Demontaż polityk antydyskryminacyjnych i równościowych, klimatycznych i środowiskowych, deregulacja biznesu, agresywna polityka zagraniczna. Pierwsze decyzje prezydenta Trumpa to próbka tego, jaka będzie Ameryka pod jego rządami oraz doskonała wizualizacja marzeń europejskiej skrajnej prawicy
Ci, którzy od dziesiątek lat prognozują upadek Zachodu, wczorajszej nocy być może pierwszy raz od wielu lat mogli spać spokojnie.
Władzę w Stanach Zjednoczonych objął Donald Trump, który zapowiada powstrzymanie „genderowego szaleństwa”, bezwzględną walkę z imigracją, likwidację wielu obostrzeń regulacyjnych dla biznesu i koniec polityk Zielonego Ładu – w zarodku dusi więc to, co zdaniem piewców upadku Zachodu najbardziej naszej cywilizacji zagraża.
Śledząc wczorajszą inaugurację Donalda Trumpa, łatwo można było dać się zwieść, że oto zwyczajnie, w Stanach Zjednoczonych władzę przejmuje kolejny prezydent — demokrata, mąż stanu. Wszystko przez podniosłość i uroczystość ceremonii.
Polityczny spektakl na chwilę stworzył wrażenie, że amerykańska demokracja jest bezpieczna, bo wszystko toczy się utartym torem.
Wrażenie to pogłębiały uśmiechy i uściski dłoni wymieniane obficie między nowym prezydentem a odchodzącą ekipą. Jak zauważył Michał Danielewski w relacji z przemówienia Trumpa, ci, którzy do tej pory przestrzegali przed Trumpem–faszystą podczas inauguracji, w świetle kamer, sprawiali wrażenie, jakby to wszystko było już nieaktualne. Żadnego bojkotu, żadnego bicia na alarm.
Ale wystarczyło, że Trump otworzył usta, by złudny czar normalności prysł. Na czele Stanów Zjednoczonych stanął agresywny reakcjonista, który mając u boku takich prawicowych fundamentalistów jak Elon Musk, będzie chciał wywrócić Amerykę do góry nogami i ułożyć na swoją modłę.
A to niezwykle cieszy europejską skrajną prawicę.
Proces ten już się rozpoczął. Nie zwlekając ani chwili, świeżo zaprzysiężony prezydent Donald Trump (na zdjęciu powyżej) jeszcze w dzień inauguracji podpisał ponad sto dekretów wykonawczych.
Jednym ruchem ręki Trump zmiótł kilkadziesiąt niezwykle istotnych federalnych regulacji środowiskowych, klimatycznych, równościowych i antydyskryminacyjnych.
Donald Trump odwołał wiele polityk wprowadzonych przez demokratę Joe Bidena na początku jego kadencji (2021-2025). Odwołane polityki to m.in.:
Donald Trump cofnął też fundamentalną dla prawa do samostanowienia osób transpłciowych regulację dotyczącą wprowadzenia trzeciej płci, oznaczanej w oficjalnych dokumentach jako X.
Ta długo wyczekiwana zmiana została wprowadzona przez administrację Joe Bidena w kwietniu 2022 roku. Ogłaszając ją na stronie Białego Domu 31 marca 2022 roku, służby prasowe prezydenta napisały, że „osoby transpłciowe to jedni z najodważniejszych ludzi w kraju. Ale bycie sobą nie powinno wymagać takiej odwagi”.
Wprowadzenie regulacji tłumaczono potrzebą zagwarantowania osobom transpłciowym prawa do samostanowienia.
Trump jednym ruchem prawo osób transpłciowych do samostanowienia skreśla, a kolejnymi decyzjami de facto sankcjonuje dyskryminację osób LGBT+.
Nie tylko znosi regulację dotyczącą rozpoznania trzeciej płci, ale wprowadza też własny rozkaz wykonawczy, w którym nakazuje agencjom federalnym rozpoznawanie tylko dwóch płci – kobiety i mężczyzny oraz zakazuje „promocji ideologii gender”.
Dokument ma dziwaczny tytuł “Ochrona kobiet przed ekstremistyczną ideologią gender i przywracanie biologicznej prawdy w rządzie federalnym”. Mowa w nim o tym, że „płeć jest niezmienna i ugruntowana w fundamentalnej i niepodważalnej rzeczywistości”.
Jeden z bardziej znanych amerykańskich magazynów społeczności LGBT+, The Advocate, pisze o tych decyzjach: Rząd Donalda Trumpa stwierdza, że osoby transpłciowe i niebinarne nie istnieją. Magazyn tłumaczy, że twierdzenia zawarte w dekrecie Trumpa to oczywista, antynaukowa bzdura.
Trump w swoim dekrecie podkreśla, że celem tej regulacji jest także „przywrócenie zaufania do rządu”.
Zgodnie z zapowiedziami Trump podejmuje też bezwzględne działania na południowej granicy USA z Meksykiem.
Jeden z podpisanych od razu po inauguracji rozporządzeń wykonawczych wprowadza stan wyjątkowy na granicy, co pozwala wysłać na granicę wojsko i skorzystać z zasobów Pentagonu do jej obrony.
Trump zawiesza też działanie aplikacji, która umożliwia osobom chcącym legalnie przekroczyć granice umówienie spotkania ze służbą celną celem złożenia wniosku o azyl. Jak informuje CNN, od początku 2023 roku z tej aplikacji skorzystał niemal milion osób.
Na południowej granicy z Meksykiem od września 2024 roku obowiązują też wprowadzone jeszcze przez administrację Bidena ogromne restrykcje dotyczące przekraczania granic przez obywateli obcych państw. W połączeniu z nimi – jak zauważa CNN – działania podjęte przez Trumpa powodują de facto całkowite zamknięcie granicy dla osób poszukujących azylu.
„To nadzwyczajna sytuacja” – komentuje stacja.
USA mają obowiązek przyjmować azylantów, bo są sygnatariuszem konwencji genewskich z 1951 roku oraz protokołu dodatkowego z 1967 roku. Taki obowiązek wynika też wprost z federalnego Aktu o Uchodźcach, którego prezydent Donald Trump jeszcze nie zmienił.
Ale Donald Trump zamierza rozmontować cały zrekonstruowany w czasie administracji Bidena system przesiedleń do USA. To ścieżka legalnej migracji. W czasie rządów administracji Bidena w ten sposób do USA przyjechało około 100 tysięcy osób, które musiały przejść bardzo gruntowny proces weryfikacji.
Trump już zakazał przyjmowania kogokolwiek w ramach tej ścieżki.
Niewykluczone też, że tak jak w 2017 roku, podejmie decyzję o likwidacji biur Urzędu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które zajmowały się obsługiwaniem tych wniosków.
Trump szykuje też grunt pod zmiany konstytucyjnych uregulowań przyznawania obywatelstwa. Amerykańska konstytucja definiuje je bardzo szeroko: obywatelem USA jest każda osoba urodzona na amerykańskiej ziemi.
Jak informuje CNN, Trump już podpisał rozkaz wykonawczy, który zakazuje określonym urzędom wydawania dokumentów, które standardowo są wydawane przy narodzinach dziecka na terenie USA. Zakaz ma dotyczyć sytuacji, gdy któryś z rodziców jest nieudokumentowanym imigrantem, lub jeśli matka przebywa w USA tymczasowo, a ojciec nie jest obywatelem Stanów Zjednoczonych.
Ale niepokojące decyzje Trumpa dotyczą też innych obszarów.
Pierwszego dnia urzędowania nowy prezydent podjął decyzję o wypowiedzeniu przez USA paryskiego porozumienia klimatycznego oraz opuszczenia Światowej Organizacji Zdrowia. W ten sposób przywódca Stanów Zjednoczonych osłabia system ponadnarodowych instytucji, które tworzą reżimy regulacyjne, którym państwa sygnatariusze dobrowolnie się podporządkowują dla większego, wspólnego dobra.
Decyzją o ułaskawieniu niemal wszystkich skazanych za udział w krwawym ataku na Kapitol z 6 stycznia Trump wprowadza też kulturę bezkarności i sankcjonuje prawicowy ekstremizm.
Zakres prezydenckiego ułaskawienia zaskakuje.
Przed inauguracją Trump zapowiadał, że niezbędna będzie „powtórna analiza spraw części skazanych” (mówił o tym m.in. podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago 7 stycznia), a nie że wypuści z więzień ponad 1200 przestępców skazanych za rozbój i przemoc fizyczną.
W zamieszkach na Kapitolu z 6 stycznia 2021 roku zginęło siedem osób, a kilkaset zostało rannych, w tym 150 policjantów — to dane z przygotowanego przez amerykański Kongres raportu, które przytacza dziennik The New York Times.
Donald Trump cofnął też decyzje Bidena o usunięciu Kuby z listy państw sponsorów terroryzmu, nałożeniu sankcji na szczególnie agresywnych osadników żydowskich z Zachodniego Brzegu oraz minimalizacji ryzyk związanych z rozwojem sztucznej inteligencji.
Ponadto podjął szereg decyzji pogarszających jakość zatrudnienia w federalnej administracji (np. poprzez umożliwienie łatwiejszych zwolnień urzędników). Wprowadził też zakaz zatrudniania nowych osób w urzędach i agencjach federalnych oraz ustanowił nowy departament w swojej administracji — departament wydajności rządu, którym kierować ma Elon Musk.
DOGE (z ang. Department of Government Efficiency) ma w ciągu 90 dni przedstawić plan odchudzenia rządu.
Rozkazem wykonawczym Trump zadekretował też koniec pracy zdalnej. Wszyscy pracownicy instytucji federalnych mają wrócić do biur.
Obserwując poczynania Donalda Trumpa za oceanem, europejska skrajna prawica zaciera ręce.
Wprowadzając wiele kontrowersyjnych polityk rozmontowujących dotychczasowy mainstreamowy konsensus dotyczący regulacji biznesu i działania wszelkiej administracji (np. w kwestii polityk równościowych i antydyskryminacyjnych, czy ograniczeń środowiskowych i klimatycznych),
Donald Trump testuje na żywym organizmie to, co wiele europejskich partii skrajnie prawicowych ma w swoich programach.
Takim ugrupowaniom jak niemieckie AfD, francuskie Zjednoczenie Narodowe, czy holenderska Partia Wolności, też marzy się niezważająca na międzynarodowe zobowiązania prawne walka z migracją, likwidacja „genderowych polityk”, koniec Zielonego Ładu czy neoliberalna deregulacja. Część tych partii, współtworząc obecne europejskie rządy, już próbuje wprowadzać tego rodzaju regulacje w życie.
Zaprzyjaźnione z Trumpem partie polityczne z takich grup jak Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, Patrioci dla Europy, czy Europa Suwerennych Narodów, uważają, że Donald Trump w Białym Domu to wielka nobilitacja dla narodowo-konserwatywnych idei.
Liczą też na to, że Trump pomoże im w realizacji wielkiego planu rozbrajania Brukseli.
Grupy te chcą, by europejska integracja ograniczała się do funkcjonowania wspólnego, wolnego rynku, a nie egzekwowania zasad praworządności nakładających na egzekutywę istotne, demokratyczne ograniczenia.
Dyplomatyczne pomijanie zjednoczonej Europy przez Trumpa w swoich działaniach i przemówieniach — takie, jak miało miejsce chociażby w czasie wczorajszego zaprzysiężenia, a także ostra krytyka na forum międzynarodowym europejskich regulacji, które nakładają ograniczenia na duży biznes, według europejskiej prawicy może pomóc skutecznie storpedować znienawidzoną unijną administrację.
Mówił o tym m.in. premier Viktor Orbán, który komentując zaprzysiężenie 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych, ogłosił, że oto otwiera „drugą fazę operacji Okupacja Brukseli”.
„Niniejszym rozpoczynam drugą fazę operacji Okupacja Brukseli. Już w ciągu kilku godzin nawet słońce zaświeci w Brukseli inaczej” – stwierdził Orbán, tłumacząc znaczenie amerykańskiej prezydentury Trumpa.
Premier Węgier podkreślił, że Trump w Białym w Domu i „wspaniała frakcja patriotyczna w Brukseli” (chodzi o frakcję Patriotów dla Europy w Parlamencie Europejskim) sprawiają, że „wielka ofensywa może się rozpocząć”.
„Do dzieła Węgrzy, do dzieła” — wezwał Orbán.
Zmianą na stanowisku prezydenta w USA ekscytował się też były premier RP Mateusz Morawiecki.
„Wiatr zmian wieje coraz szybciej w stronę Polski” — napisał Morawiecki na X, wrzucając zdjęcia z parady prezydenckiej w Capital One Arena.
Polska prawica bardzo liczy na to, że tacy sprzymierzeńcy jak Donald Trump w Białym Domu, czy zawiadujący X Elon Musk, pomogą w zwycięstwie ich kandydata w majowych wyborach prezydenckich.
O tym, że w podobny sposób zwycięstwo Trumpa postrzega europejska prawica, świadczą też głosy z odbywającej się dziś w Parlamencie Europejskim debaty o geopolitycznym znaczeniu zmiany administracji w USA.
Europosłowie podkreślali, że powrót Trumpa do Białego Domu to „triumf wartości chrześcijańskich” i „powrót normalności”, ale i wyzwanie do „odnowy” stosunków transatlantyckich, bo UE będzie musiała stawić czoła dużo bardziej asertywnemu partnerowi.
„Prezydent Trump będzie w pierwszej kolejności bronić interesów Ameryki (...). Z amerykańskiego punktu widzenia, ma do tego pełne prawo (...). Państwa europejskie także muszą stać się silniejsze na arenie międzynarodowej (...). A tymczasem przez ostatnie lata widzieliśmy w Brukseli wprowadzanie krytykowanych decyzji, które osłabiały naszą konkurencyjność i obracały [gospodarki europejskich krajów – red.] w ruinę (...). To się musi zmienić” — wzywał Jordan Bardella, przewodniczący Zjednoczenia Narodowego i szef parlamentarnej frakcji Patrioci dla Europy, do której należy węgierski Fidesz.
„Wczoraj narodziła się nowa Ameryka. Teraz czas, abyśmy byli świadkami narodzin nowej Europy” — mówił natomiast Carlo Fidanza, europoseł Braci Włochów, partii z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy też PiS.
Świat
Władza
Viktor Orban
Donald Trump
Elon Musk
Europa Suwerennych Narodów
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
Fidesz
Patrioci dla Europy
prawa człowieka
prawo azylowe
skrajna prawica
Stany Zjednoczone
USA
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze