0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka RodowiczFot. Agnieszka Rodow...

Śląskie szpitale podarowały sześć ambulansów szpitalowi w Charkowie. Trafiają tam ranni z linii frontu. 3 marca karetki zaparkowały pod urzędem gminy w małopolskim Radłowie, by następnego dnia ruszyć w konwoju do Ukrainy. Wieczorem ktoś je podpalił. Jedna karetka spłonęła, druga jest nadpalona. Straty – ponad 90 tysięcy zł.

Dyrektor szpitala w Charkowie się rozpłakał, gdy się dowiedział.

Jadę dwa tygodnie później dowiedzieć się, co się stało, co myśli Radłów i czym teraz żyje. Miasteczko leży w połowie drogi między Krakowem a Rzeszowem.

Pokoje w pobliskiej Wał-Rudzie figurują w ofertach, ale kiedy dzwonię, właścicielka mówi, że nie przyjmuje.

– Na węgiel miałam tym zarobić, ale tak podrożał, że ciężko – tłumaczy się. – I coś mi weszło w kręgosłup, z tarczycą mam problemy… A pani do naszej Karolinki, czy w swoich sprawach?

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie

Przeczytaj także:

System chodzi tak, żeby wyrżnąć ludzi

Wokół Radłowa płasko jak na Mazowszu. Przed wjazdem do miasta baner: „Witamy na ziemi błogosławionej Karoliny Kózki”. Sprawdzam, urodzona w 1898 roku, zginęła jako szesnastolatka, broniąc dziewictwa przed rosyjskim żołnierzem. Beatyfikowana przez JPII, patronka molestowanych.

Dwie kobiety z chłopcem wędrują niespiesznie wzdłuż pałacowego parkanu. Oczywiście, że wiedzą, gdzie się paliło. Zaprowadzą.

Spod urzędu gminy niesie się woń spalenizny. Na parkingu straszy jeszcze wypalony szkielet ambulansu.

Podchodzi do niego mężczyzna koło czterdziestki. Wydatny brzuch, trzydniowy zarost, w dłoni urzędowe pismo.

– Temu, co to zrobił, powinni rękę uciąć – rzuca. – Z pół miliona poszło. Jak słyszałem parę wypowiedzi, to mnie chuj strzelał. Mówią: „Gościu się leczy, trzeba go zrozumieć”. Ja na to: „To ja ci życzę, żeby ci chałupę podpalił”. Bo już miał kilka sukcesów w tym roku ten podpalacz. Tego dnia cztery miejsca podpalił. Typowa dewastacja. Dlaczego podpalił, nie wiem. Ale widzę, że system chodzi tak, żeby wyrżnąć ludzi. Wojna to temat zastępczy. Nośniki energii idą w górę, ceny jebią po kościach, gaz jest pięć procent tańszy niż przed wojną, a płacimy pięć razy więcej. Sprawdzałem na giełdach światowych. Żyje się do dupy. Kiedyś tu jeszcze coś się rozwijało. Teraz pani jedzie, rondo, jeb galeria handlowa, drugie rondo, jeb galeria. Czyli tak zwane jakie społeczeństwo?

– Konsumpcyjne?

– Nazywa pani sprawę po imieniu. Nie ma stanowisk pracy, jakiegoś przemysłu. Sukcesem jest, że kino otworzyli, klub seniora, bibliotekę. A miejsca pracy?! Są wyrzynane! Komuś na tym zależy! – rzuca krótko i trzaska drzwiami lekko odrapanego lanosa.

Strażak ze sztandarem przechodzi przez ulice Radłowa
Pogrzeb komendanta OSP w Radłowie, strażacy ze sztandarem. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Podpalić karetkę to nic takiego

Centrum Radłowa to brukowany plac, betonowe kostki zdradzają niedawną zmianę nawierzchni. Wokół kilka niskich budynków ze sklepami: spożywczy, przemysłowy, Ciuszek, pasmanteria, chemia/AGD. Ładna przedwojenna szkoła, teraz biblioteka. Za nią częściowo przeszklony klocek z kinem i kręgielnią.

– To Żydków było – mówi właścicielka sklepu z ciuchami. – Dawniej to był piękny budynek, ale potem zaniedbany, szpecił bardzo. Załatwiali z Żydkami, jak to się mówi, i burmistrz tu budynek kulturalny postawił – dopowiada emerytka.

– Radłów nie jest biedny, ale do mnie ludzie przychodzą głównie, jak są wypłaty. A tak jak ktoś przyjdzie to raczej na kawę. Dziś jeden do drugiego nie chodzi. Pies, bramka, trzeba się zapowiedzieć. Każdy w domu siedzi, komputer, telewizor. Jeszcze się oduczymy mówić.

Emerytka widziała, jak konwój karetek przyjechał pod urząd gminy.

– Było po piętnastej. A potem słyszę straż. Syn pracuje w państwowej straży w Tarnowie, a tu w ochotniczej. Cały dzień jeździł, bo najpierw się dzikie wysypisko paliło, palety i karetka. A potem jeszcze szopa na cegielni. Wrócił po pierwszej w nocy. Było mi bardzo przykro, jak się dowiedziałam, że karetka się spaliła, bo szczytny cel. A teraz jeszcze nasz komendant OSP zmarł, 62 lata i zawał. Idę zaraz na pogrzeb. Mąż też był strażakiem i covid go wziął niedawno – kobiecie wilgotnieją oczy.

– Kiedy wojna wybuchła, to był cios i obawa o nasz kraj. Bo tu nie więcej jak 200 kilometrów do granicy. Ludzie przyjmowali Ukraińców i to bardzo. Albo dary nosili do szkoły. Taka krzywda im się tam dzieje… – wzdycha. – Ta wojna się ciągnie i ciągnie, nie wiem, czy Ukraińcom starczy sił. A przecież oni i nas bronią. Jak by nie, to my też jesteśmy w niebezpieczeństwie.

Dziś Radłów kończy pracę wcześnie. Tylko kwiaciarnia na pełnych obrotach, przygotowuje wieńce dla komendanta. Strażak zmarł tydzień po pożarze karetki. Flaga na OSP opuszczona do połowy.

Ubrani na galowo strażacy i strażaczki wędrują z proporcami do kościoła, przed którym papież Polak błogosławi miasteczku.

Podjeżdżają wozy strażackie z sąsiednich jednostek. Zagaduję strażaka z OSP Radłów. Twierdzi, że podpalić karetkę to nic takiego. W baku benzyna, zderzak i wnętrze to plastik, pali się w moment. Ale sprawca musiał czymś podlać.

Dzwony biją, podjeżdża karawan z trumną.

strażacy w galowych mundurach stoją pod kościołem, pogrzeb komendanta OSP w Radłowie
Uroczystości pogrzebowe po śmierci komendanta OSP w Radłowie. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Strażacy sami reanimowali komendanta

Wóz strażacki z Woli Radłowskiej wygląda jak nowy.

– Gdzież on nowy, ze dwanaście lat już ma – tłumaczy strażak w czerwonym mercedesie. 3 marca akurat kładł się spać, kiedy przyszło wezwanie do pożaru karetki.

– Nie minęło pięć minut, a już się w kabinie paliło. Zatrzymali podpalacza, ale tylko dozór policyjny dostał. A wcześniej gminę chciał podpalić. I dawniej takie miał pociągi. Wujek mówił, że jak tamten był mały, ciągle coś podpalał na podwórku.

Strażak OSP dostaje pieniądze za godzinę akcji.

– Ale zrzucamy się, żeby sprzęt kupić, bo drogi jak pierun – tłumaczy dwudziestosześciolatek. – Strój na akcję kosztuje pięć tysięcy. Do tego buty 1000 zł, hełm półtora tysiąca. A nasz burmistrz to tylko sport, sport i sport. Kort tenisowy, teraz halę za jedenaście milionów będzie budował. Kto mu tam będzie chodził, jak dziecko woli na komputerze pograć niż w piłkę? Widzi pani, jaki wóz strażacki mają ci z Przybysławic? Jeszcze chyba z lat 70. Nie ma dla straży, a ten będzie w korty inwestował.

Obok w Żabnie pani burmistrz w straż inwestuje. W tamtym roku dwa samochody dostali, mundury. Tylko ona jest z PiS-u, to inaczej patrzy. A tu prosić o coś, to masakra. Ino sport i sport. A nam się pompa hydrauliczna zepsuła, cały zestaw to 100 tysięcy. Skąd wziąć? W drugim wozie rocznik 87. leje się z chłodnicy, części już nie produkują, gdzie nie pojedziemy to plama. A ten kort buduje. A co pani o tym Janie Pawle sądzi?

– Jeszcze nie wiem. A pan?

– Mówią, że pedofilię krył. Myślę, że to komuniści się na nim mszczą, bo walczył przecież z komunizmem. Są księża, co pedofilią się zajmują, nie jest to fajne. Dlatego ksiądz żonę powinien mieć i dzieci. A jak jakiś pedofil, to cyk i niech nie będzie księdzem, a nie, że go przenoszą z parafii na parafię.

W domu rodzice tylko TVP oglądają. Mówię: „Wyłączcie tą propagandową telewizję” to opowiadają, jak za PO źle było. Ale teraz też jest ciężko strasznie. Kiedyś jak szedłem do pracy, to za 10 zł kupiłem sobie cztery bułki, napój, coś do chleba, a teraz 20 zł to mało. Zatankuj auto, kup ciuchy, leki, jedzenie. Musiałbym żyć od dziesiątego do dziesiątego. Co to za życie? Więc z rodzicami jeszcze mieszkam.

Ze znajomymi dyskutujemy, że nic nam się nie chce. W firmie budowlanej ciężarówką jeżdżę, jak nie ma jazdy, z chłopakami robię na budowie. Wróci człowiek po dziewięciu godzinach i nie ma na nic siły.

Kiedy wojna wybuchła, był strach. Teraz atomem straszą. Pieron wi, co to będzie. Nie wiadomo kogo słuchać.

– To kogo pan słucha?

– Ja nie słucham. Coś mi się czasami przerzuci przez internet, ale tak to nie czytam, ani nie oglądam. I nie wiem, czy pójdę na wybory. Odkąd zacząłem głosować, tylko jedna partia rządzi, więc o innych nawet nie wiem, jakie są.

Słychać śpiew z kościoła.

– A ten komendant – strażak przypomina sobie o pogrzebie – jeszcze w niedzielę grał z nami w kręgle, bo turniej mieliśmy, a w piątek zawał. Nie było karetek wolnych, to strażacy pojechali kolegę reanimować. Po 20 minutach dopiero karetka dotarła, ale on już był siny.

– Karetek brakuje?

– Są karetki, najbliższa w Żabnie. Tylko że jak babcia wezwie, bo ją w krzyżach boli, to już karetki nie ma i muszą z Tarnowa ściągać. Byłem na kursie pierwszej pomocy, to ratownicy na to narzekali.

ulica w Radłowie ze sklepem wielobranżowym. "Rowery, art. elektryczne"
Ulica w Radłowie, marzec 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Śmierdziało plastikami, myślałam, że to sąsiad

Zabytkowy mur odgradza ulicę Biskupską od dawnych zabudowań folwarcznych. Mur, jak głosi tablica, wyremontowano z pieniędzy unijnych. Budynków już nie, łatane ściany, drewniane przybudówki. Kobieta pieli grządki, odsyła mnie na Kolejową.

– One wszystko powiedzą. Podpalacz tam mieszka. One się tam domagały, żeby go zamknęli. Wszystko się boi, żeby dalej nie podpalał. Gnój cholerny!

Rozmowę przerywa nam Magda, wraca z pogrzebu i zgarnia mnie do mieszkania mamy. W pierwszym pomieszczeniu kaflowy piec, przy nim wiadra z węglem. Na sznurkach pranie, na ścianach święte obrazki. Po podłodze gania na bosaka synek Magdy i mały pies. W drugim pokoju mama wygrzewa w łóżku obolały łokieć.

– Sąsiad pijany zaatakował mamę. Broniłam jej i syna, uderzyłam go miotłą w żebra, ale mamie przytrzasnął łokieć bramką. Będzie miała rehabilitację.

Prosimy burmistrza, by wysiedlił tą rodzinę. Mnie sąsiadka oskarża, że chodzę z nożem, dzieci jej straszę. Przecież sama jestem matką – mówi Magda potulnie, ale jej masywna sylwetka i krótka, zawadiacka fryzura budzą respekt.

– Zrobili z córki bandytę, co nawet nie wygląda – dorzuca z łóżka mama.

– Tak, że jestem w rozsypce – ciągnie Magda. – Asystentka rodziny mi mówi, żebym sobie kogoś znalazła. Po co mi to? Żeby drugie dziecko mi zrobił i zostawił?

– To jak było z karetką? – próbuję wrócić do tematu.

– Leżałam już w łóżku, okno miałam uchylone, śmierdziało plastikami. Myślałam, że to sąsiedzi, bo gumą i plastikami palą. Wyszłam na pole i łunę zobaczyłam. Podchodzę do rynku, a tam ogień, dym, karetki się palą i auta osobowe. Oglądałam potem na internecie, bo straż zawsze udostępnia zdjęcia z akcji – Magda pokazuje wpis radłowskiej OSP na Facebooku. Czytam komentarze:

„Jebany debil-podpalacz. Strażakom podziękowania za akcję”.

„Znowu zaczynają się podpalenia ale podpalenia karetek to już szczyt wszystkiego”.

„Niestety takie zdarzenie jak podpalenie kilku karetek buduje bardzo negatywny wizerunek naszej miejscowości...”.

„Masakra niedługo Radłów spłonie nie daj Boże”.

Jesteśmy zadowoleni z PiS, ale może zagłosuję na tygryska

– Czemu on to robi? – pytam Magdę.

– Nie rozmawiamy o tym. To jego umysł, nie mój. Już dość, że mamy tych sąsiadów – mówi Magda.

– Czytałam, że podpalacz jest na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym.

– Ja go znam. Nie wygląda na chorego psychicznie. Normalnie ze mną rozmawiał. Jak się dowiedziałam, że to on, to się zdziwiłam. Jego żona jest, prawdopodobnie, nie wiem na pewno, bo nie byłam materacem, w ciąży. Czwarte, czy trzecie dziecko.

– Pracował w piekarni – woła z łóżka mama.

– Podpalił też muzeum koło plebanii – dorzuca Magda. – Naprawdę się dziwię.

– Może dlatego, że nie ma tu posterunku policji – zastanawiam się.

– Był, ale przenieśli do Żabna. I dobrze. Z policją nie żyję w zgodzie, wolę, żeby byli jak najdalej. Przez sąsiadów. Godzina 22., cisza nocna, a oni rąbią drzewo, drą się, grożą, że mi dziecko zabiją. Wzywam policję, a ci do mnie: „Co ty kurwo odpierdalasz?”. I to już tak trwa ze dwadzieścia lat. Jak chodziłam do podstawówki, sąsiad próbował mnie zgwałcić, ale sędzia uznała, że nie ma dowodów. Chodziłam po psychologach. Chodzimy do gminy, prosimy, żeby tych sąsiadów wysiedlili, szukałam pomocy w telewizji. Nie ma odzewu.

– Wasza błogosławiona Karolina Kózka jest patronką osób molestowanych…

– Patronką młodzieży – poprawia mnie Magda.

– To też. Szukała pani pomocy w kościele?

– Poprzedni ksiądz proboszcz zawsze mnie wspierał. Słownie i modlitwą.

– A co pani na zarzuty, że papież krył pedofilię?

– No jestem w szoku. Zarzuty są fałszywe. Bo to był nasz papież, Polak. Jestem katoliczką, nie wierzę, by coś ukrywał.

– Ale pani nie uwierzono, tylko gwałcicielowi?

– Bo mnie próbował zgwałcić sąsiad, a nie ksiądz. Mężczyźni też gwałcą.

– No tak, szczególnie w czasie wojny. Wie pani, że ta karetka miała być dla Ukrainy?

– Jakbym była lekarzem, też bym jeździła do Ukrainy pomagać.

– Nawet paczki wysłaliśmy – krzyczy mama z łóżka. – Bo każdy rozumie, co się stało. Zresztą jak pożar, czy choroba, Radłów pomaga. Zawsze jest zbieranie pieniędzy.

– Chciałam przyjąć matkę z dzieckiem z Ukrainy – mówi Magda. – Ale wynajmuję mieszkanie komunalne i nie mogę się nim rządzić, usłyszałam od burmistrza.

– To jeszcze przedwojenne budynki, tam, gdzie córka mieszka, to były stajnie, a tu biura – krzyczy mama.

– I jak się mieszka?

– Dobrze, tylko że komin mi się rozwala. – mówi Magda. – Ciągnie dym do pokoju, więc nie palę, boję się, żebym nie wyszła w powietrze albo się nie zaczadziała. Pisałam do gminy, od miesiąca czekam. Za wynajem płacę 41,90 zł, i 180 zł za śmieci i jeszcze ile zużyję prądu i wody. Starcza mi na wszystko z tego, co dostaję z opieki społecznej. Niestety nie mam pracy, a mama nie może pracować przez łokieć. Składałam CV do pizzerii i restauracji, nie ma odzewu. Dwa lata w Holandii przy majonezach robiłam i przy tulipanach, cebulkach i przy czosnku. Musiałam zjechać do Polski, bo mama zachorowała. Może jak od września syn pójdzie do przedszkola, poszukam pracy. Tyle że tu płacą jakieś 14 zł za godzinę – markotnieje Magda. – Ale w Radłowie żyje się fajnie. Burmistrz stara się, jak może. Drogi, place zabaw robi, jesteśmy z pana Zbigniewa Mączki zadowoleni.

– A będzie pani głosować?

– Będę. Jak będzie startował pan Jarosław Kaczyński, to na niego. Mam 26 lat, odkąd skończyłam osiemnaście, zawsze głosuję na… mama, na PiS?

– Tak, na PiS.

– No, jesteśmy zadowoleni z PiS. Dali 500 plus, 300 plus, 400 plus na dzieci, co idą do przedszkola i żłobka i 3 tys. na węgiel. Choć czasami mówię, że zagłosuję na „tygryska”. Jak mu tam? Biedroń? Nie, Kosiniak-Kamysz. Bo pisowcy mnie już denerwują czasami, kłócą się i biją.

Kobieta z rowerem przechodzi przez ulicę, w tle karetka i wozy strażackie
Radłów, marzec 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

O naszej karetce piszą Izwiestia

Burmistrz Zbigniew Mączka w garniturze w wiśniowo-granatową kratę wita się serdecznie i od razu podsuwa artykuł w lokalnym tygodniku, z wypowiedzią prokuratora, który tłumaczy, dlaczego podejrzany o podpalenia objęty został dozorem policyjnym, a nie aresztem.

– Ten mieszkaniec już kiedyś podpalił stodołę i stajnię u własnych rodziców. Zrobili monitoring, czujnik ruchu, za dwa dni znów podpalił. Piroman, trzeba go leczyć – mówi burmistrz. I denerwuje się, że podpalenie karetki w Radłowie wykorzystuje rosyjska propaganda.

– „Izwiestia” piszą, że Polska pamięta o banderowcach, bo nastroje pomocowe są coraz mniejsze. Ludzie nie mają pieniędzy i entuzjazm opadł. Nasi mieszkańcy też już patrzą, czy ci, co przyjechali, nie wykorzystują państwa polskiego, czy te pięćset plusy i inny socjal jest prawidłowo rozdawany. Ale najbardziej narzekają zawsze te osoby, które nigdy nikomu nie pomogły.

Czytam burmistrzowi twitta w sprawie karetki: „Zdarzenie miało miejsce w Radłowie. Mała miejscowość, z której pochodzę. Burmistrz ma żonę Ukrainkę i wchodzi do dupy banderowcom. Mają fundację i co tydzień jeżdżą na »front«”.

– Tak, moja żona jest Ukrainką, Lwowianką – przyznaje burmistrz. – Siedemnaście lat już mieszka w Polsce, jest stomatologiem. Poznaliśmy się na fotelu dentystycznym i tak już zostało. Wydałem dużo pieniędzy na zęby, ale żonę wziąłem. Bardzo dobry człowiek i charakter mocny. Wciąż jeździ na Ukrainę. Choć wraca przybita i wyczerpana, nie mogę jej tego zabronić, bo wiem, że dobro czyni. Ale myślę, że i bez żony Ukrainki bym pomagał, bo mam chrześcijańskie podejście.

W białej koszuli, przy biurku uśmiechnięty Zbigniew Mączka, burmistrz Radłowa
Burmistrz Radłowa Zbigniew Mączka. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Konwój, w którym spłonęła karetka, organizowała właśnie Diana Dembicka-Mączka. Nie udało mi się z nią spotkać, jest bardzo zajęta.

3 marca wieczorem Mączkowie byli na koncercie dziesięciu tenorów w Tarnowie: śpiewało pięciu Polaków i pięciu Ukraińców.

– Wróciliśmy, żona do papierów, ja drinka robiłem, kiedy zadzwonił komendant, że strażacy jadą do pożaru karetki.

Pojechałem do urzędu, obejrzeliśmy z informatykiem monitoring: gość o godz. 20. próbował podpalać karetkę z prawej strony. Nie udało się, poszedł w kierunku sklepu, dokupił pewnie podpałkę do grilla. Podlewa przy drugim kole, płomień idzie. Widzę, że gość nogą zaciąga, jak ten, który pół roku temu próbował podpalić urząd gminy.

Strażacy dogaszają, policjanci stoją. Pokazałem im monitoring, mówię: „Proszę jechać, zobaczyć czy jest w domu, zabezpieczyć ubrania”. A ci, że muszą mieć odgórne polecenie! I jeszcze mówią: „A bo to spięcie mogło być”. – Wkurzyłem się. „Jak? Zimno, dwa stopnie, to ewidentne podpalenia. Szukajcie gościa”. Patrzymy, a on siedzi na ławce, piwo pije, papierosa pali i ogląda. I tak go złapali.

Nie przyznał się. Jest na obserwacji psychiatrycznej, bo żonie mówił, że ma myśli samobójcze. Myślę, że on się tak ratuje, żeby nie odpowiadać karnie. Siedział już siedem czy osiem miesięcy za podpalenie. Ale on wymaga przede wszystkim pomocy, bo być może nie wie, co robi.

– Straż pożarna ma u was co robić. Ale strażacy narzekają, że gmina w nich nie inwestuje.

– Wydaje mi się, że to, co gmina im zabezpiecza, wystarcza. Mamy dziesięć jednostek OSP. Wszyscy by chcieli mieć sprzęt full wypas. A niektóre jednostki, tylko raz do roku wyjeżdżają na akcję. Ambicje strażaków są bardzo duże.

– Słyszałam od mieszkańców, że pan tylko w sport inwestuje. Że po co ten kort tenisowy?

– Na tenisa uczęszcza 20-30 dzieci. Lepiej, żeby chodziły po ulicach? – unosi się burmistrz. – A po co piłka nożna? A jak mamy inaczej dzieci wychowywać, uczyć determinacji, koncentracji. Równie dobrze można zapytać: „A po co szkoła?”. Milion złotych do niej dopłacam. Mam ją zamknąć? Jak budowałem centrum kultury, wcześniej była to bożnica, też były głosy: „Ubzdurał sobie”. A teraz mamy tam kręgielnię, kino, teatr, cały czas coś się dzieje. Niech nasz Radłów żyje, idzie do przodu.

Jak tu przyszedłem, każdy papierek z rynku zbierałem i wrzucałem do kosza. Na tym dziś polega patriotyzm.

Gmina liczy 10 tysięcy mieszkańców, Radłów 2700.

– Tu są niskie płace. Młodzież jedzie studiować do Wrocławia i tam zostaje. Albo pracuje i mieszka w Krakowie. Przeznaczam pieniądze na kulturę i rekreację, żeby miejscowości się nie wyludniały – Burmistrz Mączka mówi coraz szybciej, bo spieszy się na forum, gdzie władze będą debatować o rozwoju Małopolski, wymieniać się doświadczeniami.

Czy będą bronić Jana Pawła II jako patrona regionu?

–Papież obroni się sam, a politycy nie powinni się zajmować sprawami światopoglądowymi. Rezolucje więcej szkodzą, bo ludzie i tak swoje wiedzą – kończy Mączka.

widok na bibliotekę i centrum rekreacji w Radłowie
Biblioteka, centrum kultury i bankomat 24h, Radłów. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Konno do szpitala?

Po pożarze karetki w Radłowie wojewoda małopolski wystosował apel do szpitali w województwie o pomoc. Szpital w Nowym Targu przekazał karetkę dla Ukrainy. Mieszkańcy miasta komentowali to w internecie (pisownia oryginalna):

kulawy koń: „Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie - aby nie ulec pokusie »zbawiania świata« kosztem własnej Ojczyzny - Kardynał Stefan Wyszyński”.

Hit: „nie zapominajmy co oni robili z naszymi na Ukrainie. Nie tak dawno kilka gmin dofinansowywało kupno jednej karetki. A teraz proszę, spaliła się jedna, już jest druga.... ciekawe czym będą naszych do szpitala wozić??? pewno konno. Będą kiedyś twoje dzieci waliły głową w ścianę nad głupotą swoich rodziców”.

A: „Ludzie ile w Was jadu!!! Żebyśmy nie musieli przechodzić tego co Ci biedni ludzie w Ukrainie a Was boli oddanie jednej karetki która jest mini kropla w morzu potrzeb tego kraju. Ogarnijcie się!!!”.

Januk: „Karetki w NT szpitalu zostały tylko te zerdzewiane, a nowe albo w bdb stanie jadą na Ukrainę”.

Stanley: „Podczas pandemii brakowało karetek, to teraz mamy ich aż nadto żeby wysyłać za granicę państwa? Sam wpłacałem pieniądze na zakup karetek dla szpitali podczas pandemii? ktoś mi zwróci pieniądze?”.

Dwa razy w tygodniu restauracja Radłowska serwuje dania kuchni ukraińskiej. Ratownicy z tarnowskiej karetki raczą się zestawem dnia za 21 zł. Rosół i placki ziemniaczane z sosem pieczarkowymi.

– Mamy w Polsce dość karetek? – pytam.

– Zawsze jest mało – odpowiada jeden. Drugi: – Ukraina ma lepsze karetki niż my. Wiem, bo jeździłem tam pracować w pogotowiu. Te nasze to może biorą do przewożenia pomocy humanitarnej, czy żywności.

Pierwszy: – O ile z początku rozumiałem, to teraz już przesada z tą pomocą.

Drugi: – Ciekawe, czy jakby u nas coś się wydarzyło, to by się wszyscy tak garnęli pomagać.

Dopiero jak pożar, wychodzą sprawy na jaw

W rynku sklepik z chemią i AGD. Kolejne klientki kupują zapałki. Może tu mężczyzna przyszedł po podpałkę?

– Tu sklep gospodarczy, raczej panie przychodzą – tłumaczy ekspedientka. – O wszystkim się dowiedziałam dopiero w sobotę z internetu i z wiadomości w TVN-ie i Polsacie. Nie pytamy, nie wnikamy, bo jeszcze powiedzą, że wścibska.

– Ten człowiek ma coś z psychiką – dorzuca klientka. – Powinni mu pomóc, a wypuścili go i od nowa. Dziś znowu straż jechała.

– Bidny chłopak i tyle – mówi kolejna kupująca.

Na stojaku numer lokalnego tygodnika donosi o wypadku w okolicy. „Dwie osoby zginęły, osiem zostało rannych, a karetki nie było” – czytam na głos.

– Więc to wszystko jest do zastanowienia, bo wysyłają tam, a tu brakuje – komentuje klientka. – Nie mówię, żeby nie pomóc, ale jak u nas wszystko będzie.

Przed sklepem dwie emerytki z rowerami zawzięcie dyskutują. Teresa o pożarze karetki dowiedziała się od sąsiadki.

– Słyszałam, że miała być wysyłana do Ukrainy. I uważam, że to dobrze, jak najbardziej – mówi siedemdziesięciolatka.

– Mam 1800 emerytury, ale jak co, to wpłacam. A moja córka chociaż chora, właśnie opowiadam do koleżanki, jaką tragedię mamy, bo po covidzie dziewczyna jest rozsypana, a mimo to przyjęła rodzinę z Ukrainy. Potem im znalazła mieszkanie w Tarnowie, dała sztućce i talerze. A ja i siostra dali my pieniążka, jakieś 500 zł, choć już na debecie jestem. Na siostrze jestem zadłużona. Córce nawet nie mam z czego pomóc finansowo, a ją całkiem ten covid zjadł. Młody człowiek, 50 lat, a jedno płuco jej zaschło, choruje, a pracować musi, bo ma 15-letniego syna.

Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, szkoła w Radłowie stała się punktem zbiórki rzeczy dla uchodźców.

– Reakcja mieszkańców była natychmiastowa, zostaliśmy dosłownie zawaleni pomocą – opowiada dyrektorka Małgorzata Tokarczyk-Kozioł.

Nauczycielki, pracownicy szkoły, GOPS-u dyżurowali do nocy i w weekendy, by segregować rzeczy, które Diana Dembińska-Mączka zawoziła do Ukrainy. Potem pojawili się Ukraińcy, a w szkole ich dzieci.

– Dziecko chodzi miesiąc, po czym rodzina przenosi się za pracą, wyjeżdża za granicę albo wraca do Ukrainy. Ale siedmioro uczniów i uczennic nadal do nas chodzi. Części wyjazdów klasowych opłacają im nasi nauczyciele, organizujemy im Mikołajki i materiały do szkoły.

Ale jest coraz trudniej o środki – mówi dyrektorka. – Wysoka inflacja, ceny. I dla polskich uczniów już jest pomoc potrzebna.

Dzieci osoby podpalającej chodzą do naszej szkoły, ale ta rodzina nigdy nie mówiła, że potrzebuje pomocy. Ale czasami tak jest, że dopiero jak się coś stanie, jakiś „pożar” wybuchnie, wychodzą sprawy na jaw.

droga przez park, w głębi grupa dzieci
Radłów, aleja prowadząca do pałacu, marzec 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Idźcie do klera i do burmistrza

Wędruję ulicą Kolejową. Przypadkowo trafiam do rodziców mężczyzny oskarżonego o podpalenie karetki. Dom jak wiele w okolicy, skromny i zadbany. Drzwi otwiera starsza kobieta, ale kiedy słyszy, o co chodzi, zamyka je gwałtownie, a jej mąż krzyczy za mną: – My jak mieli nieszczęście, to kler, burmistrz w dupę nas kopnęli! Teraz do nas przychodzicie, a wtedy podaliście nam rękę? To teraz idźcie do klera i do burmistrza!

Sąsiedzi rozmawiać nie chcą. Po drugiej stronie ulicy tuje przystrzyżone w walce. Otwiera młody mężczyzna i od razu się unosi: – Nie ma wyroku, nie wiadomo, jak to będzie – krzyczy, bo zagłuszają go przejeżdżające samochody. – Odkąd otworzyli autostradę, to wszystko, co na Kielce i na Warszawę, tędy przejeżdża. Jak tiry załadowane ze żwirowni jadą, wszystko w domu chodzi.

O spalonych karetkach przeczytał na stronie gminy Radłów.

– To jakiś protest przeciw pomocy Ukrainie?

– A skąąąd, nieee. Choć my ze szwagrem myślimy, że Ukraińcy powoli zaczynają mieć lepiej niż my. Na karetki padło przypadkowo. Po złości tego chyba nie robił, choć już sporo podpalił. Policja przyjeżdża, potem wszyscy zapominają. Działają tak, że… eh szkoda gadać, policja, prokuratura. Jak można podejrzanego puścić po 48 godzinach, kiedy tu już co piąty dom ma zamontowane kamery? Policja powinna wszędzie założyć monitoring.

Niejeden mówi, że ludzie powinni wziąć sprawy w swoje ręce i łeb mu ukręcić.

– Trzeba mu pomóc, a nie do więzienia – oponuje Anna (46 lat) ze sklepu z chemią włoską i niemiecką. – Znam jego rodzinę, sympatyczni ludzie. On pracował w piekarni, mają miłe dzieci. Więc bardzo mu współczuję – mówi, grzejąc się przy żeliwnej kozie, bo w sklepie zimno. – Przydałoby się ją wymienić, ale jak tu w takich czasach coś planować.

Grupka dzieci wraca ze szkoły przez park koło pałacu. Mają po dwanaście lat. Janek mówi, że to jego sąsiad karetki podpalił.

– On ma papiery na to, że coś mu odwala – tłumaczy.

– Złapali go, a potem puścili – mówi Kamila.

– A co powinni zrobić?

– Psychiatryk – rzuca Bartek.

– No właśnie pojechał – twierdzi Janek. – Karetką go wzięli. Zawiązali w biały kaftan, policja asekurować musiała. Mnie to najbardziej z całej klasy przestraszyło, bo to sąsiad i u cioci chciał podpalić stodołę.

– W szkole ktoś z wami o tym rozmawiał?

– Nieee – odpowiadają chórem.

– A o pomocy Ukrainie?

– Taaak.

– Tylko że nie ma co tak pomagać, bo ta wojna już długo trwa, a Ukraina też nas kiedyś zaatakowała. Kiedy to było? Socjalistyczna republika, czy coś tam. Czerwono-czarna flaga. Odbili nam Lwów – tłumaczy Bartek.

– A karetkę może pani zobaczyć. Stoi pod gminą i śmierdzi – dorzuca Kamila.

Brakuje 800 karetek

Chciałam policzyć, ile karetek wysłaliśmy do Ukrainy. Od samorządów z opolskiego, lubuskiego, lubelskiego, małopolskiego, mazowieckiego, pomorskiego, zachodniopomorskiego, dolnośląskiego i świętokrzyskiego uzyskałam informacje, że przekazały w sumie 54 karetki. Pozostałe samorządy i wojewodowie nie odpowiedziały na pytanie. Za pośrednictwem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych do Ukrainy trafiło 137 karetek przekazanych przez Polskę i inne kraje, MSZ i KPRM wiedzą o 25 ambulansach wysłanych przez Polskę, ale nikt nie ma danych na temat wszystkich przekazanych karetek w skali ogólnopolskiej.

Dwa miesiące temu konsul honorowy Ukrainy w Polsce mówił, że Ukrainie brakuje 800 karetek.

Imiona niektórych bohaterek i bohaterów reportażu zostały na ich prośbę zmienione.

;

Udostępnij:

Agnieszka Rodowicz

Reporterka, fotografka, studiowała filologię portugalską. Nominowana do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej za reportaż o uchodźcach i migrantach w pandemii (2020), zdobyła też wyróżnienia Prix de la Photographie Paris 2016 i 2009.

Komentarze