0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Mieczyslaw Michalak / Agencja Wyborcza.plFot . Mieczyslaw Mic...

Fairwork to projekt badający wpływ zmian technologicznych na warunki pracy na całym świecie. Przygląda się platformom, które rekrutują do pracy zdalnej wykwalifikowanych specjalistów takich jak programistki czy graficy, firmom pracującym nad AI, zatrudniających pracowników do uczenia sztucznej inteligencji, a nawet sektorowi świadczenia pracy seksualnej online na platformach takich jak OnlyFans.

Głównym obszarem zainteresowania Fairwork jest jednak praca offline świadczona dzięki takim platformom jak Uber czy Glovo, które łączą pracownika (np. kierowcę lub kuriera) z klientem.

Minimalne warunki sprawiedliwej pracy

Fairwork przygotował raport dotyczący warunków pracy na platformach działających w Polsce – to pierwszy taki raport. Pod lupę wzięto sześć aplikacji: Pyszne.pl (należące do międzynarodowego Just Eat Takeaway), Glovo, Uber, Uber Eats, Bolt oraz Freenow.

Wszystkie zostały ocenione pod kątem uczciwych zasad w pięciu obszarach:

  • wynagrodzenie – nie powinno być niższe od obowiązującej płacy minimalnej i adekwatne do płacy niezbędnej do utrzymania w danym miejscu (tzw. living wage);
  • warunki pracy – platforma powinna zapewniać sprzęt niezbędny do wykonywania pracy i zapewniać ochronę przed podstawowymi zagrożeniami;
  • umowy – w tym regulaminy świadczenia usług (terms and conditions), powinny być zrozumiałe i wolne od klauzul wyłączających w sposób nieuzasadniony odpowiedzialność klienta i/lub platformy;
  • zarządzanie – stosowanie algorytmów powinno być przejrzyste i skutkować sprawiedliwymi rezultatami dla osób świadczących pracę;
  • reprezentacja – niezależnie od rodzaju umowy, osoby świadczące pracę powinny mieć prawo do zrzeszania się, a platformy powinny być przygotowane do współpracy i negocjacji z reprezentacją pracowników.

We wszystkich pięciu obszarach można było zdobyć łącznie 10 punktów. Taki wynik oznaczał osiągnięcie minimalnych standardów sprawiedliwej pracy wyznaczanych przez Fairwork.

Żadna z sześciu platform działających na polskim rynku go nie uzyskała. Najbliżej było Pyszne.pl z wynikiem 9/10 punktów. Na drugim miejscu z trzema punktami uplasowało się Glovo. Pozostałe platformy nie zdobyły ani jednego punktu.

Płaca minimalna vs. zarobki wyliczane przez algorytm

Najlepszy wynik, jaki uzyskało Pyszne.pl, wynika z odmiennego podejścia platformy do zarządzania osobami świadczącymi pracę. Jako jedyna z badanych aplikacji zatrudnia swoich kurierów bezpośrednio. Pozostałe współpracują z tzw. partnerami flotowymi, i to oni, a nie sama platforma są pracodawcami dla kierowców i kurierów.

Dzięki temu, że kurierzy pracują bezpośrednio dla Pyszne.pl, otrzymują wynagrodzenie powyżej ustawowej minimalnej stawki godzinowej. Zarobki osoby pracującej w wymiarze pełnego etatu (40h tygodniowo) odpowiadają tzw. living wage, czyli kwocie wystarczającej na utrzymanie.

Nie mogą na to liczyć jednak kierowcy i kurierzy pracujący dla pozostałych pięciu aplikacji. Ich wynagrodzenie zależy bowiem od stawek wyliczanych przez algorytm za poszczególne zlecenia. Wyliczenie kursu Uberem na kilkanaście złotych sprawia, że zarobki kierowców niejednokrotnie spadają poniżej minimalnej stawki godzinowej.

Przeczytaj także:

Bezpłatne torby albo wynajem rowerów

Pyszne.pl zapewnia swoim pracownikom niezbędny sprzęt, odzież ochronną, a także dostęp do hubów, w których mogą odpocząć i przygotować posiłki. Zatrudniając jednak swoich kurierów na umowy cywilnoprawne, Pyszne.pl nie zapewnia im ubezpieczenia chorobowego (jest ono dobrowolne i jego opłacenie zależy od pracownika). Za to Fairwork odjął platformie jeden punkt w swoim rankingu.

Pozostałe aplikacje nie zdobyły ani jednego punktu w obszarze bezpiecznych warunków pracy. Choć Glovo oferuje swoim kurierom szkolenia i oferuje pewną formę ubezpieczenia chorobowego, to nie zapewnia im pełnego wyposażenia niezbędnego do wykonywania pracy, w tym przede wszystkim bezpłatnej torby dostawczej.

Pozostałe aplikacje nie oferują niezbędnego sprzętu potrzebnego do wykonywania pracy. Kurierzy i kierowcy muszą wyposażyć się w niego sami. W konsekwencji, aby jeździć na Uberze, muszą mieć własny samochód lub wynająć pojazd z odpowiednią licencją (znak TAXI) od partnera flotowego. Nierzadko to partnerzy wynajmują od kuriera rower czy samochód i to umowa najmu staje się podstawą do wypłaty wynagrodzenia.

Skomplikowane relacje prawne z partnerami flotowymi były głównymi problemami zgłaszanymi badaczom z Fairwork przez osoby pracujące dla Bolta, Freenow, Ubera i Uber Eats.

Bot nie rozwiąże twoich problemów

Najwięcej punktów badacze przyznali w obszarze uczciwego zarządzania – zarówno Pyszne.pl, jak i Glovo uzyskały w nim maksymalną liczbę dwóch punktów.

Bolt, Freenow, Uber i Uber Eats i w tym obszarze ponownie zgromadziły zerowy dorobek. Głównym problemem, jaki zgłaszali kierowcy i kurierzy pracujący dla tych platform, był brak możliwości skontaktowania się z człowiekiem w razie napotkania jakichś problemów.

„Zgłaszany problem często jest zbywany tendencyjnym, gotowym skryptem, który wyłapuje jakieś kluczowe słowo z twojej wiadomości i odpowiada gotowym skryptem. Ale to nie rozwiązuje twojej sprawy, bo ty pytasz o coś, a dostajesz ogólnika i nie masz rozwiązanej sprawy. Ja bym zatrudnił po prostu więcej pracowników, a ograniczył boty” – mówi w raporcie Fairwork kierowca Piotr.

W Polsce gorzej niż w innych krajach

O raporcie Fairwork Polska rozmawiamy z jego współautorem, socjologiem i prawnikiem specjalizującym się w warunkach pracy, dr Karolem Muszyńskim.

Leonard Osiadło, OKO.press: Pyszne.pl zdobyło 9/10 możliwych do zdobycia punktów, Glovo trzy, a reszta platform okrągłe zero. Te wyniki nie napawają optymizmem.

Dr Karol Muszyński, Wydział Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego: Tak, tym bardziej że ocenialiśmy zgodność działań poszczególnych platform z tym, co uważamy za minimalne standardy sprawiedliwej pracy. Wynik Pyszne.pl na papierze wygląda dobrze, ale nawet ta platforma tych naszych minimalnych standardów nie spełniła w stu procentach.

Jak polski ranking Fairwork wypada na tle innych krajów?

Polskie wyniki nie różnią się jakoś bardzo od tego osiąganego przez Uber Eats, Glovo czy Just Eat Takeaway (Pyszne.pl) w innych krajach, ale mimo wszystko wydają się być gorsze. Sam fakt, jak wiele platform nie uzyskało żadnego punktu w naszym badaniu, wskazuje, że w Polsce platformy mają większe braki niż w innych państwach.

Polskie prawo pozwala, a przynajmniej nie przeszkadza

Dlaczego w Polsce jest gorzej?

Platformy sprytnie wykorzystują, a nawet poszerzają możliwości regulacyjne, dawane przez niestandardowy rynek pracy w Polsce. Najlepszym przykładem są umowy najmu. Kurier dowożący jedzenie przez Uber Eats lub Glovo lub kierowca pracujący na Bolt podpisuje z partnerem flotowym umowę najmu swojego samochodu lub roweru. I to jest jedyna podstawa do wypłacania pracownikowi wynagrodzenia.

W takiej sytuacji dostawca jedzenia jest więc de facto „zatrudniony” na podstawie umowy najmu.

Takie kuriozum prawne nie istnieje w innych państwach.

Drugą przyczyną jest właśnie funkcjonujący w naszym kraju system partnerów flotowych, czyli pośredników pomiędzy osobami świadczącymi pracę a platformą. Gdyby platformy zawierały umowy bezpośrednio z kurierami i kierowcami, ryzykowałyby więcej prawnie i wizerunkowo.

Możliwość zatrudnienia na podstawie umów najmu wynika właśnie z tego, że platformy unikają odpowiedzialności za nieprzestrzeganie praw pracowniczych. Jeżeli pewnego dnia ZUS albo Urząd Skarbowy uznają, że umowa najmu jest w przypadku kurierów i kierowców niedopuszczalną formą optymalizacji, to uderzy to w partnerów flotowych, a nie w same platformy.

Innymi słowy, platformy robią w Polsce, co chcą i optymalizują na całego, bo polskie prawo im na to pozwala?

Pozwala, a przynajmniej nie przeszkadza. Choć, jak zaznaczamy w raporcie, to nie platformy pracy wymyśliły w Polsce umowy cywilnoprawne. Radykalny wzrost wykorzystania tzw. śmieciówek na rynku pracy obserwujemy mniej więcej od 2006 roku, czyli na 7 lat przed wejściem pierwszej platformy, Ubera, do Polski.

Dopuszczenie umów cywilnoprawnych na rynku pracy wpłynęło na rozwój outsourcingu pracowniczego. W konsekwencji pojawiło się w Polsce coraz więcej firm, które faktycznie działają jak agencje pracy tymczasowej, choć formalnie nimi nie są, dzięki czemu mają mniej ograniczeń.

Tak więc kiedy platformy typu Uber, Bolt czy Glovo wchodziły na polski rynek, ten system był już bardzo mocno zderegulowany, a one jeszcze dołożyły swoje trzy grosze. Bo zatrudnienie na podstawie umów najmu to pomysł, który wymyślono właśnie w związku z pracą platformową.

Czy dostawca jedzenia może strajkować?

Kiedy do Polski wszedł i rozgościł się Uber, głośno było o protestach taksówkarzy. Wobec platform dostarczających jedzenie nie specjalnie ktoś protestuje.

Było kilka protestów i strajków w sektorze dowozu jedzenia. W Pyszne.pl aktywnie działa związek zawodowy. Inicjatywa Pracownicza Kurierów zrzesza głównie pracowników Glovo i walczy o ich prawa. Były także protesty w Wolcie.

Ale rzeczywiście, w porównaniu do innych państw ta aktywność pracownicza nie jest duża – tak jak w całej polskiej gospodarce. Jeżeli ktoś w Polsce strajkuje, to jest to sektor publiczny, zwykle w związku z niedofinansowaniem poszczególnych sektorów, a w przeszłości – w związku z reformami emerytalnymi. Sektor prywatny strajkuje w Polsce bardzo, bardzo rzadko.

Czy protesty kurierów mają w ogóle sens, jeśli nie są przez platformy nawet zatrudnieni?

Faktycznie, zatrudnienie na umowę cywilnoprawną utrudnia ochronę pracownika. Dodatkowo platformom bardzo łatwo uporać się z każdą formą pracowniczego sprzeciwu.

Typową metodą jest po prostu wyłączanie dostępu do aplikacji osobom, które uczestniczą w jakichś strajkach. Platformy wiedzą, gdzie gromadzą się strajkujący pracownicy, bo mają te dane z GPS-a.

Poza tym strajki na platformach polegają również na tym, że pracownicy logują się do systemu, deklarują dostępność, ale nie dostarczają zamówień. Platformom łatwo jest więc zidentyfikować takie osoby i po prostu odciąć im dostęp do aplikacji.

Jeśli pracownik zgłasza, że to było nielegalne działanie, platforma zasłoni się błędem technicznym i łatwo może się z tego wytłumaczyć. Ciężko tu o wyegzekwowanie jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Algorytm daje pracę i zabiera płacę

Jedną z trzech składowych oceny w raporcie były wywiady z osobami świadczącymi pracę przez platformy z dowozem jedzenia. Co wybijało się w tych rozmowach?

Rozmawialiśmy z 42 osobami świadczącymi pracę za pośrednictwem platform. Najczęściej przewijały się problemy z wynagrodzeniami, czyli nieprzestrzeganiem minimalnych stawek godzinowych określonych dla umów cywilnoprawnych.

Największym problemem jest jednak dynamiczne kształtowanie cen usług na platformach, czyli to, że stawkę za pracę wyznacza algorytm. Kurierzy, za wyjątkiem Pyszne.pl, nie mają de facto płacone za czas oczekiwania na zamówienia. To wszystko powoduje, że zarobki na platformach są niestabilne i nieprzewidywalne. Pracownik nigdy nie wie, ile zarobi danego dnia.

Pojawiały się też kwestie zawierania wspomnianych już dziwnych umów, takich jak umowa najmu, która utrudnia dostęp do ubezpieczenia chorobowego i systemu zabezpieczenia społecznego.

Same umowy są często bardzo krótkie i w swoich postanowieniach odsyłają do warunków świadczenia współpracy, czyli ogólnego dokumentu tworzonego jednostronnie przez platformy. One są często aktualizowane, niektóre zapisy znikają, pracownik nie ma więc pewności co do warunków pracy, na które się zgodził.

Unijna dyrektywa zakończy erę śmieciówek?

Do końca 2026 roku Polska ma obowiązek zaimplementować tzw. dyrektywę platformową, przyjętą przez Unię Europejską w październiku 2024 roku. Dyrektywa ma uregulować status i poprawić sytuację 28 milionów pracowników platformowych w Europie. Czy wraz z wdrożeniem tej dyrektywy skończy się dziki zachód na polskim rynku pracy?

To jest bardzo dobre pytanie. Bo teoretycznie dyrektywa wymaga wprowadzenia domniemania stosunku pracy w obrębie gospodarki platformowej. Ale sposób sformułowania tego przepisu jest dość niejasny i część państw może zacząć kombinować, aby to domniemanie w jakiś sposób obejść.

Polskę również o to podejrzewam. Może nie panią minister Dziemianowicz-Bąk, ale resztę rządu już tak.

Bo to naprawdę będzie dla Polski wyzwanie. Jak wprowadzić domniemanie stosunku pracy na platformach typu Uber czy Glovo, skoro we wszystkich innych sektorach gospodarki dopuszczamy zatrudnianie na umowach cywilnoprawnych?

Trzeba byłoby zatem ukrócić zatrudnianie na śmieciówkach w całej gospodarce?

Ukrócić albo wprowadzić ograniczenia, które uregulują ten system. Zatrudnianie na śmieciówkach jest zjawiskiem powszechnym w Europie Środkowej, ale poza naszym regionem ten zatrudnienia w tej formie właściwie nie istnieje.

Umowy cywilnoprawne można zawierać tylko z osobami, które mają założoną działalność gospodarczą lub też do jakiegoś progu zarobków w ciągu roku. Oczywiście nie należy dziwić się, że wielu pracowników preferuje umowy cywilnoprawne. Umowy o pracę są relatywnie wysoko opodatkowane, co z kolei wynika z tego, że osoby samozatrudnione płacą bardzo niskie podatki.

Jesteśmy więc w systemie, w którym właściwie premiuje obchodzenie prawa.

Reforma regulacji zatrudnienia wymagałaby reformy podatkowej, a na to nie ma w Polsce klimatu politycznego.

A czy możliwy jest taki scenariusz, że Polska wdroży dyrektywę i wprowadzi konieczność zatrudniania na platformach w oparciu o umowę o pracę, jednocześnie dopuszczając dalej śmieciówki w innych sektorach gospodarki?

To może się potoczyć według kilku scenariuszy.

Optymistyczny jest taki, że implementację dyrektywy wykorzystamy do tego, żeby uporać się z problemem, o którym rozmawiamy od 20 lat. Czyli odbędziemy dyskusję o tym, że umowy cywilnoprawne są w Polsce metodą na obchodzenie kodeksu pracy, która jest nie tylko dopuszczalna, ale i aktywnie promowana przez państwo: na przykład w taki sposób, że od studentów poniżej 26 roku życia zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych nie płaci się ZUS, a od tych zatrudnionych na umowach o pracę już tak.

Jaki jest scenariusz mniej optymistyczny?

Taki, że Polska wprowadzi domniemanie istnienia stosunku pracy tylko w odniesieniu do gospodarki platformowej. Mam podejrzenie, że to może być mało skuteczne – wystarczy, że platformy wprowadzą element ludzkiego zarządzania w miejsce algorytmu, czyli będą udawać, że tak naprawdę platformami już nie są, i dalej będą mogły zatrudniać kurierów na śmieciówkach, jak cała reszta gospodarki.

Szansa, którą szkoda zaprzepaścić

A czy jest możliwe, że Polska teoretycznie wdroży dyrektywę platformową, ale w praktyce nic się nie zmieni?

Trzeci scenariusz, jaki przychodzi mi do głowy, jest właśnie taki, że Polska będzie próbowała argumentować, że umowy cywilnoprawne w gruncie rzeczy nie są sprzeczne z dyrektywą platformową i można je dalej zawierać.

Bo tak jak mówiłem wcześniej, ten zapis o domniemaniu stosunku pracy na platformach został sformułowany dość niejasno. Generalnie cała dyrektywa została bardzo mocno rozwodniona na skutek lobbingu platform.

Nawet jeśli Komisja Europejska uruchomiłaby wobec Polski procedurę naruszeniową za niewłaściwą implementację dyrektywy, to lobby może uruchomić się ponownie, a sama procedura zajmuje lata.

Mam jednak nadzieję, że do tego trzeciego scenariusza nie dojdzie, bo dyrektywa platformowa jest naprawdę wielką szansą na uregulowanie bardzo zniszczonego rynku pracy w Polsce. Szkoda byłoby ją zaprzepaścić.

Cały raport Fairwork Polska za 2024 rok, przeczytasz tutaj.

;
Na zdjęciu Leonard Osiadło
Leonard Osiadło

Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.

Komentarze