0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.plGrzegorz Skowronek /...

9 lipca 2023, 32. pielgrzymka Radia Maryja na Jasnej Górze. Ojciec Tadeusz Rydzyk zaczyna od pochwał: „Tak dużo zostało dziś powiedziane – bogate Słowo Boże i piękne słowa przed Mszą Świętą”.

Chodzi o przemówienie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który niespełna dwie godziny wcześniej otwarcie prosił wiernych zgromadzonych na Jasnej Górze o wsparcie podczas zbliżających się wyborów.

„To będzie moment, być może na bardzo długie lata, decydujący. I stąd waga tego, co będzie indywidualną decyzją każdego z nas, każdego, kto ma Polskę w sercu, decyzją o pójściu do tych wyborów i o tym, by zdecydować, że Polska ma trwać i się rozwijać, że Polska ma wykorzystywać swoje szanse” – mówił Kaczyński.

Oczywiście w tej opowieści jedynym gwarantem rozwoju Polski jest PiS, który ma ambicje rządzić jeszcze dwie kadencje, a „jak Bóg da” to nawet dłużej.

Jawna agitacja z Jasnej Góry musi mieć cenę. Premier Jacek Sasin w mediach społecznościowych pochwalił się, że przekazał miecz z czasów Mieszka I do kolekcji Muzeum Pamięci i Tożsamości im. św. Jana Pawła II. To tylko jedna z wielu nowych instytucji w toruńskim imperium Rydzyka, których powstanie dotowało państwo.

Przeczytaj także:

Kaczyński ofiarował Radiu Maryja także fundamentalne przesłanie: kto atakuje Kościół, ten niszczy naród.

Rydzyk, przemawiając do tłumu, nie musiał więc tupać nogą, stawiać warunków, upominać się o miejsce przy stole. Skupił się za to na misji uzdrowienia najmłodszego pokolenia. „Ratujcie młodzież! Widzicie, co się dzieje, jakaś moda, jakaś propaganda, powoduje to, że ileś młodych nie chodzi na katechezę” – mówił Rydzyk. „Ale i to, że ta szkoła jest tak organizowana, że religia jest na pierwszej, albo na ostatniej lekcji, to też jest powód. Dyrektorzy tak robią. Pilnujcie tych dyrektorów też, bo szkoła należy do narodu, do was, do rodziców”, stwierdził.

Kto chodzi na lekcje religii?

Rydzyk ma rację, mówiąc o odpływie uczniów z lekcji religii.

Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w roku szkolnym 2021/2022 na lekcje religii uczęszczało 82 proc. dzieci we wszystkich placówkach edukacyjnych w kraju.

Zjawisko, o którym mówi toruński hierarcha znacznie lepiej widać w szkołach średnich. Z danych CBOS wynika, że w 2010 roku na lekcje religii uczęszczało 93 proc. badanych w wieku 17-19 lat. W 2018 roku ten odsetek spadł do 70 proc., a w 2022 – do 54 proc. Nic dziwnego, że o sakramencie bierzmowania mówi się dziś „uroczyste pożegnanie z Kościołem”.

We wrocławskich szkołach ponadpodstawowych ze szkolnej katechezy wypisało się już czterech na pięciu uczniów. Wielu uczniów pożegnało się też z lekcjami religii w stolicy, w 2022 roku na zajęcia uczęszczało tam:

  • w klasach 1-4: od 70 do 77 proc. uczniów;
  • z kolei w klasach 5-8 od 49 do 66 proc.;
  • w liceach: 29 procent uczniów,
  • natomiast w szkołach branżowych: 23 procent.

Zmiany widać także w mniejszych miejscowościach. To właśnie tam do niedawna nieobecność na lekcji religii była lokalnym wydarzeniem. W jednym z trzebińskich liceów zwolnionych z katechezy jest dziś ponad 60 proc. uczniów. W szkole w Dobczycach jeszcze w 2015 roku na religię nie chodziła jedna osoba, dziś jest ich już 48.

To nie koniec rewolucji. Radni Częstochowy, o ironio, przegłosowali rezolucję, w której sprzeciwiają się finansowaniu lekcji religii z budżetu miasta. Podobne uchwały były przedmiotem dyskusji w Krakowie, Łodzi, czy Gdańsku.

Za to w sondażu Ipsos dla OKO.press z listopada 2022 roku 61 proc. badanych uznało, że miejsce religii jest w parafiach, nie w szkołach.

Religia w szkołach w końcu zaczyna być dobrowolna

Dlaczego tak się dzieje? Według Rydzyka chodzi o modę, propagandę i dyrektorów. Zarzuty pod adresem tych ostatnich są najciekawsze. Mają oni przesuwać lekcje religii w planie lekcji tak, by zwolnienie z zajęć było łatwiejsze. Rydzyk mówi wprost, że „szkoła należy do narodu”, a więc z tymi negatywnymi tendencjami może coś zrobić każdy z nas.

To wyraz ogromnej arogancji. I dowód na to, że Kościół nie widzi alternatywy:

albo uczniów zagonisz do ołtarza kijem, albo odejdą.

Przypomnijmy, że szkolna katecheza jest dobrowolna. Przez lata wiele uczniów i uczennic była wręcz przymuszana do uczestniczenia w praktykach religijnych na terenie placówek edukacyjnych.

Jednym z podstawowych narzędzi było właśnie organizowane zajęć religii w środku planu lekcji, tak by uczniowie nie mieli alternatywy. Inne przykłady? Wymaganie pisemnego zwolnienia z lekcji, wplatanie elementów kultu religijnego do programów innych przedmiotów, czy organizowane „obowiązkowych” rekolekcji.

Całość tworzyła środowisko, w którym obecność na lekcjach religii, niezależnie od wyznawanej wiary, była domyślna.

W rozporządzeniu ws. warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych znajduje się zapis, który mówi wprost, że „nieuczestniczenie w nauce religii nie może być powodem dyskryminacji”. Za to art. 53 pkt 6 Konstytucji RP wskazuje, że „nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych”.

Spadek religijności młodych

Jeśli chodzi o przepisy oświatowe, sprawa jest prosta. Rozkład zajęć wyznacza dyrektor, kierując się ramowym planem nauczania. Rozporządzenie MEiN, ustalające ten plan, nie zakazuje wyznaczania lekcji religii (ani żadnych innych) o określonych porach.

Bez wątpienia każde zajęcia fakultatywne skłaniają uczniów do kalkulacji, czy jest sens w nich uczestniczyć. W końcu każde 45 minut plus dojazd można wykorzystać na odpoczynek, rozwój pasji, czy – plagę ostatnich lat – korepetycje przedmiotowe.

W tym równaniu nie chodzi jednak tylko o wygodę, ale spadek religijności. Z danych Pew Research wynika, że Polska, mimo wizerunku bastionu chrześcijaństwa, jest liderem, jeśli chodzi o laicyzację młodych na świecie. Pracownia CBOS pokazała, że w ciągu ostatnich 30 lat, 1992-2021, liczba praktykujących młodych Polek i Polaków spadła z 69 do 23 proc.

Dlaczego? Czynnik globalny jest świetnie rozpoznany: wraz z rozwojem i modernizacją spada religijność. Niekoniecznie chodzi o całkowite odejście od wiary, czy duchowości, ale jej prywatyzację. Ludzie prędzej rezygnują z praktyk religijnych w ramach konkretnej instytucji, niż deklaracji, że wiara jest dla nich ważna.

Gwałtowność tego procesu zależy jednak od uwarunkowań lokalnych. W Polsce coraz więcej mówi się o toksycznej roli Kościoła w życiu społecznym i osobistym, a także braku wiarygodności poprzez złączenie tronu i ołtarza (ingerowanie w politykę). Cieniem na instytucji kładą się też niezliczone afery pedofilskie, a także przywileje finansowe.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze