0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Traperska OsadaFot. Traperska Osada

O sprawie brutalnej napaści na strusia z podpoznańskiej agroturystyki pisaliśmy w OKO.press na początku stycznia 2025.

Tuż po Nowym Roku do znanej z psich zaprzęgów „Traperskiej Osady” kilkukrotnie włamywano się pod osłoną nocy. W agroturystyce mieszkają psy husky, konie, osły, kozy, ale sprawcy za każdym razem kierowali się do zagrody strusia.

Zdaniem opiekunów Zenka, już pierwszej nocy napastnicy próbowali go wykraść z wybiegu.

„Była jakaś przemoc, bo po tej pierwszej napaści Zenek miał coś z okiem, jedno skrzydło było obwieszone. Ale nie zgłosiliśmy tego jeszcze wtedy na policję, bo myśleliśmy, że to jednorazowy chuligański wybryk” – mówił w rozmowie z OKO.press Jarosław Tylkowski, właściciel Traperskiej Osady.

Przeczytaj także:

Skatowany w swoim domu

Kiedy kolejnej nocy ogrodzenie wybiegu Zenka znów zostało uszkodzone, właściciele agroturystyki zaalarmowali sąsiadów, publikując post na Facebooku. Rozwiesili także na drzewach fotopułapki.

W nocy z 10 na 11 stycznia Zenek zniknął z wybiegu. Rozpoczęły się dramatyczne poszukiwania, bo tuż za płotem agroturystyki znajduje się kilka pożwirowych stawów, a za nimi rozpościerają się lasy Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka.

Po kilkunastu godzinach Zenek sam wrócił na swój wybieg. Był w fatalnym stanie. Cały poobijany, ze złamanym skrzydłem i zamkniętym, napuchniętym okiem. Zenek nie chciał już jeść ani pić. Wezwani weterynarze nie byli w stanie go uratować. Po dwóch dniach agonii struś zmarł.

Katarzyna Topczewska, pełnomocniczka opiekuna Zenka i Fundacji Viva!, która przystąpiła do sprawy, mówi, że to, co sprawcy zgotowali Zenkowi, przypominało pozbawioną zasad kibicowską ustawkę.

„Po jednej stronie był agresywny człowiek z niebezpiecznym narzędziem w ręku, a po drugiej niewinne zwierzę, które było w swoim domu. Oskarżony nie zdążył zabić Zenka, bo pomimo odniesionych obrażeń, struś uciekł oprawcy. Po czasie wrócił, żeby umrzeć w swoim domu, bo tam czuł się bezpiecznie” – komentuje Topczewska w rozmowie z OKO.press.

Złagodzone zarzuty

Proces oprawcy strusia Zenka ruszył 20 listopada przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Choć sprawców napaści na strusia było trzech, za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem przed sądem odpowie tylko jeden z nich.

W czasie śledztwa zmienił się prokurator prowadzący sprawę. Początkowo śledczy postawili zarzut znęcania się nad zwierzęciem zarówno Łukaszowi Sz., jak i jego dwóm kompanom.

Jednak w akcie oskarżenia podtrzymano zarzut znęcania się tylko wobec Łukasza Sz. Ich kolegom, w tym jednemu, który nagrywał telefonem jak Zenek był katowany, postawiono jedynie zarzut zakłócenia miru domowego, czyli wtargnięcia bez pozwolenia na teren agroturystyki.

Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności (art. 35 ustawy o ochronie zwierząt).

Za zakłócenie miru domowego (art. 193 kodeksu karnego) można dostać maksymalnie rok więzienia. To przestępstwo nie jest także ścigane z urzędu, ale na wniosek pokrzywdzonego.

Gra o niższy wymiar kary

Łukasz Sz. odmówił składania wyjaśnień przed poznańskim sądem. Nie chciał również odpowiadać na pytania prokuratora i oskarżycieli posiłkowych.

Sąd odczytał więc wyjaśnienia, które oskarżony złożył w trakcie śledztwa:

„Widziałem osła, baranka, zobaczyłem strusia w zagrodzie. Nigdy wcześniej nie widziałem strusia. Wypity byłem i taki głupi. I poszedłem do niego. Ja chciałem podejść, a on uciekał. Ja miałem przedmiot, jakiś kij i nim rzuciłem.”

W trakcie śledztwa Łukasz Sz. nie przyznawał się do zaatakowania Zenka. Twierdził, że jedynie go wystraszył, a struś sam się poobijał, kiedy uciekał z wybiegu.

W akcie oskarżenia prokurator zarzucił Łukaszowi Sz., że uderzał Zenka tępym narzędziem, kopał go, ciągnął za skrzydła i szyję, czym doprowadził nie tylko do uszkodzeń zewnętrznych, ale i do wielonarządowych obrażeń wewnętrznych, w tym przerwania ciągłości przełyku Zenka. Tego wszystkiego miał dopuścić się pod wpływem alkoholu i narkotyków.

Przed sądem Łukasz Sz. zmienił strategię. Kiedy sędzia pytał, czy podtrzymuje odczytane na sali sądowej wyjaśnienia złożone w trakcie śledztwa, zaprzeczał i mówił, że do wszystkiego się przyznaje.

„Uważam, że to nie jest skrucha czy wynik jakichś przemyśleń po niemal rocznym pobycie w areszcie, ale jedynie gra o jak najniższy wymiar kary” – mówi OKO.press adw. Katarzyna Topczewska.

Ukryte motywy

Jeden z kompanów Łukasza Sz. nagrywał katowanie Zenka telefonem. Jak wyjaśniał w trakcie śledztwa oskarżony, całe zajście miało być nagrane, aby trafić na TikToka.

Właściciele „Traperskiej Osady” alarmują jednak, że prokuratura nie ujawnia prawdziwych motywów, jakimi kierowali się sprawcy.

„Prokurator wciąż nie ujawnił motywu. Nie ujawnił tego, dlaczego ci ludzie przyszli do Osady tej nocy. Bo wierzcie nam, nie przyszli dla zabawy skatować zwierzę” – piszą w poście na Facebooku.

W trakcie śledztwa pojawiły się doniesienia o tym, że atak na Zenka miał mieć charakter zoofilski. OKO.press nieoficjalnie dowiaduje się, że dowody na zapędy zoofilskie sprawców znajdują się w wiadomościach, jakie wymieniali przed atakiem. Ostatecznie do niczego nie doszło, bo Zenek się bronił, a potem uciekł.

Katarzyna Topczewska podkreśla w rozmowie z OKO.press, że nie może komentować tych doniesień.

„Nie mogę mówić o materiale dowodowym, który nie został jeszcze ujawniony na rozprawie głównej. Ale motyw sprawcy jest znany. Wiemy, po co chciał zakraść się do zagrody Zenka. Jest to absolutnie szokujące i obrzydliwe. Tylko tyle mogę na razie powiedzieć” – mówi OKO.press adw. Katarzyna Topczewska.

Nawet gdyby udało się udowodnić Łukaszowi Sz. usiłowanie dokonania czynu zoofilskiego, nie wpłynęłoby to na rodzaj stawianych mu zarzutów, a także wymiar grożącej za to kary. Zoofilia mieści się bowiem w pojęciu „szczególnego okrucieństwa”, które już teraz zarzucane jest oskarżonemu.

Areszt za 21 zarzutów

Łukasz Sz. stanął przed poznańskim sądem nie tylko za zakatowanie Zenka. Oprócz znęcania się nad zwierzęciem prokuratura postawiła mu 20 innych zarzutów.

Do 19 z nich się przyznał. Wśród nich jest posiadanie i udzielanie narkotyków, również nieletnim. Swojej dziewczynie miał także grozić śmiercią, a koledze, że zgwałci go butelką i zabije.

„Wielość i rodzaj zarzutów pokazuje, jak bardzo zdemoralizowaną osobą jest oskarżony. Kara musi być bardzo surowa i mam nadzieję, że samo przyznanie się do winy nie wpłynie znacząco na obniżenie tej kary” – mówi OKO.press adw. Katarzyna Topczewska.

Pełnomocniczka opiekuna Zenka nie kryje satysfakcji, że sprawa śmierci strusia jest rozpatrywana razem z innymi zarzutami.

„Ja jestem bardzo zadowolona, bo dzięki temu wobec oprawcy Zenka został zastosowany tymczasowy areszt. Gdyby w sprawie chodziło tylko o zakatowanie strusia, to obawiam się, że sąd nie zdecydowałby się na tak dotkliwy środek zapobiegawczy” – mówi Topczewska.

Łukasz Sz. przebywa w areszcie od stycznia 2025 roku. Na rozprawie 20 listopada 2025 r. sąd przedłużył areszt o kolejne trzy miesiące.

Oprawca Zenka trafi do więzienia

Ze względu na wielość zarzutów, które stawiane są Łukaszowi Sz., sąd wymierzy mu karę łączną, obejmującą nie tylko znęcanie się nad strusiem. Za wszystkie popełnione przestępstwa oskarżonemu grozi od 3 do 20 lat więzienia.

Reprezentująca oskarżycieli posiłkowych mec. Topczewska spodziewa się dla zabójcy Zenka przynajmniej kilkuletniego wyroku bezwzględnego więzienia.

„Jako społeczeństwo musimy w końcu zacząć dostawać jasne sygnały, że tego rodzaju przestępstwa nie są bagatelizowane przez sędziów i prokuratorów, i że spotykają się z adekwatną reakcją wymiaru sprawiedliwości. Do tej pory za brutalne czyny popełnione na zwierzętach, sądy najczęściej orzekały kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania. To nie są ani kary odstraszające dla społeczeństwa, ani w jakikolwiek sposób wychowawcze dla samych sprawców” – mówi OKO.press Topczewska.

Wyrok w sprawie śmierci strusia Zenka może zapaść już na kolejnej rozprawie, która odbędzie się 12 stycznia 2026 roku.

;
Na zdjęciu Leonard Osiadło
Leonard Osiadło

W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.

Komentarze