuratura nie popiera wniosku o uchylenie immunitetu. Mec. Helsztyńska zaproponowała, by prokuratura wycofała sprawę z SN. A w dalszej konsekwencji umorzyła sprawę.

Umorzenie sprawy przez prokuraturę wprost zaproponował rzecznik dyscyplinarny SN Andrzej Tomczyk, który jest uczestnikiem postępowania. Mówił, że to postępowanie jest absurdalne. Podkreślał, że SN nie może po prostu zostawić odwołania prokuratury bez rozpoznania, bo decyzję wydała Izba Dyscyplinarna.

Sędzia Tomczyk podkreślał, że był to organ poza sądowy. „W tej sprawie orzekał nie sąd” – zaznaczał Tomczyk. Dodał, że decyzję tej Izby należy uchylić. Chyba, że prokuratura sama umorzy śledztwo. I podobnie jak obrończyni zaproponował odroczenie posiedzenia, by prokuratura mogła zająć ostateczne stanowisko. I SN się na to zgodził.

Skład orzekający Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN, który zajmuje się sprawą immunitetu sędziego Wróbla. W środku siedzi sędzia SN Barbara Skoczkowska, po lewej sędzia SN Zbigniew Korzeniowski, po prawej sędzia SN Krzysztof Staryk. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Co z innymi sprawami przeciwko sędziom SN

Wycofanie tych spraw z nowej Izby nie kończy jednak ścigania legalnych sędziów SN. Prokuratura Krajowa będzie musiała jeszcze podjąć decyzję ws. 5 innych postępowań znajdujących się w wydziale spraw wewnętrznych.

Dwa dotyczą byłego prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefa Iwulskiego. Chodzi o nieprawomocnie uchylony przez nielegalna Izbę Dyscyplinarną jego immunitet, za wyroki wydane z jego udziałem w stanie wojennym. Zarzuty za to chce mu postawić IPN.

Drugie postępowanie dotyczy tego, że Iwulski po uchyleniu immunitetu nadal pełnił funkcję prezesa Izby, mimo że został wtedy zawieszony. Tyle że uchylenie było nieprawomocne, a Izba Dyscyplinarna nie była legalnym sądem. W tym postępowaniu wydział spraw wewnętrznych sprawdzał też rzekome niedopełnienie obowiązków przez 3 legalnych sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.

Kolejne postępowanie dotyczy kilkunastu legalnych sędziów Izby Karnej SN, którzy rozpoznawali kierowane tu sprawy dyscyplinarne adwokatów. Prokuratura sprawdzała przez kilka lat czy złamali prawo, bo sprawy te były we właściwości nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Sprawy kierowane były do Izby Karnej, by zapewnić adwokatom prawo do legalnego i niezależnego sądu. O tej sprawie było głośno w 2021 roku. Postępowanie prokuratury jest obecnie zawieszone.

W wydziale spraw wewnętrznych są jeszcze dwa postępowania dotyczące sędziów SN. Chodzi o byłego prezesa Izby Cywilnej Dariusza Zawistowskiego, któremu zarzuca się, że udostępnił uzasadnienie jawnego orzeczenia, które następnie opublikowano na stronie Iustitii. SN w tym orzeczeniu orzekł, że orzeczenie wydane przez neo-sędziego SN jest nieistniejące. Na Zawistowskiego złożono zawiadomienie o rzekomym złamaniu ustawy o ochronie danych osobowych.

Ostatnia zaś sprawa w wydziale spraw wewnętrznych dotyczy sędziego SN Tomasza Artymiuka z Izby Karnej. Zawiadomienie na niego złożył w 2023 roku były już prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotr Schab. Zarzucił mu przekroczenie uprawnień i złamanie ustawy o ochronie danych osobowych, w zakresie przetwarzania danych neo-sędziów apelacyjnych w Warszawy. W tym jego.

Sędzia SN Artymiuk zasiadał w składach orzekających, które robiły testy na niezależność neo-sędziów i wypadają one dla nich często negatywnie. I za to zaczęto go ścigać.

Sędzia SN Dariusz Zawistowski. Też był ścigany za władzy PiS. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak prokuratura ścigała 3 sędziów SN

Przypomnijmy, na czym polega cała sprawa uchylenia immunitetu sędziom SN: prof. Włodzimierzowi Wróblowi, Andrzejowi Stępce i Markowi Pietruszyńskiemu z Izby Karnej. Wystąpił o to wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej w 2021 roku.

Chciał im postawić „zarzuty nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami”, poprzez „doprowadzenie do bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych”.

Chodzi o dwie sprawy, które toczyły się w Izbie Karnej Sądu Najwyższego w 2019 roku. Sędziemu Markowi Pietruszyńskiemu prokuratura zarzucała, że postanowieniem z października 2019 wstrzymał wykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku ze stycznia 2019 roku „wobec mężczyzny skazanego na 3 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za kradzież z włamaniem i usiłowanie kradzieży z włamaniem”.

Jaka miała być wina sędziego? „Mimo ciążącego na nim obowiązku sędzia nie podjął działań zmierzających do ustalenia, czy w momencie, gdy wydawał postanowienie o wstrzymaniu wykonania wyroku, skazany odbywa karę. Tymczasem karę taką zaczął on odbywać od 3 września 2019 r. Dopiero 15 listopada 2019 r. wskutek interwencji obrońcy skazanego wydano nakaz zwolnienia mężczyzny. W rezultacie zaniechania sędziego mężczyzna był bezzasadnie przetrzymywany w zakładzie karnym przez niemal miesiąc”.

Podobny zarzut formułowano wobec sędziów Andrzeja Stępki i Włodzimierza Wróbla, którzy rozpoznawali jedną ze spraw. Sędzia Stępka był w niej przewodniczącym składu orzekającego, a sędzia Wróbel sprawozdawcą. W październiku 2019 roku uchylili wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu z lutego 2018 wobec mężczyzny skazanego na 2 lata pozbawienia wolności za „spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym”.

Zdaniem Prokuratury Krajowej „Wbrew obowiązkowi nie sprawdzili, czy kara jest już wykonywana. Kroki takie podjęto dopiero po telefonie funkcjonariusza Służby Więziennej z zakładu karnego, w którym skazany był osadzony. Wskutek zaniechań sędziów mężczyzna spędził bezprawnie ponad miesiąc w zakładzie karnym”.

Sprawa nie była jednak tak jednoznaczna, jak chciała Prokuratura Krajowa. Z kilku powodów. Po pierwsze – to, że od ręki nie zwolniono z aresztu oskarżonych, było winą pracowników sekretariatu Izby Karnej. Od lat działano tam tak, że to kierownik sekretariatu i protokolant z danej sprawy wykonywali orzeczenia skutkujące uruchomieniem procedury zwolnienia z aresztu.

Jak informował w 2021 roku ówczesny prezes Izby Karnej Michał Laskowski: „W tych dwóch sprawach to kierowniczka i protokolant nie wykonali zwolnienia z aresztu. To oni zawsze przystawiali nakaz zwolnienia i to było wysyłane do aresztu. Było przeciwko nim postępowanie dyscyplinarne. Kierowniczkę odwołano, a protokolant dostał naganę”.

Laskowski podkreślał, że to postępowanie dyscyplinarne toczyło się za poprzedniej prezes SN Małgorzaty Gersdorf. I nie znaleziono wtedy podstaw, by wszczynać takie postępowanie wobec tych trzech sędziów.

Prokuratorzy wydziału spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, którzy byli w SN na sprawie sędziego Wróbla. Po prawej siedzi prokurator Jerzy Kopeć, obok niego siedzi prokurator Michał Walendzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Prokuratura Ziobry chciała uderzyć w SN

Po drugie, ważny jest też szerszy kontekst. W połowie 2020 roku nowa władza zaczęła przejmować kontrolę nad SN. Byli już w nim neo-sędziowie SN, a pełniącą funkcję I prezesa SN została Małgorzata Manowska. Wskazał ją prezydent Andrzej Duda spośród kilku kandydatów wyłonionych przez Zgromadzenie Sędziów SN. Wcześniej PiS tak zmienił ustawę o SN, by Zgromadzenie musiało wskazać kilku kandydatów, w tym neo-sędziego.

Jako jedyny poparcie większości Zgromadzenia – na stanowisko nowego I Prezesa SN – miał wtedy legalny sędzia SN, prof. Włodzimierz Wróbel. Ostro krytykował on przebieg Zgromadzenia. Na mocy zmienionych przez PiS przepisów prowadziło je dwóch tzw. komisarzy prezydenta. Czyli neo-sędziowie Kamil Zaradkiewicz i Aleksander Stępkowski. Sędziowie zarzucali im, że lekceważyli ich głos i wnioski. Dlatego można podważać legalność wyboru Manowskiej.

Prof. Wróbel potem krytykował też „reformy” Ziobry. Władza przystąpiła do rozprawy z legalnymi sędziami SN. Atak poszedł na byłą I prezes SN Małgorzatę Gersdorf, którą już wcześniej PiS chciał usunąć siłowo z urzędu, przerywając jej kadencję.

Prokuratura Krajowa wszczęła też duże postępowanie wobec legalnych sędziów SN z Izby Karnej, w związku z rozpoznawaniem dyscyplinarek adwokatów, które miały trafiać do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Ale adwokaci nie chcieli, by ich sprawy sądziła nielegalna Izba. Ataki na SN były też w mediach sprzyjających władzy PiS.

Obrończynie sędziego Wróbla. Po prawej siedzi adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram, obok niej siedzi adwokatka Agnieszka Helsztyńska. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Na jakim etapie są sprawy trzech sędziów SN

Sprawa immunitetów sędziów Pietruszyńskiego, Stępki i Wróbla wpisuje się w ten szerszy kontekst. Posłużyła do ataków na SN. Ta sprawa miała też wywrzeć efekt mrożący na innych sędziów SN.

Prokuratura Krajowa za czasów Ziobry nie zdążyła jednak uchylić im immunitetów i postawić zarzutów. To m.in. zasługa obrońców tych sędziów, którzy robili wszystko by ich wybronić i zatrzymać Izbę.

W sprawie prof. Włodzimierza Wróbla nielegalna Izba Dyscyplinarna w pierwszej instancji w czerwcu 2021 roku odmówiła uchylenia mu immunitetu. Skład neo-sędziów SN: Adam Tomczyński, Adam Roch i Jarosław Duś; uznał, że sędzia też jest winny błędu, bo sam powinien wydać nakaz zwolnienia. Ale odmówił uchylenia immunitetu, uznając, że sprawa nadaje się co najwyżej na sprawę dyscyplinarną.

Na to zażalenie złożyła jednak prokuratura i obrońcy sędziego, którzy nie zgadzają się z uzasadnieniem decyzji. Obrońcami prof. Wróbla są adwokatki Sylwia Gregorczyk-Abram i Agnieszka Helsztyńska. Bronił go też w I instancji sędzia SN Wiesław Kozielewicz.

Sprawa o immunitet sędziego SN Marka Pietruszyńskiego została rozpoznana we wrześniu 2021 roku przez I instancję nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Uchyliła ona immunitet. Decyzję wydał skład orzekający neo-sędziów SN: Jacek Wygoda, Małgorzata Bednarek, Jarosław Duś. Izba złamała zabezpieczenie TSUE z lipca 2021 roku. Trybunał zawiesił wtedy rozpoznawanie przez nią m.in. spraw o immunitet.

Od tego odwołali się obrońcy sędziego, sędzia SN Jarosław Matras i adwokat Jacek Dubois. Odwołania nie rozpoznano, bo obrońcy składali wnioski o wyłączenie ze sprawy kolejnych neo-sędziów. A niedawno złożyli też do Prokuratury Krajowej wniosek o umorzenie postępowania karnego z uwagi na to, że jest ono bezpodstawne i nosi znamiona nękania sędziego Pietruszyńskiego.

Z kolei sprawa o immunitet Andrzeja Stępki nie zaczęła się do dziś. We wrześniu 2021 roku nielegalna Izba wyznaczyła w tej sprawie posiedzenie, ale nie przyszedł na nie neo-sędzia Adam Roch, który w Izbie starał się zachowywać jak prawdziwy sędzia. Roch nie chciał złamać zabezpieczenia TSUE z lipca 2021 roku ws. zawieszenia działalności Izby.

Obrońcami sędziego Stępki są adwokaci Jakub Wende i Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska oraz legalny sędzia SN Paweł Wiliński.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze