Rewizja, kajdanki, 3 tys. grzywny. Powód? Jakiemu nie spodobał się wpis obywatela na Facebooku
Jaki zarzucił protestującemu mieszkańcowi Dobrzenia Wielkiego "publiczne nawoływanie do występku". Bo Roman Kołbuc podał na FB nr telefonu polityka, którym Jaki sam dzielił się na blogu. Do drzwi Kołbuca zapukało czterech policjantów. "Efekt mrożący był potężny - mówi nam Kołbuc o reakcji protestujących. - A ja płakałem z bezsilności, choć mam 43 lata"
Dziś, 26 stycznia 2018, sąd zdecyduje, czy umorzyć sprawę - chce tego obrona Romana Kołbuca. On sam opowiada OKO.press, co spotkało go po tym, jak wiceminister sprawiedliwości złożył na niego zawiadomienie w prokuraturze.
Uwaga Czytelniczki i Czytelnicy! Na stronie OKO.press jest już tekst z informacją, jak zakończyła się dzisiejsza rozprawa. Zapraszamy do lektury!
"Mam grubą skórę. Krytykę przyjmuję z pokorą" - pisał kiedyś Patryk Jaki na swoim blogu. Okazuje się, że to tylko przechwałki. Dla Romana Kołbuca, mieszkańca Dobrzenia Wielkiego, post na facebooku skończył się wizytą w domu czterech policjantów, nakazem rewizji, doprowadzeniem na przesłuchanie w kajdankach i wyrokiem grzywny.
Czym zawinił? Podał numer telefonu Patryka Jakiego. Numer, którym polityk publicznie dzielił się wcześniej z wyborcami w internecie. Teraz, gdy sprawa trafiła do mediów, Jaki oświadczył, że poprze wniosek "o warunkowe umorzenie postępowania". Takiego wniosku nie ma - obrona chce zwykłego bezwarunkowego umorzenia postępowania. "Mleko się rozlało" - pisze obrońca Kołbuca.
Opole wchłania sąsiednie gminy. Bez ich zgody
W listopadzie 2015 roku Rada Miasta Opola podjęła uchwałę intencyjną o poszerzeniu granic administracyjnych miasta. Chodziło o przyłączenie do miasta części terenów kilku sąsiadujących gmin. Na terenie jednej z nich – gminy Dobrzeń Wielki – znajduje się Elektrownia Opole, duży płatnik podatków. Opole uznało, że może zabrać kawałek sąsiedniej gminy wraz z mieszkańcami.
„Gmina Dobrzeń Wielki to prywatne ranczo, pieniądze z Elektrowni Opole lepiej wykorzysta stolica regionu” – mówił poseł Patryk Jaki, który ogłosił się ojcem pomysłu.
Inicjatywę opolskich władz przyklepał rząd. Zmiana weszła w życie w 2017 roku (Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził, że rząd nie był uprawniony do zmiany granic miasta - nie w sposób, w jaki to zrobił). Zanim do tego doszło oburzeni mieszkańcy gmin, którzy w konsultacjach opowiedzieli się zdecydowanie przeciw pomysłowi, próbowali choćby porozmawiać z wiceministrem sprawiedliwości. Bezskutecznie.
Bezskuteczny był też protest głodowy, który mieszkańcy prowadzili na przełomie 2016 i 2017 roku. A także inne formy sprzeciwu: poza ulicznymi demonstracjami w Opolu i Warszawie, mieszkańcy organizowali też blokady dróg. Przed jedną z nich - blokadą obwodnicy Opola zaplanowaną na 31 marca 2017 roku - na fejsbukowym profilu "Nie dla rozdzielenia gminy Dobrzeń Wielki" pojawił się dłuższy post, w którym protestujący prosili kierowców o wyrozumiałość. Wpis kończył się zdaniem.
"Prosimy Was o kierowanie wszelkich zażaleń i pretensji w stronę osób odpowiedzialnych za całą sytuację, tj. Posła Ziemi Opolskiej Patryka Jakiego (tutaj nr telefonu), Wojewody opolskiego Adriana Czubaka: (nr telefonu), Prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego: (nr telefonu)”.
Kilka miesięcy później autor wpisu, Roman Kołbuc, w kajdankach trafił na przesłuchanie.
"Chciałem, żeby ludzie wiedzieli"
"Patryk Jaki powie coś na Jurka Owsiaka i to jest głośna sprawa, a ja jestem zwyczajnym człowiekiem" - mówi OKO.press Roman Kołbuc. "Samo narażanie się na to, że weźmie mnie na widelec prasa, szczególnie prawicowa, to nie jest miła perspektywa. Biłem się z myślami, czy taki post napisać (mowa o poście, w którym Kołbuc opisał toczącą się przeciwko niemu sprawę). Zwyciężyło jednak to, żeby ludzie chociaż częściowo wiedzieli, co się dzieje za kulisami".
Jego i innych mieszkańców podopolskich gmin nazywa się się przeciwnikami wielkiego Opola. Kołbucowi nie podoba się to określenie. "To ma negatywne zabarwienie, a my po prostu bronimy jedności Dobrzenia Wielkiego i kilku innych gmin. Wyraziliśmy ogromny sprzeciw - w konsultacjach, manifestacjach, blokadach. Zostało to zupełnie zignorowane. Jedną z osób, które naginały prawo był Patryk Jaki, dlatego został wspomniany w apelu do kierowców. Nie mieliśmy zamiaru, jak nam się zarzuca, namawiać do uporczywego dzwonienia".
"My", czyli kto?
"Fanpejdż prowadzi kilkanaście osób, anonimowo, ponieważ w wielu miejscach uderza się w nas, zwykłych mieszkańców. Bo to są zwykli mieszkańcy: piekarz, nauczyciel, budowlaniec, sportowiec. Tacy mieszkańcy tysiącami oddawali głosy w konsultacjach. Przeciw podziałowi gminy".
"Patryk Jaki i prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski bardzo ostro traktowali mieszkańców w słowach. Była na nas nagonka medialna". Kołbuc wymienia Radio Opole i TVP 3, lokalnych publicznych nadawców wspierających władzę. "Bardzo mocno nam dopiekali doskwierali, przeinaczali fakty. Byliśmy uderzani na wszystkie możliwe sposoby".
"Chciałem odwrócić tym postem negatywny przekaz od protestujących ludzi, że to nie oni są winni tej całej sytuacji. Tylko taki był mój zamiar, w nikogo innego nie chciałem uderzać".
Skąd miał numer Jakiego? Gdy brał udział w proteście głodowym na początku stycznia 2017 roku, protestujący podawali sobie nawzajem numery polityków. Numer Jakiego można znaleźć m.in. na starym blogu polityka - sam go tam umieścił; zachęcał wyborców do kontaktowania się z nim.
Przesłuchanie
Patryk Jaki złożył zawiadomienie do prokuratury. Zażądał usunięcia swojego numeru telefonu. W toku dochodzenia także prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski zaznał, że czuje się pokrzywdzony umieszczeniem we wpisie jego numeru telefonu (służbowego). Wydział do walki z cyberprzestępczością KWP ustalił, że autorem wpisu był Roman Kołbuc.
„To są rzeczy których nigdy nie zapomnę" - wspomina Kołbuc. "Ja byłem spokojnie w pracy, to chyba było przed godziną 7, może 6.30. Czterech policjantów przyjechało w nieoznakowanej Skodzie. Byli po cywilnemu, z wystającą tylko bronią, zapukali do mojego domu. Mam trzech nastoletnich synów, w domu była też żona. Pokazali nakaz rewizji, przeszukania domu i budynków wokół. Pozwolili żonie wykonać jeden telefon. Ja po powrocie z pracy już też nie miałem prawa do telefonu. Mimo wszystko wysłałem na messengerze jedną krótką wiadomość do kolegi. I potem się zadziało: wielu znajomych, wszyscy nasi koledzy usuwali dane. Dane, które właściwie nic nie znaczą.
Efekt mrożący był potężny, koleżanki dzwoniły do swoich mam, bo jak te się dowiedzą co się stało u pana Kołbuca, to one dostaną zawału.
Nie było przeszukania, bo dobrowolnie oddałem kartę sim, telefon i laptopa. Potem zostałem zabrany. Już w Opolu założono mi kajdanki. Zgodnie z jakimiś procedurami, bo z mojej strony nie było jakiejkolwiek agresji. Prawie godzinę spędziłem w kajdankach, byłem przesłuchiwany.
Co czułem? Od śmiechu, przez grozę, po złość. Skończyło się na tym, że płakałem, mimo że na karku mam 43 lata. Z bezsilności.
Okazuje się, że już do końca życie będę miał kartotekę. Czyli wszystkie 10 palców potem zdjęcia - z profilu, z tyłu, przodu. Potem były kolejne wezwania".
Oskarżenie
Prokuratura oskarżyła Romana Kołbuca o przestępstwo z art. 255 kk. a1. "Kto publicznie nawołuje do popełnienia występku lub przestępstwa skarbowego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Sąd wydał wyrok nakazowy: oskarżony miał zapłacić ok. 3 tys. zł grzywny. Obrońca wniósł sprzeciw wobec wyroku. Argumentuje, że w zarzucie nie wskazano, do jakiego właściwie występku miał nawoływać jego klient. Jego zdaniem brak też ustawowych znamion "nawoływania". Obrona chce umorzenia postępowania. Zdecyduje o tym sąd na dzisiejszym posiedzeniu (26 stycznia 2018). Zdaniem obrony postępowanie od początku ma charakter represyjny.
"Ta sprawa bardzo na mnie wpłynęła" - mówi Roman Kołbuc. "Ciężko o tym mówić. Na relację z żoną, z mamą. Ale zaangażowałem się w protest, bo taki mam system wartości, niewiele na to poradzę. Ktoś kogoś krzywdzi to staję w obronie - dzieci, rodziny, sąsiadów. Ale chodzi też o rzeczy honorowe.
Tak się nie postępuje w demokracji. Nie mogę się z tym pogodzić".
Wojewoda opolski Adrian Czubak (PiS), którego numer również został wymieniony we wpisie, zeznał, że nie czuje się w tej sprawie pokrzywdzony.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Komentarze