0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Roman PILIPEY / AFPFot. Roman PILIPEY /...

W nocy 8 listopada rosyjskie wojska po raz kolejny zaatakowały ukraiński system energetyczny. Rosja chce doprowadzić Ukrainę do całkowitego blackoutu i maksymalnie utrudnić ukraińskim cywilom przetrwanie zimy. To zadanie byłoby łatwiejsze, gdyby Ukraina nadal należała do wspólnej rosyjsko-białoruskiej sieci energetycznej. Jednak od pełnoskalowej inwazji ukraiński system energetyczny jest połączony z europejskim (Ukraina przygotowywała się do tego pięć lat), a to po zmasowanych atakach pomaga podtrzymywać w sieci balans.

„Dziękuję wszystkim, którzy robią wszystko, aby Ukraińcy mieli światło i ciepło – energetykom, pracownikom Państwowej Służby Ratowniczej, lokalnym służbom. Wzywam wszystkich i każdego do zachowania spokoju i śledzenia oficjalnych informacji. Pomimo planów wroga, Ukraina będzie miała światło i ciepło tej zimy” – pisała w nocy podczas ataku Switłana Hrynczuk, ukraińska ministra energetyki.

Na zdjęciu: Kobiety idą ulicą podczas awarii zasilania w Kijowie 9 listopada 2025 r., po rosyjskich atakach rakietowych i dronowych na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Fot. Roman Pilipey/AFP.

Przeczytaj także:

„Sytuacja jest trudna”

W sobotę rano ministerstwo poinformowało, że Rosjanie zaatakowali obiekty infrastruktury energetycznej w kijowskim, kirowogradzkim, poltawskim, charkowskim i dniepropetrowskim obwodach.

Rosja wystrzeliła w kierunku Ukrainy ponad 450 dronów uderzeniowych i 45 rakiet różnych typów, w tym 32 balistyczne. Większość rakiet dotarła do celów.

W obwodach dniepropetrowskim, połtawskim, charkowskim, czernihowskim, kijowskim, zaporoskim, odeskim i kirowogradzkim nastąpiły przerwy w dostawach energii elektrycznej. Szczególnie trudna sytuacja utrzymuje się w lewobrzeżnej Ukrainie – w charkowskim, sumskim i połtawskim obwodach.

Wizyta ministry Switłany Hrynczuk w Charkowie kilka godzin po ataku. Fot. Ministerstwo Energetyki Ukrainy. Fot. Ministerstwo Energetyki Ukrainy

„Ratownicy, energetycy i pracownicy gazowni szybko zaczęli usuwać skutki ataku. Prace naprawcze trwają bez przerwy, a specjaliści pracują nad ustabilizowaniem sytuacji” – komunikowała Hrynczuk. Ministra osobiście odwiedziła Charków i obejrzała skutki zniszczeń. Jej wiceministrowie natomiast odwiedzili inne regiony, które najbardziej ucierpiały.

„Ta noc była jedną z najtrudniejszych od początku wojny. Wróg przeprowadził masowy atak rakietami balistycznymi, które są niezwykle trudne do zestrzelenia.

Trudno sobie przypomnieć taką liczbę bezpośrednich uderzeń w obiekty energetyczne od początku inwazji” – podkreśliła ministra.

Dodała, że Ukraina współpracujemy z partnerami w celu wzmocnienia obrony przeciwlotniczej obiektów energetycznych.

Doszło również do istotnych zniszczeń infrastruktury gazowej. Jak pisaliśmy, od początku 2025 roku Rosjanie częściej atakują ukraińskie obiekty gazowe. W związku z tym zagraniczni partnerzy wspierają Ukrainę m.in. w imporcie gazu.

„Od początku października jest to już piąty zmasowany atak rakietami różnych typów na obiekty energetyczne. Jeśli mówić o gazowej infrastrukturze, to to już siódmy tak duży atak.

Nie mówię o codziennych atakach setkami dronów. Staramy się razem z kolegami z Sił Powietrznych je zestrzeliwać, chronić nasze obiekty. Działa fizyczna obrona [specjalne konstrukcje obronne wokół najważniejszych obiektów]. Ale mówimy o rakietach balistycznych, a nawet w świecie jest mało systemów, które mogłyby zestrzelić taką liczbę tych pocisków” – mówiła Hrynczuk.

Wizyta ministry Switłany Hrynczuk w Charkowie kilka godzin po ataku. Fot. Ministerstwo Energetyki Ukrainy

„Zero generacji”

Największe straty poniosła państwowa spółka „Centrenergo”, która praktycznie straciła całą produkcję energii. Obie jej elektrownie – elektrownia cieplna Trypilska w obwodzie kijowskim i elektrownia cieplna Zmijiwska w obwodzie charkowskim – zostały całkowicie zatrzymane. Jak informuje spółka, był to największy atak na elektrownie cieplne. Poniżej fragment zdesperowanego apelu:

„Nigdy wcześniej niewidziana liczba rakiet i niezliczona ilość dronów, które kilka razy na minutę celowały w te same elektrownie cieplne, które odbudowaliśmy po niszczycielskim ataku w 2024 roku.

Ze względów bezpieczeństwa milczeliśmy, ale zrobiliśmy wszystko, aby Ukraińcy przetrwali ostatnią zimę ze światłem i ciepłem oraz pokonali piekielne próby, aby pomyślnie rozpocząć obecny sezon grzewczy!

Nie minął nawet miesiąc od poprzedniego ataku, a dziś w nocy wróg jednocześnie uderzył na całą naszą generację.

Stacje płoną!

Nasze elektrownie cieplne nie są obiektami wojskowymi.

Nie produkujemy broni!

Pracują u nas cywile.

Zatrzymaliśmy się...

Obecnie – zero generacji. Zero!

Straciliśmy to, co wcześniej odbudowywaliśmy w trybie całodobowym. Całkowicie!

Za każdym razem wróg uderza jeszcze brutalniej, jeszcze bardziej cynicznie.

Ale znów będziemy robić to, co potrafimy najlepiej, pokonując zmęczenie i ból po stratach: odbudowywać, naprawiać i wdrażać nową generację!

Bo nie ma innego wyboru.

Ukraina jest niepokonana! Ukraińców nie da się złamać!”

Naprawy potrzebują czasu

Na razie udało się częściowo ustabilizować pracę systemu energetycznego i wprowadzić w regionach harmonogramy godzinowych odłączeń, w niektórych regionach nadal są awaryjne przerwy w dostawie prądu.

Ministra podkreśliła, że „stosowanie harmonogramów wyłączeń jest koniecznym i niezbędnym krokiem w celu przeprowadzenia napraw, ponownego uruchomienia sprzętu i stabilizacji pracy systemu energetycznego”.

Jak dodała Hrynczuk, prace naprawcze utrudniają ciągłe alarmy powietrzne i ryzyko ponownych ataków, co zmusza do tymczasowego wstrzymania pracy ekip remontowych ze względów bezpieczeństwa. Zespoły naprawcze wracają do pracy, gdy tylko sytuacja na to pozwala. Pracują też w nocy.

W ataku 8 listopada zginął energetyk, inni pracownicy zostali ranni. Zginęło również trzech cywilów, ogółem 13 osób odniosło obrażenia.

Mimo wysiłków zespołów naprawczych sytuacja pozostaje trudna.

9 listopada odbyło się specjalne spotkanie Grupy G7+ poświęcone wsparciu energetycznemu Ukrainy, podczas którego ukraiński wiceminister energetyki zapoznał międzynarodowych partnerów z sytuacją w systemie energetycznym po ataku.

Szantaż jądrowy

Według ukraińskich ekspertów rosyjskim wojskowym doradzają eksperci energetyczni, pomagając wyznaczać cele, które spowodowałyby największe uszkodzenia.

Podczas masowego ataku w nocy z 7 na 8 listopada Rosjanie ostrzelali podstacje zasilające elektrownie jądrowe Chmelnicką i Rówieńską.

„To nie były przypadkowe, ale dobrze zaplanowane ataki. Rosja świadomie zagraża bezpieczeństwu jądrowemu Europy” – napisał Andrij Sybiha, minister spraw zagranicznych Ukrainy. „Wzywamy do pilnego zwołania posiedzenia Rady Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) w celu zareagowania na te niedopuszczalne zagrożenia”.

I dalej:

„Wzywamy również wszystkie państwa, które cenią sobie bezpieczeństwo jądrowe, w szczególności Chiny i Indie, do zażądania od Rosji zaprzestania bezsensownych ataków na energetykę jądrową, które stwarzają ryzyko katastrofalnego wypadku. Potrzebna jest globalna presja, aby zmusić Moskwę do zaprzestania szantażu nuklearnego”.

Poprzednia taka sytuacja miała miejsce pod koniec października. Był to pierwszy od ponad roku atak tego typu. Jak wcześniej wyjaśniała w OKO.press Marine Abramian, ekspertka energetyczna, ataki na takie obiekty są bardziej niebezpieczne niż chociażby na ciepłownie i mogą doprowadzić do katastrofalnych skutków.

Zaatakowano wiele obiektów energetycznych

„Dość intensywnie zaatakowano m.in. sieci dystrybucyjne w kilku regionach. Przeprowadzono ataki na kilka dużych elektrowni cieplnych, w tym Trypilską, Krzyworoską, Prydniprowską i Zmijiwską, na Krzemieniecką elektrownię wodną” – komentował wieczorem 8 listopada w radiu New Voice Ołeksandr Charczenko, dyrektor Centrum Badań nad Energetyką (EIR Center).

Według eksperta w związku z tym znaczna część mocy została częściowo wyłączona, aby zapobiec ewentualnym uszkodzeniom w przypadku uderzenia. Po zmasowanym ataku te moce są ponownie uruchamiane.

Jak wyjaśnia Charczenko, w najbliższych dniach Ukraińców czekają dynamiczne zmiany w harmonogramach wyłączeń. W miejscach, gdzie zostaną zidentyfikowane znaczne uszkodzenia sieci dystrybucyjnych lub sieci wysokiego napięcia, przerwy mogą być dłuższe, aby jak najszybciej przywrócić moc. (Nie można pracować pod napięciem, dlatego niektóre obiekty będą wyłączane w celu przeprowadzenia napraw).

„Jest to sytuacja całkowicie kontrolowana z naszej strony i bardzo daleka od tego, na co liczyłby wróg. Rosjanie po raz kolejny próbują całkowicie wyłączyć określone regiony. To im się nie udało”

– podkreśla ukraiński ekspert.

Według Charczenki Rosjanie będą kontynuować ataki na ukraińską infrastrukturę.

„Za każdym razem po ataku tej skali kilka dni będzie dość trudnych, z większymi ograniczeniami w dostawach energii elektrycznej, a następnie sytuacja będzie stopniowo wracać do normy.

Dlatego trzeba się do tego przygotować i zdawać sobie z tego sprawę. W ten sposób będzie wyglądać nasze życie w tym sezonie grzewczym”

– wnioskuje ekspert.

Charczenko: Mamy plany B i wiemy, jak postępować po takich atakach

Zapytany o zasilanie awaryjne Charczenko wyjaśnia, że nie wszędzie jest możliwe skorzystanie z dodatkowego sprzętu.

„W dużych miastach nie da się zapewnić zasilania awaryjnego, np. za pomocą generatorów, dla wodociągów, bo pompy mają bardzo dużą moc (10-12 MW) i jeśli zepsuje się transformator, który dostarczał prąd do pomp, to żadne generatory nie pomogą” – mówi ekspert.

„Są rzeczy, od których prawie nie da się ubezpieczyć, ale dla których opracowano plany B i procedury reagowania na wypadek wystąpienia takiej sytuacji. Nawet w najgorszych sytuacjach, a w Kijowie po jednym z ostatnich ostrzałów była ona naprawdę krytyczna, w ciągu 16 godzin przywrócono dostawy wody. Jestem pewien, że tak będzie nadal” – mówi Charczenko. Dodaje:

„We wszystkich kluczowych miastach panuje pełne rozumienie, jak reagować na różne wyzwania. Oczywiście zasoby ludzkie nie są nieograniczone, czasami brakuje sprzętu, zdarzają się problemy techniczne, a ich rozwiązanie wymaga czasu.

Jednak jesteśmy daleko od katastrof technologicznych i apokaliptycznych scenariuszy. Sytuacja jest całkowicie pod kontrolą i istnieje pełne rozumienie, jak należy postępować, nawet jeśli ataki będą intensywniejsze. Plany na takie wypadki również istnieją”.

Jakiego sprzętu potrzebuje Ukraina?

„Obecnie istnieje duże zapotrzebowanie na transformatory do sieci dystrybucyjnych 35-110 kW, na transformatory wysokiego napięcia 330,750 kW. Potrzebujemy sprężarek gazowych w celu przywrócenia wydobycia gazu, odnowienia kompresorowni w Ukrgazwydobuvannya” – wylicza ekspert. Dodaje, że partnerzy Ukrainy wiedzą o tych potrzebach i w tym kierunku trwają aktywne prace. Pomaga przede wszystkim Norwegia, Norwegia, Japonia. Również istotnie wsparły Ukrainę Stany Zjednoczone.

Według Charczenki kolejnym krokiem powinno być przekształcenie tego wsparcia w pomoc dla prywatnych inwestorów, którzy mogliby zainwestować w odbudowę ukraińskiej energetyki, m.in. w zdecentralizowane wytwarzanie energii. „To pozwoliłoby nam stać się znacznie bardziej odpornymi na tego rodzaju ataki” – uważa ukraiński ekspert.

Zimą może być gorzej?

„Nie ma jeszcze mrozów, a już brakuje energii. Dalej będzie tylko trudniej. Jeśli przetrwamy zimę z dwoma stopniami* wyłączeń, będzie to ogromny sukces” – mówi w komentarzu „Ekonomicznej Prawdzie” przedstawiciel państwowej spółki energetycznej.

*Odbiorcy w każdym regionie, którzy nie znajdują się na liście obiektów infrastruktury krytycznej, podlegają sześciu stopniom ograniczeń. Pierwszy stopień to 4 godziny braku prądu dziennie, drugi – 8 godzin wyłączeń, trzeci – 12 godzin, czwarty – ponad 12 godzin. Piąty i szósty stopnie oznaczają, że planowane harmonogramy wyłączeń nie są stosowane.

Jak podaje gazeta,

ukraiński rząd szacuje, że w wyniku ostatniego ataku system energetyczny Ukrainy stracił co najmniej 1 GW mocy wytwórczej.

„Część już przywracamy, część uda się włączyć w najbliższym czasie, ale obawiam się, że część mocy nie uda się szybko przywrócić” – dodaje źródło EP. Inni rozmówcy gazety z firm energetycznych potwierdzają, że deficyt na długo.

Jak mówiła OKO.press ekspertka Marine Abramian, ukraińskie władze ze względów bezpieczeństwa nie udostępniają danych o tym, gdzie doszło do uderzenia, co uległo zniszczeniu, ile energii elektrycznej jest wytwarzane, ile jest przesyłane.

„Nikt nie jest w stanie dziś podać dokładnej prognozy dotyczącej przerw w dostawach energii – wszystko zależy od intensywności ataków i zniszczeń. Można jednak założyć, że sytuacja będzie wyglądała mniej więcej następująco.

Po masowych atakach, takich jak ostatni, przez kilka tygodni będą trwały prace naprawcze – w tym czasie kraj będzie funkcjonował w trybie 3-4 stopni w dostawach energii. Następnie możliwa jest stabilizacja do dwóch stopni, a potem do jednego. To optymistyczny scenariusz. Ale znowu wszystko zależy od ostrzałów” – mówi EP przedstawiciel firmy energetycznej. Według gazety nie dotyczy to jednak obszarów przyfrontowych, które przez całą zimę będą znajdować się w trudnej sytuacji, a przerwy w dostawach energii w tych regionach mogą być stałe.

;
Na zdjęciu Krystyna Garbicz
Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.

Komentarze