0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaFot. Dawid Zuchowicz...

Sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego w Krakowie (na zdjęciu u góry) to jeden z symboli wolnych sądów. Za ich twardą obronę jest dziś najbardziej prześladowanym sędzią w Polsce. Ma ponad 20 dyscyplinarek, a Prokuratura Krajowa szuka byle pretekstu, by go oskarżyć.

Sędzia był też hejtowany w internecie. I chciał ścigania swoich hejterów. Ale kielecka prokuratura bezradnie rozłożyła ręce mówiąc, że nic nie może zrobić by ich znaleźć. I umorzyła śledztwo. Niedawno sąd w Katowicach uchylił jednak to umorzenie i nakazał ponowne śledztwo.

Sąd dał jasne wskazówki co należy zrobić. Jednym z głównym zaleceń jest przesłuchanie Emilii Szmydt, która pod pseudonimem Mała Emi rozprowadzała w internecie hejt na niezależnych sędziów. W tym na sędziego Żurka. To ona ujawniła aferę hejterską. Nie ukrywała się, udzielała wywiadów, zgłaszała chęć stawienia się w prokuraturze, by o tym opowiedzieć. Ale kielecka prokuratura uznała, że nie ma pewności, czy to ona hejtowała sędziego. I jej nie przesłuchała.

Dlatego teraz sędzia Waldemar Żurek wraz ze swoją pełnomocniczką adwokat Justyną Borucką, złożyli zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przed dwóch śledczych z Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód. Chodzi o prokuratora Marcina Chrzana, który prowadził śledztwo i wiceszefa tej prokuratury Krystiana Sikorę. To on podpisał decyzję o umorzeniu, obecnie pracuje na delegacji w Prokuraturze Okręgowej w Kielcach.

Przeczytaj także:

Sędzia zarzuca im popełnienie czynu z artykułu 231 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków służbowych. Szczegóły zawiadomienia opisujemy w dalszej części tekstu.

Uchylenie umorzenia to nie jedyna wygrana Żurka w ostatnim czasie. Sąd Okręgowy w Katowicach orzekł też, że był on dyskryminowany w pracy. Nakazał też przywrócić go do pracy w starym wydziale cywilnym, skąd karnie został przeniesiony w 2018 roku przez ówczesną prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmarę Pawełczyk-Woicką (teraz jest przewodniczącą neo-KRS).

Obecne władze sądu nie wykonały jeszcze tego orzeczenia. Ale sędzia złożył już zawiadomienie do prokuratury na Pawełczyk-Woicką. Podobne zawiadomienie złożył też na rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry, za wytaczane mu jego zdaniem niezasadne dyscyplinarki. Zawiadomienie obejmuje głównego rzecznika Piotra Schaba i jego zastępców Przemysława Radzika i Michała Lasotę.

Mała Emi
Emilia Szmydt vel Mała Emi. To ona ujawniła aferę hejterską. Przeprosiła sędziego Żurka i pogodziła się z nim. Tylko prokuratura nie mogła ustalić, czy to ona była Małą Emi. Fot. TVN 24.

Żurek: Prokuratorzy nie są trybikami w maszynie władzy

Sędzia Waldemar Żurek mówi OKO.press dlaczego chce ścigania kieleckich prokuratorów: „Nie chcę by funkcjonariusz publiczny, którym jest prokurator, w tak dramatyczny sposób ignorował fakty, które zna cała Polska. Wszyscy wiedzieli kim jest Mała Emi. Tylko nie wiedzieli o tym prokuratorzy, którzy nie chcieli jej przesłuchać”.

Żurek mówi dalej:

„Jeśli ktoś nie chce przesłuchać osoby, która sama się przyznaje, to jest pytanie dlaczego tak się zachowuje. Chcę poznać odpowiedź”.

Sędzia podkreśla: „Składam zawiadomienie, bo mam świadomość, jak w takiej sytuacji może być potraktowany zwykły obywatel. Będziemy z moją pełnomocniczką bardzo skrupulatnie ustalać, czy niedopełnienie obowiązków w mojej sprawie wynikało z tego, że prokurator bał się ustalić sprawców. Czy też było takie polecenie służbowe od zwierzchników”.

Sędzia zapowiada: „Idę konsekwentnie do przodu. Nie pozwolę niezasadnie umarzyć tej sprawy, bo nie mogę pozwolić żeby moi hejterzy czuli się bezkarni. I pod nowymi pseudonimami dalej hejtowali sędziów w internecie. Nie pozwolę niszczyć nas bezkarnie. Prokuratorzy mają ścigać sprawców. Kiedyś wrócą normalne czasy i wszyscy, którzy brali udział w niszczeniu państwa prawa, staną przed niezależną prokuraturą i sądem. Moje zawiadomienie składam ku przestrodze. By prokuratorzy pamiętali, że nie są tylko trybikami w maszynie obecnej władzy.

Każde zło i łamanie prawa zostanie rozliczone”.

Podobnie uważa pełnomocniczka sędziego Żurka adwokat Justyna Borucka. Mówi OKO.press: „Zdecydowaliśmy się na złożenie zawiadomienia do prokuratury po analizie orzeczenia katowickiego sądu, nakazującego ponowne śledztwo w tej sprawie. Sąd wykazał kieleckiej prokuraturze, że były braki w jej postępowaniu. Nie są to zwykłe braki. To są podstawowe braki, które naszym zdaniem świadczą o tym, że doszło do niedopełnienia obowiązków służbowych”.

Adwokatka podkreśla: „Najważniejszy brak to nieprzesłuchanie Małej Emi, która w licznych wypowiedziach medialnych wskazywała, że istniała grupa hejtująca sędziów. Sama się przyznała do uczestnictwa w tej grupie, a dodatkowo oświadczyła, że może złożyć zeznania. Oczywiście doniesienia medialne nie mogą być podstawą do czynności, ale powinny być podstawą do zweryfikowania jej wypowiedz. Mamy rok 2023, a prokurator przez blisko cztery lata nie podjął inicjatywy w tym zakresie”.

Mec. Borucka mówi OKO.press, że prokuratura powinna też przesłuchać sędziów Tomasza Szmydta i Arkadiusza Cichockiego, którzy w 2022 roku na łamach OKO.press i Onetu ujawnili, jak hejtowano niezależnych sędziów. To oni współpracowali z Małą Emi (Tomasz Szmydt to jej były mąż).

I jeszcze jedna wypowiedź adwokatki: „Nie przystoi mi komentowanie działań prokuratury. Ale mam świadomość tego, że mając na uwadze charakter sprawy i osobę pana sędziego Żurka, na pewno to postępowanie nie było prowadzone tak, jak nakazują to przepisy kodeksu postępowania karnego”.

Pełnomocniczka sędziego Żurka, adwokat Justyna Borucka. Fot. Archiwum prywatne.

Jak prokuratura nie znalazła hejterów Żurka

Sędzia Waldemar Żurek zawiadomienie do prokuratury na swoich hejterów złożył w lutym 2019 roku. Wskazał na trzy hejterskie konta na Twitterze: FigoFago8, Jacob16524713 i Mała Emi. Prokuratura po dwóch latach – we wrześniu 2021 roku – rozłożyła jednak bezradnie ręce. Umorzyła sprawę, powołując się na to, że Twitter nie udzielił jej informacji, kto założył te konta oraz kto umieszczał na nich wulgarne i pomawiające sędziego wpisy.

Choć w jednym przypadku wiadomo, kto stał za hejtem. Mała Emi sama bowiem się ujawniła. To Emila Szmydt, była żona jednego z byłych pracowników neo-KRS Tomasza Szmydta. W sierpniu 2019 roku dzięki jej informacjom wybuchła afera hejterska, polegająca na procederze hejtowania niezależnych sędziów. Zamieszani w nią byli sędziowie „dobrej zmiany”.

Po tej aferze stanowisko stracił wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, z którym kontaktowała się Mała Emi. Sprawa Żurka jest jednym z wątków tej sprawy.

Mała Emi była jedną z głównych osób rozprowadzających na Twitterze hejt na niezależnych sędziów. Jak ujawnił Onet, stała ona m.in. za akcją oczerniającą prezesa największego w Polsce stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia Krystiana Markiewicza. Uderzała też w sędziego Żurka. W sprawie afery hejterskiej śledztwo prowadzi prokuratura w Świdnicy. Nikomu nie postawiono jak dotąd zarzutów.

Kielecka prokuratura nie ustaliła, kto hejtował sędziego Żurka. Sprawę początkowo prowadziła prokuratura w Krakowie – wszczęła śledztwo w czerwcu 2019 roku – ale potem przeniesiono ją do Kielc. W trakcie śledztwa przesłuchano Żurka, zabezpieczono hejtujące go wpisy, zamówiono opinię informatyczną oraz zlecono policji czynności analityczne.

Prokuratura wystąpiła też do administratora Twittera w Irlandii o udostępnienie danych użytkowników tych kont oraz numerów IP urządzeń użytych do logowania się na nich. Jednak „podjęte w tym kierunku czynności okazały się nieskuteczne”.

Bo Twitter odmówił udzielenia takich informacji.

Sprawców hejtu nie pomogły też ustalić czynności analityczne wydziału do walki z cyberprzestępczością Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Jej prace zakończyły się „negatywnym” wynikiem. „Brak jednoznacznych powiązań pomiędzy zgromadzonymi dowodami a Emilią Szmydt, tak samo w odniesieniu do pozostałych kont występujących w sprawie mogących wskazywać na faktycznych użytkowników” – przyznała prokuratura.

Prokuratura dodawała: „Identyfikacja użytkowników jest możliwa tylko na podstawie danych przekazanych przez administratora Twittera”.

Dlatego z powodu niewykrycia sprawców sprawa została umorzona. Kielecka prokuratura uznała, że wyczerpane zostały środki procesowe pozwalające na identyfikację sprawców hejtu na sędziego Żurka.

Dlaczego sąd nakazał śledztwo

Od umorzenia odwołał się sędzia Żurek. I w marcu 2023 roku sędzia Iwona Wróbel z Sądu Rejonowego Katowice-Wschód uchyliła umorzenie oraz nakazała prokuraturze ponowne śledztwo. Sąd dał jasne wskazówki co teraz ma zrobić prokurator. To głównie przesłuchanie Emilii Szmydt. Sąd uznał, że sama ona przyznała się w wywiadach do udziału w akcji oczerniania sędziów broniących praworządności. W tym w wywiadzie dla OKO.press.

I choć nie jest to ostateczny dowód, to prokuratura nie może lekceważyć publikacji prasowych. Powinna je sprawdzać, prowadząc własne ustalenia.

Sąd się dziwi, że prokuratura nie próbowała ustalić kim jest Mała Emi.

Prokuratura ma też poddać analizie informatycznej jej komputer.

W zależności od jej zeznań może być konieczne przesłuchanie sędziów, których nazwiska pojawiły się w kontekście afery hejterskiej oraz sędziów związanych z grupą Kasta/Antykasta.

Chodzi o byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, z którym kontaktowała się Mała Emi i są na to dowody. Kolejni to sędzia Tomasz Szmydt (były mąż Małej Emi), Arkadiusz Cichocki i Jakub Iwaniec, którzy też kontaktowali się z Małą Emi w sprawie oczerniania niezależnych sędziów. Na co też są dowody. Bo Szmydt i Cichocki sami ujawnili proceder szkalowania sędziów. Opisaliśmy to w 2022 roku w OKO.press, wspólnie z Onetem.

Katowicki sąd wskazał też, że być może konieczne będzie przesłuchanie jako świadków sędziów, członków grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta na WhatsAppie, na której wymieniali się oni różnymi informacjami. Chodzi m.in. o Macieja Nawackiego (członek neo-KRS), Konrada Wytrykowskiego (były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej), Rafała Stasikowskiego (obecnie w NSA) i Jarosława Dudzicza (były członek neo-KRS).

O ich przesłuchanie oraz o zabezpieczenie połączeń z ich telefonów lub komputerów z WhatsAppem, wnosił w śledztwie Żurek. Ale kielecka prokuratura odrzuciła ten wniosek jako nieprzydatny dowodowo. Stwierdziła też, że jeśli sędzia uważa, że te osoby go znieważały, to może wytoczyć im cywilny proces o ochronę dóbr osobistych.

Mężczyzna w okularach, przemawia
Sędzia Łukasz Piebiak. Po wybuchu afery hejterskiej w 2019 roku musiał odejść ze stanowiska wiceministra sprawiedliwości. To przesłuchania m.in. jego domagał się sędzia Żurek. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Co zarzuca prokuraturze sędzia Żurek

W zawiadomieniu do prokuratury sędzia Waldemar Żurek i jego pełnomocniczka adwokat Justyna Borucka zarzucają kieleckim prokuratorom:

Marcinowi Chrzanowi, prowadzącemu umorzone śledztwo, że nie dopełnił obowiązków służbowych polegających na ustaleniu czy doszło do popełnienia przestępstwa. Zarzucają, że nie zebrał wszystkich dowodów (w tym danych internetowych, które trzeba było zabezpieczyć szybko) i nie wyjaśnił wszystkich okoliczności sprawy.

Krystianowi Sikorze, że pomimo braków dowodowych śledztwa umorzył sprawę hejterów Żurka.

W obu przypadkach kwalifikują to jako niedopełnienie obowiązków służbowych z artykułu 231 kodeksu karnego. W zawiadomieniu zarzuca się, że kielecka prokuratura ograniczyła de facto swoje czynności do korespondencji z Twitterem ws. udostępnienia informacji o tym, kto używał hejterskich profili.

Sędzia zarzuca: „W ramach postępowania przygotowawczego, prowadzący miał szereg możliwości dowodowych, których nie podjął. Nie wykonano podstawowych czynności procesowych, które nawet dla osoby nie będącej prawnikiem jawiły się jako oczywiste do przeprowadzenia”.

I dalej: „Dysponując informacjami powszechnie dostępnymi w przestrzeni medialnej należało podjąć czynności dowodowe zmierzające do pozyskania osobowych źródeł dowodowych, przesłuchania poszczególnych osób w charakterze świadków [sędziów, którzy kontaktowali się z Małą Emi oraz z grupy Kasta/Antykasta – red.], pod rygorem odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Pomimo, iż inicjatywa dowodowa w tym zakresie została podjęta przez samego pokrzywdzonego, do przeprowadzenia wyżej wymienionych czynności procesowych nie doszło”.

Sędzia wytyka w zawiadomieniu, że prokuratura nie zgromadziła podstawowych dowodów. Uważa, że w śledztwie dotyczącym jego hejterów są nie tylko uchybienia, ale wręcz zaniechania. Zarzuca, że prokuratura naruszyła podstawowe obowiązki związane z prowadzeniem śledztwa.

I dochodzi do smutnego wniosku: „Jest bowiem wysoce prawdopodobne lub graniczące z pewnością, że gdyby niezwłocznie po ujawnieniu się Pani Emilii Szmydt w przestrzeni publicznej, zweryfikowano posiadane przez nią informacje, które była gotowa przekazać organom postępowania przygotowawczego w zestawieniu z materiałami, które także gotowa była przedstawić podczas przesłuchania, postępowanie karne byłoby daleko bardziej zaawansowane”.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze