0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jim WATSON / AFPFot. Jim WATSON / AF...

„Złoty wiek Ameryki zaczyna się dziś” – mówił Trump podczas uroczystości inauguracyjnych. Powtarzał, że interes Ameryki jest dla niego ponad wszystko. W przemówieniu skupił się przede wszystkim na tematach wewnętrznych – społecznych, ekonomicznych, migracyjnych – ważnych dla jego wyborców. Nie powiedział nic wprost wojnie rosyjsko-ukraińskiej, którą wcześniej obiecywał zakończyć w jedną dobę, choć bliżej inauguracji pojawiały się dłuższe terminy.

Jednak to nie oznacza, że Trump odpuszcza politykę zewnętrzną. Powiedział, że chce być „rozjemcą i zjednoczycielem”.

„Będziemy mierzyć nasz sukces nie tylko wygranymi bitwami, ale także wojnami, które zakończymy, a co być może najważniejsze, wojnami, których nigdy nie rozpoczniemy”

– mówił Trump.

Ukraińscy komentatorzy polityczni podkreślają:

Ukraina powinna wykorzystać ambicje Trumpa co do dominacji na geopolitycznej mapie i skierować je we właściwym kierunku.

„Życzę sukcesu prezydentowi Trumpowi, całej Ameryce. Ukraińcy są gotowi współpracować z Amerykanami, aby osiągnąć pokój – prawdziwy pokój” – gratulował w mediach społecznościowych prezydent Zełenski, nazywając Donalda Trumpa silnym człowiekiem.

Przeczytaj także:

Ukraińskie reakcje po inauguracji

Ukraiński politolog Jewhen Mahda na antenie kanału telewizyjnego Kyjiw24 nazwał przemówienie Trumpa „krótkim zarysem działań priorytetowych”. A to, że nie wspomniał o Ukrainie, Mahda tłumaczy tak:

„Zespół Trumpa nie ma jasno określonego planu działania. Mówi o tym, co konkretnie sobie wyobraża. Nie ma takiego planu dla Ukrainy”.

Według eksperta może to być związane z tym, że Trump jeszcze nie rozmawiał z Putinem ani z Zełenskim.

W radiu NV Mahda dodaje, że na razie USA „kształtuje swoje podejście” do rozwiązywania konfliktu. Według politologa nie warto dramatyzować wokół zapowiedzi, że Trump chce spotkać się z Putinem. Jak tłumaczy ekspert, znacząca część administracji i Bidena, i Trumpa nadal żyje w paradygmacie zimnej wojny. Dla USA „droga uznania Rosji za coś, co istnieje, jest łatwiejsza”, ponieważ pozwala na prowadzenie komunikacji „w zwyczajowym sposobie komunikacji – ty mnie, a ja tobie”.

Natomiast Ukraina powinna budować komunikację z nową administracją i starać się o to, żeby rozmowa Zełenski-Trump odbyła się przed rozmową Trump-Putin.

Na początku stycznia Jewhen Mahda w wywiadzie dla OKO.press podkreślał, że „Putin chce negocjować z Trumpem, a nie z Zełenskim”, ponieważ „chce, aby Stany Zjednoczone potwierdziły jego moc”.

„Im szybciej i lepiej przekażemy ukraińskie stanowisko i im lepiej pokażemy naszą niezłomność w walce z Rosją, tym lepiej dla nas” – mówi Mahda w radiu NV.

Przygotujcie się na turbulencje

Politolog uważa, że warto uaktywnić format Trójkąta Lubelskiego między Polską, Litwą a Ukrainą. Polska i Litwa wydają ok. 5 proc. PKB na obronność. Mahda uważa, że w ramach tej platformy będzie efektywniej rozmawiać o wyzwaniach w zakresie bezpieczeństwa regionalnego, również m.in. o tym, że jesteśmy gotowi kupować amerykańską broń, o tym, że jesteśmy gotowi rozwijać współpracę w sektorze energetycznym. A sama Ukraina powinna podkreślać, że dopóki walczy, to w Stanach nie pojawia się pytanie wysłania swoich wojsk do Europy.

„A może to na lepsze? Myślę, że Kanada, Dania, Grenlandia i niektóre inne kraje są nawet zadowolone, że Trump nie wspomniał o nich w swoim przemówieniu” – pisze w mediach społecznościowych politolog Wołodymyr Fesenko. Dodaje, że skoro Trump chce być rozjemcą i doprowadzić do zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, to najlepiej, żeby to nie odbyło się kosztem Ukrainy.

Według Fesenki prezydentura Trumpa będzie różnić się od poprzedniej.

„To nowa rzeczywistość polityczna, która przeraża wielu ludzi, choć innych inspiruje. Ale wszyscy powinni zdecydowanie przygotować się na poważne polityczne, informacyjne i gospodarcze turbulencje w procesach globalnych” – zaznacza politolog.

„Mega dźwignia” na Putina

Pawło Klimkin, ukraiński dyplomata, minister spraw zewnętrznych Ukrainy (2014-2019) zwrócił uwagę na część przemówienia Trumpa dotyczącą zwiększenia wydobywania i eksportu zasobów energetycznych USA. To ma wywołać zaniepokojenie na Kremlu. Według dyplomaty Trump będzie negocjować z Bliskim Wschodem podział rynku oraz może manipulować ceną surowców energetycznych. Dla Rosji powrót na europejski rynek albo na inne rynki ze zniżką, zwłaszcza na gaz „to kwestia przetrwania całego przemysłu gazowego”. „Dokąd będą teraz eksportować gaz?” – pyta Klimkin. Dodaje, że Chiny mają wpływ na Rosję, żeby wymusić na niej maksymalne zniżki. A w zakresie przemysłu naftowego Rosję obowiązują sankcje, które nie jest tak łatwo odwołać.

Według Klimkina plany Trumpa w zakresie surowców energetycznych są „mega dźwignią” na Putina. Dyplomata uważa, że zespół Trumpa rozważa zniesienie części sankcji, jednak na pewno nie byłoby to za darmo. USA musi mieć z tego jakieś korzyści. Do tego sankcje dla Rosji zostały nałożone nie tylko w dziedzinie surowców energetycznych. Klimkin przypomina o sankcjach, które utrudniają rozwój rosyjskiej gospodarki – o zakazie przekazywania niektórych technologii.

Jak zauważa dyplomata, część zespołu Trumpa uważa, że trzeba odwołać sankcje wobec Rosji, żeby nie znalazła się ona całkowicie pod wpływem Chin – głównego rywala stanów Zjednoczonych.

W tym, że słowo „Ukraina” nie padło w przemówieniu „nie trzeba szukać trumpowskiej, czy amerykańskiej zdrady”. „Logiką tego przemówienia było mówić tylko o Stanach Zjednoczonych” – uważa ekspert. Trump chce być rozjemcą i będzie pracować w tym kierunku, mimo to, że nie wspominał o tym szczegółowo.

Natomiast Klimkin podkreśla, że Trump kieruje się inną logiką – „chce zatrzymać działania wojskowe i obserwować, jak Europejczycy będą utrzymywać tę sytuację (w zakresie bezpieczeństwa, w zakresie finansowym)”. Według dyplomaty na razie Europejczycy bez USA nie są w stanie tego zrobić. Jak mówi, chodzi o wywiad, niektóre rodzaje broni, logistykę i ogólnie amerykańskie wsparcie polityczne.

Według ukraińskiego polityka w Brukseli mogą pojawić się niepokojące reakcje. Trump nie wspomniał ani o Europie, ani o współpracy transatlantyckiej.

Trump: „Zełenski chce zawrzeć umowę”, a Putin „niszczy Rosję”

Po swojej inauguracji Trump podczas rozmowy z dziennikarzami w Gabinecie Owalnym odniósł się jednak do wojny rosyjsko-ukraińskiej. Powiedział, że nie chcąc zawierać porozumienia zakończającego wojnę, Putin „niszczy Rosję”, podaje The Guardian. Natomiast zaznaczył, że prezydent Zełenski „chce zawrzeć umowę”.

„Nie wiem, czy Putin chce to zrobić, ale powinien” – mówił Trump. Powinien to zrobić ze względu na duże problemy gospodarcze, które ma Rosja.

Amerykański prezydent wspomniał o stratach w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Powiedział, że miało zginąć milion żołnierzy rosyjskich oraz 700 tys. – ukraińskich.

Trump zapowiedział też, że wkrótce może się spotkać z Putinem i „może to nastąpić dość szybko”.

Dzień wcześniej generał Ołeksandr Syrski, głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy w wywiadzie udzielonemu TSN mówił, że

tylko w 2024 roku Rosja straciła 434 tys. żołnierzy, w tym 150 tys. zginęło.

„W tym roku walk straciła więcej niż w poprzednich dwóch latach wojny” – powiedział Syrski. Nie podał danych o stratach ukraińskiej armii.

Mimo wszystko Kreml nie zmienił swojego stanowiska. Rosję zadowala tylko kapitulacja Ukrainy.

„Wysocy rangą urzędnicy Kremla, w tym Putin i Ławrow, w ostatnich tygodniach powtarzali, że Kreml odmawia rozważenia jakichkolwiek kompromisów wobec żądań Putina z końca 2021 i początku 2022 roku. Obejmują one żądania, aby Ukraina pozostała trwale »neutralna« i nie przystępowała do NATO, nałożyła poważne ograniczenia na liczebność ukraińskiej armii i odwołała obecny rząd ukraiński” – czytamy w najnowszym raporcie Institute for the Study of War.

Putin chce więcej

Co więcej, Putin planuje zdobyć jeszcze więcej ukraińskich terytoriów. Walerij Czały, były Ambasador Ukrainy w Stanach Zjednoczonych (2015-2019) na kanale Priamyj mówi, że Putin chce poprawiać swoją pozycję negocjacyjną, zajmując jeszcze miasta obwodów charkowskiego i dnipropetrowskiego, np. Kupiańsk i Pawłograd. (Według danych Deep State odległość od linii frontu do granic obwodu dnipropetrowskiego wynosi mniej niż siedem kilometrów).

Putin chciałby te dwa ukraińskie obwody również wpisać do rosyjskiej Konstytucji.

Czały mówi, że podczas swojej pierwszej prezydentury Trumpowi nie udało się rozwiązać wielu globalnych kwestii. Natomiast w drugiej kadencji będzie prowadził inną politykę, bo „chce się zapisać w historii Stanów Zjednoczonych”.

Jednak Ukraina powinna się starać, żeby Trump nie stracił zainteresowania konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Czały utrzymuje, że Trump pójdzie „łatwą drogą”. Po pierwsze jego zespół będzie pracować nad zawieszeniem broni pomiędzy Ukrainą a Rosją. (Ale to nie znaczy zakończenia wojny). Po drugie, domagać się, żeby obie strony to zaakceptowały. Według dyplomaty nic z tego się nie uda.

„Jeśli coś wyszłoby z tego, to kapitulacja Ukrainy. A my do tego nie dopuścimy”

– podkreśla Czały. „W Ukrainie wojskowi na froncie nie zgodzą się na coś takiego. Dlatego następnym krokiem będzie opracowanie planu. I tutaj zarówno pozycja Ukrainy, jak i pozycja Trumpa muszą zostać wzmocnione”. Według dyplomaty osiągnąć to można m.in. właśnie poprzez ograniczenie rosyjskiego eksportu ropy naftowej.

Czały utrzymuje, że „Trump nie chce wyglądać na słabszego od Putina i nie podaruje mu zwycięstwa”.

Według dyplomaty, gdyby tak było, to wojna już zakończyłaby się, faktycznie w ciągu 24 godzin – z tragicznym rezultatem dla Ukrainy i dla Europy.

To się nie wydarzyło, więc zespół Trumpa będzie wypracowywał rozwiązania, co zajmie im wiele miesięcy.

Co z amerykańską pomocą?

Wśród dekretów, które podpisał Trump w pierwszych godzinach swojej prezydentury, był dokument zawieszający działanie wszystkich programów amerykańskiej pomocy zagranicznej na 90 dni w celu sprawdzenia ich zgodności z jego celami politycznymi.

Według dokumentu „przemysł pomocy zagranicznej i biurokracja nie leżą w interesie Ameryki i w wielu przypadkach są sprzeczne z amerykańskimi wartościami”.

A pomoc dla innych krajów „przyczynia się do destabilizacji pokoju na świecie poprzez promowanie w obcych krajach idei, które są bezpośrednio sprzeczne z harmonijnymi i stabilnymi stosunkami wewnątrz i między krajami”.

Szczegóły na razie nie są jasne, zwłaszcza że finansowanie wielu programów zostało wcześniej zatwierdzone przez Kongres USA i powinno być realizowane.

Na początku grudnia 2024 roku na tle dyskusji o ograniczeniu pomocy amerykańskiej dla Ukrainy, Serhij Marczenko, minister finansów Ukrainy w wywiadzie dla El Pais mówił, że Ukraina ma wystarczająco dużo pieniędzy i broni, aby stawiać opór rosyjskiej agresji co najmniej do połowy 2025 roku. Według ministra Ukraina wydaje ponad 26 proc. PKB na kampanię wojskową.

;
Na zdjęciu Krystyna Garbicz
Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze