Przemysław Czarnek był do tej pory kapłanem podrzędnej parafii polskiej religii wykluczania Innych. Fantazjował o wspólnym z hitleryzmem i komunizmem (!) korzeniu, z którego wyrasta LGBT. Teraz wdziewa czerwony biret i spróbuje ten korzeń wyrwać z polskiej ziemi, a dokładniej ze szkół i uczelni
W OKO.press nie wierzyliśmy, że ministrem edukacji i nauki zostanie Przemysław Czarnek. W pewnym sensie nadal nie możemy w to uwierzyć.
Tekst o nowym ministrze edukacji i nauki publikujemy w cyklu "Widzę to tak", w którym czasem pozwalamy autorom na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
W uzasadnieniu "Korony równości" przyznanej nam przez KPH 27 września przeczytaliśmy, że "OKO.press wnikliwie i z oddaniem analizuje wydarzenia dotyczące społeczności LGBT w Polsce". To prawda: osoby nieheteronormatywne są nam po ludzku bliskie, są naszymi przyjaciółmi i przyjaciółkami, są w naszym zespole. Dlatego "z oddaniem" śledzimy walkę o ich równe prawa (także do zawierania małżeństw) i o szacunek dla nich.
Ale to tylko część prawdy: w naszej pracy niesie nas także oburzenie na homofobię jako moralnie prymitywną postawę, a zarazem wybuchowy składnik tzw. alternatywnej prawicy kulturowej, opartej na przywiązaniu do narodowo-katolickiej "naszości", gdzie gejom i lesbijkom, ale także kobietom czy uchodźcom wyznaczone są role i opisane terytoria, na które nie mają wstępu.
Mniejszości obowiązuje powściągliwość: istnieć tak, by nie naruszać spokoju ducha takich ludzi jak poseł, a teraz minister Czarnek. Niech sobie nawet żyją, ale się tak nie eksponują.
Homofobia jest tylko przejawem takiej właśnie groźnej wizji Polaka czystego, wolnego od zachodnich wpływów, nietkniętego refleksją, poczciwca okrutnego w swoich poglądach, "Polaka katolika" (w cudzysłowie, bo cóż to za katolicyzm), żyjącego w tzw. tradycyjnej rodzinie, którego przewodnikiem są Jędraszewski czy Rydzyk, do których dołączył wieczny kawaler Kaczyński ("Wara od naszych dzieci").
Kapłanem z podrzędnej parafii tej polskiej religii wykluczania Innych był właśnie Czarnek. Teraz wdziewa czerwony biret.
Wszystko co nowe, luźne, niekonwencjonalne, uważa za wrogie. Ma proste odpowiedzi na źródło Inności - uruchamia karkołomne skojarzenia LGBT z marksizmem i hitleryzmem:
"Nie ma wątpliwości, że cała ta ideologia LGBT wyrastająca z neomarksizmu, pochodzi z tego samego korzenia, co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców. Korzeń jest ten sam”.
Przemysław Czarnek potrafi też głośno powiedzieć to, co inni myślą i mówią na piwku: "skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją".
Teraz on ma być szefem 600 tysięcy polskich nauczycielek i nauczycieli oraz pięciu milionów uczniów i uczennic. To dlatego trudno nam w to uwierzyć.
Jeśli wierzyć, że jednym z elementów rekonstrukcji rządu PiS, miało być utemperowanie szalonej rekonkwisty Zbigniewa Ziobry, to jak rozumieć nominację Czarnka na ministra połączonych resortów edukacji i nauki?
Czyżby doszło do makabrycznej licytacji? Ziobro chce wycofania konwencji stambulskiej i wspiera zakaz aborcji, nawet gdy płód nie ma mózgu? Żąda dokończenia rewolucji w szkołach i na uczelniach? Narodowcy do spółki z Kają Godek i częścią Episkopatu domagają się ustawy "STOP LGBT", zakazującej propagowania homoseksualizmu (jak w Rosji Putina)?
Skoro tak, to Kaczyński pokazał, że w jego rządzie (ma on niby dwóch ojców, w dodatku w związku partnerskim z koalicyjnymi partnerami, ale to przecież jego rząd) nawet taki Czarnek może zostać ministrem edukacji.
Człowiek bez dorobku naukowego, z zerową wiedzą o oświacie, ale za to wierny i "wyrazisty" mąż PiS (jak elegancko ujął to marszałek Stanisław Karczewski) będzie pierwszym nauczycielem RP.
Ktoś, kto otwarcie marsze równości nazywał "wynaturzeniem", "zboczeniem" i "dewiacją", a osobom LGBT odmawiał pełni człowieczeństwa, może kierować resortem odpowiedzialnym za wychowanie dzieci i młodzieży.
Kaczyński zabił radykałom ćwieka?
Kaczyński, który już w programie PiS zapisał zasadę, że poza społeczną nauką Kościoła jest w Polsce tylko nihilizm, stawiając na czele nauki i edukacji profesora katolickiej uczelni i legitymizując homofobię, składa kolejne lenno polskiemu Kościołowi. Coraz więcej instytucji aparatu państwa, mimo haseł o wolności od ideologii, w praktyce występuje przeciwko części obywateli i obywatelek.
To może być coś więcej niż kalkulacja, to już orientacja (ideologiczna), kurs na coraz doskonalszy sojusz tronu z ołtarzem.
Najważniejsze, czyli szkoła. Marszałek Terlecki wprost zapowiedział, że po zakończonej wielkim sukcesem reformie administracyjnej, szkoły czeka rewolucja programowa. A do tego potrzebny jest wyrazisty przywódca. Ziobro głosił, że chce "skłonić naszych koalicjantów, zwłaszcza PiS, do przykładania większej uwagi do agendy wartości. Chcielibyśmy, aby sfera wartości, ta sfera, która kryje się za biało-czerwonymi barwami była znacznie bardziej obecna w kolejnych latach naszych rządów (...) musimy „uratować Polskę przed zepsuciem”.
„Stoi przed nami ogromne wyzwanie. Jeśli my tego teraz nie zrobimy, jeśli nie zajmiemy się edukacją, jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach, jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów, to przegramy bitwę o polskie dusze".
Kaczyński przelicytował Ziobrę, bo łatwo domyślić się w jakim kierunku popchnie szkołę Przemysław Czarnek. A w każdym razie spróbuje.
Jak to się może odbyć? Czy powstaną nowe podstawy programowe jeszcze bardziej narodowe i konserwatywne niż te, które dała nam Anna Zalewska?
Jeżeli Czarnek natchnie zespoły opracowujące podstawy, wystarczy zresztą odpowiedni dobór, historia ojczysta zostanie jeszcze bardziej przepisana na język bohaterskiego męczeństwa, pozbawiona polskich win i kontrowersji, a rola wiary ojców - uwypuklona. Na polskim uczniowie utoną pod masą bogobojnych dzieł. Stereotypowe role płciowe będą przekazywane wprost lub ukradkiem na zajęciach różnych przedmiotów.
Nie będzie mowy o już obecnie deficytowych treściach, jak kryzys klimatyczny, prawa człowieka, edukacja seksualna, najnowsza historia, edukacja medialna.
Nawet jeśli podstawa się nie zmieni, to zmieni się szkolny klimat, jeszcze się pogorszy. Oczekiwania ministra wyczują kuratoria a także część dyrektorów i dyrektorek, którzy muszą jakoś się z władzą ułożyć.
Jeśli w szkole będą działać jakieś organizacje, to pewnie wzorem Węgier katolickie lub narodowe, zwłaszcza jeśli prezydent wprowadzi swoją nowelizację ustawy. Autonomia nauczyciela stanie się fikcją, bo szkołom trzeba będzie dokręcić śrubę.
To wszystko trochę potrwa.
Jeden efekt może być natychmiastowy. Tematyka praw osób LGBT, jako wroga ideologia, będzie szczególnie pilnie obserwowana przez władze oświatowe. Minister homofob działa jak - przepraszam Czarnka za niewłaściwy gender - królowa Elsa, która w bajce sprowadza srogą zimę na swoje królestwo.
Efekt mrożący dotknie przede wszystkim uczniów i uczennice LGBT+. Dowiedzieli się właśnie, że ich minister odmawia im człowieczeństwa.
Jakby było mało szkole, która ledwie zipie po deformie edukacji, brakach kadrowych i finansowych, pandemii. Przy życiu trzyma ją jedynie wysiłek, zaangażowanie i upór dyrektorów i pedagogów. Teraz mają kolejne wyzwanie. Będą lawirować, tracić nerwy, borykać się z radykałami w szkolnym zespole i koniunkturalistami, którzy poczują, na czym można wypłynąć. Będą pracować pod presją rodziców o prawicowych poglądach.
Małą próbką, ile może zepsuć prawicowy radykał, ultrakatolik i homofob było 15 miesięcy (2006-2007) ministra edukacji Romana Giertycha. Do pokojów nauczycielskich zawitał strach, kalkulacja, a do szkoły nuda i uległość.
Czarnek to jasny sygnał dla zagranicznej opinii publicznej, że polski rząd nie ma żadnych zahamowań i w ogóle nie bierze pod uwagę ogromnego oburzenia, jaki wzbudziła homofobia w rządzie, partii rządzącej i kampanii prezydenta.
Nagonka na osoby LGBT - w tym szczególnie uchwalanie tzw. stref wolnych od LGBT przez polskie samorządy - spotkała się ze stanowczą reakcją, rozsierdziła szczególnie członków wspólnoty europejskiej.
Parlament Europejski w mocnym stanowisku stwierdził, że podkopywanie praw człowieka przez Polskę, jest de facto podkopywaniem całej Unii. A przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w orędziu o stanie Unii stanęła po prostu po stronie prześladowanej mniejszości, mówiąc, że "bycie sobą to nie ideologia, a tożsamość", a dla stref wolnych od LGBT nie ma w europejskim projekcie miejsca. Politykę polskich władz potępili też: partner rozwojowy Polski, czyli Norwegia oraz kandydat Partii Demokratycznej na prezydenta USA Joe Biden.
Jasny sygnał wysłali ambasadorowie ponad 50 państw, którzy podpisali głośny list wspierający społeczność LGBT w Polsce. A co szczególnie bolesne dla zakręconej na punkcie strategicznej współpracy ze Stanami prawicy, jego orędowniczką była m.in. ambasador Georgette Mosbacher.
W tym kontekście nagradzanie stanowiskami za homofobię trudno czytać inaczej niż wyraz skrajnej nonszalancji polskiego rządu i świadomy (lub nie) kurs na zwarcie z zagraniczną opinią publiczną, która - co widać po ostatnich reakcjach - powoli traci cierpliwość.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze